Bert Clendennen

Bert Clendennen

środa, 29 lutego 2012

jesteśmy martwi dla grzechu

W momencie, kiedy pomyślimy, że możemy użyć tego życia (Jego życia) dla siebie, wtedy On (Jego życie) nie będzie dla nas. Póki tłumaczymy Golgotę, jako coś, z czego możemy skorzystać, nie jesteśmy jeszcze  wyzwoleni z tego świata. Chociaż możemy dzielić się „korzyściami” z tymi, którzy są zgubieni, robimy to na swój sposób, zachowując dla siebie prawo decydowania. Rzesze wierzących są zniewolone świeckim systemem zabezpieczenia i zapłaty. Bóg czeka, by zakończyć ich niewolę, kiedy dojdą do końca swoich możliwości. Bóg nigdy nie narzuca nikomu Swojej drogi. Jeżeli obierzemy Jego drogę. On umocni ten wybór. Widzimy tu prawdę, która w większości została zagubiona lub nigdy nie była prawidłowo rozumiana.

Kiedy patrzymy na to, co dzieje się w naszym życiu, musimy rozważyć myśl: „Przeszłość i czas obecny”. Według Boga, dzieło krzyża zostało raz na zawsze dokonane. Chciałbym, byście to sobie zapamiętali. Jeżeli chodzi o dzieło krzyża, jest ono zakończone. Zawsze powinniśmy to rozróżniać. Kiedy mówimy o śmierci Chrystusa za nas i naszej śmierci z Nim, używamy czasu przeszłego. „Zostaliśmy ukrzyżowani...” „Nasz stary człowiek został ukrzyżowany.” „Uważajcie siebie za umarłych...” ..A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje wraz z namiętnościami i żądzami.” (Gal. 5:24).
 
W tym i wielu innych miejscach Paweł maluje nasz związek „wraz z Nim”. Jesteśmy uwolnieni od winy za grzech i jego mocy, utożsamiając się z dokonanym dziełem Chrystusa na krzyżu. To jest dokończone; patrzymy na to, co już było. Nie możemy tego mylić z innym stwierdzeniem Pawła i uważać, że mamy codziennie „umierać dla grzechu”. Nie, Nie! Paweł podkreśla, że jesteśmy martwi dla grzechu. Od czasu naszego pierwszego poznania Chrystusa, przyjęcia Jego odkupieńczego dzieła i naszego uznania go, jesteśmy martwi dla grzechu. W każdej dyspucie z szatanem lub powstaniu ciała stoimy na stanowisku, że to jest zawsze przeszłość, to jest wykonane.

„Tak ja codziennie umieram, bracia, jak jest prawdą, że wy jesteście chlubą naszą, którą mam w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.” 1 Kor 15:31 Kiedy Paweł powiedział, „Codziennie umieram”, nie mówił, że mamy codziennie umierać dla grzechu. Właśnie w tym miejscu wielu myli „dzieło” krzyża z „drogą krzyża”. Pierwsze jest rzeczywistością dokonaną, na którą liczymy. Drugie jest w czasie teraźniejszym, gdyż stale dzielimy to z Chrystusem. Jezus był ostatnim Adamem, który przyszedł na świat bez grzechu. On musiał jedynie przyjąć drogą krzyża. Nigdy nie musiał korzystać z dzieła krzyża. On nie miał grzechu. Nie potrzebował, by ktoś za niego umarł. Powiedział, Jeśli kto chce pójść za mną. niechaj się zaprze samego siebie i bierze krzyż swój na siebie codziennie, i naśladuje mnie” (Łukasz 9:23).

Często jest to niewłaściwie używane do nauczania, że przez pewną samodyscyplinę i codzienne zaparcie człowiek może uśmiercić swoje „Ja”. Jest to udaremnianie łaski Bożej! Musimy te dwa aspekty utrzymać na ich miejscu. Chodzi o dwóch różnych ludzi. Pan Jezus utożsamił się z ludzkością, objął nas Sobą i wziął nas z Sobą do grobu. Teraz Bóg uważa nas nie tylko za umarłych, ale również pogrzebanych. Taki był koniec rasy Adama. Jezus był ostatnim Adamem. W innych lekcjach wyjaśniliśmy, że nie będzie już żadnego innego Adama. On był ostatnim Adamem. Teraz jesteśmy wzbudzeni z martwych i ożywieni dla Pana Jezusa - drugiego Adama. Umarliśmy [poprzez nowe narodzenie, czego świadectwem był chrzest zanurzający] i nasz stary człowiek pozostał martwy. Powstaliśmy do nowego życia i jesteśmy z Nim, jako nowe stworzenie - zupełnie inny człowiek. Jesteśmy stworzeni w Chrystusie Jezusie w wierze i świętości. Paweł, mówiąc o nowym człowieku, powiedział, „stworzony w Chrystusie Jezusie w wierze i prawdziwej świętości”.

Musimy widzieć tę różnicę. Stary człowiek w Adamie doświadcza śmierci krzyżowej. Musicie na to liczyć cały czas. Nowy człowiek w Chrystusie jest powołany, by szedł drogą krzyża. Teraz uważamy siebie za umarłych dla starego Adama, stojąc na gruncie dzieła ukończonego w przeszłości. Jesteśmy martwi dla grzechu i żywi dla Boga. Teraz codziennie dzielimy w nowym człowieku boską drogę życia, która w nas sprawuje śmierć, a w innych życie.

„Szkoła Chrystusa” - cykl Krzyż z rozdziału – Droga krzyża

wtorek, 28 lutego 2012

szokujące jest odkrycie, że jesteś na zupełnie innej drodze

Prawdą jest, że przeważająca większość kościoła nie widziała „drogi krzyża” i to jest głównym powodem, dla którego kościół jest tak anemiczny i nie będzie w stanie sprostać Bożemu wyzwaniu. W 2 Koryntian 2:4-11 czytamy, „Albowiem pisałem do was z głębi utrapienia i zbolałego serca, wśród wielu łez, nie abyście zostali zasmuceni, lecz abyście poznali nader obfitą miłość, jaką żywię dla was.  Jeśli tedy ktoś zasmucił, to nie mnie zasmucił, lecz poniekąd - by nie powiedzieć za wiele - was wszystkich. Takiemu wystarczy ta kara, jaka została nałożona przez większość,  tak, że przeciwnie, wy raczej powinniście przebaczyć mu i dodać otuchy, aby go przypadkiem nadmiar smutku nie pochłonął. Dlatego proszę was, abyście postanowili okazać mu miłość. Po to zresztą i pisałem, aby was wypróbować, czy we wszystkim jesteście posłuszni. Komu zaś wy coś przebaczacie, temu i ja; gdyż i ja, jeżeli w ogóle miałem coś do przebaczenia, przebaczyłem ze względu na was w obliczu Chrystusa, aby nas szatan nie podszedł; jego zamysły bowiem są nam dobrze znane”.

W ewangelii Jana 12:24 czytamy takie słowa, „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, jeśli ziarnko pszeniczne, które wpadło do ziemi, nie obumrze, pojedynczym ziarnem zostaje; lecz jeśli obumrze, obfity owoc wydaje.” W Galacjan 2:20 czytamy, „z Chrystusem jestem ukrzyżowany; żyję więc już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus; a obecne życie moje w ciele jest życiem w wierze w Syna Bożego, który mnie umiłował i wydał samego siebie za mnie.” Jest wielka różnica pomiędzy dziełem krzyża, a drogą krzyża. Po pierwsze, dzieło krzyża podkreśla to, co człowiek otrzymuje. Po drugie, droga krzyża podkreśla, co Ojciec otrzymuje poprzez Swoich synów, którzy zostali zrodzeni przez krzyż. Te dwa aspekty nie są koniecznie inne w przeżyciu, ale każdy z nich musi wykonywać swoją szczególną pracę w życiu wierzącego, który chce żyć dla Boga.

Kiedy krzyż przestaje być sprawą zewnętrzną, a zacznie być czynny[zacznie wykonywać określone dzieło] wewnątrz wierzącego, wtedy wchodzimy na drogę krzyża. Zamiast akcentu na otrzymywaniu, jest on położony na realizacji przez Ojca Jego planu i ostatecznego celu w człowieku wierzącym. Kiedy to stanie się objawieniem dla jego serca, będzie widoczne, że ta faza była prawie przeoczona. Kiedy to zobaczymy, będziemy wiedzieli, że główny powód frustracji jest właśnie tam. Autor listu do Hebrajczyków musiał to mieć na myśli, kiedy pisał, „Dlatego pominąwszy początki nauki o Chrystusie, zwróćmy się ku rzeczom wyższym.” (Hebr. 6:1). Paweł podkreśla, że droga krzyża jest ewidentnie sprawia, iż jego służba jest owocna i efektywna. Popatrzmy na 2 Koryntian 4:11 „Zawsze bowiem my, którzy żyjemy, dla Jezusa na śmierć wydawani bywamy, aby i życie Jezusa na śmiertelnym ciele naszym się ujawniło”. Jest to dziwne dla tych, którzy zawsze szukają, a jeszcze nie ożyło w nich to, co Bóg może osiągnąć przez ich życie.

Większość chrześcijan nie może ocenić i zrozumieć celu życia. Pominęli ważność jednego małego zdania, które mąż Boży stale podkreśla. Jest to użyte w podobnym kontekście w Rzymian 8:36. „Z powodu ciebie co dzień nas zabijają, uważają nas za owce ofiarne”. Potem znowu (2 Kor. 4:11) „my, którzy żyjemy, dla Jezusa na śmierć wydawani bywamy." Przedtem widzieliśmy wszystko „dla nas”. Kiedy podążamy tą drogą, zaczynamy interpretować to dzieło śmierci „dla Jezusa”. Jaki to wielki przywilej i powołanie! Bóg nas wybrał, byśmy byli przezroczystymi narzędziami, by przez nas mógł „śmierć Jezusa Chrystusa” pokazywać innym. To dzieło śmierci staje się środkiem do życia dla wszystkich którym zostało to objawione. Tu też mamy powód tak bezowocnego życia chrześcijan obecnie.

Większość chrześcijan podchodzi do drogi krzyża z zakłopotaniem i wahaniem. Nie rozumiejąc, co Bóg miał na myśli przed upadkiem człowieka, ani też niebiańskiej filozofii życia, wzdrygają się na myśl o stałym działaniu śmierci. Słyszałem pewnego kaznodzieję, który mówił, „Nie musisz się trzymać starego, szorstkiego krzyża”. Krzyż został odrzucony, ponieważ kościół stał się instytucją świecką, odwołującą się tylko do strony cielesnej i materialnej ludzi, którzy próbują znaleźć odpowiedź. Idźmy dalej. Boskie życie nie może być wykorzystywane do osobistych korzyści. Jest to zasada, której nie można przekroczyć. A jednak widzimy ludzi, którzy stale próbują to wykorzystywać. Ruch wiary próbuje manipulować Bogiem. Próbują dary Boże, które są życiem Bożym w ciele, używać do swoich samolubnych celów. To był wielki grzech zboru w Koryncie. To był powód „obecnego ucisku”, o którym mówi Paweł w liście do tego zboru.

Paweł powiedział w 12 rozdziale 1 listu do Koryntian, że te dary są suwerennym dziełem Bożym i On je rozdziela tak, jak chce. Zbór w Koryncie uważał, że mogą używać tych darów tak, jak oni chcą. Taki sam duch był w czasach Laodycei. Ludzie uważają, że mogą używać życia. Życie czyimś życiem, to nie jest droga po najmniejszej linii oporu. Chociaż możesz być otoczony chrześcijanami szokujące jest odkrycie, że jesteś na zupełnie innej drodze, gdyż życiem Chrystusa można żyć tylko w jeden sposób - dla Boga i dzielić się z innymi. Dlatego, kiedy pozwolisz, by krzyż stał się sprawą wewnętrzną, byś chodził i żył na drodze krzyża, staniesz się dziwnym stworzeniem dla tak zwanych chrześcijan wokoło. Stwierdzisz, że jesteś na zupełnie innej drodze, niż oni.

„Szkoła Chrystusa” - cykl Krzyż z rozdziału – Droga krzyża

poniedziałek, 27 lutego 2012

książka Berta Clendennena "Days of the End"

Informuję czytelników , że jestem w posiadaniu bardzo interesującej broszurki "Days of the End",  której autorem jest pastor Bert Clendennen.   Jej treść jest podzielona na trzy rozdziały: "DAYS OF THE END", "THE FALSE PROPHET" i "THE WORLD CHURCH IS HERE" Chciałbym tę pozycję przetłumaczyć na język polski,  dlatego chciałbym czytelników tego bloga prosić o pomoc w jej przetłumaczeniu. Pozycja jest bardzo ciekawa, ponieważ, tak jak "Upadek cywilizacji" odnosi się i komentuje obecną sytuację w chrześcijaństwie,  w tym  kwestie ekumenii chrześcijaństwa z islamem. Aktualnie dysponuję przekonwertowanym tekstem tej broszurki do pliku elektronicznego PDF. Gdyby ktoś był zainteresowany otrzymaniem angielskiej wersji tej broszury lub chciałby pomóc w jej przetłumaczeniu to proszę o kontakt. e-mail aolsza1963(at)gmail.com

artykuły opublikowane na stronie Radia Pielgrzym

Polecam uwadze obszerniejsze artykuły które zostały umieszczone na serwerze Radia Pielgrzym. Są to bardzo cenne przemyślenia na temat kościoła i naszego życia z Bogiem.  Wiele osób nie posiada dostępu do Internetu dlatego zwracam się z gorącą prośbą o drukowanie tych artykułów i przekazywanie innym osobom. Niech to będzie dobry czas błogosławionej refleksji nad istotą naszego chrześcijaństwa.

Polecam też słuchanie Szkoły Chrystusa w wersji z Zakościela.  Co tydzień, przez ponad rok będą ukazywać się dwa interesujące i budujące wiarę wykłady w formacie mp3.  
http://pielgrzym.shoutcast.com.pl/index_Kazania_Clendennen%20Bert_Szkola%20Chrystusa%20-%20Zakosciele%2020060.php

Degeneracja
Moje „Ja” musi być odsunięte od władzy
Poświęcenie bez reszty
To jest mój Kościół, w którym mam upodobanie
Szukaj odpowiedzi w sferze niewidzialnej
To nie ja zwyciężam, ale Bóg daje mi zwycięstwo
Koń Trojański
Przekonywanie o grzechu jako dzieło Ducha Świętego
Bóg szuka człowieka według swojego serca
Właściwe priorytety
To się stanie w mgnieniu oka

jaki jest Jego plan dla ciebie ?

W Rosji studenci wychodzą, z tej szkoły [Szkoły Chrystusa]co trzy miesiące. Przed ukończeniem szkoły rozsyłamy ich na miesiąc, by zakładali zbory. Przywieźliśmy pastorów z Ameryki, by wspierali tych studentów. Jeden pastor dużego zboru z Kalifornii, brat Duke Downs, drogi mój przyjaciel, przyjechał po raz pierwszy i wysialiśmy go ze studentem do miasta w Rosji, by założyli nowy zbór.

Napotkali wiele opozycji. Chociaż komunizm już nie rządził polityką w Moskwie, w wielu miejscach był ciągle żywy. KGB dalej miało władzę. Brat Down spotkał się z tym, kiedy tam był. Ten student bał się o jego życie, zamknął go w pokoju i powiedział, „Pod żadnym warunkiem nie wychodź stąd”. On nigdy nie był w takiej sytuacji. Powiedział, że był przerażony tym, co się działo, nie było wyjścia i nie miał z kim porozmawiać. Pewnej nocy wyszedł na zewnątrz, zadzwonił do mnie do Moskwy i opowiedział mi o swojej sytuacji. Ja nie byłem świadomy, jak groźna była ta sytuacja, więc powiedziałem mu, „Musicie być na początku wielkiego przebudzenia”.
Przez trzy dni i noce pozostał on w tym pokoju. Płakał, modlił się i próbował dotrzeć do Boga. Trzeciego dnia wstał, wyszedł z pokoju i powiedział studentom, „Czy przeżyję, czy zginę, jestem tu po to, by głosić i nie ma znaczenia, kto mnie straszy, ani co zrobią, będziemy kontynuować tą ewangelizację”. Bóg dał mu jeden z największych cudów. Kiedy wrócił jego żona zobaczyła w nim zupełnie innego człowieka. Kiedyś byłem u niego w Kalifornii i po nabożeństwie, kiedy rozmawialiśmy, zacząłem o tym z nim dyskutować. Powiedziałem, że człowiek nie jest wolny, póki nie jest uwolniony od strachu przed śmiercią. Kiedy to powiedziałem, on zaczął płakać. Powiedział, „Teraz wiem, czym było to przeżycie, które miałem. Przez to przeżycie w Rosji Bóg wyzwolił mnie od strachu przed śmiercią”. Ostatnie jarzmo ciała i diabła zostało złamane. Jego żona powiedziała do mnie, ze on jest teraz zupełnie nowym człowiekiem i nie boi się niczego, co robi. To jarzmo musi być złamane.

Po trzecie, jest życie realizujące - życie twórcze. Nie dojdziemy nigdzie, póki życie zmartwychwstałe i panujące nie zacznie działać w nas w sposób twórczy. Powiem to jeszcze raz. Musimy dojść do „życia twórczego”. Nie dojdziemy nigdzie, póki życie zmartwychwstałe i panujące nie zacznie działać w nas w sposób twórczy. Niewielu wierzących znalazło Boży plan dla swojego życia. Niewielu jest tych, którzy poddali się celowi, dla którego Bóg umieścił ich na świecie. Obecnie w większości bawimy się pracą chrześcijańską. Chodzimy na nabożeństwa i spotkania, oferujemy jakąś pomoc w czymś, co uważamy za Jego pracę, dajemy trochę pieniędzy na sprawy chrześcijańskie, które nam odpowiadają, a jednak rozminęliśmy się z prawdziwym zagadnieniem.

Wszelka służba chrześcijańska musi przejawiać się w działaniu - twórczym, a nie imitacjach. Jego bowiem dziełem jesteśmy, stworzeni w Chrystusie Jezusie do dobrych uczynków” (Efezjan 2:10). Jesteście przeznaczeni, by być w Chrystusie Jezusie narzędziami, przez które On będzie mógł działać twórczo. To nie jest sprawa do wyboru. Od początku Bóg postanowił, by każdy syn zajął miejsce, którego nikt inny nie może zająć. Żyjemy Jego życiem, dlatego odkrywamy, że nasze życie jest uporządkowane i zaplanowane. Jaki jest Jego plan dla ciebie? Jak On przekaże Swoje życie przez ciebie? W jakiejś skromnej funkcji, do której jesteś specjalnie wyposażony po to, by inni byli woli do czegoś, co postrzegamy, jako pracę bardziej prominentną. To szukanie i szkolenie młodych, by mieli życie oparte na solidnych podstawach? Jaki jest Jego plan dla ciebie? Jeżeli nie wiesz, jest to równoznaczne z odrzuceniem Jego władztwa w twoim życiu. Pamiętaj, że od początku jesteś „stworzony w Chrystusie Jezusie” do realizowania życia.

Bóg chce działać twórczo przez twoje życie. On dla tego przyprowadził cię do Siebie. Narodziłeś się na nowo. Jesteś Bożym dziełem, stworzonym w Chrystusie Jezusie do realizacji życia. Musimy to życie znaleźć. Nie wystarczy pójść w niedzielę do kościoła i wierzyć, że wykonaliśmy swoją powinność względem Boga, który wykupił nas krwią Swojego drogiego Syna. Musimy stać się tym, do czego jesteśmy przeznaczeni. Musimy znaleźć Boży cel dla naszego życia indywidualnie i realizować ten cel, by Bóg przez nas mógł realizować to, za co zapłacił tak wysoką cenę. To jest Jego cel i Jego plan. Jesteśmy tu po to, by wielbić Boga. Jezus powiedział, „tak niech świeci wasza światłość”. To małe słówko „niech” jest głównym słowem tego zdania. Podkreślono, „Niech wasza światłość tak świeci”. Jest tu mowa o tym, że wszystko to może być w nas, ale niewidoczne. Dlatego mówi, „Tak niechaj świeci wasza światłość przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie.” (Mateusz 5:16).

Jedyne dobre uczynki, które ludzie zobaczą w waszym życiu to te, które wypływają z faktu, iż zostaliście stworzeni w Chrystusie Jezusie do tych uczynków i Bóg żyje przez was życiem twórczym. Mamy krzyż, by to realizować, by rozprawiać się z tym, co nie jest z Jezusa Chrystusa, naszego Pana. Widzieliśmy, że służba krzyża wykonywana jest przez Ducha. Widzieliśmy to w życiu Jezusa, który przez Ducha Wiecznego ofiarował samego Siebie Bogu. Wieczny Duch, Jezus był poprowadzony na krzyż. Kiedy działa w nas Duch Święty, prowadzi nas również na krzyż, by Bóg mógł osiągnąć przez nas to, co zaplanował. Jesteśmy stworzeni w Chrystusie Jezusie do życia realizującego.

„Szkoła Chrystusa” - cykl Krzyż z rozdziału – Życie czyimś życiem.

piątek, 24 lutego 2012

trzy aspekty, opisujące nowe życie w Chrystusie

W Efezjan w drugim rozdziale podane są trzy aspekty, opisujące nasze nowe życie w Chrystusie; 1. Życie zmartwychwstałe (wiersz 1). 2. Życie panujące (wiersz 6), 3. Życie realizujące (wiersz 10). Najpierw życie zmartwychwstałe. „I was ożywił, którzy umarliście przez upadki i grzechy wasze” - wiersz 1. To jest życie zmartwychwstałe. Po drugie, w wierszu 6 mamy życie panujące, „i wraz z nim wzbudził, i wraz z nim posadził w okręgach niebieskich w Chrystusie Jezusie”. W wierszu 10 mamy życie realizujące. „Jego bowiem dziełem jesteśmy, stworzeni w Chrystusie Jezusie do dobrych uczynków, do których przeznaczył nas Bóg, abyśmy w nich chodzili.” I tu jest życie zmartwychwstałe; „I was ożywił, którzy umarliście...” (Efez. 2:1). Kiedyś byliśmy martwi dla Boga, a żywi jedynie dla zamysłów ciała i pragnień świata. „i nas, którzy umarliśmy przez upadki, ożywił. (wiersz 6) i wraz z nim wzbudził, i wraz z nim posadził w okręgach niebieskich w Chrystusie Jezusie, (wiersz 10) Jego bowiem dziełem jesteśmy, stworzeni w Chrystusie Jezusie do dobrych uczynków, do których przeznaczył nas Bóg, abyśmy w nich chodzili. (wiersz 11) Przeto pamiętajcie o tym, że wy, niegdyś poganie w ciele, nazywani nieobrzezanymi przez tych, których nazywają obrzezanymi na skutek obrzezki, dokonanej ręką na ciele”

Teraz przejdźmy do ósmego rozdziału listu do Rzymian. Zamiast być rządzeni przez cielesny umysł, który powoduje śmierć, jesteśmy rządzeni przez duchowy, który daje życie i pokój. Kiedy nauczymy się, jak wyrok śmierci ciąży nad ciałem, przestaniemy chodzić za pożądliwościami ciała. Wtedy przeżyjemy działanie Ducha, który przemieni nasze śmiertelne ciała. Nie możemy pomniejszać tego dzieła ożywienia. Zbyt mało wiemy i doświadczamy z życia w Jego zmartwychwstaniu. A.B. Simpson, założyciel Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Misyjnego nauczył się żyć życiem kogoś innego. Według jego świadectwa, kiedyś szukał uzdrowienia dla swojego osłabionego ciała. Wtedy uświadomił sobie, że wchodzi w związek z kimś, żyjąc stale jego siłą. Wykonał pracę wielu ludzi, poprzez jedność z Bogiem. Teraz wielu chciałoby używać jego formuły, ale to tak nie działa. To Bóg używa nas. Jest to życie ciągłe, a nie przeżycie w kryzysie. Paweł powiedział, „abyście postępowali, jak przystoi na powołanie wasze” (Efezjan 4:1). „jeśli według Ducha żyjemy, według Ducha też postępujmy” (Galacjan 5:25). Przypatrzmy się bliżej życiu panującemu. Jesteśmy nie tylko wzbudzeni do życia zmartwychwstałego, ale „On nas wzbudził, i wraz z nim posadził w okręgach niebieskich w Chrystusie Jezusie” (Efezjan 2.6). Staje się jasne, że to życie ma moc nad zwierzchnościami i mocami ciemności.  Efezjan 1:20-22 mówi, „jaką okazał w Chrystusie, gdy wzbudził go z martwych i posadził po prawicy swojej w niebie, ponad wszelką nadziemską władzą i zwierzchnością, i mocą, i panowaniem, i wszelkim imieniem, jakie może być wymienione, nie tylko w tym wieku, ale i w przyszłym; i wszystko poddał pod nogi jego, a jego samego ustanowił ponad wszystkim Głową Kościoła”.

Jeżeli jesteśmy w Chrystusie, jest to życie panujące. Bożym oryginalnym poleceniem dla człowieka było, by panował nad Światem, w którym go umieścił. Przez upadek szatan zdobył tą pozycję Teraz to panowanie szatana zostało utracone na rzecz tych, którzy są w Chrystusie, a utracone królestwo Adama zostało odbudowane w Chrystusie. Z tym dochodzimy do innego „o ileż bardziej” w Rzymian 5:17 „o ileż bardziej ci, którzy otrzymują obfitość łaski i daru usprawiedliwienia,  królować będą w życiu przez jednego, Jezusa Chrystusa.” Nie wystarczy mieć życie zmartwychwstałe, musimy nauczyć się panować przez Jego życie. Jest tu coś o wiele głębszego, niż można dostrzec gołym okiem. Moc szatana jest nie tylko w miłości tego świata, w grzechu lub w jakimś bezpośrednim ataku na nasz umysł czy ciało. To wszystko możemy przezwyciężyć, a jednak dalej żyć z „żądłem strachu przed śmiercią.” Oto pytanie: „Czy stawiliśmy już czoła sprawie śmierci?” Póki mamy strach przed śmiercią, nie przezwyciężyliśmy go, „nie umiłowawszy swojego życia aż do śmierci". Jeżeli nie przezwyciężymy bojaźni przed śmiercią, jesteśmy dalej w niewoli ciała i diabła.

„Szkoła Chrystusa” - cykl Krzyż z rozdziału – Życie czyimś życiem.

czwartek, 23 lutego 2012

w szkole Chrystusa - świadectwa uczestników - Polkowice 2011

odkupienie przerzuciło most nad przepaścią

Krzyż musi być centrum wszystkiego. Kiedy Bóg patrzy na was i na mnie oraz zbiorowo na Kościół, widzi tylko Chrystusa. Taki jest Jego cel dla naszego życia; dlatego wszelkie Jego poczynania z nami mają za zadanie uwolnić nas od wszystkiego, co nie jest z Chrystusa. To dokonuje się przez krzyż.

W Efezjan 2:1,6,10 czytamy. „I wy umarliście przez upadki i grzechy wasze,  i wraz z nim nas wzbudził, i wraz z nim posadził w okręgach niebieskich w Chrystusie Jezusie,  Jego bowiem dziełem jesteśmy, stworzeni w Chrystusie Jezusie do dobrych uczynków, do których przeznaczył nas Bóg, abyśmy w nich chodzili.”

Rzymian 5:10 „Jeśli bowiem, będąc nieprzyjaciółmi, zostaliśmy pojednani z Bogiem przez śmierć Syna jego, tym bardziej, będąc pojednani dostąpimy zbawienia przez życie jego. Albowiem jeśli przez upadek jednego człowieka śmierć zapanowała przez jednego, o ileż bardziej ci, którzy otrzymują obfitość łaski i daru usprawiedliwienia, królować będą w życiu przez jednego, Jezusa Chrystusa.”

Bożym celem było zawsze to, by człowiek dzielił się swoim życiem. Taki był cel stworzenia. Gdyby Adam był posłuszny Bogu, jego oczy byłyby otwarte na wartość drzewa życia i mógłby być synem. Potem, spożywając z tego Drzewa Życia, którym jest Chrystus, byłby przemieniony dla Bożego celu. Pomimo upadku Adama Bóg przygotował wyjście, by Chrystus stał się kontynuacją Drzewa Życia, jest to wypełnienie oryginalnego planu Bożego. Bóg nie planował upadku. Wielu upiera się, że to zaplanował, ale gdybyście w to wierzyli wierzylibyście, że Bóg jest odpowiedzialny za grzech. Bóg, będąc tym, kim jest, wiedział, że człowiek upadnie i dlatego jest „Baranek zabity przed założeniem świata” (Obj. 13:8). Celem i zamiarem Bożym przez wieki była prosta linia. Upadek człowieka załamał tą linię. Odkupienie przerzuciło most nad przepaścią spowodowaną przez upadek i postawiło człowieka na drodze do wypełnienia celu Bożego; Bóg dzieli się Swoim życiem i jest pokazany światu przez stworzenie człowieka. Przez odkupienie człowiek znalazł się ponownie na drodze, gdzie może realizować Boży cel dla jego życia.

Wielu w Kościele nie zrozumiało, że Bóg używa krwi i krzyża, jako środka naprawczego, by wprowadzić nas do życia. Przez krzyż odcina nas od starych, naturalnych źródeł, byśmy mogli żyć innym życiem. Z Bożego punktu widzenia człowiek miał boskie życie od momentu narodzenia na nowo. Tak, jak Bóg objawił wartość krwi dla przebaczenia i pojednania, będącą wartością naszej jedności z Chrystusem w Jego śmierci dla naszego wyzwolenia tak samo musi przyjść objawienie, że teraz jesteśmy odcięci od starego źródła życia naturalnego. Teraz mamy żyć i poruszać się, korzystając ze źródeł życia kogoś innego. Świadectwo Pawła musi być naszym, „Z Chrystusem jestem ukrzyżowany; żyję więc już nie ja,” (Gal. 2:20). Jeżeli człowiek umrze, a dalej jest żywy, to żyje już czyimś życiem. Tym ma być dla nas Boża prawda.

Umarliśmy z Nim na Golgocie. Powstaliśmy z Nim w Jego zmartwychwstaniu. Musimy widzieć siebie, jako gałązkę, która została odcięta – teraz musimy być ponownie wszczepieni w Niego, pień życia. Przez upadek zostaliśmy odłamani, ale przez nowe narodzenie jesteśmy przyłączeni ponownie do źródła życia i do całego źródła życia nowego stworzenia w Chrystusie. Krzyż odcina nas od wszystkiego innego. Jesteśmy zjednoczeni z Nim nie tylko w podobieństwie Jego śmierci, ale również w Jego zmartwychwstaniu.

Widzicie, dlaczego Paweł w Rzymian 5:10 zachęca nas, byśmy zauważyli inny punkt. „Jeśli bowiem, będąc nieprzyjaciółmi, zostaliśmy pojednani z Bogiem przez śmierć Syna jego, tym bardziej, będąc pojednani, dostąpimy zbawieniu przez życie jego.” Tak, jak nie możemy oddzielać śmierci Chrystusa za grzech od śmierci wierzącego dla grzechu przez Chrystusa, nie możemy też oddzielać jedności w śmierci od jedności w zmartwychwstaniu.

Życie chrześcijanina, to nie życie zmienione, ale zamienione; „żyję więc już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus;...” (Gal. 2,20). Nie jest to życie, które sami potrafimy wytworzyć, ale jest to właściwie życie kogoś innego.

„Szkoła Chrystusa” - cykl Krzyż z rozdziału – Życie czyimś życiem.

środa, 22 lutego 2012

kluczem jest życie dla Boga

Wielu próbowało urzeczywistnić to utożsamianie się z Chrystusem w Jego śmierci i zmartwychwstaniu, ale wydaje się im to nierealne. Problem jest oczywisty - byliśmy bardziej zajęci sobą, niż Nim. Większość chrześcijan żyje bardziej tym, czego chcą od Boga, niż tym, czym mogą stać się w Nim. Gdyby mogli, wykorzystaliby Boga i dzieło krzyża dla swoich korzyści. Tu jest źródło kłopotu! Krzyż nie jest podstawą do samolubnych osiągnięć, ale końcem samolubstwa. Nawet wśród tych, którzy pragną Boga, znajdujemy wielu, którzy padli ofiarą tej groźnej pułapki. Po latach szukania głębszych rzeczy od Boga, ciągle kręcą się wokół swojego centrum. Zdobyć wszystko, co Bóg ma dla mnie, posiąść wszystkie bogactwa, przywłaszczyć sobie dziedzictwo w Chrystusie - to wszystko obraca się wokół siebie.

Niech Bóg to rozproszy i ujawni wszelkie próby wykorzystywania krzyża, zamiast umierania na krzyżu. Dr Ravcnhill był kiedyś na nabożeństwie wraz ze mną, kiedy ja głosiłem o krzyżu. Po kazaniu powiedział, „Bracie Clendennen. Stwierdziłem, że prostą sprawą jest przyprowadzenie ludzi do krzyża. Trudno jest natomiast przybić ich do krzyża.”  Za żebraniem i błaganiem Boga o zwycięstwo ukryta jest potajemna troska o siebie - nie o Niego. To wielka prawda! Jeżeli nauczysz się tej lekcji, przybliżyłeś się znacznie do bycia takim kaznodzieją i chrześcijaninem, jakiego Bóg chce. Modlę się, by ta szkoła przygotowała takie miejsce i byście byli w stanie zobaczyć tą wielką prawdę, że nie chodzi o nas, ale o Boga.

Przez lata nauczałem prawdy z Rzymian 6 i udzielałem porad tym, którzy przeżywali porażki, zanim znalazłem ten klucz - w Jego śmierci ja jestem ożywiony dla Boga. Tak długo, jak główną troską wierzącego jest osiągniecie zwycięstwa lub wyzwolenia, oznacza to, że w delikatny sposób żyje on dla „siebie”. Czterokrotnie w czterech wierszach Rzymian 6 Bóg podkreśla, że kluczem jest życie dla Boga. Wiersz 10 mówi, „Umarłszy bowiem, dla grzechu raz na zawsze umarł, a żyjąc, żyje dla Boga.” Wiersz 11 mówi o „życiu dla Boga...” „Podobnie i wy uważajcie siebie za umarłych dla grzechu, a za żyjących dla Boga w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.” Wiersz 13 mówi o Bożych narzędziach, „i nie oddawajcie członków swoich grzechowi na oręż nieprawości, ale oddawajcie siebie Bogu jako ożywionych z martwych, a członki swoje Bogu na oręż sprawiedliwości.”

W praktyce oznacza to, że pierwszą rzeczą, jaką Bóg realizuje przez krzyż, jest zmiana starego centrum i celu życia i doprowadzenie człowieka do Siebie i do Jego celu. Prawo jest takie, że jeżeli szukamy Jego najpierw, wszystko inne będzie nam dodane. W momencie, kiedy ktoś staje się żywym dla Boga, otwierają się drzwi i Bóg może dać zwycięstwo i pełne wyzwolenie. Dwie rodziny, dwa drzewa. Wszyscy, którzy mają źródło życia w Adamie, poszli jego samolubną drogą życia dla osiągnięcia swoich celów i planów. Przez krzyż Bóg przyłożył siekierę do korzenia starego drzewa genealogicznego, by przenieść człowieka do nowej rodziny i życia dla Boga. Neo-pentekostalizm dowodzi, że metody szatana nie zmieniły się od ogrodu Eden. On dalej oferuje ten sam substytut za drzewo życia. Dzisiaj jest to nowoczesny krzyż, zamiast starego. „Nowy krzyż” mówi, „Chodź i weź”. Samolubny człowiek postąpiłby wbrew swojej starej naturze, gdyby odmówił. On wykorzysta krzyż dla swoich korzyści. „Stary krzyż” mówi, „Chodź i daj” i w tej chwili zupełnie pomija wszystko, co ten człowiek otrzymuje, za wyjątkiem chrztu w śmierć. Stary krzyż według Bożego zamierzenia miał być symbolem śmierci starego Adama - nowy krzyż po prostu go wysyła w innym kierunku. Nowy krzyż pobudza starego Adama do bardziej czystego życia, pełniejszego życia i chroni jego samolubne ambicje. Do pewności siebie mówi, przyjdź i nabierz pewności w Bogu; do egoisty mówi przyjdź i chwal się Panem.

Stary krzyż nie ma zwolenników w świecie. Dla dumnej cielesności Adama oznaczało to koniec drogi. Stary krzyż wykonał wyrok narzucony przez zakon. Nowy krzyż nie jest przeciwny ludzkości, jest raczej kolegą i jeżeli to dobrze zrozumiemy, jest źródłem czystej, nieograniczonej zabawy i niewinnej radości. Nowy krzyż pozwala Adamowi żyć bez przeszkód. Motywacja jego życia nie jest zmieniona i dalej żyje dla własnej przyjemności. Nowy krzyż oferuje życie dla „siebie”, stary krzyż wskazuje na niebiańską drogą życia dla Boga. Duch Święty musi ujawnić w Bożym planie krzyż, a ukrzyżowany na nim staje się bramą do życia. Oprócz tej bramy nie może być żadnego ruchu na drodze do realizacji Bożego celu. Nie zapomnimy dołu, skąd zostaliśmy wyciągnięci, ani skały, do której podeszliśmy, ale idziemy naprzód do realizacji Bożego celu. To, co kiedyś było walką, staje się drogą do jego podobieństwa. To jest prawdziwe życie - nowy rodzaj życia w zupełnie innej atmosferze. Śmierć oddala swój tron wyższemu prawu miłości, a ciało oddało tron Duchowi. To uczynił dla Boga krzyż. Niech Bóg uczyni to w naszych sercach tak realnym, byśmy to wprowadzili w czyn.

„Szkoła Chrystusa” - cykl Krzyż z rozdziału - Co ten krzyż znaczy dla Boga.

wtorek, 21 lutego 2012

nowy sposób życia i nowy cel istnienia

Bóg przyjął nas jedynie na tej postawie, w Chrystusie. Jako nowe stworzenie jesteśmy teraz sprawiedliwi, gdyż przyjęliśmy Jego sprawiedliwość tak, jak przyjęliśmy grzeszną naturą pierwszego Adama. Przez krzyż Bóg uwolnił rasę Adama od czterech tyranów; śmierci, grzechu, zakonu i ciała. Paweł pisze o tym w środkowych rozdziałach listu do Rzymian. Rzymian 5:1-16 wyjaśnia prawdę o uwolnieniu od grzechu i kary za grzech. „Usprawiedliwieni tedy z wiary, pokój mamy z Bogiem przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa, dzięki któremu też mamy dostęp przez wiarę do tej laski, w której stoimy, i chlubimy się nadzieją chwały Bożej. A nie tylko to, chlubimy się też z ucisków, wiedząc, że ucisk wywołuje cierpliwość, a cierpliwość doświadczenie, doświadczane zaś nadzieję; a nadzieja nie zawodzi, bo miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który nam jest dany. Wszak Chrystus, gdy jeszcze byliśmy słabi, we właściwym czasie umarł za bezbożnych. Rzadko się zdarza, że ktoś umrze za sprawiedliwego; prędzej za dobrego gotów ktoś umrzeć. Bóg zaś daje dowód swojej miłości ku nam przez to, że kiedy byliśmy jeszcze grzesznikami, Chrystus za nas umarł. Tym bardziej więc teraz, usprawiedliwieni krwią jego, będziemy przez niego zachowani od gniewu.  Jeśli bowiem, będąc nieprzyjaciółmi, zostaliśmy pojednani z Bogiem przez śmierć Syna jego, tym bardziej, będąc pojednani, dostąpimy zbawienia przez życie jego. A nie tylko to, lecz chlubimy się też w Bogu przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa, przez którego teraz dostąpiliśmy pojednania. Przeto jak przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, tak i na wszystkich łudzi śmierć przyszła, bo wszyscy zgrzeszyli; albowiem już przed zakonem grzech był na świecie, ale grzechu się nie liczy, gdy zakonu nie ma; lecz śmierć panowała od Adama aż do Mojżesza nawet nad tymi, którzy nie popełnili takiego przestępstwa jak Adam. będący obrazem tego, który miał przyjść. Lecz nie tak jak z upadkiem ma się sprawa z łaską; albowiem jeśli przez upadek jednego człowieka umarło wielu, to daleko obfitsza okazała się dla wielu łaska Boża i dar przez łaskę jednego człowieka, Jezusa Chrystusa. I nie tak ma się sprawa z darem, jak ze skutkiem grzechu jednego człowieka; albowiem wyrok za jeden upadek przyniósł potępienie, ale dar laski przynosi usprawiedliwienie z wielu upadków.”  TO jest to - uwolnienie od kary za grzech, czyli śmierci.

Potem w Rzymian 6:22,23 dowiadujemy się, że mamy uwolnienie od tyranii i niewoli grzechu. „Teraz zaś, wyzwoleni od grzechu, a oddani w służbę Bogu, macie pożytek w poświeceniu, a za cel żywot wieczny. Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć, lecz darem łaski Bożej jest żywot wieczny w Chrystusie Jezusie. Panu naszym.”  Następnie w rozdziale 7:1-6 stwierdzamy, że mamy uwolnienie od siły grzechu. „Czyż nie wiecie, bracia - mówię przecież do tych, którzy zakon znają - że zakon panuje nad człowiekiem, dopóki on żyje? Albowiem zamężna kobieta za życia męża jest z nim związana prawem; ale gdy mąż umrze, wolna jest od związku prawnego z mężem  A zatem, jeśli za życia męża przystanie do innego mężczyzny, będzie nazwana cudzołożnicą, jeśliby jednak mąż zmarł, wolna jest od przepisów prawa i nie jest cudzołożnicą, gdy zostanie żoną drugiego męża. Przeto, bracia moi, i wy umarliście dla zakonu przez ciało Chrystusowe, by należeć do innego, do tego, który został wzbudzony z martwych, abyśmy owoc wydawali dla Boga. Albowiem gdy byliśmy w ciele, grzeszne namiętności rozbudzone przez zakon były czynne w członkach naszych, aby rodzić owoce śmierci; lecz teraz zostaliśmy uwolnieni od zakonu, gdy umarliśmy temu, przez co byliśmy opanowani, tak iż służymy w nowości ducha, a nie według przestarzałej litery.”

Wreszcie w rozdziale 8:1-5 mamy uwolnienie od obecności grzechu - odkupienie ciała. „Przeto teraz nie ma żadnego potępienia dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie. Bo Zakon Ducha, który daje życie w Chrystusie Jezusie, uwolnił cię od zakonu grzechu i śmierci  Albowiem czego zakon nie mógł dokonać, w czym był słaby z powodu ciała, lego dokonał Bóg: przez zesłanie Syna swego w postaci grzesznego ciała, ofiarując je za grzech, potępił grzech w ciele, aby słuszne żądania zakonu wykonały się na nas, którzy nie według ciała postępujemy, lecz według Ducha. Bo ci, którzy żyją według ciała, myślą o tym, co cielesne; ci zaś, którzy żyją według Ducha, o tym, w duchowe,”

Będąc przeniesieni od Adama do Chrystusa, to coś o wiele więcej, niż mieć pozycję w nowej rodzinie. W Adamie otrzymaliśmy wszystko, czym Adam był, jako źródło życia. W Chrystusie mamy przyjąć wszystko, co jest z Chrystusa, jako źródło nowego życia. Jest to pięknie przedstawione w Jana 15:5, gdzie Jezus mówi, „Ja jestem krzewem winnym, wy jesteście latoroślami.” Paweł mówi o wszczepieniu w krzew winny. To nowe narodzenie. Jesteśmy wszczepieni w krzew winny, Chrystusa Jezusa. Jezus powiedział, „Ja jestem krzewem winnym, wy jesteście latoroślami”. Jeśli jakaś latorośl nie trwa w Nim, Jego Ojciec ją odcina. Oznacza to, iż my jesteśmy latoroślami w krzewie winnym i wiemy, że źródło życia latorośli jest w krzewie. Cokolwiek jest w krzewie, jest też w gałązce. Bóg chce, by to nowe życie było czymś więcej, niż jakimś przeżyciem. Jest to nowy sposób życia i nowy cel istnienia. To tu człowiek utracił klucz, który otwiera drogę życia dla Boga.

„Szkoła Chrystusa” - cykl Krzyż z rozdziału - Co ten krzyż znaczy dla Boga

poniedziałek, 20 lutego 2012

jeżeli mamy coś zmienić, musimy zmienić rodziny

Czytamy 1 Koryntian 15:22, 42-49, Albowiem jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy zostaną ożywieni…. Tak też jest ze zmartwychwstaniem. Co się sieje jako skażone, bywa wzbudzone nieskażone;  sieje się w niesławie, bywa wzbudzone w chwale; sieje się w słabości, bywa wzbudzone w mocy;  sieje się ciało cielesne, bywa wzbudzone ciało duchowe. Jeżeli jest ciało cielesne, to jest także ciało duchowe.  Tak też napisano: Pierwszy człowiek Adam stał się istotą żywą, ostatni Adam stał się duchem ożywiającym.  Wszakże nie to, co duchowe, jest pierwsze, lecz to, co cielesne, potem dopiero duchowe.  Pierwszy człowiek jest z prochu ziemi, ziemski; drugi człowiek jest z nieba.  Jaki był ziemski człowiek, tacy są i ziemscy ludzie; jaki jest niebieski człowiek, tacy są i niebiescy.  Przeto jak nosiliśmy obraz ziemskiego człowieka, tak będziemy też nosili obraz niebieskiego człowieka.”

W pierwszych ośmiu rozdziałach listu do Rzymian prezentowane są dwa aspekty zbawienia; usprawiedliwienie przez krew i uwolnienie przez krzyż. Jest to bardzo ważna różnica, gdyż wielu wierzących żyło w porażce, bo nie wiedzieli, jak pojednać się z Chrystusem w śmierci na krzyżu.

W pierwszym rozdziale listu do Rzymian aż do rozdziału 5 wiersz 20, mamy zbawienie przez krew Chrystusa. Nie ma tam wzmianki o krzyżu. Od wiersza 20 rozdziału piątego aż do rozdziału ósmego listu do Rzymian nie ma wzmianki o krwi, ale jest mowa o krzyżu. Obydwa aspekty, krew i krzyż są przedstawione. Chociaż musimy być uważni i uznawać, że dokonane przez Chrystusa dzieło na krzyżu jest kompletne z Bożego punktu widzenia, jednak w poszczególnym człowieku wierzącym jest ono dokonane wtedy, kiedy ten liczy na jego skuteczność i pozwoli tej prawdzie działać w swoim życiu. Bóg działa wśród ludzkości przez dwóch przedstawicieli - Adama i Chrystusa. Mamy przykład ziarna pszenicy, jeżeli ziarno pszenicy nie wpadnie do ziemi i nie obumrze, pozostaje samo.

O tym mówi Paweł w Rzymian 5:12-21, kiedy wyjaśnia, że wszyscy mieliśmy nasz początek w pierwszym Adamie. Przez niego grzech i śmierć zstąpiły na ludzkość. Przez grzech jednego człowieka wszyscy staliśmy się grzesznikami, ale przez Chrystusa wchodzi nowe stworzenie i sprawiedliwość; Jego sprawiedliwość. Przez posłuszeństwo jednego człowieka wielu stało się sprawiedliwymi. Ten, który nie znał grzechu, stał się grzechem, aby ci, którzy narodzili się z Boga, mogli mieć sprawiedliwość Bożą. List do Hebrajczyków daje nam inny przykład tej prawdy, gdzie autor wskazuje, jak Lewi był jeszcze w lędźwiach Abrahama, kiedy ten płacił dziesięcinę Melchisedekowi. Abraham jest widziany, jako ten, który w sobie zawiera całą rodzinę. Składając taką ofiarę, włączył w to całą swoją rodzinę. Tak więc Bóg widzi dwa drzewa genealogiczne; rodzinę Adama i rodzinę Chrystusa. Jeżeli ma się zmienić nasze źródło życia, musimy zmienić rodziny.

Można to zrozumieć bardzo prosto. Jesteśmy zrodzeni w pierwszym Adamie i jeżeli mamy coś zmienić, musimy zmienić rodziny. To dzieje się przy narodzeniu na nowo. Jeżeli urodziliśmy się w rodzinie Adama, jak możemy się stamtąd wydostać? Jak możemy wyplątać się z niedoli naszego dziedzictwa w pierwszym Adamie? Jest tylko jedna droga, przez śmierć. Przez związek z Chrystusem (ostatnim Adamem) w Jego śmierci. Bóg uwalnia nas od grzechu, który panuje w Adamie i jego potomstwie. Utożsamiając się z Chrystusem w Jego śmierci, jesteśmy uwolnieni od związków z pierwszą rodziną. Bóg mówi nie tylko o pierwszym i ostatnim Adamie, ale też o pierwszym i drugim Adamie. W tym zawarta jest wielka prawda, że nie będzie już nigdy następnego Adama. Kiedy Pan Jezus został ukrzyżowany, został złożony w grobie, jako ostatni Adam. Przyjął postać człowieka i po ukrzyżowaniu został złożony w grobie, jako ostatni Adam. Wszystko to, co było w pierwszym Adamie, zostało zebrane i usunięte w Nim. Z Bożego punktu widzenia Adam pozostał w grobie. To obejmuje również nas.

Ta prawda musi być w nas. To obejmuje też nas. Jest to część symbolizmu chrztu, gdyż wraz z Nim zostaliśmy pogrzebani w chrzcie. Stary Adam poszedł to tego wodnego grobu. My zostaliśmy wskrzeszeni, by chodzić w nowości życia. To jest życie nowego stworzenia Zostaliśmy pogrzebani z Nim, w Jego śmierci i przez Jego śmierć. Stara rasa Adama została zupełnie usunięta. Już nigdy nie będzie następnego Adama. Kiedy Chrystus, „Ostatni Adam” umarł, zabrał z Sobą całą rodzinę do grobu i spowodował koniec. Teraz w drugim człowieku On wyprowadza nową rasę przez zmartwychwstanie. Symbolika chrztu, to utożsamianie się z Nim w Jego śmierci. Będąc wzbudzeni z martwych, utożsamiamy się z Nim w Jego zmartwychwstaniu, by chodzić w nowym życiu.

„Pierwszy człowiek jest z prochu ziemi, ziemski; drugi człowiek jest z nieba. Przeto jak nosiliśmy obraz ziemskiego człowieka, tak będziemy też nosili obraz niebieskiego człowieka” (1 Kor. 15:47,49). Jednym mistrzowskim ruchem Bóg uśmiercił „starego człowieka” i ziemskiego człowieka. Jednocześnie dał życie przez drugiego człowieka, Pana Jezusa, który staje się źródłem życia dla nowego, niebiańskiego stworzenia. Przez śmierć, pogrzeb i zmartwychwstanie przechodzimy ze starego drzewa genealogicznego do nowego drzewa genealogicznego. Nie jesteśmy już w Adamie, gdyż teraz jesteśmy w Chrystusie.

Paweł w liście do Koryntian mówi, „bo też w jednym Duchu wszyscy zostaliśmy ochrzczeni w jedno ciało” (1 Kor. 12:13). Kiedy urodziliśmy się po raz pierwszy z kobiety, byliśmy w Adamie. Jeszcze byliśmy w lędźwiach Adama, kiedy popełniliśmy przestępstwo przeciw Bogu. Tak więc przez grzech jednego człowieka śmierć przeszła na nas wszystkich. Wszyscy stali się grzesznikami. W nowym stworzeniu, w drugim Adamie, staliśmy się uczestnikami Jego życia; stąd przez sprawiedliwość  jednego człowieka wszyscy zostaliśmy usprawiedliwieni. To jest nowa pozycja, gdzie Bóg uważa nas, jako będących poza władzą starego tyrana, a pod Jego nowymi rządami.

Co Bóg uważa za prawdziwe w naszej pozycji, my też musimy przyjąć jako właściwe w naszym życiu. Musimy w to wierzyć. Nasze zwycięstwo jest w uznaniu wszystkiego, co Bóg postanowił osiągnąć. Chrystus umarł moją śmiercią. Jego zmartwychwstanie było moim zmartwychwstaniem. Jego zwycięstwo było moim zwycięstwem. Według tego muszę postępować. Muszę wierzyć w to, w co wierzę. Jesteśmy teraz w Chrystusie i przez to jesteśmy sprawiedliwi.

„Szkoła Chrystusa” - cykl Krzyż z rozdziału - Co ten krzyż znaczy dla Boga.

piątek, 17 lutego 2012

Zaproszenie - Szkoła Chrystusa - Polkowice i Morąg

Mamy przywilej zaprosić do udziału w Międzynarodowej Szkole Chrystusa, założonej przez pastora Berta Clendennena,  która jest rekomendowana przez Pastora Davida Wilkersona.

Jeśli chcesz się dowiedzieć co Biblia mówi na temat Kościoła i Twojej roli w nim. Jeśli pragniesz aby twoja służba została wyposażona w fundamenty które pozwolą Tobie na zrealizowanie Bożych Planów przez życie Chrystusa w Tobie ta Szkoła jest właśnie dla Ciebie. 


Uczestniczenie w stacjonarnej Szkole Chrystusa to jest niezastąpiony czas pogłębienia relacji z Bogiem poprzez modlitwę, społeczność i rozważania prawd biblijnych. Gorąco zachęcam czytelników mojego bloga do uczestnictwa w tej Szkole.

1.
Od 21.04 do 29.04   kwiecień   w Polkowicach
szkoła odbędzie się w Chrześcijańska Wspólnota Zielonoświątkowa Zbór w Polkowicach ul. B.Kominka 18
Szkoła darmowa
wyżywienie we własnym zakresie
śniadanie
obiad   (catering)
kolacja

ilość miejsc ograniczona do 100

Kontakt:
Piotr Iwan tel: 531180609


Zgłoszenia prosimy przesyłać mailem podając następujące dane:
imię, nazwisko , adres, e-mail , numer telefonu


krzysztof.dobrzanski@szkola-chrystusa.pl

2.
Od 07.07 do 15.07   lipiec   w Morągu
szkoła odbędzie się w Zbór w Morągu
koszt za nocleg 20 zł (pobyt na całej szkole to 8 noclegów)
wyżywienie :
śniadanie
obiad   (catering)
kolacja

ilość miejsc ograniczona do 50

Zgłoszenia prosimy przesyłać mailem podając następujące dane:
imię, nazwisko , adres, e-mail , numer telefonu


krzysztof.dobrzanski@szkola-chrystusa.pl

Szkoła Chrystusa w Polsce

nadszedł czas postu i modlitwy

Chrześcijaństwo nowotestamentowe nigdy nie może się rozwijać poprzez samo ogłaszanie jego doktryn. Ucząc ludzi jak wyznawać prawdę, możesz nigdy nie odzyskać tych Bożych rzeczy, które zostały utracone. Możesz dokładnie ogłaszać prawdę, a mimo to nie spełniać warunków. Chrześcijaństwo nowotestamentowe, ze swoją wielką mocą, nie jest następstwem nauczania lecz jest następstwem namaszczenia. Bóg namaszcza tylko nowe stworzenie. W końcu mamy ostatnie pytanie: „Kiedy powinienem pościć?”. Przede wszystkim, powinniśmy pościć wtedy, kiedy wzywa nas do tego pastor. On jest Bożym rzecznikiem, ma mówić w miejsce Boga (za Boga). Jako pasterz Bożego ludu musi zawsze stać na straży, chronić przed tym, co mogłoby nas zranić i zniszczyć. Zadaniem pasterza jest ochrona stada. Dawid, jako pasterz, zabił lwa i niedźwiedzia. Gdyby tego nie zrobił, one zabiłyby część stada. Nie mamy żadnych niedźwiedzi czy lwów, jako takich, które mają zabić młodych, ale stajemy wobec nieprzyjaciela tysiąc razy gorszego niż niedźwiedzie czy lwy. Duch tego świata może wtargnąć w nasze szeregi, odwrócić nas od Boga i zniszczyć nasze oddziaływanie. Kiedy widzę coś takiego, jestem zobligowany przez Boga do podjęcia niezbędnych kroków, aby oczyścić kościół i powstrzymać skażenie. Bożą odpowiedzią w Biblii był post. W Starym Testamencie, gdy pojawiał się problem, ogłaszano post.

Podobnie jak w sytuacji, gdy Boży człowiek mówi, że coś zagraża naszemu duchowemu życiu w kościele, musimy działać. Jeśli ogłosi post, wtedy każdy członek tego kościoła jest do tego wezwany. Ten Boży człowiek mówi za Boga, i nie posłuchanie jest równoznaczne z nie posłuchaniem Wszechmocnego. I ponownie, Słowo Boże mówi do nas, jako mężów i żon, abyśmy oddzielali się na czas modlitwy i postu. Należy to czynić w zgodzie, a potem znowu możemy podejmować współżycie, żeby nas szatan nie kusił z powodu naszej niepowściągliwości.  Nie  możecie tego ignorować, gdyż jest to Słowo Boże.

Być może największy znak naszej potrzeby poszczenia jest budowany wewnątrz naszych serc. Niektórzy z uczniów Jana przyszli do Jezusa i powiedzieli mu: „Uczniowie Jana często poszczą, a twoi uczniowie nigdy nie poszczą”. Na to Jezus im odpowiedział: „Nie mogą pościć, dopóki jest z nimi oblubieniec. Ale gdy oblubieniec zostanie zabrany, wtedy będą pościć”. Ale Jezus powiedział też: „Nigdy was nie zostawię ani nie zapomnę”. W takim razie, wyklucza to poszczenie, prawda?  Nie! W rzeczywistości On mówi, że kiedy twoja miłość do Chrystusa nie jest tak żarliwa jak powinna być, to coś się dzieje. Nie ma Go już tam, jak kiedyś. On cię nigdy nie opuścił, ale gdzieś po drodze pozwoliłeś, by coś stanęło między tobą a Nim. Kiedyś przychodziłeś do kościoła i śpiewałeś „O, JAK KOCHAM JEZUSA'” i łzy płynęły ci na samo wspomnienie Jego imienia, lecz tak już nie jest. To powinno ci coś mówić. Stajesz się bardziej cielesny niż duchowy nadszedł czas postu.
Charles Finney powiedział: „Kiedy głoszę, a ludzie nie są tym poruszeni, natychmiast rozpoznaję, że mówię to. co wiem, a nie to, czym jestem. To mi mówi, że nadszedł czas postu i modlitwy. On oddzielał się na 3-5 dni, żeby pościć i modlić się, i zawsze kiedy wracał, było nowe namaszczenie. Jeżeli nie kochasz [Jezusa] już tak jak kiedyś, jeżeli kościół nie znaczy tego co znaczył kiedyś, to coś się dzieje - umierasz. Coś stanęło pomiędzy tobą a Bogiem, i jeśli nie pozbędziesz się tego, umrzesz. Kiedy zostałem zbawiony, miałem 27 lat. Nigdy nie czytałem Biblii, nigdy nie byłem na spotkaniu modlitewnym. Wiecie dlaczego nie chciałem tego robić? Bo byłem martwy. Kiedy więc przychodzi taki czas, że nie chcę chodzić do kościoła, nie chcę się modlić i nie chcę czytać Słowa Bożego, to znaczy, że umieram. To powinno mówić mi, że nadszedł czas postu i modlitwy. Jeżeli myślimy, że Bóg przyjmie nasze cielesne uwielbianie, to sami siebie oszukujemy. Musimy chodzić w Duchu.

fragment z książki - „Droga z pozoru właściwa” z rozdziału  - Post drogą do przemiany

czwartek, 16 lutego 2012

uwolnij duchowego człowieka przez post i modlitwę

Bóg daje nam więc odpowiednie środki do uzyskania zwycięstwa nad światem, ciałem i diabłem (Iz 58,6-7). W Liście do Rzymian 7 widzimy tę samą prawdę. Paweł mówi: „Albowiem nie czynię dobrego, które chcę, tylko złe, którego nie chcę. to czynię”. A potem woła: „Nędzny ja człowiek! Któż mnie wybawi z tego ciała śmierci?”. Mówiąc o cielesnej naturze, któż mnie wybawi? Ta śmiertelna natura jest dla mnie śmiercią. Kto ją złamie? Dzięki Bogu. Izajasz powiedział: „Lecz to jest post...” (Iz 58,6). Kiedy poprzez post złamałeś moc cielesnej natury, twoje światło rozbłyśnie jak zorza poranna, a twoje uzdrowienie nastąpi szybko.  W wielu przypadkach uzdrowienie będzie automatyczne. Kiedy Duch Święty może swobodnie przepływać, wtedy uzdrowi całego człowieka. Wiele naszych chorób jest spowodowanych tym, że nasz świat jest zbył mały, jesteśmy ściśnięci i pełni obaw. Owocem Ducha nie jest obawa lecz pokój. Ukrzyżuj swoje ciało i pozwól, aby Duch Święty w wolności przepływał przez ciebie a twoje uzdrowienie szybko nastąpi.

Zakładając, że wierzący zastosował się do wersetu z Iz 58,6 i 7, potężny Duch Święty mówi w wersecie 9: „Gdy potem będziesz wołał, Pan cię wysłucha, a gdy będziesz krzyczał o pomoc, odpowie: Oto jestem!”. To nie jest zwykłe wyznawanie, to jest rzeczywistość. W rzeczy samej, Bóg mówi, że wysłucha duchowego człowieka za każdym razem, gdy ten będzie wołał. Nie ma takiej możliwości, aby to, co cielesne, stało się duchowe. Ciało musi umrzeć. Bez względu na to, jak bardzo będzie zdesperowane, jak głośno będzie krzyczało, Bóg nie wysłucha starego cielesnego człowieka. Jego obietnica odnosi się do „nowego stworzenia”. Uwolnij tego duchowego człowieka przez post i modlitwę a Bóg powie: „Gdy będzie wołał, odpowiem: oto jestem”. Takie jest znaczenie stwierdzenia Dawida w Psalmach „Głębokość przywołuje głębokość” Gdy nowe stworzenie będzie wołać do Boga. to sam Bóg w nas będzie wołać. Bóg woła Boga. On zawsze odpowie na wołanie swojej własnej natury.

Dlaczego powinienem pościć? Ponieważ każde nowo narodzone dziecko Boże ma taką naturę, która sprzeciwia się Bogu. Ta podstępna natura może być bardzo religijna, może podrabiać dary Ducha, pięknie się modlić, ale w rzeczywistości jest ona przeciwna Bogu i Chrystusowi. Możesz nauczyć „swojego ducha” wyznawać, pozytywnie myśleć, mówić na językach, śpiewać na językach, udawać dary duchowe, ale Bóg nie będzie z tym miał nic wspólnego. Boży wyrok nad tą naturą ogłoszony został w Pierwszej Księdze Mojżeszowej i nigdy nie został unieważniony. Ona musi umrzeć. Jedyną drogą do prawdziwego przebudzenia jest chodzenie w Duchu. Aby to się mogło stać, ciało musi zostać ukrzyżowane poprzez post, uniżenie się i samozaparcie.

Jeśli kościół kiedykolwiek musiał uchwycić się tej prawdy, to na pewno musi to zrobić dzisiaj. Ten wiek zbliża się do końca i milionom ludzi wmawia się, że samo powtarzanie religijnych frazesów jest istotą wiary. Wierzenie to nie słowa; wierzenie pochodzi z serca (Rzym. 10, 10). Możesz wypowiadać słowa, wyznawać wersety biblijne i nigdy w nie nie wierzyć. Tylko człowiek duchowy może uwierzyć w Boga. W Ewangelii Jana 12,39 czytamy o ludziach: „Dlatego nie mogli uwierzyć...”. Fizycznie żyli, mogli wypowiadać słowa, powtarzać urywki Pisma Świętego, ale Bóg mówi, że oni nie mogli uwierzyć. W Iz 58,11 czytamy: „I Pan będzie ciebie stale prowadził...” (w ang. „wtedy”), ale w wersecie 6 i 7 jest podany warunek. Nie można się tutaj pomylić co do tego, o kim Bóg mówi. Przesłanie jest jasne i mówi, że jeśli ty i ja uwolnimy nowego człowieka, Bóg będzie go (nowego człowieka) stale prowadził. Dawid napisał: „Pan kieruje krokami męża...” (Ps 37,23). Jezus natomiast powiedział: „Nikt nie jest dobry, tylko jeden Bóg” (Łuk. 18,19). Jeśli nikt, poza Bogiem, nie jest dobry, i jeśli Bóg kieruje krokami dobrego człowieka, to znaczy, że On prowadzi tylko Swoją własną naturę, która jest w nas. Dlaczego powinniśmy pościć? Powinniśmy pościć po to, aby to jedyne stworzenie, z którym Bóg będzie miał społeczność, mogło zostać uwolnione z niewoli ciała, gdyż wtedy, i tylko wtedy, ten świat doświadczy prawdziwej manifestacji Bożej mocy.

fragment z książki - „Droga z pozoru właściwa” z rozdziału  - Post drogą do przemiany

środa, 15 lutego 2012

poskramiam moje ciało i biorę je w niewolę

[„Ja przeto biegnę nie jakby na oślep; walczę nie tak, jakbym zadawał ciosy w próżnię, lecz poskramiam moje ciało i biorę je w niewolę, abym innym głosząc naukę, sam przypadkiem nie został uznany za niezdatnego.”  1 list do Koryntian 9:26-27]

W Ewangelii Marka 9,29 uczniowie są kuszeni, aby wygonić demona. Przy innych okazjach udawało im się, ale ten demon nie jest im poddany. Kiedy są sami, Jezus wygania demona, a oni pytają: „Dlaczego to my nie mogliśmy go wygnać?”. A on odpowiedział im; „z. powodu waszej niewiary”. Niewiara jest produktem cielesnego człowieka, nigdy duchowego. Jan napisał: „Kto narodził się z Boga. nie może grzeszyć”. Jeśli nowe stworzenie nie może grzeszyć, to nie może też wątpić. Kiedy więc Jezus powiedział do nich „z powodu waszej niewiary”, to tak naprawdę powiedział, że próbują wygonić demona sami z siebie.

Ile z tych rzeczy ma miejsce w kościele? Widzieliście je, jeśli w ogóle jesteście w tym zorientowani. Krzyczeliśmy na diabła aż ochrypliśmy, a ta biedna, opanowana przez szatana osoba odeszła nie zmieniona. Pomimo całego naszego głoszenia i chwalenia się, najczęściej nie odnosimy sukcesu, jeśli o te sprawy chodzi. Ale Bóg nie chce, abyśmy odsyłali takich ludzi z próżnymi rękami. Jesteśmy instrumentem uwalniania, lecz jeśli mamy odnosić sukcesy, musimy żyć w miejscu, gdzie to się może wydarzyć. Uczniowie spytali: „Dlaczego to my nie mogliśmy go wygonić?”. Odpowiedź Jezusa była następująca: „Próbujecie to robić sami z siebie”. A potem powiedział im jeszcze: „Ten rodzaj nie wychodzi inaczej, jak tylko przez post i modlitwę”. Co za odpowiedź. Kiedy pościsz, wtedy wyrzekasz się swojego JA.  Kiedy rezygnujesz z jedzenia, przyjemności i innych rzeczy, wtedy twoje ja natychmiast zaczyna usychać. Z drugiej strony, kiedy modlisz się, podnosisz duchowego człowieka. I jeśli to nowe stworzenie powie diabłu „wyjdź”, to on wyjdzie - za każdym razem. Kiedy ten nowy człowiek powie do chorego „bądź uzdrowiony”, zostanie on uzdrowiony.

Jest tylko jeden sposób, aby żyć w tym wymiarze, a jest to post i modlitwa. Jezus powiedział: „O cokolwiek byście prosili w imieniu moim. stanie się wam”. Mimo to my krzyczymy do diabła  „w imieniu Jezusa wyjdź!”, a on nie wychodzi. O co chodzi? Jeśli nic się nie dzieje, znaczy to, że tak naprawdę nie prosimy w Jego imieniu. Jest to tylko nasza cielesna natura folgująca duchowym fantazjom, cytująca duchowe zwroty, a nieprzyjaciel ma dzień rewii. Ale kiedy przez post i modlitwę odkładamy to, co stare i pozwalamy duchowemu człowiekowi wysunąć się na prowadzenie, wtedy możemy wykonywać Boże dzieła. W Księdze Izajasza 58,6 Bóg mówi: „Lecz to jest post, w którym mam upodobanie: że się rozwiązuje bezprawne więzy, że się zrywa powrozy jarzma, wypuszcza na wolność uciśnionych i łamie wszelkie jarzmo”. A kiedy przeczytacie werset siódmy, zobaczycie, że On rozprawia się z naszym ja.Podzielisz twój chleb z głodnym i biednych bezdomnych przyjmiesz do domu, gdy zobaczysz nagiego, przyodziejesz go, a od swojego współbrata się nie odwrócisz.” Bóg wybrał post, aby złamać panowanie tego, co cielesne nad tym, co duchowe. Gdy duchowy człowiek zostanie uwolniony, wtedy może uwalniać innych. W Liście do Galacjan 5.17 napisane jest: „Gdyż ciało pożąda przeciwko Duchowi, a Duch przeciwko ciału, a te są sobie przeciwne, abyście nie czynili tego, co chcecie”. To wyraźnie pokazuje nam przeszkodę, jaką jest ciało. Usuń tę barierę przez post a kościół będzie wykonywał dzieła Boże.

Zauważcie teraz, że jeśli my będziemy chcieli, jeśli wykonamy to, co do nas należy, wtedy będzie moc, autorytet. „Wtedy twoje światło wzejdzie jak zorza poranna...” (Iz 58,8). W Ewangelii Jana 1,4 czytamy: „W nim było życic, a życic było światłością ludzi”. Jego życie w nas jest światłością, i Bóg mówi, że jeśli poprzez post złamiesz jarzmo ciała. Boże życie będzie świecić przez ciebie stając się światłem dla tego pogrążonego w ciemności świata. Słowo „wtedy” - w wersecie ósmym znaczy „po”. Po czym? Po tym, jak zastosujemy się do wersetu 6 i 7, wtedy światło Boże rozbłyśnie. Pozostała część tego rozdziału  z góry zakłada, że wykonaliśmy naszą część, jeśli chodzi o „składanie ciała”.

[„Wzywam was tedy, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście składali ciała swoje jako ofiarę żywą, świętą, miłą Bogu, bo taka winna być duchowa służba wasza.” Rzym 12;1]

fragment z książki - „Droga z pozoru właściwa” z rozdziału  - Post drogą do przemiany

wtorek, 14 lutego 2012

post to nie tylko rezygnacja z jedzenia

[„Potem zarządziłem tam nad rzeką Ahawa post, abyśmy się ukorzyli przed naszym Bogiem i wyprosili u niego szczęśliwą drogę dla siebie, dla naszych rodzin i dla całego naszego dobytku.” Ezdr. 8:21]

Obiecuję wam, że jeśli przez 30 dni nie będziecie czytali i patrzyli na nic innego, jak tylko na to. co dotyczy Boga. zobaczycie, że wasze duchowe pragnienia ożyją i w waszym sercu zrodzi się prawdziwe pragnienie Boga. Spotykam chrześcijan, którzy mówią: „Ja po prostu nie mam pragnienia czytania Słowa Bożego”. Nic w tym dziwnego! Tak bardzo napełniliśmy się światem, że zabiło to nasze duchowe pragnienie. Nasz zmysł smaku został zniszczony. W Ameryce doszliśmy już do tego, że nie potrafimy cieszyć się żywnością w jej naturalnej postaci. Musimy ją doprawiać. Kupujemy pyszny stek i oblewamy go keczupem albo czymś innym. Wytworzyliśmy w sobie apetyt na różne wymyślne potrawy i nie potrafimy cieszyć się zwyczajnym, dobrym jedzeniem. Ale gdybyś miał na 10 dni odstawić jedzenie, to twój zmysł smaku tak by się wyostrzył, że stare, twarde herbatniki smakowałyby jak stek. Tak samo. jeśli odcięlibyśmy się od świata, telewizji, nie czytalibyśmy nic poza Bożym Słowem, to w końcu mielibyśmy niezaspokojone pragnienie życia w tym, co duchowe, ponieważ człowiek duchowy ożyłby. Post to nie tylko powstrzymywanie się od jedzenia, ale także zapieranie się cielesnego umysłu, zapieranie się siebie. Nasze ja zawsze czegoś chce. Musimy pozwolić dominować duchowemu człowiekowi, powiedzieć do siebie: „idziesz do kościoła, będziesz się modlić i będziesz oczekiwać na Boga aż Jego Duch zacznie w tobie działać”. To jest zapieranie się siebie.

Rozmawiałem z młodym człowiekiem, drugim pastorem dużego kościoła. Zbliżał się super puchar, a ten młody człowiek był fanem drużyny „Cowboy”. Mógł mówić tylko o tej zbliżającej się grze. Poinformował mnie, że zarezerwował motel, że zamknie się w pokoju i będzie oglądał grę. Nie chciał, żeby dzieci lub cokolwiek innego przeszkadzało mu. Na porannym nabożeństwie głosiłem na temat postu i ten młody człowiek zaczął zadawać mi pytania. Powiedział: „Wiesz, że jest to dla mnie ciężki czas, kiedy powstrzymuję się od jedzenia”. Powiedziałem mu: „Młody człowieku, post to powstrzymywanie się od jedzenia, ale pozwól że powiem ci, co naprawdę będzie dla ciebie postem. Słuchałem, jak mówiłeś o rozgrywkach super pucharu, aż w końcu zaniepokoiłem się o ciebie. Jeśli naprawdę chcesz zaprzeć się siebie, to kiedy zacznie się gra, zamiast siedzieć w motelu i oglądać ją. weź Biblię, idź do swojej sypialni i pozostań na kolanach tak długo aż skończysz z tą grą. Odniesiesz zwycięstwo nad sobą. co jest tysiąc razy potężniejsze niż nie jedzenie. Każdy może stracić jeden posiłek. Obaj wiemy, że jeśli pojedziesz do tego motelu, i tak nie będziesz jadł. Nie pozwolisz, aby hamburger przeszkodził ci w oglądaniu tych biegających po boisku chłopaków. Tak więc twoim problemem nie jest jedzenie, ale to, że jesteś pochłonięty tą grą. Zrobił to, co mu poradziłem i potem złożył takie świadectwo: „Nigdy w moim życiu nie byłem tak pobłogosławiony przez Boga”.

Post to nie tylko rezygnacja z jedzenia, ale także zapieranie się samego życia, składanie życia i odmawianie ciału tego. czego się domaga. Jeśli w tych sprawach będziemy Bogu posłuszni, to pragnienie rzeczy duchowych wzrośnie stokrotnie. Jeśli rzeczywiście pragniesz przebudzenia w swoim sercu, niech to przesłanie zacznie działać w twoim życiu.
Po pytaniu „Czym jest post?” zwykle następuje następne: „Dlaczego powinienem pościć?”. Odpowiedź na to pytanie znajdujemy w fakcie, że jedyną rzeczą, która nie pozwala ci na intymną relację, jakiej Bóg chce z tobą. jest twoje JA. Słowo Boże mówi: „W Jego obecności jest pełnia radości, a po Jego prawicy przyjemność na wieki” Ps. 16:11.  Trudno jest poddać nasze JA pod panowanie duchowego człowieka, ale jeśli to zrobisz, będziesz miał radość w Bogu, o której nigdy nawet nie marzyłeś. Nie ma większej przyjemności na ziemi niż przebywanie w Bożej obecności. Aby się tam znaleźć, musisz zrobić coś z tą osobą w tobie, w twoim JA. Poszczenie jest jedynym Bożym środkiem na ukrzyżowanie nieprzyjaciela i udaremnienie jego planów, aby człowiek duchowy miał przewagę. Jest to absolutnie konieczne, abyśmy wiedzieli, że żadne ciało nie może się chełpić w Jego oczach a Bóg chce współdziałać jedynie z nowym stworzeniem.

fragment z książki - „Droga z pozoru właściwa” z rozdziału  - Post drogą do przemiany

poniedziałek, 13 lutego 2012

i ukorzy się mój lud

Nasze JA jest wrogiem, który stoi na drodze osiągnięcia naszego przeznaczenia. W tej lekcji zajmiemy się postem jako Bożym środkiem poskramiania naszego ja. Werset będący podstawą tych rozważań znajdujemy w Ewangelii Marka 9,29: „Ten rodzaj w żaden inny sposób wyjść nie może, jak tylko przez modlitwę”. W Księdze Izajasza 58,6 jest natomiast powiedziane: „Lecz to jest post, w którym mam upodobanie: że się rozwiązuje bezprawne więzy, że się zrywa powrozy jarzma, wypuszcza na wolność uciśnionych i łamie wszelkie jarzmo”. Od wersetu 8 czytamy: „Wtedy twoje światło wzejdzie jak zorza poranna i twoje uzdrowienie rychło nastąpi; twoja sprawiedliwość pójdzie przed tobą, a chwała Pańska będzie twoją tylną strażą. Gdy potem będziesz wołał. Pan cię wysłucha, a gdy będziesz krzyczał  O pomoc, odpowie: Oto jestem! Gdy usuniesz spośród siebie jarzmo, szydercze pokazywanie palcem i bezecne mówienie, gdy głodnemu podasz swój chleb i zaspokoisz pragnienie strapionego, wtedy twoje światło wzejdzie w ciemności, a twój zmierzch będzie jak południe, I Pan będzie ciebie stale prowadził i nasyci twoją duszę nawet na pustkowiach, i sprawi, że twoje członki odzyskają swoją siłę, i będziesz jak ogród nawodniony i jak źródło, którego wody nie wysychają. Twoi ludzie odbudują prastare gruzy, podźwigniesz fundamenty poprzednich pokoleń i nazwą cię naprawiaczem wyłomów, odnowicielem, aby w nich można było mieszkać. Jeżeli powstrzymasz swoją nogę od bezczeszczenia sabatu, aby załatwić swoje sprawy w moim świętym dniu, i będziesz nazywał sabat rozkoszą, a dzień poświęcony Panu godnym czci, i uczcisz go nie odbywając w nim podróży, nie załatwiając swoich spraw i nie prowadząc pustej rozmowy, wtedy będziesz się rozkoszował Panem, a Ja sprawię, że wzniesiesz się ponad wyżyny ziemi, i nakarmię cię dziedzictwem twojego ojca, Jakuba, bo usta Pana to przyrzekły".

W całej Biblii nie ma mocniejszego miejsca, które mówiłoby o poście. Post to zapomniana łaska, staromodna doktryna, która musi zostać ożywiona, gdyż jest ona Bożym środkiem i sposobem postępowania z ciałem. Bez postu toczymy z góry przegraną walkę. Czytamy w Biblii: „I ukorzy się mój lud, który jest nazwany moim imieniem, i będą się modlić, i szukać mojego oblicza, i odwrócą się od swoich złych dróg, to Ja wysłucham z niebios, i odpuszczę ich grzechy i ich ziemię uzdrowię. 2 Kron. 7:14 ;„Jeśli kto chce być uczniem moim, niech się zaprze samego siebie...”. W Ewangelii Mateusza czytamy: „Ale ten rodzaj nie wychodzi inaczej, jak tylko przez modlitwę, i post” (Mat 17,21). (w ang. Ew. Marka 9). Widzimy, że ukorzenie się, zaparcie się siebie i post są terminami synonimicznymi. W obecnych czasach, kiedy nie głosi się o poście, wielu ludzi w chrześcijańskich kościołach nigdy nie słyszało o tej doktrynie. Kiedy ja głosiłem na ten temat ludzie mówili mi, że nigdy nie słyszeli o tej doktrynie, o tej nowej rzeczy. To nie jest nic nowego, to jest tak stare jak Biblia. John Wesley powiedział: „Prędzej uwierzę, że ludzie mogą pójść do nieba bez modlitwy, niż że mogą tam pójść bez postu, ponieważ Słowo Boże tak nakazuje i nie wykonywanie tego jest buntem przeciwko Bogu”. Pytania, które w tym momencie się rodzą, są zazwyczaj takie: Dlaczego powinienem pościć, czym jest post? Kiedy powinienem pościć? Są to wszystko ważne pytania, na które trzeba odpowiedzieć, jeśli ludzie mają zrozumieć temat postu.

Co to jest post? Początkowo, odpowiedź na to pytanie brzmi zazwyczaj: jest to powstrzymywanie się od jedzenia. Ponieważ apetyt człowieka jest zaspokajany jedzeniem, za naturalne przyjmuje się, że poprzez odstawienie jedzenia ciało natychmiast się osłabia. Wiele cielesnych apetytów (pragnień) jest nienaturalnych. Bóg nigdy nie stworzył człowieka z pociągiem do alkoholu, narkotyków, tytoniu itp. Te nawyki i żądze ciała są pielęgnowane. Są jednak właściwe pragnienia ciała. Kiedy utrzymuje się je w odpowiednich granicach, wtedy są one całkowicie słuszne.


Nie ma takiego pragnienia ciała, które nie może wymknąć się spod kontroli i stać się bezprawne. Dotyczy to także jedzenia. Biblia ostrzega, że możesz być ociężały na skutek przejedzenia i nawet nie zdawać sobie z tego sprawy. Do każdego pragnienia trzeba podchodzić z umiarem, gdyż w przeciwnym razie stanie się ono dominującą siłą życia. Wtedy Chrystus nie jest już Panem lecz Panem staje się pragnienie ciała. Post jest jedynym słusznym środkiem, jaki Bóg nam dał, aby trzymać w karbach te pragnienia. Zaczyna się on od rezygnacji z jedzenia. Kiedy to powiesz, zapoczątkujesz cały łańcuch reakcji. Niektórzy narzekają: „Jeśli zrezygnuję z jedzenia, będą mieć chory żołądek albo będzie mnie boleć głowa”. No cóż, takie objawy ma człowiek uzależniony od narkotyków i alkoholik, gdy zaczyna łamać swoje przyzwyczajenia. Tutaj jest tak samo. Nie mówię o tych z którymi jest żle którzy cierpią na jakieś choroby. Mówię o normalnych zdrowych ludziach. Kiedy odstawiasz jedzenie, będziesz mieć takie same symptomy jak człowiek uzależniony od narkotyków. Kiedy zabierzesz mu igłę, zacznie mieć bóle głowy, będzie mu niedobrze, będzie się pocił itd. Tak więc, aby zacząć post, odstawia się pokarm. Każdej żywej istocie trzeba dostarczać pokarm, aby mogła żyć. Czy to jest roślina, zwierzę, człowiek czy też to. co duchowe. W chwili gdy zabierzesz jej jedzenie, zaczyna umierać. Jeśli masz rośliny doniczkowe, musisz dostarczać im pożywienie, bo w przeciwnym razie umrą. To samo odnosi się do naszego ja. Jeśli odbierzesz cielesnej naturze pokarm, zacznie obumierać, słabnąć. Jeśli w tym samym czasie modlimy się i czytamy Boże Słowo, duchowy człowiek, nasz wewnętrzny człowiek jest wzmacniany i może przezwyciężyć starą naturę. Jest to Boży sposób na odniesienie zwycięstwa. On nie jest sadystą lecz wie, że mieszka w tobie nieprzyjaciel. Jezus powiedział: „Jeśli ktoś nie zaprze się samego siebie, nie może być uczniem moim”. Nasze ja jest potężną siłą, która bez postu może nigdy nie być przezwyciężona. Poszczenie jest więc powstrzymywaniem się od jedzenia, ale jest też czymś więcej. Człowiek nie jest tylko istotą fizyczną, ale ma też umysł, i nie jestem taki pewny, czy to nie stało się dla nas większym zagrożeniem niż inne rzeczy.

To czym karmimy nasz umysł, będzie w końcu wyznaczać nasze postępowanie. Na przykład siedzisz i oglądasz telewizję, karmisz się brudami i ciemnością świata i twój umysł nie będzie w stanie pojąć rzeczy duchowych. Rezultat jest taki, że za każdym razem, gdy zaczynasz się modlić, te rzeczy dominują w twoim sposobie myślenia i Boże myśli są spychane na dalszy plan.  Nie wszystko jest złe, ale wszystko co nie jest z Boga, przynosi śmierć. Moda tego świata przemija, a rzeczy niszczeją przez samo używanie. Nigdy nie będziesz miał objawienia oglądając to, co robi świat. Nie możemy wyjść ze świata. Jesteśmy w tym świecie, ale nie jesteśmy ze świata. Dlatego musi być taki czas, kiedy izolujemy się od niego. Przebudzenie oczekuje na ludzi, którzy będą tak postępować. Oczekuje na ludzi, którzy będą wyłączać telewizory, radia, odkładać gazety i oddawać się modlitwie i Bożemu Słowu. To jest post. Nie pozwalaj, aby te rzeczy wchodziły do twojego umysłu.

fragment z książki - „Droga z pozoru właściwa” z rozdziału  - Post drogą do przemiany

sobota, 11 lutego 2012

A2 - luźne rozważania na temat współczesnego chrześcijaństwa


„Piszę wam, ojcowie, gdyż znacie tego, który jest od początku. Piszę wam, młodzieńcy, gdyż zwyciężyliście złego. Napisałem wam, dzieci, gdyż znacie Ojca. Napisałem wam, ojcowie, gdyż znacie tego, który jest od początku. Napisałem wam, młodzieńcy, gdyż jesteście mocni i Słowo Boże mieszka w was, i zwyciężyliście złego. Nie miłujcie świata ani tych rzeczy, które są na świecie. Jeśli kto miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca. Bo wszystko, co jest na świecie, pożądliwość ciała i pożądliwość oczu, i pycha życia, nie jest z Ojca, ale ze świata. I świat przemija wraz z pożądliwością swoją; ale kto pełni wolę Bożą, trwa na wieki.  Dzieci, ostatnia to już godzina. A słyszeliście, że ma przyjść antychryst, lecz oto już teraz wielu antychrystów powstało. Stąd poznajemy, że to już ostatnia godzina. Wyszli spośród nas, lecz nie byli z nas. Gdyby bowiem byli z nas, byliby pozostali z nami. Lecz miało się okazać, że nie wszyscy są z nas”. 1 List Jana 2:13-19
Nie możesz uzyskać Bożych rezultatów przez samo cytowanie Biblii to zabłądzenie tak zwanych ludzi wiary. Duch Święty musi natchnąć słowo i ożywić je, zanim będziecie mogli mieć jakiekolwiek rezultaty. Żywy, niebiański człowiek nie jest zbudowany z samych słów, chociaż są to słowa wzięte z Biblii. Można wyliczyć z sześć rodzajów kościołów, z których każdy stoi, jak twierdzą, na Słowie Bożym, a nie ma w nich życia. Bogu chodzi o żywego, niebiańskiego człowieka Bożego, a taki może powstać, jeżeli Duch będzie działał przez Słowo.

Głoś słowo Boże, jak napisano, a resztę zostaw suwerenności Ducha. Możesz głosić słowo do setki łudzi, a dla większości z nich jest to martwe. Dziewięćdziesięciu lub więcej z nich nie widzi nic i nie czuje nic, ale pozostała mniejszość jest dotknięta suwerennością Bożą. Słowo jest dla nich czymś więcej, niż wypowiedź, niż litera. Dla tych, którzy je przyjmują, jest Duchem i życiem. Duch Boży wejdzie w to słowo dla tych kilku.

„Szkoła Chrystusa”
str. 103

piątek, 10 lutego 2012

wykłady ze "Szkoły Chrystusa" w Zakościelu

Z radością informujemy, że rozpoczynamy w dniu dzisiejszym publikację na  serwerze ftp Radia Pielgrzym ( w folderze Szkoła Chrystusa w Zakościelu ) cykl mało znanych plików z wykładami br. Berta Clendennena wygłoszonymi w 2006r. w Zakościelu podczas jednej z pierwszych edycji „Szkoły Chrystusa” w Polsce. Cykl obejmuje 142 wykłady, które w cyklach tematycznych publikować będziemy w odstępach tygodniowych.  Udostępnij tą informacje innym.

przejście od jednego sposobu życia do drugiego

Aby osiągnąć to, co Bóg dla nas zamierzył, musimy wydostać się z kokonu cielesnej natury. Watchman Nee napisał książkę pt. „The Release of the Spirit”, [Uwolnienie Ducha] w której zajmuje się tematem nowego stworzenia usidlonego w cielesnej naturze. Aby to, co duchowe, znalazło wyraz, cielesna natura musi zostać złamana. Jest to bardzo bolesne, ponieważ chcemy się wydostać z tego kokonu. Chcemy, aby ludzie myśleli, że jesteśmy kimś. Ale jeśli Chrystus ma żyć poprzez nas, to musimy umrzeć [dla cielesności] . Nikt nie może nam w tej walce pomagać. Jeśli mamy stać się piękną osobą, jaką Chrystus chce, byśmy byli, musimy, poprzez Ducha, zostać siłą wypchnięci z kokonu ciała. Jest to bolesne, ale nie ma innej drogi.

Nowe życie jest naszym świadectwem. Jezus powiedział: „Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli miłość wzajemną mieć będziecie” (J 13.35). Owocem nowego życia jest miłość. Naturą Chrystusa jest miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, wstrzemięźliwość” (Gal 5,22). Kiedy ta miłość jest w tobie, świadczysz ludziom. Nie walczysz, aby mieć tę miłość, gdyż  ona jest owocem tego nowego życia. Walka nie idzie o to, aby „mieć miłość”, ale aby złamać barierę ciała, która trzyma Jezusa w zamknięciu. Świat patrzył na nas aż w końcu zrobiło mu się niedobrze. Nic dziwnego, że się odwrócił. Ciało, cielesna natura jest kokonem, który ukrywa, zasłania to, co „duchowe”. Nie ma w nas piękna. Próbowaliśmy sobie przygotować wygodne legowisko dla cielesnej natury, ale Bóg powiedział, że to musi umrzeć, jeśli życie Chrystusa ma być w nas widoczne.

Postęp w dziedzinie uświęcenia i nauczania można poznać tylko po jednej rzeczy - po wzroście w Duchu. Kiedy Duch jest po raz pierwszy ożywiony, wtedy ledwo jest w stanie ujawnić się. Nie ma za bardzo możliwości pokazania swego panowania nad duszą i ciałem. Patrzysz wstecz na swoje życie i widzisz, jak łatwo było cię wprowadzić w błąd. Jak trudne to było dla niemowlęcia w „stadium larwy”. Jego wzrost nie jest wynikiem przestrzegania zasad religijnych. Duch w uświęceniu zaczyna pokazywać swoje zwierzchnictwo, aby zmusić fizyczne ciało do poznania swoich granic i do posłuszeństwa Bogu. Im bardziej wzrasta uświęcenie, tym bardziej widoczne stają się duchowe zrozumienie, moc i życie. Nie jest to moc pozytywnego myślenia, ani przestrzeganie zasad religijnych. To jest wzrost w Duchu.

Nauczanie i uświęcenie nie są wynikiem chodzenia w ciele, ale w Duchu. Takie chodzenie prowadzi poza cielesność i dziecięcość do obrazu Jezusa Chrystusa. Na tej drodze, w wyniku określonych doświadczeń, pojawią się kryzysy, ale żaden taki kryzys nie oznacza końca. Jeśli my zrobimy z niego koniec, zniszczymy kościół. W życiu każdego musi być następstwo takiego kryzysu, które prowadzi do większej pełni. Zgubne jest odnoszenie wszystkiego do kryzysowego doświadczenia i zatrzymywanie się. W tym wszystkim chodzi o wzrost Ducha. Nie ma skrótów.

Uwolnienie ze śmiertelnego ciała jest związaniem się z Jezusem. Dla cielesnego człowieka oznacza to śmierć. Stary człowiek musi umrzeć, gdyż zwycięstwo nad upadkiem jest przejściem od jednego stanu do drugiego - od tego, co cielesne, do tego, co duchowe; od człowieka, który może tylko grzeszyć, do człowieka, który nie może grzeszyć; od obrazu człowieka do obrazu Chrystusa. To jest droga zwycięstwa nad wszelką frustracją, chorobą i wiarą. Nic jest to pozytywne myślenie, nie jest to samo wyznawanie, nie jest to zaprzeczanie chorobom, ale jest to wzrost Ducha. Naturą chrześcijańskiego doświadczenia jest to, że chrześcijanin nabiera mocy. gdy osiąga ona kolejne etapy rozwoju  w upodabnianiu się do Chrystusa. Bycie jak Chrystus oznacza zwycięstwo na każdej ścieżce życia. On się nigdy nie boi, nigdy nie choruje, nigdy nie wątpi, a my mamy być jak On. Człowiek zgubiony jest jak w śpiączce. Słyszy, ale nie może działać. Nie może działać dopóki paraliż nie zostanie złamany przez dotknięcie Ducha Bożego. Poszedłem kiedyś do kościoła - miałem 27 lat i nigdy wcześniej nie poznałem Chrystusa. Człowiek, dla którego pracowałem, powiedział mi, że jestem zgubiony. Nie uwierzyłem mu. Słyszałem co mówił, ale nie mogłem nic zrobić. Wtedy pewnego wieczora, w kościele, Duch Boży dotknął mnie. Nikt nie może przyjść do Boga, jeśli Duch go nie pociągnie. Kiedy On mnie dotknął, przyszła moc do pokuty i byłem na drodze do całkowitego zwycięstwa. Przemiana życia chrześcijańskiego to przejście od jednego sposobu życia do drugiego. Jakub musi umrzeć, aby Izrael mógł żyć. Twoją nadzieją na zwycięstwo jest być jak On.

fragment z książki - „Droga z pozoru właściwa” z rozdziału  - Przemiany