Bert Clendennen

Bert Clendennen

czwartek, 29 listopada 2012

gdy mnie zawołasz, odpowiem

Kiedy pozwala się Duchowi Świętemu, by złamał jarzmo ciała i objawił Syna Bożego poprzez ciało Chrystusowe, walka ustaje, a ewangelia działa. Kiedy „nowy człowiek” jest wolny od więzów ciała Bóg sprawia, że powstaje „człowiek według Jego serca” i poprzez tego człowieka rzeczy, o które walczymy, dzieją się automatycznie. Kiedy w Domu będzie porządek, „rzeka” będzie płynąć. „Kto wierzy we mnie, jak powiada Pismo, z wnętrza jego popłyną rzeki wody żywej” (Jana 7,38); a to mówił o Duchu. Nie musisz błagać rzeki (Ducha), aby uzdrowiła. On uzdrawia wszystko, czego dotyka. „I gdzie tylko potok popłynie, każda istota żywa i wszystko, od czego się tam roi, będzie żyło; i będzie tam dużo ryb, bo gdy ta woda tam dotrze, wtedy będzie zdrowa, a wszystko będzie żyć tam, dokąd tylko dotrze potok.” (Ez. 47,9).

Kiedy stajemy się coraz bardziej „podobni do obrazu Chrystusa”, a ograniczenia „ciała” są usuwane, tak że rzeka może płynąć bez przeszkód, obecność i moc Boża będą się stawać coraz bardziej wyraźne. Dzieje się tak, ponieważ w naturze chrześcijańskiego doświadczenia kiedy to cielesna natura jest sukcesywnie zmieniana na podobieństwo Tego, któremu dana została „wszelka moc na niebie i na ziemi” – leży zdolność do kumulowania mocy. „My wszyscy tedy, z odsłoniętym obliczem, oglądając jak w zwierciadle chwałę Pana, zostajemy przemienieni w ten sam obraz, z chwały w chwałę, jak to sprawia Pan, który jest Duchem.” (2Kor. 3,18).

Jeżeli dotrzymujemy naszej części przymierza, utrzymując ciało w ryzach poprzez post i budujemy duchowego człowieka przez modlitwę, rzeka Ducha zaczyna płynąć, niosąc ze sobą Bożą moc i obecność. Zwróćcie uwagę na 8. werset 58. rozdziału Księgi Izajasza. Werset ten zaczyna się od słowa „wtedy”. W tym przypadku słowo „wtedy” znaczy „po”. Po czym? Po wersecie 6 i 7, czyli po zerwaniu jarzma ciała. Zauważcie, co się dzieje: „Wtedy twoje światło wzejdzie jak zorza poranna” (Iz. 58,8). W Ewangelii Jana 1,4 czytamy: „W nim (w Jezusie) było życie, a życie było światłością ludzi”.

Kiedy Jezus żył na ziemi, powiedział coś takiego: jestem światłością świata”. Przed swoim odejściem powiedział uczniom: „Wy jesteście światłością świata”. Kiedy przyjmujemy Ducha Świętego, przyjmujemy „Ducha życia” (Rz. 8,2). Właśnie to życie w nas sprawia, że my (Kościół) stajemy się światłością świata. Lecz fakt, że to życie może być w nas i jednocześnie może nie być widoczne, wyrażony jest w poleceniu Jezusa: „Tak niechaj świeci wasza światłość przed ludźmi” (Mat. 5,16). Nacisk położony jest na słowo „niechaj”. „Niechaj wasza światłość tak świeci”.„Bóg jest światłością”. Naszym jedynym źródłem światła jest życie Boga w nas. Ale w tym samym ciele jest też inne światło, „światło ciała”. Aby nasze światło mogło świecić, musimy zadać śmierć naszemu ciału. Ciało musi zostać ukrzyżowane, jeśli Jezus ma być w nas widoczny. „Ja muszę stawać się mniejszy, aby On mógł wzrastać”. Kiedy „stary człowiek” jest złamany poprzez post (który Bóg wybrał), a duchowy człowiek zaczyna się objawiać, zaczynają się dziać wspaniałe rzeczy. Nie musisz błagać rzeki, by płynęła. Po prostu usuń ograniczenia ciała. Rzeka uzdrawia wszystko, czego dotknie. „Twoje uzdrowienie rychło nastąpi” (Iz. 58,8). „Jeśli ten sam Duch, który Jezusa wzbudził z martwych, mieszka w was, wtedy ożywi również wasze śmiertelne ciała”.

Większość chorób jest rezultatem napięcia i depresji. Napięcie najczęściej rodzi się z samolubstwa. Depresja u wierzących powstaje przeważnie w wyniku nieposłuszeństwa i buntu. Obie postawy są wyrazem samowoli. Czytałem, że kiedy promień lasera wchodzi w kontakt z jakimś przedmiotem i kiedy nie ma żadnego oporu, wtedy wprowadza go w szybkość światła. Ale kiedy jest jakiś opór, laser kruszy dany przedmiot. Tak samo kiedy Bóg dotyka naszego życia, zaczyna przesuwać nas w kierunku swojej światłości. Nakazuje nam, abyśmy „złożyli z siebie wszelki ciężar i grzech” (Hebr. 12,1). Jeśli posłuchamy i zrzucimy z siebie „starego człowieka”, Bóg wprowadzi nas w swój czas. Lecz jeśli się zbuntujemy i będziemy się opierać, złamie nas. Będziemy przygnębieni, sfrustrowani i chorzy.

Gdy będziesz chodził w Duchu, odkładając na bok wszelkie ciężary, wtedy „twoje uzdrowienie rychło nastąpi; twoja sprawiedliwość (którą jest Jezus) pójdzie przed tobą; a chwała Pańska będzie twoją tylną strażą” (Iz 58,8). Bóg współpracuje jedynie z „człowiekiem ducha”, gdy nieustannie krzyżujemy starego człowieka i przyoblekamy się w nowego. Wówczas coraz bardziej będziemy uświadamiać sobie pragnienia naszego serca. Słuchajcie, co Duch mówi: „Gdy potem będziesz wołał, Pan cię wysłucha, a gdy będziesz krzyczał o pomoc, odpowie: Oto jestem! Gdy usuniesz spośród siebie jarzmo, szydercze pokazywanie palcem i bezecne mówienie” (Iz. 58,9).

Człowiek nie może być bogatszy niż część „a” tego dziewiątego wersetu. Bóg mówi, że jest miejsce, z którego słychać każde wołanie i z którego każda modlitwa jest wysłuchana. Ten świat wysłuchanych modlitw jest zarezerwowany dla tych, którzy żyją w posłuszeństwie dalszej części dziewiątego wersetu, którzy usuwają jarzmo i bezeceństwa ciała. Apostoł Jan chodził w tej obietnicy: „I otrzymamy od niego, o cokolwiek prosić będziemy, gdyż przykazań jego przestrzegamy i czynimy to, co miłe jest przed obliczem jego” (1Jana 3,22). Bóg mówi, że nie będzie miał nic wspólnego ze „starym człowiekiem”, ale usłyszy każde wołanie „nowego człowieka”. Właśnie to miał na myśli Dawid, kiedy powiedział: „Głębina przyzywa głębinę” (Ps. 42,8). To Boża natura w nowym stworzeniu woła do Niego.

Bóg za każdym razem odpowie swojej naturze. Jest to pięknie zobrazowane na przykładzie matki i jej nowo narodzonego dziecka. Kiedy dziecko przychodzi na świat, zna swoją matkę. Jest to piękne. Zobaczyłem to, gdy mieliśmy nasze pierwsze dziecko. Kiedy pierwszy raz pojawiło się w naszym domu, nie znało mnie. W pierwszych kilku tygodniach wiele razy trzymałem je na rękach, ale ono płakało. Nie zadowalało go nic, co robiłem. Za każdym razem musiałem je oddawać jego matce i wtedy natychmiast się uspokajało. Było wtedy z kimś, kogo znało i dlatego czuło się bezpiecznie. Jest jeszcze jedna rzecz, jaką zauważyłem w relacji mojej żony i naszego małego synka, gdy był niemowlęciem. Moja żona mogła spać głęboko, ale jeśli tylko dziecko oddychało jakoś inaczej albo poruszyło się, ona od razu się budziła i szła do łóżeczka. Najlżejsze kwilenie i od razu była przy dziecku. Dlaczego? Byli razem przez dziewięć miesięcy, zanim dziecko przyszło na świat. To dziecko wyszło z niej, byli jedno. Do tego stopnia, że najlżejsze poruszenie spotykało się z odpowiedzią z jej strony.

To, co jest prawdą o matce i dziecku, jest tak samo prawdą o Ojcu i nowym stworzeniu w Chrystusie. Nowe stworzenie wyszło od Boga. Ono było z Bogiem od wieków. Na długo zanim narodziło się na świecie. Bóg i nowe duchowe potomstwo stanowili jedno do tego stopnia, że - tak jak w przypadku matki - najcichsze wołanie z jego strony spotyka się z natychmiastową odpowiedzią Ojca. „Gdy mnie zawołasz, odpowiem”. Bóg zawsze usłyszy wołanie duchowego człowieka. „Gdy głodnemu podasz swój chleb i zaspokoisz pragnienie strapionego, wtedy twoje światło wzejdzie w ciemności, a twój zmierzch będzie jak południe” (Iz. 58,10). Pierwsza część tego wersetu pokazuje, że wciąż działamy poza słowem „wtedy” z wersetu ósmego. Dochowujemy ludzkiej części przymierza trzymając ciało w ryzach poprzez post. Bóg usłyszy jedynie „nowe stworzenie".

„Odnowienie przesłania Pięćdziesiątnicy” z rozdziału  - Czy to nie jest post?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz