Bert Clendennen

Bert Clendennen

sobota, 20 października 2012

Sukces pierwszego Kościoła cz. 3


Bert Clendennen
"A vessel of recovery"
"Naczynie odnowy"
tłum.
Katarzyna Zieleźnik

Przypominam, że co sobotę umieszczam na blogu kolejny fragment z tłumaczonej książki pastora Berta Clendennena "Naczynie odnowy".

Nowe narodzenie Chrystusa w duchu człowieka i następujące po nim doświadczenie chrztu w Duchu Świętym pociąga za sobą całkowitą wewnętrzną przemianę. Tak jak drzewo poznajemy po owocach, tak prawdziwy chrześcijanin może być rozpoznany dzięki życiu Jezusa, które jest widoczne w nim. Zesłanie Ducha Świętego miało miejsce z tego właśnie powodu. Bez namaszczenia Ducha Świętego nasze modlitwy i kazania wypełniły Kościół ludźmi, którzy jedynie dodali Jezusa do tego kim byli. Powrót do całkowitej zależności od Ducha Świętego jest jedyną odpowiedzią na każdą trudność, z jaką Kościół się zmaga. Gdy chodzimy w Duchu naszym jedynym pragnieniem jest wypełnienie Bożej woli. Kiedy towarzyszy nam taka postawa, wszelkie zasoby Nieba są  do naszej dyspozycji. Ci pierwsi chrześcijanie, którzy tak właśnie czynili (a żadne inne, późniejsze pokolenie chrześcijan tak nie postępowało) wiedzieli, że owoc nie jest wynikiem uczynków, a śmierci. „ Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam jeśli ziarnko pszeniczne, które wpadło do ziemi, nie obumrze, pojedynczym ziarnem zostaje; lecz jeśli obumrze, obfity owoc wydaje.” Siewca nie sieje ziaren, by je oczyścić, on je sieje, by przyniosły plon. My jesteśmy ziarnami w Jego ręku; zdobędziemy świat dla Chrystusa jeśli umrzemy, a On sam będzie żył w nas przez Ducha Świętego

Trzecia rzeczą, której się uczymy od pierwszego pokolenia wierzących to fakt, że moc pochodzi od samego Boga. Duch działa przez Ducha, On nie tylko udziela mocy, on ją dzierży. Nikt inny tego nie potrafi. To właśnie Jego moc działająca w nas sprawia, że jestem w stanie wypełnić Bożą wolę. On jest mocą, a mocy nie można oddzielić od osoby. Spójrzmy znowu do Dz. Ap. 2, 12 „ zdumieli się wtedy wszyscy i będąc a niepewności, mówili jeden do drugiego; Cóż to może znaczyć ?” Połączcie to teraz z Dz. Ap. 3,12 „ Ujrzawszy to Piotr, odezwał się do ludu: Mężowie izraelscy, dlaczego się temu dziwicie i dlaczego się nam tak uważnie przypatrujecie, jakbyśmy to własną mocą lub pobożnością sprawili, że on chodzi ?” Oni wiedzieli, że moc pochodzi od Boga, a nie jest z nich. Wiedzieli również, że jeżeli w przyszłości chromi mają chodzić, oni sami muszą być cały czas wypełnieni Duchem.

Jedna z podstawowych przyczyn słabości współczesnego Kościoła Zielonoświątkowego jest nauczanie, które mówi, że możemy wymóc coś na Bogu cytując biblijne obietnice. Teologia pozytywnego wyznawania stawia człowieka w pozycji sprawującego kontrolę i jej celem jest zredukowanie Boga to roli chłopca na posyłki. Jeśli my, jako Kościół mamy dawać, to najpierw musimy otrzymać. Nigdy nie możemy zapomnieć, że moc nie należy do nas, ona należy do Boga, który dzierży ją i sam udziela jak chce. Chrystus, na przykładzie siedemdziesięciu dwóch wysłanych uczniów, ukazuje naszą tragiczna wiarę w to, że mamy moc. Jezus najpierw wysłał dwunastu a następnie siedemdziesięciu dwóch uczniów. Kiedy wrócili cieszyli się gdyż najwyraźniej odnieśli ewidentny sukces, ich świadectwo brzmiało: „nawet demony są nam podległe”. Jednakże Jezus nie podzielał ich ekscytacji. Odpowiedział im „Widziałem jak szatan, niby błyskawica, spadł z nieba”, ale brzmiało to jakby powiedział „ Widzę w was tę samą pychę, która była w szatanie”. Oni wierzyli, że mają moc. Jezus bardzo jasno odniósł się do tej sprawy w ewangelii Łukasza 10, 20 - „Wszakże nie z tego się radujcie, iż duchy są wam podległe, radujcie się raczej z tego, iż wasze imiona w niebie są zapisane”. Jeśli Kościół zerwie tę zależność od Boga, demony nie będą mu podległe. Bądź wypełniony Duchem, a demony będą ci podległe, ponieważ to już nie jesteś ty, lecz Chrystus. Pierwsi chrześcijanie to wiedzieli, a my musimy się tego nauczyć, że moc należy do Boga.

Czwarta lekcja z przeszłości znajduje się w 2 Kor 4,7 - „Mamy zaś ten skarb w naczyniach glinianych, aby się okazało, że moc, która wszystko przewyższa, jest z Boga, a nie z nas.” Pierwsi chrześcijanie musieli stale sobie uzmysławiać, że ta moc jest w naczyniach glinianych, które się łatwo niszczą dlatego bez względu na wszystko muszą być ujarzmiane. „ Ale umartwiam ciało moje i ujarzmiam, bym przypadkiem, będąc zwiastunem dla innych, sam nie był odrzucony.” - 1 Kor 9,27. Jeśli  „Rzeka Życia” ma płynąć nie możemy dopuścić do tego, by naczynie się zniszczyło, bądź zostało zanieczyszczone. To ciało, które jest naczyniem, nie jest odkupione – Rz 8,23 - „...lecz i my sami, którzy posiadamy zaczątek Ducha, wzdychamy w sobie, oczekując synostwa, odkupienia ciała naszego.” To jest powód, dla którego włosy siwieją, oczy zachodzą mgłą, to ciało po prostu niszczeje i dlatego zawsze musi być poddane zwierzchności Ducha Świętego. W Rz 12,1 czytamy : „Wzywam was tedy, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście składali ciała swoje jako ofiarę żywą, świętą, miłą Bogu, bo taka winna być duchowa służba wasza.” Nowy zielonoświątkowiec będzie chciał, byś uwierzył, że ten skarb może spoczywać w nieczystym, bałwochwalczym i letnim naczyniu, a to jest kłamstwo. Jeśli zanieczyścisz to naczynie, Święta Gołębica odleci.

c.d.n

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz