Dzisiaj
moje serce jest poruszone, kiedy widzę rosnącą apatię i pozostawanie w ogólnej
zgodzie z wyznaniem, bez tej potężnej pasji, która poruszała serca wielkich wojowników
w przeszłości. Bóg jeszcze raz musi
wzbudzić awangardę duchowych żołnierzy, którzy odważą się żyć niebezpiecznie,
ludzi, którzy nie będą szukać życia w zgodzie z tym światem (nieprzyjacielem
Bożym), ale rzucą wyzwanie jego systemom i metodom. Największym
rewolucjonistą wszech czasów był nasz wspaniały Pan. Wyszedł On poza ramy
konwencjonalnej religii i wezwał ludzi, by stali się podobni do Boga. Odrzucił
ich tradycje, łamiąc wszelkie zasady. Zrywał kłosy w sabat, jadł nieumytymi rękami,
uzdrawiał chorych w sabat i mówił ludziom, że nie muszą oddawać czci w Jerozolimie
lub Samarii, ale mogą znaleźć Boga wszędzie. Od momentu, kiedy Duch Boży
zstąpił na Niego w Jordanie, aż do ukrzyżowania, był zaangażowany w zaciętą walkę.
Wszędzie ludzie chcieli Go zabić. Nieprzyjaciel chciał zatrzymać rewolucję, którą
On przyniósł do serc ludzkich. On
ostrzegał tych, którzy szli za Nim, że ten nieprzyjaciel, który Jego
nienawidzi, będzie nienawidził ich również. „...Na świecie ucisk mieć
będziecie, ale ufajcie, Ja zwyciężyłem świat.” (Jan 16:33). Powiedział im, że mogą
zwyciężyć, ale będą musieli stawić czoła nieprzyjacielowi, a to zwycięstwo będzie
ich kosztować wszystko.
„Kto nie ma miecza, niech sprzeda suknię i kupi go”.
Dziwne słowa z ust tego, którego Biblia nazywa Księciem Pokoju. Słowa te były
wypowiedziane na zakończenie ostatniej wieczerzy. Kilka chwil przedtem, kiedy
siedzieli przy stole, szatan wstąpił w Judasza Iskariotę. Kiedy tam byli,
książę ciemności prosił o Szymona Piotra, ale Pan modlił się, by jego wiara nie
ustała. Piotr, nieświadomy wielkiej mocy nieprzyjaciela i wagi tego konfliktu,
który miał się rozegrać na ziemi, dumnie oświadczył, że gotów iść do więzienia
lub umrzeć dla Pana. Cały świat zna haniebny upadek Piotra, kiedy burza uderzyła
na jego życie.
Piotr
nigdy nie myślał, że ten konflikt będzie taki straszny. Następnego ranka Chrystus
miał być ukrzyżowany. Na świecie miał powstać kościół. Szatan miał być zaatakowany
na jego terytorium i walka miała trwać, aż każdy wróg zostanie pokonany, każdy
grzech przebaczony lub osądzony, każda choroba uzdrowiona, a ziemia przywrócona
pod panowanie Nieba. „Kto nie ma miecza,
niech sprzeda suknię i kupi go”. To było wezwanie do broni tak, jak Gedeon,
kiedy zagrał na trąbie do ataku na Midianitów. Chrześcijaństwo narodziło się w
krwi, pocie i łzach i nigdzie i nigdy te warunki się nie zmieniły.
Diabeł się
nie nawrócił. Ani nie oduczyliśmy go od złego. Bitwa trwa i będzie coraz
intensywniejsza pod koniec. Lud Boży nie jest powołany do wygód, ale do walki. Jeden z najsubtelniejszych wysiłków
nieprzyjaciela ma za zadanie zmiękczenie świętych przez ugody i kompromis. Po
śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa bitwa się wzmogła. Tysiące świętych
zostało zamordowanych, a ich miejsca zgromadzeń zniszczone. Byli przecinani
piłami, błąkali się po jaskiniach. Świat nie był ich godzien. W najgorszym
punkcie konfliktu większość kościołów stała się formą bez obecności Bożej.
Paweł, sprzeciwiając się temu, wzywał awangardę, która stanie przeciw fali
świeckości, wchodzącej do kościoła. Pisał do młodego Tymoteusza, „..Cierp
wespół ze mną jako dobry żołnierz Chrystusa Jezusa.” (2 Tym. 2:3). Mówił Tymoteuszowi,
by stał, sprzeciwił się nieprzyjacielowi i walczył dobry bój wiary. „..Głoś
Słowo, bądź w pogotowiu w każdy czas, dogodny czy niedogodny...” (2 Tym. 4:2),
to było napomnienie Pawła do tego młodego kaznodziei. To jest też napomnienie Boże
dla was w tej szkole. Bóg jeszcze raz, przy końcu wieków powołuje awangardę wierzących,
by stanęli do apelu. To jest powód, dla którego jesteście w tej szkole. Bóg oddziela
was na ten czas, by przygotować naczynie, które nie umiłuje życia aż do śmierci.
Musicie chcieć być tymi narzędziami w rękach Bożych i wezwać kościół do upamiętania.
Każdy człowiek narodzony z Boga jest powołany. Z tych wielu
tylko kilku jest wybranych. Kiedy ludzie obliczą koszt tego powołania, wielu
się wycofa. Około 500 braci słyszało polecenie Jezusa, „..Wy zaś pozostańcie w
mieście, aż zostaniecie przyobleczeni mocą z wysokości.” (Łukasz 24:49). Tylko
120 było posłusznych. 380 obliczyło koszt. Wiedzieli, że posłuszeństwo tym
poleceniom Bożym będzie oznaczało, że będą musieli podpisać na siebie wyrok
śmierci. Obliczyli koszt i uznali go za zbyt wysoki. Jak Izrael, odwrócili się,
by chronić swoje bezwartościowe życie. Tych 120, którzy weszli po schodach do
tej górnej izby, to były naczynia skruszone i poranione. Oni oddali wszystko.
Gabinet lekarza jest zamknięty i pacjenci znaleźli sobie innego
lekarza. Sieci rybackie zgniły, a łodzie zostały skradzione. Celnik już nie
może wrócić do swojej dawnej pracy. Sam Pan odszedł do Nieba i zostawił ich.
Ludzie, którzy ukrzyżowali Jezusa Chrystusa, czekali na ulicy, by to samo
zrobić z tymi wiernymi 120. Wielu jest wezwanych, ale mało wybranych. To do
tych skruszonych, poranionych naczyń przyszła pierwsza pięćdziesiątnica. Jeżeli
kiedyś przyjdzie znowu, przyjdzie do takich samych naczyń. Wielu jest
wezwanych. Z nich tylko niewielu jest wybranych, Tych wielu zadecyduje o swojej
przyszłości, kiedy obliczą koszt bycia takim naczyniem.
„Szkoła Chrystusa” - cykl
Przebudzenie, z rozdziału – Niewielu
wybranych
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz