Bert Clendennen

Bert Clendennen

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

ten Bóg, który odpowie ogniem ten zaiste jest Bogiem


Czytamy w 1 Królewskiej 18:24, „ Potem wzywajcie wy imienia waszego boga, ja zaś będę wzywał imienia Pana. Ten zaś Bóg, który odpowie ogniem, ten zaiste jest Bogiem. I odpowiedział cały lud: Dobrze, niech tak będzie.” Przez długi czas byłem naciskany w duchu odnośnie godziny, w której żyjemy, bliskości przyjścia Pana i rosnącej apatii po stronie Bożego ludu. Jestem głęboko poruszony, kiedy słyszę wołanie tysięcy ludzi szukających realności w Bogu w kryzysowych godzinach swojego życia. Z drugiej strony, widzę obojętność wśród tych, którzy wyznają Imię Jezusa, a którzy sprzeciwiają się tym, którzy chcą pomóc nieszczęśnikom. To z tej troski narodziła się ta szkoła [Szkoła Chrystusa]. Naszym celem jest spojrzeć poza rytuały kościoła, który stał się niczym innym, niż debatującym społeczeństwem wśród ludzi. Bożym zamiarem, poprzez tą szkołę, jest zmienić to wszystko w żywy organizm, uczynić kościół głosem w społeczeństwie, który posiada życie Boże. Nie wątpię, że rzeczy, które będę chciał wyrazić, u niektórych wywołają urazę; jednak godzina jest zbyt późna, a potrzeba zbyt wielka, aby ludzie milczeli. 1 Królewska 18:24, „...ten Bóg, który odpowie ogniem, ten zaiste jest Bogiem.” Innymi słowy, niech jeszcze raz ma miejsce realność. Niech jeszcze raz kościół powstanie i będzie kościołem. Na zewnątrz są miliony, które czekają, aby stać się jego częścią.

To są słowa jednego z największych proroków, jacy kiedykolwiek żyli. Grzmiał nimi na ludzi, którzy słuchali miłych słów fałszywych proroków i nauczycieli, którzy spowodowali, że porzucili Boga swoich ojców. W alarmujących dźwiękach rzucił ludziom wyzwanie. Z najwyższą obojętnością o swoje własne bezpieczeństwo, rzucił  wyzwanie królowi i fałszywym prorokom tym tekstem, który będziemy teraz przerabiać. Te słowa były skierowane do odstępnego Izraela. Byli ludem, który znał kiedyś dobro Boga i jego uwalniającą moc w stosunku do człowieka, ale teraz nie było wśród nich oznaki Boga. Puste formy i kpiny tworzyły ich uwielbienie. Jeżeli wiesz coś o Bogu, to wiesz, że jest to obraz naszych czasów. Ma miejsce imitacja. Dużo się skacze, krzyczy. Jeżeli ci, co łapią, powiedzą im, że nie uderzą zbyt mocno w ziemię, będziesz miał mnóstwo tak zwanych „upadających” pod mocą. Ale to jest fasada. Ludzie szukają realności. Chorzy odchodzą nie uzdrowieni. Mniej więcej wszystko, co kościół może zaoferować człowiekowi opętanemu przez diabła, to kaftan bezpieczeństwa. Na zewnątrz jest wołanie o realność.

Nadeszła dla Eliasza godzina, kiedy cisza po jego stronie byłaby grzechem; cierpliwość przestała być cnotą. Ktoś kiedyś powiedział, „Bycie męczennikiem nie jest powinnością żadnego człowieka, kiedy ma on być żołnierzem.” Jest takie coś, jak utracenie widoku prawdziwego Boga i zwrócenie się do pustych filozofii religii, ale „...ten Bóg, który odpowie ogniem ten zaiste jest Bogiem.” Jeżeli twój Bóg nie odpowiada ogniem, uważaj, oddajesz cześć w świątyni Boga stworzonego przez człowieka. Służba przygotowawcza Jana Chrzciciela wstrząsnęła narodami, kiedy powiedział im o przyjściu Chrystusa, który będzie chrzcił Duchem Świętym i ogniem. Chrzest Ducha jest chrztem ognia. Rozpala duszę ludzką pasją Chrystusa, aby uwolnić cierpiącą ludzkość od grzechu, choroby, czy innego związania. Duch Święty rozpala żarliwe poświęcenie dla Boga i głód prawości, który nie może być i nie będzie przytłumiony.

O Jezusie powiedziano, że był odziany w gorliwość, jak w szatę. Duch Święty jest tą szatą przekazaną od Chrystusa do wierzącego, tak samo, jak szata wstępującego do Nieba Eliasza była zrzucona na czekającego Elizeusza, którego serce pragnęło podwójnej porcji Ducha. Kościół ma pośród siebie zbyt dużo „grubych ryb”. To, czego naprawdę potrzebujemy, to gorące ryby. Właśnie to. „Gorące ryby,” ludzi rozpalonych mocą Ducha Świętego. Tacy ludzie są niepokonani. Ta spokojna, skalkulowana, zanalizowana Ewangelia bardzo dobrze nadaje się do duchowego upadku, jaki teraz mamy. Zwołuje się konferencję za konferencją, tworzy komisję za komisją, aby przedyskutować drogi i środki przebudzenia. Opowiadana jest historia nie żyjącego już Dwighta Moody. Był w Anglii w wielkim Albert Hall. Kościół miał w tym czasie konferencję na temat ewangelizacji. Pan Moody słuchał komitetu, retoryki i wszystkich rozmów na temat przebudzenia, aż znudził się i opuścił hol. Kiedy spotkanie się skończyło, a tłum wyszedł z holu, ku swojemu zdumieniu znaleźli pana Moody na rynku w Londynie, głoszącego do kilku tysięcy ludzi.

Ludzie muszą uwierzyć w to, co Bóg powiedział, zamiast próbować analizować każde słowo i frazę aby zobaczyć, czy mogą znaleźć plusy i minusy każdego zdania. Po prostu uznaj, że to, co powiedział Jezus jest prawdą i działaj zgodnie z tym, a rozwiąże to więcej problemów i przyniesie więcej uwolnienia, niż cała skomplikowana teologia wszystkich uczonych doktorów teologii na tym świecie. Ślepy człowiek z Biblii miał prostą teologię, ale jakże potężną. „Wiem jedno” wołał. Tym jednym zdaniem przyniósł światu więcej uwalniającej Ewangelii, niż argumenty i spory jego uczonych przeciwników mogły zademonstrować przez tysiące lat.

„Szkoła Chrystusa” - cykl Drogi do mocy, z rozdziału –  Niepokonani ludzie

sobota, 27 kwietnia 2013

Odnowienie prawdziwej wiary cz.2


Bert Clendennen
"A vessel of recovery"
"Naczynie odnowy"
tłum.
Katarzyna Zieleźnik

Rozdział 7
Odnowienie prawdziwej wiary  cz.2

Po tym, czego doświadczył Izrael możemy zrozumieć, że zwycięska wiara nie bierze się ze tego, co widzieliśmy na własne oczy, lecz z intymnej, osobistej więzi z Panem Jezusem Chrystusem. „ Objawił Mojżeszowi drogi swoje, synom Izraela dzieła swoje.” (Ps 103,7).  Użyte tutaj słowo drogi oznacza drogę, ścieżkę życia, sposób działania, rozmowę, podróż, sposób, podróżnego, przez i w kierunku. Mojżesz był bardzo blisko Boga. A słowo dzieła można przetłumaczyć jako wyczyn (w odniesieniu do tego, co czyni Bóg), lub osiągnięcie, możliwość: dzieci Izraela nie znały Boga, oni tylko wiedzieli coś o Nim. Kiedy nadchodziły problemy, Mojżesz nigdy nie tracił swego celu z oczu, ale Izraelici chcieli za każdym razem wracać do Egiptu. Prawdziwa wiara rodzi się z osobistego poznania Boga. Izajasz zobaczył Boga i nagle wszystko znalazło się na właściwym miejscu. Słowo zobaczyć w Biblii oznacza poznać. „ I oświecił oczy serca waszego, byście wiedzieli...” (Ef 1,18). Módl się aż do momentu, kiedy pierwsze słowa Biblii: „Na początku Bóg” staną się duchową rzeczywistością, a ty nigdy nie doświadczysz historii o przepiórkach z Księgi Wyjścia, czy historii Jonasza połkniętego przez dużą rybę. Próbowaliśmy zbudować swoją wiarę na  sensacjach, ale taka wiara upada, kiedy nie ma niczego do oglądania. Wiara zbudowana na fundamencie osobistego spotkania z Bogiem, będzie waleczną wiarą i dokończy biegu. Ten, który przychodzi do Boga musi wierzyć, że On JEST, a nie BYŁ. By wierzyć, że Bóg jest, człowiek musi Go poznać i spotykać się z Nim regularnie.

Widzimy to w Psalmie 9,11 : „ Ufać będą Tobie ci, którzy znają imię Twoje (mowa tu o prawdziwej wierze), bo nie opuszczasz, PANIE tych, którzy szukają cię.” Imię w Biblii wskazuje na charakter. Wiara jest aktem opartym na przekonaniu, wspartym pewnością nieustannego zaufania w to, że jeśli Bóg coś powiedział, tak też uczyni. Znajomość Bożego imienia to znajomość Jego charakteru. „ Bóg nie jest człowiekiem, aby nie dotrzymywał słowa.” (IV Moj. 23,19)  „... kto bowiem przystępuje do Boga, musi uwierzyć, że On istnieje...” (Hbr 11,6).  Gdyby Bóg mógł kłamać i faktycznie by to zrobił, cały wszechświat by się zawalił. Wiara oparta na fundamencie istnienia Boga może i przezwycięży każdą życiową sytuację, ponieważ oparta jest na fundamencie relacji. Wszyscy dziękujemy Bogu za poruszenie jakie widzimy w służbie : Duch Święty działa, chromi chodzą, ale prawdziwą próbą wiary jest to, czy potrafimy Mu dziękować, kiedy wokół jest tylko ciemność. Paweł mógł krzyczeć, gdy cała Antiochia przyszła słuchać jego zwiastowania, w takich okolicznościach łatwo się wierzy w Boga. Prawdziwy sprawdzian wiary Pawła nie pojawił się w Antiochii, lecz w Filippi, gdzie został wychłostany, zakuty w dyby i zamknięty w wewnętrznym lochu. Na plecach ma jedną ranę, infekcja może się wdać w każdej chwili, a Kościół nie ma pojęcia, gdzie on się znajduje. Co gorsze tysiące demonów szepcą mu do ucha, że zgnije w tej dziurze. Wiara Pawła nie wywodziła się z rozentuzjazmowanego tłumu, lecz była oparta na intymnej więzi z Panem Jezusem Chrystusem. Paweł był wstanie śpiewać pieśni chwały w lochu, jak również pośród przebudzonego tłumu w Antiochii.

John Bunyan, autor „ Wędrówki Pielgrzyma” spędził dwanaście lat w więzieniu w Bedford, wiele z tego czasu przesiedział w celi tak wąskiej, że dużych rozmiarów mężczyzna nie był w stanie tam nawet usiąść. Odchody nie były usuwane nawet przez kilka dni. Codziennie opętany ksiądz przynosił mu miskę lury i mówiąc: „...jeśli odwołasz i wyprzesz się tego, co głosisz, będziesz wolny”. Codziennie też pan Bunyan odpowiadał: „Dlaczego miałbym chcieć stąd wyjść przecież każde miejsce, w którym jest Chrystus, jest dla mnie teraz królestwem.” Mówimy o wierze zbudowanej na znajomości Boga. Poruszenie z powodu wielkiego przebudzenia, czy też zmaganie się z problemami życia  nie mają nic wspólnego z moją relacją z Bogiem, ja przecież przez cały czas wiem, że On istnieje, a co za tym idzie, moje wiara jest ciągle taka sama.

By wiara, która jest darem Boga, mogła wzrastać, musimy mieć całkowite przekonanie o niezawodności Bożego Słowa. Bóg umieścił Swoje Słowo ponad Swoim imieniem, dlatego żadna korzyść, osobista wygoda, żadne okoliczności, czy sytuacje nie mogą zmienić jednego, jedynego Słowa Bożego. Prawdziwy wierzący nie może być egzystencjalistą, nie kieruje się etyką sytuacyjną, jego świat jest czarno-biały, jego „tak” jest zawsze „tak”, a jego „nie” jest zawsze „nie”. Parę lat temu cały świat śpiewał piosenkę pt: „ Wszyscy to robią” A jej przesłaniem była myśl, że jeśli wszyscy to robią, to musi to być właściwe. Kiedy takie myślenie wkracza do Kościoła, jest to obrzydliwością.

„ Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości. Aby człowiek Boży był doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła przygotowany.” (2 Tym.3,16-17). Fragment ten wskazuje na główne zastosowanie i wartość jaką ma w sobie Boże Słowo dla nas. Po pierwsze jest ono pożyteczne do nauki. Nie można rozdzielić nauki Bożego Słowa od naszego postępowania. Nasze przekonania kształtują nasz charakter. To, w co wierzymy, wpływa na to, jak postępujemy. „ jak człowiek myśli w sercu, taki też jest.” Bycie zdrowo zindoktrynowanym i bycie dobrze ugruntowanym w prawdzie i wierze, to jedno i to samo. O pierwszych uczniach powiedziano: „I trwali w nauce apostolskiej i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach.” (Dz. Ap. 2,42). Ich priorytetem była zdrowa nauka, oni radykalnie różnili się od tych, którzy wierzą, że wzrost liczebności jest ważniejszy od prawdy. Niebiańska nauka musi być połączona z niebiańskich charakterem i postępowaniem. Pierwszy list Nowego Testamentu właśnie podkreśla tę prawdę, trzy czwarte jego objętości poświęcone jest wyłożeniu podstawowych prawd chrześcijaństwa. Apostołowie wskazują na to, co jest wymagane w postępowaniu chrześcijańskim.

Historia ostatnich czterech wieków chrześcijaństwa dokładnie ilustruje to twierdzenie. Przestudiujcie pisma reformatorów, a zobaczycie, że w swojej służbie wyraźnie eksponowali nauczanie doktryny jako najważniejszej rzeczy. To właśnie światło Bożego Słowa wyzwoliło Europę od papieskiej ignorancji  i przesądów, które były charakterystyczne dla mrocznego Średniowiecza. Nauczanie Bożego ludu o moralności oraz duchowym i fizycznym  błogosławieństwie wypływającym ze ścisłego trzymania się Bożego Słowa pojawiło się za czasów Purytan. Ponownie na przełomie dwudziestego wieku wraz z Zielonoświątkowym wylaniem Ducha  i powrotem do doktrynalnej czystości, przychodzi rewolucja w moralności. Od tego czasu, proporcjonalnie do wzrostu odstępstwa kościołów od prawdy, która jest w Jezusie, prawdziwa wiara przeżywa kryzys, a Boża obecność oddala się.

Boże Słowo musi być zwiastowane jako jedyna odpowiedź na wszystko. Dowodzi ono swego Boskiego pochodzenia, ponieważ zwiastuje prawdę, która jest oczywista sama w sobie. Nie ma takiej potrzeby, by jakieś zewnętrze źródła potwierdzały jej prawdziwość, gdyż prawda Ewangelii pokazuje swoją Boską naturę. To, co twierdzi Ewangelia, manifestuje się poprzez jej własne zapewnienie jako coś, co znacznie przekracza wszystko, co ludzki umysł mógłby wymyślić. Ewangelia jest sama w sobie światłem, ponieważ w jej centrum znajduje się światło świata (J 8,12). Światło samo dowodzi swego istnienia, ponieważ jest oczywiste i nie potrzeba mu niczego, co by je manifestowało: „wszystko to zaś dzięki światłu wychodzi na jaw” (Ef 5,13). Poprzez Ewangelię  możemy zobaczyć doskonałość Boga, który objawia się naszemu umysłowi. Z tego powodu to Boskie objawienie musi być zwiastowane jeśli prawdziwa wiara ma zostać odnowiona.

c.d.n

Odnowienie prawdziwej wiary cz.1

Szkoła Chrystusa - cykl Przebudzenie


Zakończyliśmy publikacje fragmentów myśli pastora Berta Clendennena z Cyklu Przebudzenie. Ponieważ poszczególne jego części są porozrzucane po blogu na przestrzeni roku czasu, poniżej znajduje się spis treści z datami ich publikacji:

Czym jest przebudzenie? - 12 października 2012

Prawo przebudzenia. – październik 2012
Odgłos marszu– październik 2012
Podnosząc święte ręce –część I – listopad 2012
Podnosząc święte ręce –część II – listopad 2012
Podnosząc święte ręce –część III – listopad 2012
Dynamika modlitwy – grudzień 2012
Koszt przebudzenia– grudzień 2012
Tragiczna mieszanina – kwiecień 2012
Niewielu wybranych – kwiecień 2013
Moc krzyża Apel Boży – kwiecień 2013
Pokaż na drogę do Syjonu – grudzień 2012
Koń Trojański – maj 2012
Analiza kuszenia – kwiecień 2013
Właściwe priorytety – styczeń 2012
Kamień probierczy – styczeń 2012
Znak Bestii – kwiecień 2013
Świętość, wiara i misja pojednawcza – kwiecień 2013

Ponadto informujemy, że na serwerze Radia Pielgrzym są aktualnie umieszczane wykłady z tej części Szkoły Chrystusa w tzw. wersji z Zakościela, zachęcamy do ich wysłuchania, są one dostępne pod adresem:

środa, 24 kwietnia 2013

Poświęcony Panu


Tak, jak z prawdziwą świętością i wiarą, jest też z prawdziwą świętością i misję pojednawczą. Zobaczyliśmy relację świętości i wiary, a teraz zobaczmy „świętość i misję pojednawczą.” W 2 Mojżeszowej 28:36 czytamy; „Zrobisz też diadem ze szczerego złota i wyryjesz na nim jak na pieczęci napis: Poświęcony Panu. 2 Mojżeszowa 28:38, „Aaron będzie go miał na czole, ponieważ Aaron będzie nosił uchybienia popełnione przy świętych ofiarach, które składać będą synowie izraelscy przy wszystkich swoich świętych darach. I będzie zawsze na jego czole dla zjednania im łaski Pana.” Musicie to miejsce czytać wiele razy. Dom Boży [Namiot Zgromadzenia] miał być miejscem przebywania Jego świętości, miejscem, gdzie On miał się objawiać. Miał się objawiać, jako Święty, do którego należało przystępować z bojaźnią i drżeniem. Tam miał się objawiać, jako ten, który uświęca. Miał przyciągać do Siebie wszystkich, którzy chcą być uczestnikami Jego świętości. To miejsce objawienia Jego świętości i uświęcenia odzwierciedlał najwyższy kapłan. To jego podwójna możliwość; przedstawiania Boga ludziom i ludzi Bogu. Taki był urząd najwyższego kapłana. Najwyższy kapłan jest ucieleśnieniem boskiej świętości i ludzkiej formy. Jest ucieleśnieniem ludzkiej świętości, jako daru od Boga na tyle, na ile może to wyrazić symbol i cień. W nim, w najwyższym kapłanie Bóg się przybliżał, by błogosławić i uświęcać ludzi. W nim ludzie przybliżali się do Boga. Jednak w dniu zadośćuczynienia, w którym mógł wejść do miejsca najświętszego okazywało się, jak święty ten człowiek był i jak nieodpowiedni, by być w obecności Boga. Był on typem i obrazem nadchodzącego Zbawiciela.

Wśród wielu punktów, w których najwyższy kapłan symbolizował Chrystusa, jako nasze uświęcenie, był diadem na jego czole. Kapłan musiał mieć wszystko święte, ale w jednej rzeczy ta świętość manifestowała się najpełniej. Była to złota płytka, noszona na czole, z wygrawerowanymi na niej słowami, Świętość dla Pana”. Każdy to czytał, że cel jego istnienia, to być nosicielem boskiej świętości. On był tym wybranym, przez którego Boża świętość mogła przepływać i błogosławić ludzi. Zdumiewające było to, jak ten diadem miał działać. Słuchajcie tego uważnie, gdyż jest to bardzo ważne dla was i dla mnie. Biorąc „Świętość Pańską”, miał wziąć uchybienia popełnione przy rzeczach świętych. Czy to nie jest dziwne? Pomyślcie przez chwilę. Najwyższy kapłan, nosząc świętość Pańską, miał nieść uchybienia rzeczy świętych, które naród izraelski ofiarował, by mogli być przyjęci przed Panem. Za każdy grzech musiała być wyznaczona ofiara zadośćuczynienia. A co z grzechem, który przylgnął do ofiary i samej posługi religijnej? Za każdy grzech musiała być złożona ofiara.

Jak przygnębiony musiał być ofiarodawca, będąc świadom, ze jego pokuta, upamiętanie, wiara i miłość były niedoskonałe i brudne. Po to Bóg dał świętość najwyższego kapłana. Świętość najwyższego kapłana zakrywała grzech nieświętości rzeczy świętych. Złoty diadem był Bożym zobowiązaniem, że świętość najwyższego kapłana umożliwi ofiarodawcy przyjęcie przez Boga. Jeżeli ofiarodawca był nieświęty, wtedy jeden z jego braci, który był święty i miał świętość, mógł przynieść to za niego. Najwyższy kapłan w Starym Testamencie, wchodzący z napisem „Świętość dla Pana”, był typem naszego Najwyższego Kapłana, Pana Jezusa Chrystusa. Ofiarodawca mógł oczekiwać od najwyższego kapłana nie tylko tego, że uzyska zadośćuczynienie przez pokropienie krwią ofiary, ale osobiście otrzyma świętość, która spowoduje, że on i jego ofiara będą przyjęte na ołtarzu. Mając świadomość nieświętości, ofiarodawca mógł radować się w pośredniku. Czyż to nie jest drogocenna lekcja, prowadząca nas o krok dalej w świętości do Boga? Jak Bóg uczyni świętymi ludzi, którym usługujecie? Przez człowieka, na którym spoczęła Boża świętość.

To człowiek, którego świętość jest nasza, jako Jego braci i członków Jego ciała. Przez świętość, która jest tak skuteczna, że znikają grzechy rzeczy świętych, możemy odważnie wejść przed oblicze Boże. Tej lekcji pilnie potrzebuje wielu poszukujących świętości. Oni wiedzą, że słowo uczy o pełnym przebaczeniu grzechu. Wierzą w miłość Ojca i w to, co On chce dla nich uczynić. Jednak, kiedy słyszą o dziecinnej prostocie o pewności wiary, o miłości i posłuszeństwie, z którymi Ojciec ich oczekuje, by mogli otrzymać błogosławieństwo, ich serca nie mają siły. Ich własna świętość czyni ich niezdolnymi do wyznawania i uchwycenia się tej obecności, która jest im oferowana. Potępia ich własne sumienie. Nie mają pewności, którą powinni mieć. Musimy zrozumieć, jak Bóg objawia Swoją drogę do świętości i przygotowuje do społeczności Jego świętości. Musimy zobaczyć, że w Jego wybranym, jako pośredniku jest świętość dla wszystkich, którzy przez Niego przychodzą. Kiedy skłaniamy kolana i modlimy się, czujemy się niegodnymi, by tam być. Któż z nas tego nie doświadczył? Skłaniasz się przez Najświętszym Bogiem, który nie może nawet patrzeć na grzech i zaczynasz odczuwać, jak niegodnym jesteś i ile brakuje ci z tego, czego Bóg wymaga. Wtedy musisz spojrzeć w górę, na Najwyższego Kapłana w Jego świętości i uwierzyć, że nieprawości twoich rzeczy świętych zostały usunięte przez Niego W Nim jesteś doskonale świętym przed Bogiem, pomimo tego, co możesz widzieć w sobie.

Możecie wiedzieć wy i wszyscy, którym głosicie to poselstwo, że przy całej naszej słabości i niegodności nasza modlitwa jest przyjmowana, gdyż On poniósł nieprawości moich świętych rzeczy; mojego życia modlitwy. To jest błogosławiona prawda o zastępstwie, Boży sposób na świętość. Ofiara oddającego cześć Izraelity jest święta i przyjęta w mocy świętości kogoś innego. Cienie Starego Testamentu nie mogą odpowiednio przedstawić możliwości Nowego Testamentu, z jego pełnią łaski i prawdy. Świętość Jezusa jest nie tylko przypisana, ale również udzielona, gdyż jesteśmy w Nim.

W Starym testamencie ta świętość była udzielona, ale nie przypisana. Teraz jesteśmy w Nim i Jego świętość jest nie tylko udzielona, ale też przypisana. Jestem święty, gdyż On jest święty. Nowy człowiek, którego przyoblekliśmy, jest stworzony w prawdziwej świętości. Jesteśmy nie tylko uważani za świętych, ale jesteśmy świętymi – „Ten, który uświęca i ci, którzy bywają uświęceni, są z jednego i dlatego nie wstydzi się nazywać ich braćmi”. (Hebr 2:11) To nasza żywa jedność z Chrystusem czyni nas świętymi. Kiedy nieprzyjaciel nas zniechęca, mamy tylko przyjść pod przykrycie naszego Najwyższego Kapłana, pod świętość Jezusa Chrystusa. Musimy wejść na Bożą drogę do świętości. Nie ma innej drogi. Nie tylko do miejsca świętego, ale do świętej osoby. „świętość i wiara, świętość i mediacja”, te prawdy muszą opanować nasze myślenie i wierzenie. Kiedy przychodzimy do miejsca świętego, by ofiarować samych siebie w modlitwie Bogu, nieprzyjaciel będzie oskarżał i pokazywał nam każde nasze potknięcie. Zwyciężymy go przez Słowo Świadectwa. „On poniósł nieprawość moich świętych rzeczy, moich modlitw, mojej wiary, moich ofiar. On poniósł te nieprawości i teraz ja mogę przyjść odważnie do tronu łaski. Żyjcie tym. Chodźcie w wierze, a przebudzenie, którego oczekujecie, będzie zawsze obecne.

„Szkoła Chrystusa” - cykl Przebudzenie, z rozdziału –  Świętość, wiara i misja pojednawcza.

wtorek, 23 kwietnia 2013

książka Berta Clendennena "Days of the End"

Informuję czytelników , że jestem w posiadaniu bardzo interesującej broszurki "Days of the End",  której autorem jest pastor Bert Clendennen.   Jej treść jest podzielona na trzy rozdziały: "DAYS OF THE END", "THE FALSE PROPHET" i "THE WORLD CHURCH IS HERE" Chciałbym tę pozycję przetłumaczyć na język polski,  dlatego chciałbym czytelników tego bloga prosić o pomoc w jej przetłumaczeniu. 
 
Pozycja jest bardzo ciekawa, ponieważ, tak jak "Upadek cywilizacji" odnosi się i komentuje obecną sytuację w chrześcijaństwie,  w tym  kwestie ekumenii chrześcijaństwa z islamem. Aktualnie dysponuję prze konwertowanym tekstem tej broszurki do pliku elektronicznego PDF. 
 
Gdyby ktoś był zainteresowany otrzymaniem angielskiej wersji tej broszury lub chciałby pomóc w jej przetłumaczeniu to proszę o kontakt. e-mail aolsza1963(at)gmail.com

Szkoła Chrystusa w Warszawie


dowodem działania wiary będzie praktyczna świętość

Jeżeli próbuję wierzyć, że jestem zbawiony przez coś, co ja zrobiłem, Bóg nie może mnie zbawić. Wiara patrzy na dzieła Boże i poddaje się Jego mocy, objawionej w Chrystusie przez Ducha. Wiara pozwala Bogu dawać chcenie i wykonanie. Wiara musi działać bo bez uczynków wiara jest martwa. Dowodem działania wiary będzie praktyczna świętość, wynikająca z uświęcenia, które mam w Chrystusie. Moje chodzenie staje się święte i tego Bóg oczekuje. Bóg nie tylko chce, by Chrystus był we mnie, ale chce też pokazać we mnie Chrystusa poprzez zewnętrzną świętość, która jest produktem wierzenia, że Jego świętość jest moją świętością. Tak więc uczynki wiary różnią się od uczynków wykonywanych przez wierzącego w jego własnej sile. Prawdziwie święte życie ma swoje korzenie w poczuciu bezsilności i całkowitym poddaniu się Zbawicielowi. Jest to prawdą szczególnie tutaj i dotyczy wiary w usprawiedliwienie oraz uświęcenie, ale jest to prawdą również we wszystkim, do czego Bóg nas powoła. Wy w tej szkole macie iść i głosić. To też tu działa, by doprowadzić was do całkowitej waszej bezradności w wykonywaniu tej pracy. Kiedy ktoś zapytał pana Taylora, „Dlaczego uważasz, że Bóg powołał cię do ewangelizowania Chin?” on odpowiedział, „Bo nie mógł znaleźć nikogo tak słabego, by wykonać tą pracę”. Inaczej mówiąc, kogoś, kto wiedział, że był całkowicie niezdolny do tego zadania i że niemożliwe było dla niego wykonanie tej pracy.

Uczynki wiary, to uczynki Chrystusa. Powtórzę to jeszcze raz. Uczynki wiary, to uczynki Chrystusa. To nie są uczynki „swoje”, „moje”. Wiara, która prowadzi do całkowitego zwycięstwa w uświęceniu jest wiarą, która zgadza się być niczym, by On mógł być wszystkim. Tak, jak przez wysiłki, wiara jest również ograniczana przez pragnienie, by odczuwać i widzieć. Kościół zielonoświątkowy musi to usłyszeć. Jesteśmy ludźmi, którzy chcą widzieć. Panu trudno jest nas odciągnąć od widzenia i dlatego nasza wiara zawodzi nas w prawdziwych doświadczeniach i próbach życia. Jezus powiedział, „Jeśli uwierzysz, przejrzysz”. Duch Święty zapieczętuje naszą wiarę boskim doświadczeniem. Zobaczymy chwałę Bożą. To jest Jego dzieło, nie nasze. Do nas należy, kiedy wszystko wydaje się ciemne i zimne, wierzyć w Jezusa, jako wystarczające uświęcenie, w którym jesteśmy udoskonaleni przed Bogiem. Narzekanie na brak odczuć lub na słabość i śmierć rzadko pomaga.

To osoba, która nie zgadza się zajmować sobą, swoimi słabościami lub siłą nieprzyjaciela, ale raczej patrzy na to, co Jezus uczynił lub co obiecał uczynić. Tylko taki będzie przemieniony na Jego podobieństwo przez praktyczne uczynki świętości w życiu. Kiedy wydaje się, że Bóg nie czyni tego, w czym Mu zaufaliśmy, wtedy jest czas, by wiara chlubiła się w Bogu. Nic bardziej nie ujawnia charakteru wiary, niż radość i uwielbianie. Słuchajcie tego! Nic bardziej nie ujawnia charakteru wiary, niż radość i uwielbianie. Kiedy coś się nie układa, kiedy nie widzę Boga, kiedy się potykam i muszę pokutować, to wtedy Go uwielbiam i zajmuję się Chrystusem i Jego uświęcającą mocą, a nie sobą, a wiedząc, że uczynki wiary są uczynkami Chrystusa, wznoszę się ponad zwątpienia i obawy.

Patrzę na wiarę, która jest dowodem tego, czego jeszcze nie widzę, ale już to posiadam. To jest świętość Boża, a wiara tego się trzyma i zaczyna się przeistoczenie, przenoszące od tego, czego nie widać, do tego, co widać, a w praktycznym życiu widać we mnie świętość Chrystusa.

„Szkoła Chrystusa” - cykl Przebudzenie, z rozdziału –  Świętość, wiara i misja pojednawcza.

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

aby otworzyć ich oczy, odwrócić od ciemności do światłości i od władzy szatana do Boga

A ja rzekłem: Kto jesteś, Panie? A Pan rzekł: Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz. Ale powstań i stań na nogach swoich, albowiem po to ci się ukazałem, aby cię ustanowić sługą i świadkiem tych rzeczy, w których mnie widziałeś, jak również tych, w których ci się pokażę. Wybawię cię od ludu tego i od pogan, do których cię posyłam, aby otworzyć ich oczy, odwrócić od ciemności do światłości i od władzy szatana do Boga, aby dostąpili odpuszczenia grzechów i przez wiarę we mnie współudziału z uświęconymi. (Dzieje Apostolskie 26:15 – 18)

Imiesłów tu użyty nie jest czasu teraźniejszego, określający proces lub pracę, ale raczej wskazuje na dzieło wykonane raz na zawsze. To jest bardzo ważne. Jeżeli wierzymy w Chrystusa, przyjmujemy całego Chrystusa. Przyjmujemy nasze usprawiedliwienie i uświęcenie. Nie otrzymujemy Chrystusa w ratach; otrzymujemy na raz wszystko z Chrystusa. Jesteśmy od razu przyjęci przez Boga, jako sprawiedliwi i święci w Nim. Tak więc Bóg nazywa nas uświęconymi przez wiarę w Chrystusa. Bóg patrzy na nas w Chrystusie. Jeżeli trwamy tam, gdzie On nas postawił, Bóg uważa nas za uświęconych.

Tak jest wtedy, kiedy patrzymy tak, jak Bóg, czyli kiedy nasza wiara pojmie, że święte życie Chrystusa jest nasze, by być akceptowanymi i poświęconymi w codziennym życiu. Wtedy będziemy w stanie naprawdę żyć życiem, do którego Bóg nas powołał. Kiedy zobaczymy tą prawdę, będziemy mogli przeżywać to, co nazywamy progresywnym uświęceniem. Będzie to akceptacja i stosowanie w codziennym życiu mocy świętego życia, które przygotował Jezus. To przez nasz związek z Nim stało się naszą obecną własnością. Trzymajcie to. To jest teraz wasze. To życie będzie działać w nas według miary naszej wiary. Z tego punktu widzenia jest jasne, że wiara ma podwójne działanie. Wiara jest dowodem tego, czego nie widzimy, jakby już istniało, jest gruntem rzeczy, których się spodziewamy, chociaż ich jeszcze nie ma. Tak więc wiara dotyczy niewidzialnej teraźniejszości, jak również niewidzialnej przyszłości. Coś wam pokażę. Kiedy przyjmujemy Chrystusa, przyjmujemy całego Chrystusa, usprawiedliwienie i uświęcenie. W tym momencie przyjmujemy całego Chrystusa. Potem działa wiara.

Wiara jest pewnością tego, czego się spodziewamy, przeświadczeniem o tym, czego nie widzimy, ale to już istnieje. Kiedy rodzisz się na nowo, nie widzisz uświęcenia, chociaż widzisz usprawiedliwienie, nie widzisz uświęcenia, ale wiara jest dowodem, że to już jest. Jako dowód rzeczy niewidzialnych, raduje się z Chrystusa, naszego kompletnego uświęcenia, jako czegoś, co już mamy. Tylko wtedy, kiedy przez wiarę raduję się z tego, mogę to mieć, przyjąć, otrzymać i widzieć, jak to działa w moim życiu. Wiara jest dowodem tego wszystkiego, co wiem, że już jest. Przez wiarę patrzę na to, czym Chrystus jest tak, jak jest objawiony w słowie przez Ducha Świętego. Potem wyznaję, że wszystko, czym On jest, jest też moje. Jego świętość, Jego święta natura i życie są moje. Jestem święty przez wiarę w Niego. On już tam jest. Czy to rozumiecie? Świętość otrzymałem z Chrystusem, kiedy przyjąłem Jego. Przez wiarę, która jest dowodem tego, co już jest, chociaż tego nie widzę, już to odbieram. W słowie Bożym widzę, że zostałem uświęcony, gdyż Chrystus jest moim uświęceniem. To jest pierwszy aspekt uświęcenia. Patrzę na to, co już jest dokonane, jako dowód tego, czego się spodziewam.

Wiara sięga w przyszłość w pewności i nadziei, do rzeczy, których jeszcze nie widzę i nie doświadczam i wyznaje je dzień po dniu – przez Chrystusa, nasze uświęcenie. Tego potrzebujemy dla praktycznej świętości. Ja polegam na Jezusie, że zaspokoi osobiście, stopniowo i pewnie potrzeby każdej chwili z tego, co jest zawarte w Jego pełni. To wielka prawda! Jeżeli to pojmiemy, pójdziemy świadczyć ludziom o Chrystusie i prowadzić ich do pełni Bożej. Jeżeli rozumiemy tą podwójną funkcję wiary, o której tu mówimy, możemy iść naprzód w Bogu, wykonując uświęcenie w praktycznej świętości naszego życia. Jesteście z Boga, w Chrystusie, który stał się dla was uświęceniem. Pierwszy aspekt wiary mówi, „wiem, że jestem w Nim i Jego świętość jest moją”. Zrozumcie to. Wiem, że jestem w Nim. Cała Jego świętość jest moja. Jeszcze nie jest wypracowana w praktycznym życiu, ale przez wiarę trzymam się tego i tam mnie widzi Bóg. Jeżeli trwam na tej pozycji i wierzę, to stopniowo i stale jestem przemieniany w obraz Chrystusa.

Drugi aspekt wiary mówi, „Ufam Jemu, że da mi łaskę i siłę, której w tej chwili potrzebuję, by prowadzić święte życie”. Wiara w Jezusa jest tajemnicą świętego życia. To nie przepisy religii czynią was świętymi, czy to są przepisy zielonoświątkowe, czy jakieś inne. To nie przepisy religijne, ale wiara w Jezusa. To jest jedyna możliwość świętego życia. On jest zupełnie święty, a ja jestem w Nim i Jego świętość jest teraz moją świętością. Wiemy jak działa wiara w usprawiedliwieniu i co jej przeszkadza. Dobrze jest wiedzieć, że takie same niebezpieczeństwa dla wiary są w uświęceniu. Wiara w Boga jest przeciwieństwem ufania „sobie”. Wiara jest blokowana przez każdy wysiłek, by zrobić coś sam. Wiara jest blokowana, kiedy ja próbuję sam zrobić się świętym. Tylko Bóg może uczynić mnie świętym.

„Szkoła Chrystusa” - cykl Przebudzenie, z rozdziału –  Świętość, wiara i misja pojednawcza.

sobota, 20 kwietnia 2013

Odnowienie prawdziwej wiary cz.1


Bert Clendennen
"A vessel of recovery"
"Naczynie odnowy"
tłum. Katarzyna Zieleźnik


Rozdział 7 –
Odnowienie prawdziwej wiary cz.1


Wspomnieliśmy Samuela i Beniamina jako przykłady przedstawiające nowy początek. Następnie zobaczyliśmy, że resztka zawsze była Bożym naczyniem odnowy. Resztka to ci, którzy przetrwali kryzys i są Bożym materiałem nowego początku. Jozue i Kaleb przetrwali wędrówkę  po pustyni i stali się naczyniem, które Bóg użył, by wprowadzić Swój naród do Ziemi Obiecanej. Każdy czas ma swoją resztkę. Ci, którzy ocaleli w religijnym zamieszaniu dzisiejszych czasów, to ci, którzy uchwycili się prawdy Ewangelii i właśnie ich Bóg użyje, by odnowić świadectwo o Sobie. Skoro to, co już było, znowu nastąpi, a w każdym początku jest jakiś koniec, z pewnością możemy oczekiwać powtórki Księgi Dziejów Apostolskich przy końcu czasów.

Praca Ducha Świętego, na tym skrzyżowaniu duchowej historii, polega na wykuciu naczynia, przez które ten ostateczny ruch będzie mógł być wykonany. Chrystus nie powróci po zużytą religijną machinę. On powróci po „Kościół w chwale”. Chrystus nie powróci po Kościół inny niż ten, od którego wszystko się rozpoczęło.  Jeszcze raz spójrzcie na Kościół, który narodził się w dniu Pięćdziesiątnicy. Wszelka chwała, moc i Boże dary swobodnie przez niego przepływały. Kościół potrząsnął światem dzięki potężnej obecności samego Boga. Kościół, po który Jezus powróci, jeszcze raz zaświadczy o mocy żyjącego Boga, by jednak potężna Boża obecność mogła być zamanifestowana w taki sam sposób, jak na początku, potrzebna jest do tego odnowa prawdziwej wiary.

„Bez wiary zaś nie można podobać się Bogu, kto bowiem przystępuje do Boga, musi uwierzyć, że On istnieje i że nagradza tych, którzy go szukają.” (Hbr 11,6). Kolejny fragment mówi: „wszystko zaś, co nie wypływa z przekonania ( wiary ), jest grzechem.” Te dwa fragmenty Pisma zostały źle zastosowane i postawiły Kościół w kłopotliwej sytuacji, w której to zmaga się, by mieć wiarę. To nie jest Boży zamysł. Dla nas, wierzących zmaganiem nie jest to, by mieć wiarę, lecz by złamać to gliniane naczynie, które nazywa się ciało. Biblia nazywa nowe stworzenie wierzącym, a by być wierzącym trzeba mieć wiarę. „ Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar.” Nie mógłbyś narodzić się na nowo gdybyś nie miał wiary. Przyjmij to tu i teraz, że jako Boże dziecko masz wiarę, a twoim jedynym zmaganiem jest to, by chodzić w Duchu. Te dwa pojęcia – wiara i chodzenie w Duchu stały się synonimami. 

Pierwszy Kościół znał tę niesamowitą moc Bożej wiary, czego dowodem jest pierwszych dziesięć rozdziałów księgi Dziejów Apostolskich, świadczących o wierze. W drugim rozdziale Dziejów Apostolskich Duch Święty zstępuje na sto dwadzieścia osób, na naczynie odnowy, a oni wyszedłszy z tego pomieszczenia na piętrze w przeciągu krótkich trzydziestu lat zaskoczyli cały świat rzymski Bożą mocą i niesamowitą mocą ich wiarą w Niego. Musimy jednak pamiętać, że zanim ta cudowna moc mogła dotknąć świat, naczynie musiało czekać we właściwym miejscu, by moc zstąpiła na nie.  Duch nie został wylany na Jerozolimę, ale na sto dwadzieścia osób: tych, którzy po wielkich próbach, zostali wykuci na naczynia Boże.

Kiedy spojrzymy na te pierwsze dziesięć rozdziałów Dziejów Apostolskich nasze serca powinny by pobudzone do tego, by stać się takimi Bożymi naczyniami przygotowanymi na czasy ostateczne. W drugim rozdziale Dziejów Apostolskich stu dwudziestu  oczekujących uczniów zostaje napełnionych Duchem Świętym, a trzy tysiące dusz zostaje  przydanych do Bożego Królestwa. W trzecim rozdziale chromy zostaje uzdrowiony i kolejnych pięć tysięcy jest przydanych do Królestwa. Po tej olbrzymiej demonstracji mocy Bożej apostołowie zostają wtrąceni do więzienia i ostrzeżeni, by już nigdy nie głosili w tym imieniu. Powracają do swoich, modlą się i ponownie wszyscy zostają napełnieni Duchem Świętym. W piątym rozdziale ginie dwójka hipokrytów i strach pada na cały zbór. Cień Piotra uzdrawia chorych, kiedy idzie ulicą. Tam też zaczynają schodzić się tłumy z okolicznych miast przynosząc ze sobą chorych, dręczonych przez duchy nieczyste i wszyscy oni są uzdrawiani. Wtedy interweniuje arcykapłan i całe jego otoczenie wtrącając apostołów do więzienia. Anioł Boży otwiera w nocy drzwi więzienia i wyprowadza ich mówiąc: „Idźcie, a wystąpiwszy, głoście ludowi w świątyni wszystkie te słowa, które darzą życiem” (Dz. Ap. 5,20). W siódmym rozdziale Szczepan, jeden z pierwszych diakonów, zostaje ukamienowany, z powodu cudów i znaków, które czynił. W rozdziale ósmych Filip udaje się do Samarii, gdzie wybucha przebudzenie, całe miasto jest poruszone wielkimi cudami czynionymi w imieniu Jezusa. W rozdziale dziewiątym nawraca się Saul z Tarsu i zostaje apostołem pogańskiego świata. A w rozdziale dziesiątym poganie otrzymują Ewangelię, Korneliusz i cały jego dom nawracają się i zostają napełnieni Duchem Świętym. I tak dalej historia się toczy pokazując za każdym razem, że apostołowie objęli służbę Jezusa.

Mówimy o odnowie prawdziwej wiary. Ci pierwsi uczniowie byli świadkami każdego cudu, którego Jezus dokonał, lecz On nigdy nie pozwolił im wierzyć w to, że prawdziwa wiara rodzi się jedynie z bycia świadkiem cudu. Twoja wiara może być podtrzymana i wzmocniona jedynie poprzez doświadczenia Bożej mocy, lecz prawdziwa wiara jest wynikiem intymnej relacji z Panem. Wielkie tłumy podążały za Chrystusem podczas Jego ziemskiej służby. One były tam, kiedy nakarmił pięć tysięcy mężczyzn, nie licząc kobiet i dzieci, one były również tam, gdzie wskrzesił syna wdowy, byli świadkami cudów porównywalnych ze stworzeniem opisanym w Księdze Rodzaju, jednak kiedy pojawiła się mowa o krzyżu odwrócili się w niewierze. Skoro pierwszy Kościół jest dla nas wzorem, musimy uczyć się od nich. Pomimo faktu, że ci uczniowie byli świadkami wszystkiego, co Jezus czynił, Jego ostatnim przykazaniem były słowa: „ Wy zaś pozostańcie w mieście, aż zostaniecie przyobleczeni mocą z wysokości.” (Łk 24,49). Jego przesłanie było następujące – nie opuszczajcie Jerozolimy dopóki nie doświadczycie duchowego spotkania ze Mną, dopóki Mnie nie poznacie, nie według ciała, lecz według Ducha. Duchowe poznanie Chrystusa stało się pokarmem dla ich wiary. 

 „ Cokolwiek bowiem przedtem napisano, dla naszego pouczenia napisano, abyśmy przez cierpliwość i przez pociechę z Pism nadzieję mieli.” (Rz 15,4). Jeśli chcemy powtórzyć sukces pierwszego Kościoła, musimy nauczyć się czym jest prawdziwa wiara i skąd się bierze. Spojrzenie na wyzwolenie Izraela z niewoli nauczy nas wiele. Izrael był świadkiem wszystkich cudów sądu, jaki spadł na Egipt. Widzieli komary, żaby, krew, ciemność, grad, byli świadkami tych cudów. Zostali wyprowadzeni z Egiptu Bożą ręką, na własne oczy widzieli rozstępujące się wody Morza Czerwonego, uzdrowienie wód w Mara, mannę spadającą każdego ranka, czy też wodę wypływającą ze skały. Po doświadczeniu tak potężnych cudów myślicie, że to niemożliwe, by nie wierzyć. Niestety pomimo wielkiej mocy, którą widzieli na własne oczy, pod nieobecność Mojżesza, po niecałych czterdziestu dniach, już tańczyli nago wokół złotego cielca.


c.d.n.

piątek, 19 kwietnia 2013

Znak Bestii cz 2 - szatan chce upodobnić was do swojego samolubnego i grzesznego obrazu

Jezus powiedział, „uczcie się ode mnie, że jestem cichy i pokornego serca.” (Mat. 11:29). Jeżeli taka pokora, to jest Chrystus, to wywyższanie siebie jest największą i najpełniejszą opozycją i to musi być duch Antychrysta, który sprzeciwia się duchowi Chrystusa. Chociaż nie objawił się jeszcze człowiek, który będzie ucieleśnieniem ducha antychrysta, nikt nie musi szukać dalej, niż w swoim sercu, by znaleźć tego samego antychrysta, o którym Jan powiada, że już jest na świecie. Stąd „JA” stało się bogiem dla milionów ludzi, którzy co niedzielę chodzą do kościoła i siadają w ławkach. Są pełni pychy i poczucia własnej godności i ofiarują Wszechmocnemu puste słowa. Pycha jest jedyną cechą upadłego świata, której nie ma wśród innych stworzeń. Może ona istnieć wtedy, kiedy panuje ignorancja, zmysłowość, pożądanie i nieczystość! Jeżeli człowiek pyszni się czymś swoim, pyszni się swoją niedolą i grzechem. Pycha jest naturą z piekła i jako taka, jest naturą i znamieniem bestii. Jest to smutne, ale prawdziwe; wielu siedzących w ławkach kościelnych w niedziele już ma znamię bestii. Dla nich nic nie jest ważniejsze, niż oni. Byłem pastorem przez 35 lat. Ludzie przychodzili, siadali i byli błogosławieni przez Boga. Po nabożeństwie podchodzili do mnie i mówili, że takiego kazania pragnęły ich serca. Uwielbianie jest piękne, ale chcemy wiedzieć, jaki program masz dla samotnych, a jaki dla młodych małżeństw? Co masz dla dzieci. Porzucili to, co mówili, że jest od Boga, dla jakiegoś programu, który zaspokoi cielesne potrzeby wokół nich. Wiele nauk religijnych popiera takiego ducha.

Nasze dzieci wrzucamy do ognia gorszego, niż Moloch. Pamiętacie, że oni ofiarowali swoje dzieci, rzucając je do ognia wulkanu. My wrzucamy nasze dzieci do ognia pożądliwości i zmysłowości. Potem dziwimy się, dlaczego Bóg nie błogosławi. Oba światy was ciągną. Bóg chce upodobnić was do obrazu Jego Syna i przez was objawiać chwałę Chrystusa w przyszłych wiekach. Szatan chce upodobnić was do swojego samolubnego i grzesznego obrazu, by napełnić ziemię jego poznaniem. Jesteśmy obiektem tej walki, a nasza przyszłość zależy od naszej decyzji. Biblia mówi w księdze Psalmów, „Wysławiam cię za to, że cudownie mnie stworzyłeś.” (Psalm 139:14).

Możecie popatrzeć na organizm ludzki i wiele kilometrów naczyń krwionośnych, miliardy komórek, mózg, oczy i możecie powiedzieć, jakie cudowne jest to ciało. Jednak to ciało nie jest tym, co Bóg miał na myśli. Pierwsze narodzenie było straszne, drugie cudowne. Tak to działa w świecie duchowym. Narodziny straszne, gdyż wszystko, co narodziło się z niewiasty, ma zdolność upodobnienia się do obrazu szatana. Trudno nam jest patrzeć na Hitlera, Stalina, czy Dżyngis Chana oraz na zło, którego się dopuścili i wyobrazić ich sobie, jako niewinne dzieci. Stalinowi przypisuje się zamordowanie od 80 do 100 milionów ludzi. Aż trudno uwierzyć, że kiedyś był dzieciątkiem w ramionach swojej matki. Nawet uczył się na księdza. Strasznie stworzony. Ten człowiek, urodzony ze wszystkimi możliwościami niewinnego niemowlęcia, miał w sobie straszne zdolności upodobnienia się do obrazu szatana. Popatrzcie na to małe dzieciątko, tego samego Stalina, tego samego Hitlera, którzy przez narodzenie na nowo mieliby możliwość upodobnienia się do obrazu Tego, kto jest miłością, mądrością, mocą, dobrocią i cierpliwością. Pomyślcie o tym, gdyby zostali przebudzeni na Jego podobieństwo.

Jan powiedział, „...jeszcze się nie objawiło, czym będziemy. Lecz wiemy, że gdy się objawi, będziemy do niego podobni, gdyż ujrzymy go takim, jakim jest.” (1 Jan 3:2). Paweł powiedział, „Kiedy patrzymy na Chrystusa w Duchu, jesteśmy przemieniani w ten sam obraz z chwały w chwałę”. Dawid powiedział w Psalmie, „..Kiedy się obudzę, nasycę się widokiem twoim.” (Psalm 17:15). Musimy zawsze dokonywać wyboru, by cudownie upodabniać się do obrazu Chrystusa. Jednocześnie musimy mieć przed oczami straszną możliwość upodobnienia się do obrazu diabła. To musimy też stawiać przed oczyma ludzi. Głoście to i zwiastujcie w imieniu Bożym. Zostaliśmy powołani przez Boga, by powodować zmianę w ostatnim pokoleniu. Takie jest znamię bestii. Szatan będzie znaczył tylko tych, którzy kiedyś przyjęli jego naturę egoizmu. Kościół jest pełen ludzi, którzy śpiewają o przyjściu Pana, ale nigdzie nie idą. Ich cała natura, to egoizm. Jeżeli nie robisz tego, co oni chcą, to odchodzą, albo rozbijają zbór. Ta sama natura, która na ulicy mówi, że to, co ty masz, może być jego, jeżeli może ci to zabrać, siedzi w ławkach każdej niedzieli. Ta natura świadczy, że ci ludzie już zostali oznakowani, a ponieważ już są oznakowani, szatan pewnego dnia da im znamię na ich czoło lub prawą rękę. Z drugiej strony są ci, którzy swoje życie oddali Bogu. Znakiem życia pod kontrolą Ducha Świętego jest to, że nie żyją dla siebie, ale dla innych. Tą prawdę musicie głosić wszystkim, których Bóg wam da.

„Szkoła Chrystusa” - cykl Przebudzenie –  Znak Bestii

czwartek, 18 kwietnia 2013

Znak Bestii cz 1 - znamię bestii, to natura szatana

W Objawieniu 13:16-18, czytamy „On też sprawia, że wszyscy, mali i wielcy, bogaci i ubodzy, wolni i niewolnicy otrzymują znamię na swojej prawej ręce albo na swoim czole, i że nikt nie może kupować ani sprzedawać, jeżeli nie ma znamienia, to jest imienia zwierzęcia lub liczby jego imienia. Tu potrzebna jest mądrość. Kto ma rozum, niech obliczy liczbę zwierzęcia; jest to bowiem liczba człowieka. A liczba jego jest sześćset sześćdziesiąt sześć.”

Objawienie 15:2, „I widziałem jakby morze szkliste zmieszane z ogniem, i tych, którzy odnieśli zwycięstwo nad zwierzęciem i jego posągiem, i nad liczbą imienia jego; ci stali nad morzem szklistym, trzymając harfy Boże.”

Na początek chcę wyjaśnić, że zwycięstwo szatana polega całkowicie na oszustwie. On nie potrafi znieść jawności. Pokonany na Golgocie, istnieje tylko z woli Bożej, a jego królestwo jest zbudowane na kłamstwie. Ważne jest, byście wiedzieli, szczególnie kiedy głosicie Ewangelię, że to oszustwo działa w dwóch kierunkach. Po pierwsze, on wmawia, że słowo Boże jest kłamstwem. Używa przywódców religijnych i wmawia, że nie ma piekła, znaku bestii, Nieba itp. Tylko niewielu to połknie. Dlatego atakuje drugim kłamstwem. Przyzna, że istnieje piekło i znak bestii, ale po swojemu wytłumaczy, co to jest piekło i znak. Musicie wiedzieć, kto głosi tą Ewangelię. Diabeł używa ludzi i Bóg używa ludzi, ale jeżeli to jest diabeł, musicie to wiedzieć. W żadnym innym miejscu nie używa tej taktyki bardziej, niż odnośnie znamienia bestii. Sprzedał religijnemu światu myśl, że ten znak, to przyszłość, że gdzieś ludzie będą zmuszeni do podjęcia decyzji, czy przyjmą to znamię, czy nie. Stąd miliony chrześcijan żyją życiem letnim, mówiąc sobie, że jeżeli nie będą pochwyceni, to odmówią przyjęcia tego znamienia.

Kiedy mówię o znamieniu bestii, mówię o czymś więcej, niż znaku umieszczonym na czole lub prawej ręce. Pochodzę z kraju wypasu bydła, z Teksasu. Ludzie znakowali swoje zwierzęta, że są ich. Może wyglądały tak, jak zwierzęta za płotem, ale miały znak, kółko i ‘R’ lub coś innego, co mówiło, że to jest moja krowa. To jest znakowanie. Szatan będzie znakował tylko tych, którzy już są jego. To jest bardzo ważne. Nie będzie znakował prawdziwych dzieci Bożych, które chodzą z Bogiem. Będzie znakował tylko tych, których uczynił już swoimi. Objawienie 15:2 mówi o tłumach, które odniosły zwycięstwo nad znamieniem i liczbą jego imienia. To jest bardzo ważny wiersz, gdyż wskazuje na dwie ważne prawdy. Pierwsze: tam już są tłumy tych, którzy zwyciężyli i Jan ich widział. Stąd wiemy, że my tez możemy. Jan widział te tłumy w Objawieniu 15:2, „I widziałem jakby morze szkliste zmieszane z ogniem, i tych, którzy odnieśli zwycięstwo nad zwierzęciem i jego posągiem, i nad liczbą imienia jego; ci stali nad morzem szklistym, trzymając harfy Boże.”

Jan widzi ludzi, którzy już doszli. Oni już zwyciężyli. Zwyciężyli liczbę tego imienia. Po drugie, ten wiersz nam mówi, czym to znamię jest. Imiona w Biblii określają charakter. Ci ludzie, zwyciężając liczbę imienia bestii, zwyciężyli charakter bestii. Istnieją tylko dwie siły; dobro i zło; Bóg i diabeł. Obie chcą mieć człowieka na własność. Bożym celem dla człowieka jest upodobnienie go do obrazu Chrystusa. Przez nowe narodzenie Bóg czyni człowieka częścią Swojej rodziny. Bóg chce tego nowego człowieka napełnić Swoim Duchem. Duch jest Bożą naturą i Bożym życiem. Kiedy człowiek uczy się chodzić w Duchu, to znaczy w Bożej naturze i Boża natura staje się jego naturą. To jest podobieństwo do Chrystusa. To jest cała wola Boża dla człowieka, kiedy doprowadzi go do jedności z Chrystusem i społeczności z Ojcem. Z drugiej strony diabeł chce tych samych, nieodrodzonych ludzi upodobnić do siebie. Człowiek jest obiektem zainteresowania obydwóch światów. Będzie używany albo przez Boga, by przedstawiać Boga w tym świecie, albo będzie używany przez szatana, by przedstawiać teraz szatana. Adam wybrał szatana. Bóg stworzył go na Swoje podobieństwo. Miał wzrastać w poznaniu na obraz Boży i napełniać ziemię znajomością Boga. Gdyby Adam pozostał wierny swojemu powołaniu, nie byłoby miejsca na ziemi, gdzie Bóg nie byłby znany. On wybrał szatana i nie ma miejsca na ziemi, gdzie szatan nie byłby znany. Wszędzie jest czczony, jak bóg. To prawda. Jezus jest znany tylko tam, gdzie Jego nowe stworzenie dotarło. Człowiek jest obiektem dwóch światów. Bóg chce go upodobnić do obrazu Chrystusa, napełnić ziemię Jego poznaniem, bo inaczej szatan upodobni go do siebie. By tego dokonać, szatan musi dać człowiekowi swoją naturę.

Znamię bestii, to natura szatana. „Tu potrzebna jest mądrość. Kto ma rozum, niech obliczy liczbę zwierzęcia; jest to bowiem liczba człowieka. A liczba jego jest sześćset sześćdziesiąt sześć.” (Objawienie 13:8). To jest skrajna natura człowieka. Człowiek bez Boga jest bestią. Jaka jest natura bestii? Zwierzę dla przetrwania pożre swój gatunek. To jest znamię, które szatan włoży na każdego człowieka narodzonego z niewiasty. Prawo dżungli, to prawo przetrwania najmocniejszego. Miałem lochę, którą hodowałem, jako projekt Farmerów Przyszłości. Urodziła ona wiele prosiąt w nocy, a kiedy tam poszedłem rano, pożarła wszystkie, prócz jednego. Jej własne życie miało dla niej większe znaczenie, niż jej potomstwo. To jest prawo dżungli. To jest znak bestii. Wszelkie występki upadłych ludzi i aniołów mają swoje korzenie w dumnym ateizmie pod nazwą „Ja”. Człowiek jest martwy dla Boga, gdyż jest żywy dla „siebie”. Bez śmierci „siebie” nie ma ucieczki spod mocy szatana. Duch Boży, to pokora. Duch szatana, to wywyższanie siebie. Tu jest walka o życie wieczne - pycha i pokora, to dwa królestwa, walczące o posiadanie człowieka. Wrogów człowieka powstałych w wyniku upadku jest wielu, ale najgorszy wróg zwany antychrystem, to wywyższanie siebie.

Paweł pisząc do Tesaloniczan, mówi o antychryście, że zasiądzie w świątyni Bożej. „Czy nie wiecie, że ciała wasze są świątynią Bożą”. Antychryst zasiada w świątyni Bożej, wywyższając się ponad wszystko, co się zwie Bogiem. Co takiego siedzi w świątyni, co się wywyższa ponad Boga? JA. Było wiele spekulacji na temat antychrysta i jego znamienia, a to jest jego natura. By wiedzieć, czym antychryst nie jest, wystarczy przeczytać krótki opis, jakim Chrystus przedstawił Siebie, „Jestem cichy i pokorny”. Jeżeli to jest Chrystus, to wywyższanie siebie jest największą i najpełniejszą opozycją i to musi być duch antychrysta, który sprzeciwia się Duchowi Chrystusa. Jezus powiedział, „uczcie się ode mnie, że jestem cichy i pokornego serca.”

„Szkoła Chrystusa” - cykl Przebudzenie –  Znak Bestii

środa, 17 kwietnia 2013

Tytułem wstępu do artykułu pastora Clendennena - "Znak Bestii"

Od autora Bloga: Zaryzykuję stwierdzenie, że człowiek bez Chrystusa jest Bestią, jest Antychrystem. Takie postawienie sprawy dla wielu może okazać się szokujące i zbyt dalece idące. Ale popatrzmy wokoło nas. Na to co się dzieje z ludźmi, z naszym otoczeniem gdy mamy do czynienia z ludźmi odrzucającymi Boga, odrzucającymi Boży system wartości i moralności. Jak wiele razy doświadczamy nieżyczliwości, zostaliśmy źle potraktowani, oszukani, wykorzystani przez lekarza, mechanika samochodowego, sędziego, pracodawcę, pracownika.

Popatrzmy jak bez żadnych skrupułów, hamulców moralnych czy etycznych działają politycy, producenci żywności, sprzętu AGD, (który psuje się tuż po ukończeniu gwarancji), koncerny farmaceutyczne. Wielu z nas miało do czynienia z opłakanymi efektami działania psychologów, pracowników socjalnych, którzy poruszają się w przestrzeni bez Boga. Popatrzmy na tzw. margines społeczny, przemoc domową, poniewierkę dzieci w domach dziecka i wszelką inną degenerację społeczną. Popatrzmy na komunistyczne Chiny, na Koreę Północną. Ile niepotrzebnej śmierci, ile okrutnych i wyrafinowanych tortur, jak wiele cierpienia w imię bezbożnej ideologii. To jest obraz Bestii, duch Antychrysta, nie mający nic wspólnego z Chrystusem i z Jego miłością czy sprawiedliwością.
Ktoś zapyta a co z Inkwizycją, co z Wojnami Krzyżowymi , co z nazizmem, obozami koncentracyjnym, komunizmem w Rosji, przecież te wszystkie okropności miały miejsce w „chrześcijańskiej” Europie? Ja uważam, że najgorszą odmianą Bestii z jaką się spotykamy i będziemy spotykać, to ludzie udający, że są wierzącymi, że są chrześcijanami, a tak naprawdę będącymi nadal daleko od Boga. Ta imitacja sprawia, że człowiek staje się po dwakroć gorszy, przebieglejszy i okrutniejszy w swoim zachowaniu niż niewierzący. Ta imitacja, zastępowanie Ducha Świętego ludzkimi programami i pomysłami na kościół, sekularyzacja, polityka religijna i sitwokracja wyparła Boga i de facto skierowała się przeciwko człowiekowi. To jest duch Antychrysta.

Relatywizm, permisywizm kieruje nas na drogę kompromisu z duchem Antychrysta. Bezwiednie odchodzimy od Boga. Taką sytuację przerabialiśmy już w nowożytnej historii Europy. Pro nazistowscy duchowni i „chrześcijanie” zaakceptowali wszystkie idee Protestanckiego Kościoła Rzeszy, Niemieckich Chrześcijan i poczynania Hitlera. Ta sama argumentacja, psychomanipulacja, odpowiednie socjotechniki, przygotowują dzisiaj chrześcijan na przyjęcie i akceptację głównego Antychrysta jaki się pojawi na scenie tego świata. Jego wypowiedzi będą wydawać się prochrześcijańskie. To będzie tylko moment, gdy Antychryst, tak samo jak Hitler, zawoalowaną manipulacją owinie sobie wielu, znakomitych pastorów, teologów, duchownych wokół palca, a za tym zwiedzeniem pójdzie wielu zwykłych wierzących. Hitlerowi zajęło to około 6 lat. Coś podobnego dzieje się dzisiaj. To jest duch Antychrysta.

W tym miejscu chciałbym zwrócić szczególną uwagę na artykuł pastora Dawida Wilkersona „Wyłączność Chrystusa” (The Exclusiveness Of Christ) http://www.tscpulpitseries.org/polish/ts011029.htm oraz artykuł na „Znak Bestii” (The Mark of the beast) pastora Berta Clendennena który ukaże się w dwóch częściach na tym Blogu, jeszcze w tym tygodniu. Andrzej z DG

wtorek, 16 kwietnia 2013

pokusa opanowana jest drogą do stabilizacji charakteru

W każdej pokusie musicie dokonać wyboru, czy żyć dla siebie, czy dla Boga. Jeżeli wybierzecie Boga, nie możecie upaść. Wasz wybór, pobudzony do działania przez pokusę, zintegrował waszą naturę w Bogu. Nastąpił postęp w formowaniu duchowego charakteru, który zawsze wybiera Boga. W niektórych przypadkach, tak, jak z Chrystusem na górze dokonujemy wyboru o takiej wadze, że dusza nie bierze udziału w tej pokusie i w tej sprawie jest zupełnie utwierdzona w Bogu. W innych przypadkach, powtarzane sprawdziany wyboru często przeplatają się z porażkami i tworzą stopniowo wznoszącą się ścieżkę do normalnego zwycięstwa. Musimy wiedzieć, że wiele pokus przychodzi z naszej winy. Jeżeli chodzimy blisko Boga, będziemy od nich wolni. Chrystus walczył, kiedy uczniowie spali, a kiedy nadszedł ten straszny moment, Chrystus był spokojny, a uczniowie uciekli. To jest lekcja. Jesteśmy otoczeni takim świadectwem. Ściągamy to sami na siebie. Dobrze jest bać się pokusy i nie chcieć jej spotkać, a tym bardziej jej nie przyjmować. Powinniśmy codziennie się modlić, „Nie wódź nas na pokuszenie”. Jednocześnie widzimy, że pokusa jest naszym polem bitwy i możliwością, by uczyć się zwyciężać. W czasie pokuszenia wychodzą rzeczy, o których istnieniu nie wiedzieliśmy.

Tylko w pokusach możemy naprawdę poznać pewne rzeczy, które są w nas i które wstrzymują nasz postęp w kierunku pełni Chrystusa. Tak więc pokusy są potrzebne. W Chrystusie nie było nic grzesznego, ale jako człowiek, musiał stawić czoła pokusom. Zauważcie, jak głos mówi w Mateusza 3:17, „Ten jest Syn mój umiłowany, którego sobie upodobałem.” Jezus był uznany, ochrzczony i przekazany diabłu. Dlatego nie bądźcie zdziwieni, że przechodzicie i będziecie przez to przechodzić. Jest to konieczne, jeżeli mamy być oczyszczeni. Pustynia nie jest oddalona o tysiące kilometrów od twojej drogi, ale jest przed tobą. To ludzka teologia mówi, że możesz deptać nogami po wężu. Spotkasz go na twojej drodze. Tylko w takich pokusach stabilizuje się charakter. Bóg powiedział, „Gdybyście się sami osądzali, nie bylibyście sądzeni.” To wielka prawda! To wyjaśnia, dlaczego wy i ja, jako chrześcijanie, musimy przechodzić przez ogień. Istnieje nauczanie taniej łaski, że wszelkie trudności w życiu pochodzą od diabła i Bóg nie ma z twoimi doświadczeniami nic wspólnego. Musicie to odrzucić. Nigdy nie poznacie siebie, jeżeli Bóg nie zezwoli diabłu, by was pociągnął. Nigdy nie poznacie, jakie ogniwo łańcucha jest najsłabsze, póki go nie naciągniecie. Nie będziecie wiedzieć, jak siebie osądzać, póki siebie nie poznacie. Nie poznacie siebie, aż stawicie czoła pokusom, o których mówimy.

Na koniec jedna rzecz musi być jasna. Pokusa w żadnym wypadku nie może być mylona z grzechem. Pokusa w żadnym przypadku nie jest grzechem. Wszystkie ludzkie instynkty są z natury neutralne, ani złe, ani dobre same z siebie. Zło i dobro jest w sercu i kieruje naszymi instynktami. Być kierowany instynktem, to coś naturalnego i normalnego. Nie ma takiego wśród was, ani wśród tych, których będziecie nauczać, do kogo by nie docierały jakieś nieczyste myśli. Jeżeli patrzymy na złą rzecz nierozważnie, przychodzą złe myśli. Nie pozwólcie, by diabeł was potępiał, kiedy przyjdzie myśl. Brat Finney w swojej teologii systematycznej nauczał, że nie ma takiej cnoty, której nie należy się sprzeciwiać. Bóg mówi, „Jeśli ktoś uderzy cię w jeden policzek, nastaw mu drugi”. Znam wielu ludzi, którzy nastawiają drugi policzek, gdyż boją się go nie nastawić. W tym nie ma cnoty. Kiedy ktoś cię uderzy i wszystko w tobie powstaje, by oddać, a nie robisz tego, wtedy odnosisz zwycięstwo nad tą pokusą. To stabilizuje charakter, gdyż w tej decyzji zostałeś wzmocniony, by następnym razem było łatwiej.

Jak zareagujesz pierwszym razem, tak będziesz chciał zareagować drugim razem. Czy to będzie strach, gniew, łagodność, pycha, chwalenie kogoś, pożądliwość lub miłość, wszystko to zależy od decyzji, jaką podjąłeś, czy to jest grzech, czy nie. Jeżeli jesteś normalną istotą ludzką, będziesz spotykać pożądliwość, ale miłość też tam będzie. Wybór, jakiego dokonasz zdecyduje, czy ta pokusa stanie się grzechem, czy to jest tylko pokusa, którą musiałeś spotkać i pokonać na drodze upodabniania się do obrazu Jezusa Chrystusa. To jest stabilizowanie charakteru. Musisz sobie zdać sprawę, że nagrodą jest zamiana jednego życia na drugie. „Upodobnienie się do obrazu Chrystusa” to zastąpienie starego życia, życiem Chrystusa.

To jest esencją uświęcenia. Kiedy zbliżamy się coraz bardziej do podobieństwa Chrystusa, Bóg pozwala nam widzieć w nas wszystko, co nie jest z Chrystusa. Wtedy musimy się z tym rozprawić. Póki nie poznamy tych rzeczy, nie możemy się z nimi rozprawiać. Proces upodabniania się do Chrystusa Bóg nazywa uświęceniem. Chrystus stał się naszą świętością, co znaczy, że ja otrzymałem tą świętość natychmiast, kiedy narodziłem się na nowo. Proces uświęcenia, to upodabnianie się do Jezusa Chrystusa. W obecnym czasie jest to upodabnianie moralne i duchowe. Jeżeli jestem częścią kościoła, który będzie pochwycony, otrzymam ciało podobne do Jego uwielbionego ciała. Upodobnienie się do Jezusa oznacza, że Bóg powiela, w nas którzy narodziliśmy się z Chrystusa, moralny charakter Jezusa Chrystusa. By tego dokonać, musi nam pozwolić zobaczyć sprawy w nas, które nie są z Chrystusa.

Moja żona była jedną z najwspanialszych matek, jakie spotkałem. Wychowując nasze dzieci, znała wartość przyjmowania przez nie odpowiedzialności we właściwym czasie w życiu. Jeżeli dzieci nie muszą przyjmować jej we właściwym czasie, albo próbujemy narzucić odpowiedzialność dziecku zbyt młodemu, szkodzimy mu. Jeżeli czekamy zbyt długo, również utrudniamy dziecku proces integracji z ludźmi. Kiedy nasze dziecko dowiedziało się, co to jest łyżka i potrafiło ją trzymać w ręce, wkrótce z naszego domu zniknęła butelka do karmienia. Dzieci nie były oduczane od butelki i smoczka dopiero kiedy miały 3 lub 4 lata. Kiedy dziecko potrafiło siedzieć na nocniku, ona przestała prać pieluszki. Gdyby pozwoliła dziecku karmić się z butelki do wieku 2 lub 3 lat, to stałoby się nawykiem. W tym wieku nie jest łatwo dziecko karmić, gdyż jest to nawyk, który trudno przełamać.

Paweł powiedział, „Gdy byłem dziecięciem, mówiłem jak dziecię... lecz gdy na męża wyrosłem, zaniechałem tego, co dziecięce.” (1 Koryntian 13:11). Bóg tolerował wiele rzeczy w twoim życiu, a krew oczyszczała cię, kiedy wzrastałeś duchowo. Kiedy narodziłeś się na nowo, natychmiast wiedziałeś, że cudzołóstwo, kradzież, kłamstwo i tym podobne rzeczy są złe. Grzechy ducha, złość, zwady, gniew Bóg tolerował do czasu. Jednak przyszedł czas, kiedy Bóg pozwolił ci stanąć twarzą w twarz z tymi rzeczami i zobaczyć, że są grzechem. Potem powiedział, "„Musisz je wyznać i odrzucić". Jeżeli wtedy i tam nie rozprawisz się z nimi , wkrótce zaczniesz myśleć, że to nic złego.

Cokolwiek to jest, jeżeli jest akcja w jednym kierunku, jest też przeciw-akcja. To oznacza, że ciało pożąda przeciw duchowi. Jeżeli w tym punkcie poddam się pokusie, stanie się grzechem. Kiedy przyjdzie pokusa, to nie jest grzech, ale jeżeli dam jej miejsce, wiem, co będzie. Jest przeciw-akcja Ducha Świętego, który mówi do mnie, „To nie jest z Chrystusa”. Jeżeli w tym punkcie poddam się pokusie, staje się ona grzechem. W innym przypadku jest to pokusa i kiedy ją zobaczę, pokonuję ją. To są pokusy, które mają stabilizować charakter.

„Szkoła Chrystusa” - cykl Przebudzenie, z rozdziału – Analiza kuszenia

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

wasze pokusy atakują w najbardziej czułych miejscach

W Mateusza 4:1-11 to jest to, co mamy do powiedzenia wam, jako narzędziom Bożym, które Bóg chce użyć do wyeksmitowania tego Konia Trojańskiego. „Wtedy Duch zaprowadził Jezusa na pustynię, aby go kusił diabeł. A gdy pościł czterdzieści dni i czterdzieści nocy, wówczas łaknął. I przystąpił do niego kusiciel, i rzekł mu: Jeżeli jesteś Synem Bożym, powiedz, aby te kamienie stały się chlebem. A On odpowiadając, rzekł: Napisano: Nie samym chlebem żyje człowiek, ale każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych. Wtedy wziął go diabeł do miasta świętego i postawił go na szczycie świątyni. I rzekł mu: Jeżeli jesteś Synem Bożym, rzuć się w dół, napisano bowiem: Aniołom swoim przykaże o tobie, abyś nie zranił o kamień nogi swojej. Jezus mu rzekł: Napisane jest również: Nie będziesz kusił Pana, Boga swego. Znowu wziął go diabeł na bardzo wysoką górę i pokazał mu wszystkie królestwa świata oraz chwałę ich. I rzekł mu: To wszystko dam ci, jeśli upadniesz i złożysz mi pokłon. Wtedy rzekł mu Jezus: Idź precz, szatanie! Albowiem napisano: Panu Bogu swemu pokłon oddawać i tylko jemu służyć będziesz. Wtedy opuścił go diabeł, a aniołowie przystąpili i służyli mu.”

Z tego doskonałego wglądu w znaczenie i mistrzostwo kuszenia uczymy się kilku ważnych rzeczy, których koniecznie wy musicie się nauczyć; nie tylko, jako historię, ale co to znaczy dla nas, kiedy pójdziemy, by wykonywać to, do czego jesteśmy powołani w dniach ostatecznych. Niezbędne jest poznanie tych zasad. Pierwszą zasadą jest, że pokusa opanowana jest jedyną drogą do stabilizacji charakteru i duchowego rozwoju. Pokusy zawsze dotykają słabych punktów. To jest ich metoda oraz niebezpieczeństwo. Musicie być wypróbowani, a te próby dotkną waszych najbardziej wrażliwych punktów. To jest konieczne, gdyż Bóg chce wzmocnić i ustabilizować wasz charakter poprzez te pokusy.

W dwukierunkowym świecie, otwartym na nielegalną wiedzę i kontrastujące żądania dobrego i złego, każdy instynkt ducha, duszy i ciała musi przejść przez tygiel kuszenia. Nie uważajcie tego za coś dziwnego, kiedy to na was przyjdzie. Spotkacie je twarzą w twarz, kiedy opuścicie tą szkołę i zaczniecie wykonywać dzieło życia, do którego Bóg was powołał. Będziecie to przechodzić wiele razy, aż wyjdziecie oczyszczeni i utwierdzeni w Bogu. Możemy być pewni, że każda pokusa, która przychodzi, przychodzi dlatego, że pasuje do naszego stanu. Jesteśmy kuszeni tylko w tych punktach, gdzie jesteśmy wrażliwi na tą szczególną pokusę. Z jednej strony to my przyciągamy pokusy do siebie, gdyż w naszym życiu są pewne rzeczy, których pragniemy.

Ze wszystkich pragnień życia, które wyciągają do nas rękę, automatycznie wybieramy i odpowiadamy na te, z którymi jesteśmy skoligaceni. Inaczej mówiąc, one nas przyciągają. Dla każdej atrakcji natury w jednym kierunku istnieje kontra atrakcja w innym kierunku. Jeżeli jedna jest z ciała, druga jest z Ducha i odwrotnie. W tym momencie musimy dokonać wyboru. Dokonamy tego, jeżeli znamy tajemnicę Ducha. Nie staramy się odsuwać tego, co cielesne przy pomocy nieefektywnego „NIE”, które pozostawiłoby konflikt nierozwiązany, albo przynajmniej dawało zwycięstwo tylko o włos. Musimy stanąć przeciw temu z pozytywną, wysublimowaną alternatywą Ewangelii. „Chrystus uwolnił nas od przekleństwa zakonu”. Chcę wam tu podkreślić, że chodzi o wybór. Pokusa pozwala na wybór. Kiedy wróg przyszedł do Adama, istniał wybór dwóch dróg. Bóg powiedział, „W dniu, w którym zjecie z tego drzewa, umrzecie”. W tym ogrodzie było również drzewo życia. Bóg chciał, by człowiek jadł z drzewa życia i rozwijał się w poznaniu Boga. Szatan kusił Adama, by dokonał złego wyboru. Tak jest zawsze. Chrystus spotkał takie same pokusy, by działać niezależnie od Ojca.

Wasze pokusy atakują w najbardziej czułych miejscach, ale zawsze jest możliwość wyboru. Czy będę trzymał się siebie, czy Boga? Kiedy dokonamy właściwego wyboru - „Chrystus wyzwolił nas od przekleństwa zakonu”, osiągamy zwycięstwo rzeczywiste i całkowite. Atrakcja pokusy znika, połknięta przez większą atrakcję duszy, czyli żywego Chrystusa. Instynkty duszy lub ciała, które przedtem były podzielone, są teraz skupione i zadowolone w Chrystusie. Pokusa zniknęła, nie dlatego, że nie ma już podniet tego świata, ale kontra atrakcja Chrystusa zajęła całego człowieka. W tym miejscu radość Pańska staje się naszą siłą. W całej Biblii widzimy, że zwycięstwo zależy zawsze od właściwego wyboru. Pierwszą zasadą zwycięskiej modlitwy jest trwanie w Chrystusie. Zawsze mamy wybór, czy chcemy trwać w Chrystusie. Czy chcę tu pozostać? Muszę wiedzieć, czego On chce i to wybrać. Nie byłoby w ogóle pokus, gdyby ciało nie ciągnęło mnie w złym kierunku. Ja dokonuję wyboru. Bóg pozwala mi żyć według mojego wyboru.

Bóg nigdy nie zmusza was do wybrania Jego woli, ale jeżeli wybierzecie Jego wolę, Bóg to umocni. Władzę przejmie siła wewnętrzna i Bóg pomoże wam wytrwać w tej decyzji.. 3 Hebrajczyków miało wybór: albo pokłonić się i zachować swoje ciało, albo stanąć po stronie Bożej. Oni nie wiedzieli, czy spłoną. Kiedy Nebukadnesar zapytał, „który bóg wyrwie was z mojej ręki?”, oni odpowiedzieli, „Nie wiemy, czy On nas wyrwie, czy nie”. (Daniel 3:17 i 18), „ale my się nie pokłonimy.” Oni mieli wybór. Ponieważ wybrali Boga, nie mogli spłonąć. Ostali się, gdyż Jezus wszedł do ognia z nimi.

„Szkoła Chrystusa” - cykl Przebudzenie, z rozdziału – Analiza kuszenia