Poniżej publikuję ważne przesłanie do wybranych Bożych wygłoszone
przez Brata Berta Clendennena do Kościoła w dniu 16 października
2009 tuż po otrzymaniu diagnozy, że z powodu przerzutów raka
zostało mu już tylko kilka tygodni życia . Sługa Boży Bert Clendennen odszedł do Pana 13 grudnia 2009 roku. Pan
go odwołał z ziemi, a my wspominając dzisiaj jego życie i służbę
wielbimy
Boga Świętego i Wszechmocnego. Jakże wielu ludzi na świecie w tym i w
Polsce jest ciągle ubogacanych utworzoną przez pastora Clendennena
Szkołą Chrystusa.
Dziś dziękujemy Bogu za Jego sługę Berta Clendennena i módlmy się o Boże
prowadzenie szczególnie dla rodziny pastora Berta, dla jego żyjących
współpracowników
i dla Szkoły Chrystusa na całym świecie.
To jest
nadal aktualne i ważne przesłanie. Bert
Clendennen choć był pastorem Kościoła Zielonoświątkowego i kierował swoje
przesłanie głównie do tego kościoła, jednak, moim zdaniem jego spostrzeżenia
dotyczą całego chrześcijaństwa, głównie ewangelicznego i dotykają wyraźnych
złych tendencji w dzisiejszym chrześcijaństwie. Warto zapoznać się z tym przesłaniem.
***
1 Jana 1:9,10 „Jeśli wyznajemy grzechy
swoje, wierny jest Bóg i sprawiedliwy i odpuści nam grzechy, oczyści nas od
wszelkiej nieprawości. Jeśli mówimy, że nie zgrzeszyliśmy, kłamcę z niego
robimy i nie ma w nas Słowa Jego”.
Jak większość z was wie, przechodzę
obecnie przez jeden z najtrudniejszych okresów mojego życia i jestem pewny, że
jest w tym wszystkim cel. Od jakiegoś czasu błagałem Boga, żeby mi nie pozwolił
umrzeć dotąd, aż pokażemy temu biednemu, oszukanemu pokoleniu Jego moc. Mam
takie odczucie, że to wszystko jest ze sobą połączone. Powodem dla którego to
tak mocno odczuwam jest to, że ten atak na mnie stał się powodem modlitwy po
całym świecie.
Dzwonią telefony z całego świata, z
kościołów i indywidualnych osób i informują mnie, że poszczą i modlą się i
wierzą, że będzie to całkowite zwycięstwo dla Boga. Szczerze wierzę, że te
modlitwy mogą spowodować ostateczne Boże poruszenie, o które się tak gorliwie
modliliśmy.
Zrozumcie, że w mojej obecnej kondycji
zdrowotnej, jeżeli Bóg nie uczyni cudu, który dzięki waszym modlitwom wierzę,
że się stanie, to może być mój ostatni kontakt z wami. Dlatego możecie być
pewni, że ważę każde słowo. Po pierwsze, Duch Boży mocno mnie przekonuje, że
aby przyszło przebudzenie, musi nastąpić głębokie wyznanie winy i pokuta ze
strony wybranych. Przez nas musi przepływać rzeka Ducha Świętego. Dlatego nie
może w nas być nic, co by zatrzymywało ten przepływ Rzeki Życia.
Musimy w uniżeniu przyjść przed naszego
Ojca Niebiańskiego i prosić o przebaczenie i szukać Jego prowadzenia. Wiemy, że
Jego Słowo mówi, „Biada tym, którzy zło nazywają dobrem”, ale właśnie to
czynimy, pozwalając, by cielesne popisy zastępowały prawdziwe uwielbianie.
Musimy wyznać przed Bogiem, że utraciliśmy duchowy smak i odwróciliśmy system
wartości. Musimy wyznać, że kwestionowaliśmy absolutną prawdę Słowa, głosząc
wiele innych rzeczy.
Mówimy, że kochamy Słowo Boże, a
ignorujemy je. Arogancko przywłaszczyliśmy sobie nazwę Zielonoświątkowcy,
twierdząc, że mamy więcej mocy niż inni, a brak nam nawet siły do świadczenia
zgubionym, a tym bardziej do świętego życia. Oddawaliśmy cześć innym bożkom i
nazwaliśmy to dobrobytem. Uczyliśmy się więcej od gwiazd religijnych w
telewizji, niż od Gwiazdy Jasnej Porannej. Protestujemy przeciwko perwersjom na
naszych ulicach, ale nie chcemy przyznać, że to kompromis wbrew Słowu Bożemu
doprowadza do takich perwersji na naszych ulicach (Rzym. 1:25,26). Milcząc
dajemy wolność dostawcom perwersji za kazalnicami i w lokalach wyborczych, ale
mamy odwagę nazywać się świętymi. Mordowaliśmy nienarodzonych poprzez nasze
milczenie o tym z kazalnicy. Sprzedaliśmy nasze wartości z powodu lojalności
dla naszej partii, związku, naszych przodków, czy uprzedzeń. Popełniliśmy
grzech rasizmu poprzez usprawiedliwianie zła z przeszłości i teraźniejszości.
Inni popełniali grzech rasizmu poprzez nieprzebaczenie i chęć zemsty.
Zaniedbaliśmy biednych w pogoni za celami, które miały bardziej duchowy wygląd.
Jesteśmy leniwi w przygotowywaniu kazań i namaszczenie zastępujemy robieniem
hałasu. Zaniedbaliśmy właściwe wychowywanie dzieci, a winę zwalamy na diabła.
Narzekamy, że w szkołach zabrania się modlitwy, a większość członków Kościoła
nie ma w swoich domach ołtarza modlitwy. Nadużywaliśmy mocy i nazywaliśmy to
apostolstwem. Czcimy tych, którzy są uważani za wielkich przez ludzi, a
pogardzamy małymi, którzy są bardziej święci. Zamknęliśmy nasze usta na pojęcie
świętości , żeby być bardziej wrażliwymi na to, co podoba się zgubionym.
Odrzuciliśmy przeszłość, jako archaiczną, a przyjęliśmy trendy nowoczesnego
kościoła. Nasze uwielbianie wzorowane jest bardziej na 40 najnowszych
refrenach, niż na pieśniach głoszących prawdę.
Nasza arogancja prowadzi nas poprzez noc,
nieświadoma naszego braku skuteczności i naszej pogardy dla uczenia się. Inni
pokładają ufność w swoim wykształceniu, a zapominają o życiu. Szybko osądzamy
inne grupy i przedkładamy nasze unikalne tradycje nad unikalne relacje.
Utraciliśmy wizję Boga.
W wyniku tego, najczęściej jesteśmy
nieświadomi postępującego procesu destrukcji. Nie znamy drogi powrotu do
rzeczywistości, gdyż utraciliśmy wizję wyżyn, z których spadliśmy. Pomyliliśmy
hałas z mocą, kwieciste słowa z namaszczeniem, a charyzmę z powołaniem.
Osądzanie grzechu zastąpiliśmy udzielaniem porad i tolerancją. Usunęliśmy z
Biblii realność piekła, by nas kochali ci, których Bóg potępia. Wiemy o
powtórnym przyjściu Chrystusa, ale tego nie głosimy, ani nie oczekujemy.
Przechodzimy koło zgubionych, a głosimy co tydzień do tych, którzy już to
słyszeli......
Stworzyliśmy klimat, w którym jesteśmy
bardziej zainteresowani własnymi potrzebami, niż potrzebami społeczeństwa. Mamy
pastorów nastawionych tylko na przeżycie, którzy chcą, żeby wszyscy się czuli
dobrze. Mamy młodych pastorów, którzy są bardziej niezadowoleni z tego, co inni
zrobili, ale nie widzą problemu w tym, czego sami nie robią. Mamy zbyt wielu
ludzi, którzy poddają się gwiazdom telewizji, które wyciągają pieniądze na
limuzyny, pałace i bogactwa, podczas gdy ewangelizacja jest zaniedbana. Mamy
więcej ludzi, którzy wzdychają, żeby zdobyć wyższą pozycję, niż tych, którzy
wołają do Boga za zgubionymi duszami. Coraz więcej ludzi dryfuje w kierunku
kompromisu, a nazywają to tolerancją. Dryfujemy w kierunku nieposłuszeństwa
Bogu, a nazywamy to wolnością. Dryfujemy w kierunku przesądów, a nazywamy to
wiarą. Brak dyscypliny nazywamy relaksacją. Lekko traktujemy brak modlitwy i
przekonujemy samych siebie, że uciekamy od legalizmu. Przesuwamy się w kierunku
bezbożności, a wmawiamy sobie, że zostaliśmy wyzwoleni.
Z powodu niezadowolenia zamieniliśmy
obecność mądrości na beztroskę, uważając, że lepiej zaryzykować wszystko, niż
nic. Mamy misjonarzy, którzy wracają do domu ze zdjęciami, które wyglądają jak
zdjęcia scenerii z National Geografic, ale nie ma tam zdjęć pokazujących
ofiarę, a na pewno nie ma zdjęć nowych chrześcijan. Często jesteśmy ludźmi,
którzy mają programy, które podobają się wszystkim, decyzje, które są
akceptowane przez wszystkich, ale owoców nie widać.
Niektórzy pozwolili, by pornografia
zniszczyła ich społeczność z Bogiem, z ich rodzinami i kościołem. O Boże, ratuj
nas! Niektórzy młodzi ludzie z kościołów popełniają grzechy seksualne, bo ich
motywacja pochodzi z ich hormonów, a nie z Boga. Są kaznodzieje, których oczy
kierują się potajemnie na piękne twarze czy piękne ciało. Daj nam na nowo
czyste serca i czysty umysł. Są narzekania, które manifestują się w
zaniedbanych relacjach, współzawodnictwie czy nienawiści. Przebacz nam te
ohydne grzechy.
„ Zbadaj nas Boże i sprawdź nasze serca i zobacz, czy nie
idziemy drogą zagłady. Oczyść nas od wszelkiego grzechu i uwolnij nas. Nakieruj
nasze serca na nowo do Ciebie i uczyń nas godnymi tego, aby się nazywać
świętymi i godnymi do uczestniczenia w Twojej sprawiedliwości.” 1 Kor.
11:24-26.
B.H.Clendennen
***
Pilna wiadomość do wybranych Bożych przez B.H.
Clendennena
Wersja
angielska, tekst w PDF- Urgent Message for God_s Elect by B.H. Clendennen in English
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz