Post jest kluczom do
osiągnięcia odwiecznego Bożego celu. To, co stoi na przeszkodzie wypełnieniu
się Bożej woli w naszym życiu, to egoistyczne życie, „stary człowiek”.
„Zewleczcie z siebie starego człowieka wraz z jego poprzednim postępowaniem,
którego gubią zwodnicze żądze” (Ef. 4,22). Post jest kluczem do przezwyciężenia
tego egoistycznego życia. W Drugiej Księdze Kronik 7,14 czytamy: „I ukorzy się
mój lud, który jest nazwany moim imieniem...”. Ukorzy siebie. Jezus powiedział: „Kto chce iść za mną,
niech się zaprze samego siebie”. Ma się zaprzeć samego siebie. Sposobem na to,
by się ukorzyć i zaprzeć samego siebie jest post. Psalm 35,13 mówi (w wersji
ang.): „ukorzyłem [poskromiłem] moją duszę postem”.
Czym jest post? Post to przede
wszystkim powstrzymywanie się od jedzenia. Lecz jest to też coś więcej. Post
rozprawia się z każdym aspektem naszego „ja”. Każdy apetyt człowieka jest
zaspokajany jedzeniem. Kiedy jednak pozbawi się kogoś pokarmu, staje się on
osłabiony i żądze ciała są trzymane w karbach. Jedzenie napędza i karmi żądze
ciała. Niektóre żądze (apetyty) ciała nie są naturalne. Bóg nie stworzył
człowieka z pociągiem do alkoholu czy narkotyków. Człowiek sam pielęgnuje te
żądze. Są też jednak właściwe pragnienia i kiedy utrzymuje się je we właściwych
granicach, są właściwe. Nie ma jednak takiego pragnienia ciała, które - jeśli
się nad nim nie panuje - nie może wymknąć się spod kontroli i stać się
niedozwolone. Jedzenie może stać się grzechem. Możesz stać się ociężały wskutek
przejedzenia i nie być gotowym na przyjście Pana: „Baczcie na siebie, aby serca wasze nie były ociężałe wskutek obżarstwa
i opilstwa oraz troski o byt i aby ów dzień was nie zaskoczył.” (Łuk. 21,34).
Wszystkie pragnienia (apetyty)
powinny być ograniczone umiarem, gdyż w przeciwnym razie staną się dominującą,
napędzającą siłą życia. Kiedy taka sytuacja ma miejsce, cielesne pragnienie
staje się naszym panem i zapieramy się Chrystusa. Post jest środkiem danym nam
przez Boga, aby trzymać te pragnienia w karbach. Post zaczyna się od rezygnacji
z jedzenia. Każda żywa istota, czy to roślina, zwierzę, człowiek, czy też to,
co duchowe, potrzebuje pokarmu, aby żyć. Skoro tak jest, to gdy zabierze im się
jedzenie, zaczną umierać. Jeśli
odbierzesz cielesnemu człowiekowi pokarm, zacznie on słabnąć i umierać. Jeśli w
tym samym czasie czytasz Biblię i modlisz się, wtedy duchowy człowiek, nasz
wewnętrzny człowiek, jest wzmacniany. Post niszczy starego człowieka, a
modlitwa wzbudza nowego. Jedzenie to najpotężniejsze pragnienie ciała, które
musi być trzymane w ryzach.
W poście jest coś więcej niż
tylko jego fizyczny aspekt. Musi on dotyczyć również naszego umysłu. Być może
umysł jest większym zagrożeniem dla naszego duchowego życia, niż nasze fizyczne
pragnienia. To, czym karmimy nasz umysł, będzie w końcu wyznaczać nasze
postępowanie. Jeśli karmimy nasz umysł rzeczami, które pobudzają cielesne
pragnienia, stajemy się niezdolni do tego, by zajmować się sprawami duchowymi.
Gdy zaczynamy się modlić, te rzeczy dominują w naszym umyśle. Gdy próbujemy myśleć o Bogu, myśli o Nim są
tłumione przez śmieci, którymi karmiliśmy nasz umysł. Te rzeczy nie są złe, ale
są z tego świata i niszczeją przez samo używanie: „Przecież to wszystko
niszczeje przez samo używanie, a są to tylko przykazania i nauki ludzkie”
(Kol.2,22). Te rzeczy nie pomogą nam stać się lepszymi świętymi. Nikt nigdy nie
otrzymał objawienia od Boga zabawiając się tym, co daje świat. Mamy być „w”
świecie, ale nie „ze” świata.
W jaki sposób post może
dotyczyć naszego umysłu? Musimy na jakiś czas wyłączyć telewizor, radio,
odłożyć gazety i tym samym czasie oddać się czytaniu Biblii i modlitwie. To
jest post. Człowiek szczerze szukający Boga powinien przynajmniej jeden miesiąc
w roku poświęcać na post i modlitwę. Bez konkretnego słowa od Boga nikt nie
powinien próbować pościć przez trzydzieści dni. Sugeruję, żeby osoba
powstrzymywała się od jedzenia przez dwa, trzy dni, a potem przez jeden dzień
jadła coś lekkiego. Ale bez względu na to co robisz, ile masz lat lub jaki jest
stan twojego zdrowia, jeśli chodzi o post dla umysłu, to możesz pościć przez 30
dni.
My w Ameryce zniszczyliśmy nasz
fizyczny zmysł smaku. Udajemy się do najlepszych restauracji, kelnerka podaje
nam menu z najlepszymi daniami począwszy od kuchni francuskiej a na
meksykańskiej skończywszy, a my krzywimy nosy i zastanawiamy się, czy nie ma
czegoś innego do jedzenia. Nasze kubki smakowe są tak przytępione, że musimy
dosalać jedzenie tak mocno, że podnosimy sobie ciśnienie. Kupujemy najlepszy na
świecie stek i polewamy go keczupem. Nic nie smakuje tak, jak powinno. Smak
można odzyskać po pięciodniowym całkowitym poście. Odstaw jedzenie na pięć dni,
pij tylko wodę, a pod koniec tych pięciu dni twój zmysł smaku powróci do
pierwotnego stanu, tak że zimne herbatniki będą smakowały, jak pyszne ciasto.
To,
co jest prawdziwe w odniesieniu do aspektu fizycznego, jest podwójnie
prawdziwe, jeśli chodzi o aspekt duchowy. Kościół pełen jest ludzi, którzy nie
mają pragnienia rzeczy duchowych. Napełnili się rzeczami tego świata i zabili
duchowe pragnienia. Ich duchowy „zmysł smaku” został zniszczony. Gdyby odcięli
się od wszelkich światowych rozrywek i czytali jedynie Biblię przez 30 dni, to
pod koniec tego okresu mieliby nienasycone pragnienie rzeczy duchowych. Duchowy
człowiek ożyłby. Tak wiec post to nie tylko powstrzymywanie się od jedzenia,
ale również zapieranie się siebie. Musimy powstać przeciwko swojemu „ja” i jego
żądaniom. Nasze „ja” to ciało szatana. Kiedy dajemy miejsce naszemu „ja”,
dajemy miejsce diabłu.
Bóg polecił nam, abyśmy nie
oddawali naszych ciał jako narzędzi niesprawiedliwości: „I nie oddawajcie
członków swoich grzechowi na oręż nieprawości, ale oddawajcie siebie Bogu jako
ożywionych z martwych, a członki swoje Bogu na oręż sprawiedliwości” (Rz.
6,13). Dawid nakazał swojej duszy (sobie) chwalić Pana: „Chwal, duszo moja.
Pana!” (Ps. 146,1). Rozmawiałem kiedyś z młodym człowiekiem, który był zastępcą
pastora; miałem głosić w jego kościele. W czasie rozmowy przypadkiem wspomniał,
że „Dallas Cowboys” grają w Super Pucharze. Młody pastor powiedział mi tak:
„Kiedy będą rozgrywki, pojadę do motelu, zamknę się w pokoju, żeby ani dzieci,
ani nic innego mi nie przeszkadzało, i będę oglądał grę”. Podczas nabożeństwa
mówiłem na temat postu i po spotkaniu młody człowiek zaczął zadawać mi pytania.
Powiedział: „Powstrzymywanie się od jedzenia jest dla mnie bardzo trudne”. „No
cóż – powiedziałem - post to powstrzymywanie się od jedzenia, ale pozwól, że
powiem ci, co naprawdę będzie dla ciebie postem. Słuchałem, jak mówiłeś o
rozgrywkach Super Pucharu i jak wiele to dla ciebie znaczy. Może byś tak
powiedział sobie (swojemu ja), że nie będziesz oglądał Super Pucharu, a zamiast
tego weźmiesz Biblię, pójdziesz do swojej sypialni i spędzisz ten czas na kolanach,
aż gra się skończy? Niech twoje „ja” wie, że właśnie tak będzie. Odniesiesz
zwycięstwo nad swoim „ja”, co będzie o wiele ważniejsze, niż niejedzenie.
Zrobił to, co mu poradziłem, a później powiedział tak: „Nigdy w swoim życiu nie
byłem tak błogosławiony przez Boga jak wtedy, kiedy odmówiłem sobie oglądania Super
Pucharu”.
„Odnowienie przesłania
Pięćdziesiątnicy” z rozdziału - Post - ostateczna broń
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz