Inną chorobą, która osłabia
kościół, jest nienawiść. Jezus powiedział: „Słyszeliście, iż powiedziano
przodkom: Nie będziesz zabijał, a kto by zabił, pójdzie pod sąd. A Ja wam
powiadam, że każdy, kto się gniewa na brata swego (bez przyczyny - w wersji
angielskiej), pójdzie pod sąd...” (Mat. 5,21-22). Chrześcijanin, który żywi w
swoim sercu nienawiść do brata jest mordercą. Nienawiść jest chorobą ducha.
Paraliżuje kościół. Chrześcijanie wzdragają się w przerażeniu na samą myśl o
popełnieniu prawdziwego morderstwa, a mimo to nienawiść w ciele Chrystusa
będzie mordować rzeczy cenniejsze, niż fizyczne. Nienawiść w sercu zabije
wiarę, nadzieję i miłość. Korzeń goryczy w sercu zanieczyści wielu. Aby
uzdrowić ciało, korzeń taki musi zostać zniszczony.
Czary
Kolejną paraliżującą chorobą
kościoła są czary. Słowo „czary” pochodzi z łacińskiego słowa „Pharmacia”, tego
samego, od którego mamy nasze słowo „farmacja”. Czary to lekarstwa użyte dla
niewłaściwego celu. Te lekarstwa tworzą fałszywą euforię, a następnie pogrążają
swoją ofiarę w głębokiej depresji. Obecnie w kościele jest wiele duchowych
czarów. Intelektualne i psychologiczne naśladownictwo duchowości wytwarza
„fałszywy haj”, który kończy się duchowym kacem. Taki fałszywy „haj” w
dziedzinie religii pozostawia człowieka odartym z życia. Duchowe czary
obrabowały nas z rzeczywistości, pozostawiając w jej miejscu religię umysłu.
Chrystus umarł przed założeniem
świata. Cztery razy w swoim życiu byłem na Golgocie, gdzie stał prawdziwy krzyż
i gdzie umarł prawdziwy człowiek. Jeżeli chodzi o Boga, to na Kalwarii On
zatroszczył się o to, żeby każdy człowiek mógł być zbawiony. Dzieło zostało już
wykonane, ale musi zostać uwolniona moc i Bóg musi dotknąć życia. Nowe
narodzenie to nie jakaś umysłowa pozycja, jaką osiągamy na podstawie samego
wyznawania. To jest dosłowne narodzenie się mocy i obecności Boga w sercu. To
jest rzeczywistość. „Po tym poznajemy, że w nim mieszkamy, a On w nas, że z
Ducha swojego nam udzielił” (1Jan. 4,13).
Każdy prawdziwie „narodzony na
nowo” ma w sobie samym świadectwo. Z drugiej strony, choroba czarów, czy
fałszywy duchowy „haj” tworzy fałszywe poczucie bezpieczeństwa, które usypia
kościół. W kościołach w Ameryce siedzą miliony ludzi, którzy nigdy nie
narodzili się na nowo, ale doprowadzono ich do tego, iż uwierzyli, że wszystko jest
w porządku. Być może 85 % istniejącego kościoła składa się z plew.
Zawiść
Tak jak choroba serca jest
zabójcą numer jeden na świecie, tak zawiść jest zabójcą numer jeden w obecnym
kościele. Ciało ludzkie jest wspaniałą machiną, ale czy możesz sobie wyobrazić,
czym byłoby bez kości? Kości to szkielet utrzymujący wszystko i uzdalniający
nas do chodzenia i funkcjonowania. W szpiku kostnym jest też produkowana krew.
Wyobraź sobie, jak bezużyteczne by było ciało bez kości. „Zdrowe serce zapewnia
ciału życie, lecz zawiść psuje kości” (Przyp. 14,30). („Życiem dla ciała jest
serce spokojne, próchnieniem kości jest namiętność” -BT). Zawiść powoduje
próchnienie duchowych kości kościoła, czyniąc go w ten sposób bezradnym w
obliczu zaciekłego ataku wroga. Jeśli kościół ma być tym, czym Bóg chce, to ta
przeraźliwa choroba zawiści musi zostać usunięta z ciała Chrystusa.
Duch
kontra ciało
Jest chodzenie w duchu i jest
chodzenie w ciele. Jest droga Boża i jest droga człowieka: „Gdyż ciało pożąda
przeciwko Duchowi, a Duch przeciwko ciału, a te są sobie przeciwne, abyście nie
czynili tego, co chcecie” (Gl 5,17). „Niejedna droga zda się człowiekowi
prosta, lecz w końcu prowadzi do śmierci” (Przyp. 16,25). „Bo myśli moje, to
nie myśli wasze, a drogi wasze, to nie drogi moje mówi Pan” (Iz 55,8). „Co się
narodziło z ciała, ciałem jest, a co się narodziło z Ducha, duchem jest. Nie
dziw się, że ci powiedziałem: Musicie się na nowo narodzić.” (Jana 3,6-7).
„Odnowienie przesłania
Pięćdziesiątnicy” z rozdziału - Chore ciało
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz