Bert Clendennen

Bert Clendennen

sobota, 1 grudnia 2012

Nowa misa cz. 3

Bert Clendennen
"A vessel of recovery"
"Naczynie odnowy"
tłum.
Katarzyna Zieleźnik

Wierzący pierwszego wieku nie byli po prostu zbawieni od czegoś lub do czegoś, to sam Pan Jezus Chrystus pochwycił ich. „Miłość Chrystusa ogarnia mnie” - wołał Apostoł Paweł. Greckie słowo użyte tutaj 'sunecho' oznacza pochwycić, wziąć w niewolę, kontrolować i pochłonąć. Przesłanie zbawienia koncentrowało się na osobie Pana Jezusa : ”Nie przestawali też w świątyni i po domach nauczać i zwiastować dobrą nowinę o Jezusie Chrystusie”  Dz.Ap. 5,42) Nie była to jakaś rozprawa na temat teologi ewangelicznej, lecz przedstawienie Pana Jezusa Chrystusa. Oni nigdy nie czuli powołania, by nauczać ludzi jak zarządzać pieniędzmi lub odnieść sukces. Oni poszli do Koryntu, do Aten, do Tyru, do Indii, by ludzie mogli poznać osobę – Jezusa Chrystusa. Oni wiedzieli, że zbawienie to więź między człowiekiem i Jego Bogiem, osobista i intymna więź z Chrystusem. Oni nie głosili im o „ziarnie wiary” ( seed faith message ), oni nie przestawali zwiastować Chrystusa.

Przesłanie nie było pełne dopóki ludzie nie zobaczyli Pana Jezusa. Widzimy to bardzo wyraźnie w Ewangelii Łukasza gdzie, Jezus cytuje proroka Izajasza. To było pierwsze kazanie wygłoszone przez Jezusa po kuszeniu na pustyni. Jego przesłanie było następujące : „Duch Pański nade mną, przeto namaścił mnie, abym zwiastował ubogim dobrą nowinę, posłał mnie, abym ogłosił jeńcom wyzwolenie, a ślepym przejrzenie, abym uciśnionych wypuścił na wolność.” ( Łuk. 4,18 ) I w tym momencie zamknął księgę i powiedział :”Dziś wypełniło się to pismo w uszach waszych” (Łuk. 4,21).

Dzisiaj ci, którzy nieustannie spoglądają na zegarki chcą, by kazanie trwało dwadzieścia minut, a całe nabożeństwo zamknęło się w godzinie, ale zgodnie z Bożym sposobem myślenie, żadne przesłanie nie jest zakończone i księgi nie można zamknąć, dopóki ludzie nie zobaczą Jezusa. Tego dnia w Nazarecie ludzie zobaczyli Chrystusa. W efekcie Jezus powiedział, to Ja Jestem tym, o którym pisał Izajasz, właśnie widzicie Zbawiciela i możecie zamknąć księgę.

Odpowiedzią na każdy życiowy problem jest zobaczenie Jezusa. Zobaczyć znaczy prawdziwie poznać ( Ef. 1,18 ) Bartymeusz słyszał o Jezusie na własne uszy, lecz nigdy się z Nim nie spotkał osobiście. Tego dnia usłyszał gwar i ktoś powiedział, że Jezus z Nazaretu będzie tamtędy przechodził, kiedy usłyszał, że Jezus nadchodzi zaczął wołać : „Synu Dawida zmiłuj się nade mną”. Wtedy pojawiło się inne zawołanie niewiary : „Zachowaj spokój”. Jaki spokój ? On nigdy nie doświadczył pokoju, więc wołał jeszcze głośniej i wtedy, jak mówi Biblia, Jezus się zatrzymał. Wtedy Bartymeusz zobaczył Chrystusa, nie potrzebował niczego więcej i zamknął księgę. Jeśli zaprzestaniemy zwiastować zanim ludzie zobaczą Jezusa, to może jedynie pobudzimy ciało, ale nic co ma wartość wieczną nie wydarzy się. Kiedy zranieni zobaczą Jezusa, ich potrzeba zostanie zaspokojona, lecz ci, którzy nie mają czasu czekać, odejdą tacy, jacy przyszli. Oni nie przestawali zwiastować Chrystusa.

Co było prawdą o zbawieniu w pierwszym wieku, było również prawdą o służbie. W Księdze Dziejów Apostolskich służba nigdy nie była dodatkiem do zbawienia jako kolejna opcja. Jednym z uderzających przeoczeń w Księdze Dziejów Apostolskich jest brak jakiegokolwiek wezwania do pełnienia służby. Służba nigdy nie była wynikiem organizowania lub specjalnych wezwań, była spontaniczna, wolna, naturalna, w każdym miejscu, o każdym czasie, w każdych okolicznościach. Było to świadectwo, którego nie dało się powstrzymać. Powstało wielkie prześladowanie, zostali oni rozproszeni poza granice i co robili ? Szli wszędzie zwiastując Chrystusa ! Duch Święty uwielbiający Jezusa w ich sercach inicjował służbę, a objawienie Chrystusa, którego doświadczali w sobie i przez siebie było tak wielkie, że nie mogli nie służyć.

Co jest prawdą o zbawieniu i służbie, jest też prawdą o ich otwartości na cierpienie. Przesłanie Pawła dla młodego kaznodziei Tymoteusza brzmiało : „Tak jest, wszyscy, którzy chcą żyć pobożnie w Chrystusie Jezusie, prześladowanie znosić będą.” (2Tym 3,12) Sam Jezus powiedział, że przez wiele cierpień przyjdzie nam wejść do Królestwa Bożego. Tylko Boża moc i miłość do Chrystusa sprawiały, że potrafili cierpieć. Stanąć po stronie Jezusa z Nazaretu było czymś złym, lecz stanąć po stronie Syna Bożego prowokowało wściekłość samego piekła. Wiele o tym czytamy, ale oni przyjmowali to z radością : „... radując się, że zostali uznani za godnych znosić zniewagę dla imienia jego.” (Dz. Ap. 5,41) Paweł powiedział : „...Najchętniej więc chlubić się będę słabościami, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusowa.” (2 kor 12,9) O Jezusie mówi się, że „... nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał” (Hebr. 5,8). To właśnie poznanie Pana Jezusa Chrystusa pozwoliło im przyjmować cierpienie.

Chciałbym jeszcze raz spojrzeć na problem wody w Jerychu i niepłodności roślin. Nie jest prawdą, że w dzisiejszym Kościele brakuje cudów, uwielbienia czy życia we wszystkich aspektach, które odnoszą się do Pana Jezusa Chrystusa. Możesz usłyszeć wybuch entuzjazmu, kiedy ktoś używa jakiegoś daru, lecz jeśli zaczniesz wypytywać ludzi, to w większości przypadków , nie będą w stanie odpowiedzieć, co było powiedziane. Oczywistym jest, że oni nie wykrzykiwali z powodu tego, co zostało powiedziane, lecz z powodu, że ktoś coś zrobił. Bardziej ekscytujemy się tym, co ktoś robi, aniżeli tym, kim jest Chrystus. Musimy zrozumieć, że cała Biblia mówi o Chrystusie, a wszystko inne, włączając w to dary, ma za zadanie wskazywać i uwielbiać Chrystusa. Kiedy coś staje się ważniejsze od Chrystusa, zawsze prowadzi to do katastrofy. Spójrzcie na Kościół w Koryncie, oni byli bardziej podekscytowani darami aniżeli Chrystusem, a co za tym idzie grzechy, które tam się pojawiły to takie, których nawet nie wymienia się pośród pogan.

Prawdziwa wiara nie rodzi się wtedy, kiedy widzimy cuda, lecz rodzi się z osobistego spotkania z człowiekiem zwanym Jezusem. Wiara, która spoczywa tylko w Chrystusie, nie może się zachwiać. Paweł powiedział : „Umiem się ograniczyć, umiem też żyć w obfitości; wszędzie i we wszystkim jestem wyćwiczony; umiem być nasycony, jak i głód cierpieć, obfitować i znosić niedostatek”(Filip. 4,12). Gdy był zamknięty w celi, w brudnym lochu, o północy, mając poranione plecy od bata strażnika więziennego, z gorączką szalejącą z powodu infekcji i gdy Kościół nie miał pojęcia gdzie się znajduje, a tysiące demonów przekonywało go, że nie ujrzy więcej światła dziennego, on zebrał wszystkie swe siły opiewając Cudowną Bożą łaskę, gdyż jego wiara nie spoczywała na tym, co widzi, lub kim jest, ale na Tym, którego znał ! Wielką potrzebą Kościoła jest odnowienie tego zmartwychwstańczego Życia, które sprawi, że uwielbianie naszego Pana Jezusa Chrystusa stanie się priorytetem w naszych zborach. To nie charyzmaty, lecz charakter musi cechować naczynie odnowy.

Prawdopodobnie do tego momentu większość zgadza się z wnioskiem, lecz teraz, kiedy musimy zająć się z tym, co trzeba zrobić, by stworzyć tę nową misę, to naczynie odnowy, wielu może odwrócić się tak, jak Ewangelii Jana 6,60 : „Wiele tedy spośród uczniów jego, usłyszawszy to, mówiło: Twarda to mowa, któż jej słuchać może ?”. Nie mówimy o religii, mówimy o naczyniu całkowicie poświęconym odnowieniu całego Bożego planu i myśli. Ta mieszanina ciała i ducha we współczesnym Kościele sprawi, że Bóg wypluje go ze swych ust, jeśli się nie upamięta. Obecnie widzimy mieszaninę nowego nurtu Zielonoświątkowego z Rzymskim Katolicyzmem, która jest odpowiednikiem tego, co Eliasz widział w Izraelu. W większości przypadków ten tak zwany Kościół jest tym zachwycony. Ta właśnie mieszanina ogranicza działanie Ducha Świętego w Kościele, by przeciwstawić się tej bałwochwalczej sytuacji, Bóg musi mieć do dyspozycji naczynie jak te, o których mówił Eliasz.

Z jednej strony świat wdarł się do Kościoła, a z drugiej służy w nim człowiek naturalny [cielesny]. W efekcie mamy do czynienia z tradycją, formalizmem, różnego rodzaju modami, kościelnictwem i mechanicznym kultywowaniem wiary. Stają się one wszystkie jak łańcuchy i pęta wiążące Pana Jezusa Chrystusa. Kościół tak, jak Łazarz musi być uwolniony od wszystkiego co niesie śmierć; by ten cud wyzwolenia mógł zaistnieć, potrzebna jest nowa misa. To naczynie musi być takie samo jak to pierwsze, musi mocno stać na fundamencie Nowego Testamentu. Musi zdecydowanie zaprzeczać i odrzucać wszystko, co nie opiera się na nauce Nowego Testamentu, bez względu na to od kogo to coś pochodzi, lub jak wielka służba za tym stoi. Musi wyraźnie wskazywać miejsce, w którym Bóg działa ponieważ krzyż zredukował do zera wszelkie osobiste interesy tych, którzy tworzą to naczynie. Takie naczynie musi uznawać, poddawać się i wywyższać absolutne rządy Ducha Świętego. Jeśli chcemy rządzić z Nim w wieczności, On musi rządzić nami w czasie obecnym. Naczynie to musi uznawać panowanie Chrystusa, widzieć w Jezusie całą pełnię, mądrość, moc, poznanie, łaskę i przychodzić tylko do Niego z wszelką potrzebą. W końcu musi ono być pozbawione siebie i mieć jedyny cel, którym jest uwielbienie Chrystusa. Naszym jedynym celem istnienia musi być objawienie Syna Bożego w nas. Jesteśmy przeznaczeni do tego, by być przemienionymi na Jego obraz, nie ma większego powołania i ważniejszego powodu do życia.

c.d.n

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz