Jeżeli
pozwolimy Duchowi Świętemu działać w naszym życiu, to będzie pierwsze
działanie. Nie możemy pozwolić, by to, co On chce czynić z nami w dziele całkowitego
uświęcenia, stanęło na drodze do przeżycia usprawiedliwienia. Jeżeli to zrobimy,
będziemy żałować. Jeżeli zawsze znamy wartość krwi, że jesteśmy zbawieni przez
krew Chrystusa, a nie przez własną doskonałość, nie będziemy żałować, kiedy On zacznie
nam objawiać, jak nieświętymi jesteśmy. Będziemy
świadomi, że Jego praca z nami jest po to, by On mógł działać przez nas
doskonale. Jeżeli pozwolimy, by przeżycie uświęcenia przeszkodziło przeżyciu
usprawiedliwienia, wtedy oskarżyciel braci będzie nas potępiał. Musimy
wiedzieć, że Bóg postępuje z nami tak, by On mógł przez nas się objawiać. On
pogłębia ten kanał. Poszerza go, by następował większy przepływ. By tak było,
musi nas uwolnić od wszystkiego, co nie jest z Niego.
W świetle
Jego czystości nie będziecie tak bardzo widzieć grzechu, ale siebie. W większości
zobaczymy pychę i „Ja”, które są motywacją wszystkiego, co robiliśmy. Rozmawiałem
kiedyś z przyjacielem kaznodzieją, który jest pastorem wielkiego kościoła. Bóg
używał tego człowieka w taki sposób, jak niewielu innych. W tej rozmowie
powiedział, „Zbór wołał o przebudzenie, jakie widzimy w Dziejach Apostolskich.
Pościliśmy i modliliśmy się, ale ono nie przyszło i nie rozumiemy, dlaczego”. Ja mu odpowiedziałem, „Pastorze, czy
kiedykolwiek poświęciłeś czas, by w świetle Ducha Świętego zobaczyć, dlaczego
chcecie tego przebudzenia? Dlaczego tego chcecie? Jakie są motywy waszego
wołania”? Bóg go złamał. Powiedział, „To było jak reflektor skierowany na
mnie”. Zobaczył, że jego motywacją było, że jeżeli dusze będą zbawiane, to jego
zbór będzie większy. Nie było to dla chwały Bożej.
Duch
Święty objawi każdy motyw i pragnienie serca. Pożądliwość i użalanie się nad
sobą znajdzie w miejscach, gdzie ich się nie spodziewaliśmy. Wtedy wyznamy, że tak
mało znaliśmy Ducha Świętego, jako osobę, która mieszka w nas. Kiedy Mu pozwolimy
pokazać nam Jego funkcję i pragnienie, stwierdzimy, że tak niewiele o Nim wiemy.
Wiemy, że nasze ciała są świątynią Ducha Świętego, ale w świetle Jego świętości,
kiedy usłyszymy Jego pytanie – kto mieszka w twoim ciele? Trudno będzie nam
powiedzieć, że to On. W Swojej naturze jest On taki, jak Jezus. On nigdy nie
żyje dla siebie, ale dla innych. A co z tobą? Wielu z nas wyznało, że opuściliśmy wszystko, by iść za Jezusem. Możemy
śpiewać, płakać, „Pójdę tam, gdzie On prowadzi”, ale w tym czasie On nie może
nas zaprowadzić na spotkanie modlitewne. Jesteśmy hipokrytami. Musimy to wyznać.
Jesteśmy tu po to, by Bóg mógł nas sprawdzić. Odstawcie te rzeczy, w które sami
uwierzyliście i przez moment popatrzcie na życie oczami Boga. Byliśmy fasadą.
Nasze motywy były samolubne. Jeżeli Mu pozwolimy, On nam pokaże, że jest
ogromna różnica między życiem oddanym z Jego ręce, a Nim żyjącym Jego życiem w
naszym ciele. Księga Dziejów Apostolskich nie jest opisem działania apostołów,
ale działania Ducha Świętego. Apostołowie i inni po prostu stali się Jego ciałem.
Duch Święty mieszkał w ich ciałach tak, jak Jezus żył w Swoim ziemskim ciele, które
narodziło się w Betlejem.
Wszystko,
czego Duch Święty chce od nas, to naszą wolę i nasze ciało. On prosi, „Wzywam
was tedy, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście składali ciała swoje jako
ofiarę żywą…” (Rzymian 12:1). Nie wiedziałem, co to słowo znaczy, aż Bóg dał mi
taką myśl; Jego funkcją i pragnieniem jest żyć życiem Jezusa przeze mnie
dokładnie tak, jak żyłby Jezus, gdyby tu był osobiście. Nasz Bóg jest ogniem
trawiącym i jeżeli Duch Święty weźmie w posiadanie nasze ciało, wypali
wszystko, co jest z nas. Często śpiewamy,
„Chcę być jak Jezus, tego pragnę, by być jak On”. Kiedy jednak osoba taka, jak
Jezus przychodzi, oferuje życie każdego dnia i godziny w nas, stwierdzamy, jak nieszczerymi
byliśmy. Możemy tak emocjonalnie śpiewać, „Daj mi serce pełne miłości i uczyń
mnie podobnym do Ciebie”, ale kiedy Duch Święty przyjdzie i chce żyć tym życiem
przez nas, pokazuje się nasz egoizm i stwierdzamy, jak nieszczerymi jesteśmy. Powód,
dla którego jesteśmy w tej Szkole Chrystusa jest taki, byśmy odkryli, ile mamy
jeszcze tego, co chce żyć swoim życiem, co wzdryga się na myśl o wyroku śmierci.
W świetle takiego działania Ducha Świętego zobaczymy znaczenie słów Zbawiciela
z Łukasza 9:24, „Kto bowiem chce zachować duszę swoją, straci ją, kto zaś straci
duszę swoją dla mnie, ten ją zachowa.”
Są dwa
powody, dla których On przychodzi. Pierwszy, gdyż jest praca do wykonania,
którą tylko Duch Święty może wykonać. Dlatego Jezus powiedział pierwszym
uczniom, by nie odchodzili z Jerozolimy, aż będą przyobleczeni mocą z wysokości.
On nie przyszedł, by dać nam radość, ani by nas błogosławić. Potrzebujemy tylko Jezusa. On jest
błogosławieństwem, którego potrzebujemy. Drugi, to Duch Święty przyszedł, by
zaprowadzić nas na krzyż, by tylko On mógł żyć w naszym ciele dla zgubionego
świata. Doświadczenia, które stoją przed prawdziwym wierzącym, zanim to
zadanie zostanie wykonane, będą tak wielkie, a ataki szatańskie tak wściekłe,
że ciało i krew tego nie wytrzymają. Popatrzcie, jak w przeddzień ukrzyżowania,
kiedy nastąpiło prawdziwe zderzenie z mocami ciemności, tylko Jezus to
wytrzymał. Pomimo poddania się, pomimo przysięgi i poświęcenia dla Mistrza,
każdy z uczniów zawiódł w tej godzinie. Popatrzcie w przyszłość, na ciemności
dni ostatecznych, na ostatnią walkę między Niebem i piekłem o królestwa tego
świata – tylko jedna osoba wytrwa, a
jest nią Duch Święty.
Musimy wierzyć w Ducha Świętego. On przyszedł, by nas upodobnić
do obrazu Chrystusa i wytworzyć w nas moralny charakter Chrystusa. Musimy
wierzyć w Niego aż do absolutnego poddania się. Jego funkcja, Jego pragnienie,
to napełnienie całego wszechświata Chrystusem. By tego dokonać, On musi
napełnić was i mnie Chrystusem, tylko Chrystusem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz