Bert Clendennen
"A vessel of recovery"
"Naczynie odnowy"
tłum. Katarzyna Zieleźnik
"A vessel of recovery"
"Naczynie odnowy"
tłum. Katarzyna Zieleźnik
Przypominam, że co sobotę umieszczam na blogu kolejny fragment z tłumaczonej książki pastora Berta Clendennena "Naczynie odnowy".
Nowe narodzenie Chrystusa w duchu
człowieka i następujące po nim doświadczenie chrztu w Duchu Świętym pociąga za
sobą całkowitą wewnętrzną przemianę. Tak jak drzewo poznajemy po owocach, tak
prawdziwy chrześcijanin może być rozpoznany dzięki życiu Jezusa, które jest
widoczne w nim. Zesłanie Ducha Świętego miało miejsce z tego właśnie powodu.
Bez namaszczenia Ducha Świętego nasze modlitwy i kazania wypełniły Kościół
ludźmi, którzy jedynie dodali Jezusa do tego kim byli. Powrót do całkowitej
zależności od Ducha Świętego jest jedyną odpowiedzią na każdą trudność, z jaką
Kościół się zmaga. Gdy chodzimy w Duchu naszym jedynym pragnieniem jest
wypełnienie Bożej woli. Kiedy towarzyszy nam taka postawa, wszelkie zasoby
Nieba są do naszej dyspozycji. Ci
pierwsi chrześcijanie, którzy tak właśnie czynili (a żadne inne, późniejsze
pokolenie chrześcijan tak nie postępowało) wiedzieli, że owoc nie jest wynikiem
uczynków, a śmierci. „ Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam jeśli ziarnko
pszeniczne, które wpadło do ziemi, nie obumrze, pojedynczym ziarnem zostaje;
lecz jeśli obumrze, obfity owoc wydaje.” Siewca nie sieje ziaren, by je
oczyścić, on je sieje, by przyniosły plon. My jesteśmy ziarnami w Jego ręku;
zdobędziemy świat dla Chrystusa jeśli umrzemy, a On sam będzie żył w nas przez
Ducha Świętego
Trzecia rzeczą, której się uczymy
od pierwszego pokolenia wierzących to fakt, że moc pochodzi od samego Boga.
Duch działa przez Ducha, On nie tylko udziela mocy, on ją dzierży. Nikt inny
tego nie potrafi. To właśnie Jego moc działająca w nas sprawia, że jestem w
stanie wypełnić Bożą wolę. On jest mocą, a mocy nie można oddzielić od osoby.
Spójrzmy znowu do Dz. Ap. 2, 12 „ zdumieli się wtedy wszyscy i będąc a
niepewności, mówili jeden do drugiego; Cóż to może znaczyć ?” Połączcie to
teraz z Dz. Ap. 3,12 „ Ujrzawszy to Piotr, odezwał się do ludu: Mężowie
izraelscy, dlaczego się temu dziwicie i dlaczego się nam tak uważnie
przypatrujecie, jakbyśmy to własną mocą lub pobożnością sprawili, że on chodzi ?”
Oni wiedzieli, że moc pochodzi od Boga, a nie jest z nich. Wiedzieli również,
że jeżeli w przyszłości chromi mają chodzić, oni sami muszą być cały czas
wypełnieni Duchem.
Jedna z podstawowych przyczyn
słabości współczesnego Kościoła Zielonoświątkowego jest nauczanie, które mówi,
że możemy wymóc coś na Bogu cytując biblijne obietnice. Teologia pozytywnego
wyznawania stawia człowieka w pozycji sprawującego kontrolę i jej celem jest
zredukowanie Boga to roli chłopca na posyłki. Jeśli my, jako Kościół mamy
dawać, to najpierw musimy otrzymać. Nigdy nie możemy zapomnieć, że moc nie
należy do nas, ona należy do Boga, który dzierży ją i sam udziela jak chce.
Chrystus, na przykładzie siedemdziesięciu dwóch wysłanych uczniów, ukazuje
naszą tragiczna wiarę w to, że mamy moc. Jezus najpierw wysłał dwunastu a
następnie siedemdziesięciu dwóch uczniów. Kiedy wrócili cieszyli się gdyż
najwyraźniej odnieśli ewidentny sukces, ich świadectwo brzmiało: „nawet
demony są nam podległe”. Jednakże Jezus nie podzielał ich ekscytacji.
Odpowiedział im „Widziałem jak szatan, niby błyskawica, spadł z nieba”,
ale brzmiało to jakby powiedział „ Widzę w was tę samą pychę, która była w
szatanie”. Oni wierzyli, że mają moc. Jezus bardzo jasno odniósł się do tej
sprawy w ewangelii Łukasza 10, 20 - „Wszakże nie z tego się radujcie, iż
duchy są wam podległe, radujcie się raczej z tego, iż wasze imiona w niebie są
zapisane”. Jeśli Kościół zerwie tę zależność od Boga, demony nie będą mu
podległe. Bądź wypełniony Duchem, a demony będą ci podległe, ponieważ to już
nie jesteś ty, lecz Chrystus. Pierwsi chrześcijanie to wiedzieli, a my musimy
się tego nauczyć, że moc należy do Boga.
Czwarta lekcja z przeszłości
znajduje się w 2 Kor 4,7 - „Mamy zaś ten skarb w naczyniach glinianych, aby
się okazało, że moc, która wszystko przewyższa, jest z Boga, a nie z nas.”
Pierwsi chrześcijanie musieli stale sobie uzmysławiać, że ta moc jest w
naczyniach glinianych, które się łatwo niszczą dlatego bez względu na wszystko
muszą być ujarzmiane. „ Ale umartwiam ciało moje i ujarzmiam, bym
przypadkiem, będąc zwiastunem dla innych, sam nie był odrzucony.” - 1 Kor
9,27. Jeśli „Rzeka Życia” ma płynąć nie
możemy dopuścić do tego, by naczynie się zniszczyło, bądź zostało
zanieczyszczone. To ciało, które jest naczyniem, nie jest odkupione – Rz 8,23 -
„...lecz i my sami, którzy posiadamy zaczątek Ducha, wzdychamy w sobie,
oczekując synostwa, odkupienia ciała naszego.” To jest powód, dla którego
włosy siwieją, oczy zachodzą mgłą, to ciało po prostu niszczeje i dlatego
zawsze musi być poddane zwierzchności Ducha Świętego. W Rz 12,1 czytamy :
„Wzywam was tedy, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście składali ciała swoje
jako ofiarę żywą, świętą, miłą Bogu, bo taka winna być duchowa służba wasza.”
Nowy zielonoświątkowiec będzie chciał, byś uwierzył, że ten skarb może
spoczywać w nieczystym, bałwochwalczym i letnim naczyniu, a to jest kłamstwo.
Jeśli zanieczyścisz to naczynie, Święta Gołębica odleci.
c.d.n
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz