Bert Clendennen

Bert Clendennen

wtorek, 17 maja 2011

zbawienie, zaniedbanie i ucieczka

Jeżeli zgrzeszymy, cokolwiek to jest, musimy to wyznać i odrzucić. Dusza, która grzeszy, ta „umrze”, powiedział prorok Ezechiel. Umrze niekoniecznie dlatego, że Bóg wydał na nią wyrok śmierci, ale ponieważ nie może zapobiec śmierci. W samej naturze jest taka kara, a wyrok jest wykonywany z przerażającą wiernością prawu. Istnieje taka myśl, że prawdy religijne są poza sferą rozumu, który w normalnych sprawach służy człowiekowi. To pytanie musi być co najmniej wyjątkiem. Dotyczy to tak samo sfery duchowej, jak i natury. Jeżeli na człowieku nie robi wrażenia to, że Bóg będzie go sądził za grzechy, nie może być ślepy na fakt, że będzie go sądzić natura. Kiedy Bóg dał prawa natury, wydaje się, że dał jej dwa przepisy, na których oparty był ten wyrok.

Pierwszy przepis mówi, „co człowiek sieje, to i żąć będzie...” (Gal. 6:7). Drugi jest wyrażony w tym, „Jakże my ujdziemy cało, jeżeli zlekceważymy...” (Hebr. 23). Pierwszy przepis  mówi o władzy grzechu. Drugi, o którym teraz mówimy, zajmuje się grzechem zaniedbania. Nie ma tu mowy o siewie, ale o żniwie. Bierze pod uwagę tych, którzy nie robią nic i zadaje pytanie, „Jak oni ujdą cało”? Biblia stawia pytanie ale nie daje odpowiedzi i jest oczywiste, że takiej odpowiedzi oczekuje. Jak ujdziemy cało, jeżeli zlekceważymy? Odpowiedź brzmi, że nie ujdziemy. W sposób naturalny nie możemy. Tak samo nie uciekniemy, jak człowiek nie uniknie utopienia się, kiedy wpadnie do morza, a zaniedbał tego, by nauczyć się pływać. Tak samo nie ucieknie ten, kto zlekceważył tak wielkie zbawienie. Dlaczego ma spaść tak srogi sąd za proste zlekceważenie?

Generalnie przyjmowane pojęcie mówi, że aby człowiek był potępiony, musi być strasznym grzesznikiem. Ta zasada idzie dalej. Ja mówię po prostu, „Jeśli zaniedbamy”. Dlaczego takim grzechem jest nie posianie niczego? Dlaczego taka kara za nie zrobienie niczego? Musi być jakaś ukryta, ważna relacja i związek pomiędzy tymi trzema słowami: zbawienie, zaniedbanie i ucieczka. Dlaczego te słowa są powiązane z sobą i mają władzę do wydawania wyroku śmierci? Wyjaśnienie zostało częściowo już podane, ale dalsze znaczenie jest w słowie zbawienie. Nie jest to oczywiście zbawienie w normalnym zrozumieniu przebaczenia grzechów. Pytanie w liście do Hebrajczyków skierowane jest do ludzi, którzy podobno już to mieli. Jest to słowo o szerszym znaczeniu i dlatego obejmuje nie tylko przebaczenie grzechów, nie też wyzwolenie od ciężaru ciała. Zawiera w sobie cały proces zbawienia od mocy grzechu i samolubstwa.

Biblia wyraźnie mówi o naturalnych zasadach człowieka, które go ciągną w dół do śmierci, zaślepiają jego zrozumienie, zagłuszają sumienie i paraliżują wolę. To jest aktywnie działające prawo grzechu. Wychodząc temu naprzeciw, Bóg wyposażył nas w inne prawo, które zatrzyma ten trend staczania się. Jest to aktywnie działająca zasada zbawienia, którą Biblia nazywa uświęceniem. Jeżeli człowiek stwierdzi, że działa w nim pierwsze z tych praw i ciągnie jego życie w dół do śmierci, jest tylko jedna droga wyjścia z tego stanu; uchwycić się mocy zbawienia. Ta moc jest jedyną w całym wszechświecie, która ma wpływ na naturalną skłonność człowieka do zniszczenia, a jej zlekceważenie, to odcięcie jedynej szansy na ucieczkę. Z samej natury zbawienia widać wyraźnie, że jedyną rzeczą, jaka wystarczy, by to utracić, jest zaniedbanie. Dlatego Biblia mocno podkreśla to tak ważne słowo. Człowiek, który został zatruty, potrzebuje tylko zlekceważyć antidotum, by umrzeć. Jest to efekt zlekceważenia zbawienia, a konkluzja brzmi, jeżeli zlekceważysz, wyjście nie jest możliwe.

Zbawienie jest określonym procesem. Jeżeli człowiek nie podda się temu procesowi, nie może z tego skorzystać. „Tym zaś, którzy go przyjęli, dał prawo stać się dziećmi Bożymi” (Jan 1:12). Może to być niedbalstwo lub apatia, ale zlekceważenie jest fatalne w skutkach. Nie można ujść cało. Popatrzmy na jeszcze inny aspekt tego przypadku, czyli wpływ na samą duszę. Zlekceważenie, to dla duszy coś więcej, niż utrata zbawienia. Ono niszczy możliwość zbawienia. Degeneracja w sferze duchowej obejmuje przede wszystkim uszkodzenie zdolności do zbawienia i wreszcie utratę tych zdolności. Dusza jest po kawałku niszczona, aż zniknie możliwość przyjęcia Boga i sprawiedliwości. To jest ten grzech nieprzebaczalny, albo jak mówi Jan, grzech na śmierć. Dusza ma w sobie wielkie miejsce dla Boga, które może być powiększane. Jeżeli zajmie je Bóg, jest nieograniczone, ale bez Boga dusza kurczy się i zmniejsza. To, co pozostało, trudno jest nazwać duszą. Jest to bezużyteczny organ, skazany na śmierć z powodu nie używania. Natura ma swoją własną odpłatę za zaniedbanie, jak również za nadmierne używanie. Niewłaściwe używanie jest tak samo śmiertelne, jak nadużywanie.

Są pewne zwierzęta, które ryją pod ziemią i natura wzięła odwet na nich w naturalny sposób. Zamknęła im oczy. Jeżeli postanowiły żyć w ciemności, oczy nie są im potrzebne. Lekceważąc je, te zwierzęta pokazały, że ich nie chcą. Ponieważ jednym z praw natury jest, że nic nie istnieje bez powodu, ich oczy zostały im zabrane. W taki sam sposób duchowe oczy muszą umrzeć i stracić swoją zdolność zgodnie z prawem natury, jeżeli dusza woli chodzić w ciemności, zamiast w światłości. Takie znaczenie mają słowa Jezusa, „temu kto nie ma, i to, co ma, będzie odjęte.” (Mat. 13:12) oraz słowa, „Weźcie przeto od niego ten talent” (Mat. 25:28). Zdolność wierzenia jest najwspanialszym darem, jaki posiadamy. Jednak i on jest poddany temu prawu. Jeśli ktoś ukryje swój talent, nie robiąc z nim nic dobrego, ani złego, Bóg nie pozwoli mu go zatrzymać. Nie będzie mógł go zatrzymać tak, jak kret nie mógł zatrzymać swoich oczu. Bóg mówi, „zabierzcie mu ten talent”.

Przestępstwem tego człowieka było po prostu zaniedbanie, „...Sługo zły i leniwy” (Mat. 25:26). było to życie zmarnowane, życie, które zawiodło w świętej służbie.

Takie życie jest niebezpieczeństwem dla wszystkich, którzy wkroczą na tą drogę. Najciemniejszą tego stroną jest fakt, że jesteśmy nieświadomi tego zaniedbania i złego ukierunkowania naszych sił. Jeżeli czujemy się z tym źle, to jest nadzieja, jeżeli coś w naszej duszy nie śpi tak, jak reszta, jeżeli słyszymy sprzeczny głos, a mimo tego jest apatia i obojętność, czego jest to symptom? Jest to postępująca śmierć. Są pewne wypadki, przy których ofiara nie czuje bólu i uważa, że jest mocna, ale umiera. Gdybyśmy zapytali chirurga, co go upoważnia do wydania tak strasznego werdyktu, powiedziałby, że jest to odrętwienie, które świadczy, że niektóre części ciała już utraciły zdolność do życia. Nie jest to efekt zakażenia się od kogoś. Dusza przeżywająca degenerację poprzez pewne pokusy, zaplanowane w najgłębszym piekle, ma moc zachowania całkowitej tajemnicy. Kiedy wszystko wewnątrz jest zaropiałe i zgniłe, jak Judasz, bez wstydu może pocałować Pana. To niewidzialne zepsucie, jak jego odpowiednik w naturze, może pokazywać na zewnątrz swoją ofiarę, jako piękną, zabijając ją od wewnątrz.

„Szkoła Chrystusa” - cykl Upamiętanie, z rozdziału – Degeneracja

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz