Jeśli my dochowamy naszej strony
przymierza codziennie umierając, jak głosił Paweł, wówczas poprzez dyscyplinę
postu nieustannie będziemy mogli uśmiercać uczynki ciała. Jeżeli w tym samym czasie będziemy ustawicznie budować „nowego
człowieka” w modlitwie, wtedy nasze życie, które jest życiem Boga w nas,
powstanie z ukrycia i Jezus będzie w nas widoczny. „I Pan będzie ciebie stale
prowadził” (Iz. 58,11). Najwyższą formą egzystencji jest życie w woli Boga.
Życie w miejscu, w którym Bóg może mówić ci, gdzie masz stawiać kroki, to
najwyższy poziom duchowości. „Bo ci, których Duch Boży prowadzi, są dziećmi (w
angielskim przekładzie: synami) Bożymi" (Rz. 8,14). Słowo syn w tym
fragmencie mówi o duchowej dojrzałości. Bóg będzie ustawicznie prowadził
człowieka duchowego, dojrzałego. Jeśli jesteś cielesnym człowiekiem, Bóg
nie będzie kierować twoimi krokami. „Pan kieruje krokami męża, wspiera tego,
którego droga mu się podoba” (Ps. 37,23). Jezus powiedział: „Nikt nie jest
dobry, tylko jeden Bóg” (Łuk 18,19). Pismo mówi nam, że Bóg będzie kierował
krokami tego, kto ma Jego własną naturę.
„Tak więc, jeśli ktoś jest w
Chrystusie, nowym jest stworzeniem” (2Kor. 5,17). To nowe stworzenie stało się
uczestnikiem Boskiej natury: „abyście przez nie stali się uczestnikami boskiej
natury” (2 Piotra 1,4). Prowadzenie Pana w naszym życiu jest procesem. Z jednej
strony jest to krzyżowanie starej natury. Dopóki nie stoczymy walki pomiędzy
ciałem i duchem (Gal. 5,17), nie może być prawdziwego przywództwa Ducha. W tym
celu Bóg dał nam „post”. W jaki sposób post przyczynia się do ukrzyżowania
ciała? W prosty sposób. Wszystko co
żyje, potrzebuje pokarmu. Jeśli odbierzesz pokarm jakiejkolwiek żywej istocie,
czy to roślinie, czy zwierzęciu, czy człowiekowi, czy duchowi, zobaczysz, że
ona umrze. Jeśli przetrzymujesz „starego człowieka” bez jedzenia, osłabiasz go.
Jeśli jednocześnie dużo czasu spędzasz na modlitwie, wzmacniasz „nowego człowieka”.
Gdy nowy człowiek zyskuje przewagę nad starym i zaczyna się to przejawiać. Bóg
może naprowadzić go (nowego człowieka) na swoją wolę i cel.
Nie tylko musi zostać ukrzyżowany
„stary człowiek”, ale „nowy człowiek” musi nauczyć się wrażliwości na Ducha
Świętego. Ta wrażliwość przychodzi poprzez dyscyplinę posłuszeństwa. Biblia, Słowo Boże, jest podręcznikiem
życia dla nowego stworzenia. Nowego człowieka nie musisz uczyć, żeby dobrze
postępował, on sam w sobie jest dobry. Musisz nauczyć go, czym dobro jest. W
tym celu Bóg dał nam Swoje słowo. Posłuszeństwo i prowadzenie zaczyna się zatem
od pisanego słowa. Kiedy czytamy Słowo i praktykujemy je, wtedy uczymy się
kierownictwa Ducha. Kiedy Pan stwierdza, że powinniśmy „zawsze się modlić”
(Łuk. 18,1), to mówi, że za każdym razem, gdy modlę się, jestem prowadzony
przez Ducha. „Nie opuszczajcie wspólnych zebrań naszych” (Hebr. 10,25) - ten
fragment mówi mi, że wszyscy prowadzeni przez Ducha będą chodzić do kościoła.
„Przynieście całą dziesięcinę do spichlerza.” (Mal. 3,10) - to jest Boża myśl o
finansach. Zawsze gdy przynoszę dziesięcinę do Domu Bożego, jestem prowadzony
przez Ducha.
Kiedy świadomie dążymy do tego,
by być posłuszni zapisanemu Słowu Boga, stajemy się wrażliwi na Jego głos. Jest
On wtedy w stanie przez swego Ducha pokierować nami w sprawach, których nie
znajdujemy w Piśmie. „Pan będzie cię stale prowadził”. W roku 1954, podczas pewnej modlitwy, Bóg
wypowiedział do mojego serca słowo Sajgon. Wiedziałem, że powołuje mnie do
Wietnamu. Czternaście lat później przyjechałem do tego rozdartego wojną kraju,
będąc w Bożej woli i Bożym czasie. Wszedłem do hotelu i natychmiast podszedł do
mnie pułkownik armii południowo-wietnamskiej. Później dowiedziałem się, że
nazywał się Doan Van Tey i był dyrektorem szkoły wojskowej na południu kraju.
Kiedy podszedł do mnie, chwycił mnie za rękę i powiedział: „Siedem lat cię
szukałem”. Odpowiedziałem mu: „Nie rozumiem. Nigdy przedtem cię nie widziałem”.
Wtedy opowiedział mi, jak w czasie, gdy Ameryka przystąpiła do wojny, wysłany
został do tego kraju, aby nauczyć się naszych taktyk wojskowych. Gdy
stacjonował na Florydzie, wziął udział w nabożeństwie przebudzeniowym, na którym narodził się na nowo. Gdy tylko
znalazł Jezusa, zrozumiał, że w większości jego naród był religijny, ale
zgubiony. Gdy wrócił do Wietnamu, chciał wystąpić z wojska i zacząć głosić
ewangelię ludziom. Jego prośba została jednak odrzucona, jako że praca, którą
wykonywa!, była zbyt ważna w tej wojnie. Działo się to w 1961 roku. Pułkownik
Van Tey powiedział, że zaczął wtedy pościć i modlić się, aby Bóg posłał
przebudzenie do Wietnamu. Pewnej nocy, gdy modlił się, miał wizję, w której
zobaczył człowieka. Pan przemówił wtedy do jego serca tymi słowami: „Ten człowiek
przyniesienie przebudzenie do twojego narodu”. Wtedy ten pułkownik powiedział: „Czekałem na ciebie przez siedem lat.
Wyglądasz dokładnie tak samo, jak w tej wizji”. Widzieliśmy, jak
przebudzenie przyszło do Południowego Wietnamu. Tysiące ludzi zostały zbawione
i po raz pierwszy na ten oblegany kraj zstąpił Duch Święty. Jeśli dotrzymamy
naszej części przymierza, Bóg dotrzyma swojej. „Pan będzie cię stale prowadził”.
„Zaspokoisz pragnienie
strapionego” (Iz. 58,10). W czasie
suszy, kiedy nie ma deszczu, wszystko jest martwe albo właśnie umiera. Izrael
doświadczył trzy i pół roku suszy. Sytuacja była tak ciężka, że ludzie zaczęli
jeść swoje dzieci. W duchowej suszy, w czasie, kiedy nie ma życia, nie ma
przebudzenia, wszystko jest suche lub martwe. W takich czasach Kościół sam
siebie niszczy. Paweł powiedział: „jedni drugich kąsacie i pożeracie” (Gal.
5,15). Bóg mówi do duchowego człowieka: „warunki nie muszą mieć na ciebie wpływu.
To życie nie jest kwestią środowiska. Chodź w Duchu, a nawet kiedy inni będą
martwi, ty będziesz mieć przebudzenie”. Ta sprawa (przebudzenie) nie jest
zależna od innych ludzi czy innych rzeczy. Ożywienie zależy od nas. Jeśli
będziemy chodzić w duchu, rzeka będzie nieustannie płynąć. Duch życia nie
będzie płynąć przez ciało, więc Bóg czyni nas odpowiedzialnymi za to, żebyśmy
ukrzyżowali, uśmiercili nasze ciało i jego uczynki.
Kiedy jesteśmy wierni i
całkowicie odrzucamy cielesną naturę, wiedząc, że w naszym ciele nie ma niczego
dobrego, tym samym odrzucamy możliwość popełnienia takiego samego błędu jak
Saul, pierwszy król Izraela. Nie zostawiamy Bogu tego, co w naszym ciele
najlepsze, ponieważ Bóg kategorycznie odrzuca wszystko, co jest z ciała, czy
jest to dobre, czy złe. Wtedy nasze światło wzejdzie jak zorza poranna, a nasze
uzdrowienie szybko nastąpi; gdy będziemy wzywać Boga, On odpowie. Pan będzie
nas nieustannie prowadził i zaspokoi pragnienie naszej duszy w czasie suszy.
„Odnowienie przesłania
Pięćdziesiątnicy” z rozdziału - Czy to nie jest post?