„Łaska
Pana Jezusa Chrystusa i miłość Boga, i społeczność Ducha Świętego niech będzie
z wami wszystkimi.” (2 Kor. 13:13). Jest to zdanie, które prowadzi prosto do
sedna chrześcijańskiego doświadczenia. W Trynitarnym błogosławieństwie Pawła
ustalone są dwa fakty. Najpierw dowiadujemy się, że nie ma społeczności
wierzących, jeżeli nie ma indywidualnej społeczności z Bogiem. Następnie nie ma
społeczności z Bogiem, która nie powoduje żywej społeczności z ludźmi. Te dwa
fakty są ustalone w tym tekście.
Społeczność chrześcijan w Nowym Testamencie jest bardzo
imponująca. Jest też żywotna. Tu spotykamy Saula z Tarsu, wyniosłego
faryzeusza, dzielącego się swoimi najgłębszymi tajemnicami z niepiśmiennymi
niewolnikami z greckich slumsów. Kiedyś nazwałby ich psami. Teraz są braćmi.
Wyjaśnienie jest tylko jedno - Chrystus. Mamy tam chrześcijańską ucztę miłości
w katakumbach. Rzymska kobieta z błękitną krwią bierze kielich z rąk
bezimiennej osoby z ulicy i obie czują, że jest to naturalne. Istnieje teraz
między nimi miłość głębsza, niż siostrzana. Jedyne wytłumaczenie tego, to
Chrystus.
Ta
pierwsza społeczność jest rzeczą zdumiewającą i była ona wszystkim dla tych,
którzy nią się dzielili. Młodzi wierzący, którzy przyszli do społeczności z
pogaństwa stwierdzili, że w dniach prób po ich nawróceniu, kiedy stare
otoczenie chciało ich ponownie wciągnąć, ta społeczność ich podtrzymywała. Oni
nie zawsze mówili o społeczności i nie próbowali jej organizować w sposób
pół-profesjonalny. Nigdy nie traktowali
braterstwa, jako obowiązku. Ich społeczność była taka - wspólnie dzielili się
życiem Jezusa Chrystusa. Dzisiaj mamy kłopot, gdyż próbujemy prowadzić
nadludzkie społeczności po ludzku. Nasza teologia prowadzi ludzi do wierzenia,
że mogą manipulować Bogiem. Próbowaliśmy to organizować, zmechanizować i
wypracować, zapominając, że społeczność kościelna będzie tak samo ograniczona i
niszcząca, jak wszystkie inne społeczności w świecie, jeżeli nie będzie
zbudowana na nadnaturalnym przeżywaniu Chrystusa.
Wy,
oddając siebie Bogu do służby, musicie to wiedzieć. Zakładając i budując
kościół Boży na ziemi, musimy wiedzieć, że żywa społeczność z Bogiem spowoduje
żywą społeczność z ludźmi. Społeczność jest naturalnym wynikiem wspólnego
dzielenia się życiem Chrystusa. Jedną rzecz w szczególności musimy zauważyć
odnośnie społeczności Ducha w Nowym Testamencie. Oni nigdy nie tracili czasu na
wzajemne adoracje, jakby ta społeczność była sama dla siebie. Ona nigdy nie
stała się ezoteryczna. Było to ciało Chrystusa, istniejące dla celów Chrystusa
na świecie. Ta prawda została zagubiona. Tu w tej szkole musimy ją odzyskać,
gdyż na tej prawdzie musimy budować kościół. Chrześcijańska społeczność zawsze przyciąga innych do siebie. Każdy
członek tej pierwszej społeczności wiedział, że jest heroldem Bożym. Może nie
był powołany do usługiwania z kazalnicy, ale on i ona wiedzieli, że byli Bożymi
heroldami i że nasz duch nie ma być komorą chłodniczą, gdzie przechowywana jest
nasza osobista religia. Mamy być elektrowniami, wysyłającymi w świat światło
Jezusa. Bóg nie chce apologetów, którzy będą się o Niego spierać. On chce
heroldów, którzy Go ogłaszają. O tym wiedziała pierwsza społeczność.
Teraz
musimy iść głębiej. Na początku powiedziałem, że społeczność Ducha oznacza dwie
rzeczy, a teraz przechodzimy na drugą stronę. Poza tą zdumiewającą
społecznością Nowego Testamentu była też bezpośrednia społeczność z Bogiem,
taka indywidualna pięćdziesiątnica. Dzisiaj wszędzie rozlega się wołanie o
ponowną pięćdziesiątnicę. Dla milionów chrześcijan historia pięćdziesiątnicy,
jaką opisano w Nowym Testamencie, z opisem ognia, języków i wiatru, jest
dziwna. W wielu umysłach powstaje pytanie, „Co tam się naprawdę stało?” Że coś
się stało, to jest jasne. Każdy historyk, studiujący Nowy Testament, czy to
chrześcijanin, czy poganin szybko
przyzna, że na następnych stronicach rozlega się w życiu naśladowców Chrystusa
nuta, jakiej przedtem tam nie było. Tu w jednym momencie skończyło się ludzkie
partactwo i niepewność. Od tego momentu mamy do czynienia z ludźmi pewnymi
siebie, gdyż są zupełnie pewni Boga. Wszyscy, którzy myślą o
chrześcijańskim początku zgadzają się, że tu, w określonym punkcie i określonej
dacie historycznej coś się stało i to coś zbawiło chrześcijaństwo od tego
świata. Każdy szczery czytelnik, który czyta drugi i następne rozdziały Dziejów
Apostolskich, jest świadomy, że stało się coś, co zmieniło bieg historii.
„Szkoła
Chrystusa” - cykl Duch Święty, z rozdziału – Społeczność Ducha Świętego
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz