Bert Clendennen

Bert Clendennen

poniedziałek, 5 listopada 2012

umiłowani, nie każdemu duchowi wierzcie

„Nie każdy, kto do mnie mówi: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa Niebios; lecz tylko ten, kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie. W owym dniu wielu mi powie: Panie, Panie, czyż nie prorokowaliśmy w imieniu twoim i w imieniu twoim nie wypędzaliśmy demonów, i w imieniu twoim nie czyniliśmy wielu cudów? A wtedy im powiem: Nigdy was nie znałem. Idźcie precz ode mnie wy, którzy czynicie bezprawie.” (Mat 7,21-23). To jest wstrząsająca prawda. Żyjemy wśród łudzi, którzy uważają się za naśladowców Pana Jezusa. Na swoich ustach mają całą frazeologię wiary chrześcijańskiej. Potrafią prawidłowo wypowiadać wszystkie hasła. Wyznają, że są zielonoświątkowcami [czy ewangelicznie wierzącymi] i wszystko, co robią, robią w imieniu Jezusa. Jednak są tak zwiedzeni przez diabła, że nie zdają sobie sprawy z nieprawdziwości ich wyznania.

Tacy ludzie pomnażają się dziś w tysiące. Posiadają wszystkie widoczne na zewnątrz oznaki. Mówią językami, na pozór czynią cuda, posługują się językiem nowotestamentowym, ale są odrzuceni przez Boga. To jest imitacja szatana. Słowo Boże nazywa to „tajemnicą niegodziwości”. To jest podróbka diabelska. Jego strategią na osiągnięcie swojego celu jest nie tyle zaprzeczanie prawdzie, co jej imitowanie. To prowadzi nas do jednego wniosku.  Ci, którzy sądzą tylko na podstawie tego, co widzą, będą zwiedzieni. Ci sprytni religijni chłopcy nauczyli się, jak imitować to, co autentyczne. Musimy wiedzieć, co jest prawdziwe, a co fałszywe. Niewiedza nie będzie żadną wymówką dla Boga. Zarówno zwodziciele, jak i zwiedzeni, będą zgubieni. „Jeśli ślepy ślepego prowadzi, obaj w dół wpadną” (Mat. 15,14).

Boże Słowo ostrzega nas: „Umiłowani, nie każdemu duchowi wierzcie, lecz badajcie duchy, czy są z Boga” (1Jana 4:1).  W jaki sposób masz badać duchy? Czego masz szukać? Co takiego znajdziesz w tym, co prawdziwe, a czego nie ma w imitacji? Musisz szukać życia. Słowo jest „rzeką wody żywej”. Kościół powinien stworzyć warunki do życia, powinien przynieść życie, które jest zawsze sprawdzianem wartości. Ostateczny dowód prawdy nie jest racjonalny. Oznacza to, że nie możemy poprzez jakiś argument doprowadzić kogoś do wiary albo udowodnić, że to my jesteśmy prawdą.

Ostateczny dowód prawdy to życie - nie tylko to, czym jest samo w sobie lub o czym się mówi, lecz jego efekty. Dowód wszystkiego to takie warunki życia, które przynoszą owoc. Prawdziwy Kościół poprzez swoją obecność będzie powodować, że inni będą żyć, ponieważ stworzone zostaną warunki do życia. „Duch ożywia” (Jana 6,63). Słowo „ożywiać” znaczy „wyrwać ze śmierci”. To jest prawdziwy cel Boga dla Kościoła. Właśnie to życie pokazuje nam, co jest „prawdą”, a co nią nie jest. Kiedy widzimy tylko imitację, a nie widzimy tego, co autentyczne, wtedy trudno jest ją rozpoznać. Kiedy życie zderza się z martwą imitacją, wówczas imitacja okazuje się być tym, czym rzeczywiście jest, czyli śmiercią. Ten kontrast pomiędzy życiem a śmiercią powoduje oddzielenie.

„Duch ożywia. Ciało nic nie pomaga. Słowa, które powiedziałem do was, są duchem i żywotem” (J. 6,63). Duchowość powoduje oddzielenie. Ten podział jest wyraźnie widoczny w historii. Te dwa słowa - duch i życie, wskazują po pierwsze na naturę, a po drugie, na efekt. Obejmują działania, które są duchowe w swojej naturze oraz życie, jako ich rezultat. Kontekst, w jakim te słowa faktycznie zostały użyte, pokazuje, że reprezentowały, i rzeczywiście powodowały, podział. Przede wszystkim był to podział między Chrystusem a Żydami, ale również był to podział miedzy Chrystusem a niektórymi uczniami, będącymi po prostu zwolennikami, wyznawcami, którzy nie zostali mu przydani w sposób duchowy. „Nikt nie może przyjść do mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec” (Jana 6,44).
Oczywiste jest, że istniała dosyć duża liczba ludzi, którzy sami przyłączyli się do Jezusa, ale nie zostali przyłączeni do Niego przez Ojca w sposób duchowy. Nie było żadnej wewnętrznej przemiany. Kiedy Jezus zaczął mówić o głębokich, duchowych rzeczach stwierdzili, że nie mogą już dłużej być Jego naśladowcami, gdyż wewnątrz nie byli uczniami. „Od tej chwili wielu uczniów jego zawróciło i już z nim nie chodziło” (Jana 6:66). Podział istniał przede wszystkim pomiędzy duchowością a materializmem.

Kiedy mowa jest o materializmie zazwyczaj myślimy o czymś bardzo niestosownym, tymczasem materializm oznacza pogląd, który obejmuje, a jednocześnie ogranicza się do tego wszystkiego, co można zobaczyć, dotknąć i oszacować naturalnymi zmysłami. To, co „naturalne”, jest przeciwne temu, co „duchowe”; to, co „widoczne”, przeciwne jest temu, co „niewidoczne”. Materializm to termin o bardzo szerokim znaczeniu. Jest to także podział między duchowością a obrzędowością. Oczywiście obrzędowość to tylko religijny aspekt materializmu. Podział był między tym wszystkim, co dotyczyło zewnętrznych form i procedur religijnych instytucji, a duchowością. Był to też podział między duchowością a mistycyzmem, podział, który jest bardzo realny, lecz często bardzo trudno go zauważyć czy zdefiniować.

„Odnowienie przesłania Pięćdziesiątnicy” z rozdziału - Duch i życie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz