Bert Clendennen

Bert Clendennen

poniedziałek, 22 października 2012

gdy usłyszysz odgłos stąpania

Obecnie, kiedy jesteśmy świadkami zarówno odstępstwa, jak i przebudzenia, bardzo ważne jest, byśmy rozumieli, czym przebudzenie jest. [Chciałbym przy okazji zwrócić uwagę na wielkie ożywienie w Chinach, gdzie tamtejsze kościoły domowe liczą już blisko 80 mln chrześcijan. Mamy to opisane w książce Paula Hattaway „Powrót do Jerozolimy” AO] Czytajmy 2 Samuela 5:24, „A gdy usłyszysz odgłos stąpania po wierzchołkach krzewów balsamowych, wtedy natrzyj rączo, gdyż wtedy Pan pójdzie przed tobą, by pobić wojsko Filistyńczyków.” Wkrótce po tym, kiedy Dawid został królem Izraela, nadciągnęli Filistyńczycy i zajęli dolinę Refaim. Dawid pytał Pana i otrzymał odpowiedź, że ma wyruszyć przeciwko nim. Przypuścił odważny atak frontalny i Pan wydał ich w jego ręce. Nieco później Filistyńczycy powtórzyli manewr, a Dawid nie polegając na poprzednim prowadzeniu, ani na poprzednim zwycięstwie, znowu radził się Pana. Tym razem otrzymał odpowiedź, by zrobił okrążenie i zajął miejsce za nimi, przy krzewach balsamowych. Miał czekać na odgłos marszu. To był znak dla obozu Bożego. W 1 Mojżeszowej 32:1 i 2  czytamy „A Jakub też poszedł drogą swoją i spotkali go aniołowie Boży. Jakub, ujrzawszy ich, rzekł: To obóz Boży. I nazwał to miejsce Machanaim.” To był obóz, którego ruch Dawid miał słyszeć na krzewach balsamu. Przez ten odgłos Dawid miał wiedzieć, że moce Nieba zostały włączone do walki, by zapewnić mu zwycięstwo.
 
Te dwie walki ilustrują różnicę między metodami Bożymi w normalnym ewangelizowaniu, a Jego strategią w przebudzeniu. W pierwszej ważne jest działanie człowieka z Bożą pomocą. W drugiej Bóg idzie do walki, a człowiek ma tylko iść za tym zwycięstwem i zbierać korzyści. Mówimy o przebudzeniu. To musimy zrozumieć, byśmy nie mylili błogosławieństw Bożych z przebudzeniem. W tej lekcji zajmiemy się „odgłosem marszu.” Tylko zaangażowani w walce usłyszą głos przebudzenia, ci, którzy są na właściwym miejscu o właściwym czasie. Tak, jak mamy w Piśmie Świętym opis znaków, które mają nas ostrzegać o powtórnym przyjściu Chrystusa, mamy również znaki, po których możemy poznać, kiedy Bóg posyła przebudzenie. „Oto wydarzenia dawniejsze już się dokonały, a to, co ma nastać, zwiastuję; zanim zacznie kiełkować, opowiem je wam.” (Izajasz 42:9).

Ten odgłos marszu musi być analizowany i opisany tak, aby kiedy nadejdzie, nasze uszy były nastrojone, by go słyszeć. Musimy być bardzo ostrożni, by nie patrzeć na niewłaściwe sygnały, jako dowód nadchodzącego przebudzenia. Generał Booth napisał do swojej starszej córki, która była zniechęcona na początku swojej pracy w Paryżu. Generał radził jej, by odwróciła swoje oczy od fal, a patrzyła na przypływ. Być zajętym falami, czyli przypływem i odpływem duchowej walki, to być na przemian podnieconym i zniechęconym. Liczy się niezwyciężona siła przypływu. Wokół nas jest duch martwoty i śmierci. Wszechobecność bezprawia w świecie i martwoty w kościele jest często znakiem zbliżającego się przebudzenia. „Czas już, by Pan rozpoczął działanie, gdyż naruszono zakon twój.” (Psalm 119:126). Kiedy noc jest najciemniejsza, nadchodzi brzask. Błędem jest zawsze oczekiwanie przebudzenia zapowiadanego przez zmniejszanie się nieprawości, albo przez daleko widoczne polepszanie się duchowego stanu kościoła. Często jest odwrotnie. Musimy to wiedzieć, albo będziemy zniechęceni, szczególnie w dniach, w których żyjemy. Brat Finney zauważał to w czasach przebudzenia.

Mówiąc o przebudzeniu w osiemnastym  wieku dr P.V. Jeness powiedział, „Każdy student historii wie, że zaranie osiemnastego wieku było czasem materialnego dobrobytu w Anglii. Kolonie wlewały swoje bogactwa do kraju. Był to dzień luksusu, nieszczerości, spekulacji i ekstrawagancji. Po tym nastąpiła gwałtowna panika, kiedy pękła bańka Morza Południowego. Był to czas wzrostu aktywności intelektualnej i ekspresji. Wolność religijna zapewniona przez reformację zdegenerowała się do przyzwolenia na przeciwstawianie się wszelkiemu autorytetowi, ludzkiemu i boskiemu. Hobbs i Locke uczynili niewierność popularną. Gibbon i Hume poświęcili swoje talenty na dyskredytację kościoła. Bolingsbroke i Shaftesbury pomogli stworzyć atmosferę duchowego chłodu wśród mężów stanu. Reformacja była siłą wygasłą. Duchowieństwo było w dużej części zepsute. Blackstone, autor „Przykazań zakonu” pisze, że na próżno szukał w Londynie szczerego kaznodziei Ewangelii. Niedziela była dniem ogólnych hulanek. Publiczne bluźnierstwa były powszechne, a rozmowy lubieżne i zepsute. Bóg był poniżany. Wyglądało to naprawdę ponuro. Tu i tam kilku bogobojnych mężczyzn i kobiet wołało do Boga o przebudzenie. Tak było wtedy i tak jest teraz. W tych bezbożnych czasach Pan obnażył Swoje święte ramię przed oczyma wszystkich narodów, by krańce ziemi mogły oglądać Jego zbawienie.

„Szkoła Chrystusa” - cykl Przebudzenie, z rozdziału – Odgłos marszu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz