Bert Clendennen

Bert Clendennen

poniedziałek, 30 maja 2011

Bóg włożył we mnie Swoje ziarno dla kościoła

Nie jesteśmy wychwalanymi zarządcami ludzi, którzy chcą zrobić coś religijnego. Jako słudzy Boży mamy stać się bramą do obecności Bożej. Stajemy się tym miejscem Bożym, poprzez które On może objawić się światu i poprzez które świat może powrócić do Boga. Określiliśmy trzy zasadnicze elementy podczas budowania bramy, jednym z nich jest przygotowanie. Drugim była współpraca, nie możemy sami tego zrobić, lecz musimy zaangażować zbór. Trzecim istotnym elementem jest determinacja. Musimy ustawić je we właściwym porządku, jeżeli chcemy mieć plan. Przeczytajmy znów z Księgi Nehemiasza 2:19 i 20: „A gdy Sanballat Choronita i Tobiasz, sługa ammenicki, oraz Arab Geszern dowiedzieli się o tym, drwili z nas i lżyli nas, mówiąc: Cóż wy to tu wyczyniacie? Czy buntujecie się przeciwko królowi? Wtedy ja im odpowiedziałem tak: Bóg niebios poszczęści nami My zaś, jego słudzy, zabierzemy się do budowy, ale wy nie macie ani działu, ani prawa, ani pamiątki w Jeruzalemie”

Doszliśmy do tego, co określiłem jako trzecią zasadę odbudowy Bożej bramy. Pierwszą, którą pokrótce wspomnimy jest przygotowanie serca, umysłu i rąk. Drugą, jest współpraca. Rzeczy wymagane dla współpracy to: kryzys, wyzwanie i przymierze. Trzecią rzeczą jest „determinacja”.  Nie ma łatwej drogi do całkowitej odbudowy służby. Diabeł nie będzie siedział bezczynnie, gdy my odbudowujemy to, co z pewnością przybliża jego zgubę. Trzydzieści osiem lat temu Bóg powiedział do mnie: „Postawiłem cię tutaj, by odbudować poselstwo zielonoświątkowe”.[Tu nie chodzi o odbudowę denominacji kościoła zielonoświątkowego jako jednego z kościołów, tu chodzi o odbudowę czegoś więcej, o odbudowę poselstwa pięćdziesiątnicy o której czytamy w księdze Dziejów Apostolskich]  Było to w mieście Beaumont w Teksasie, gdzie zostałem powołany do budowy kościoła. Przechodziłem poważne problemy finansowe. Gdy zakładaliśmy kościół, nie mieliśmy pieniędzy. Należałem do organizacji Assemblies of God i prezbiter powiedział mi wprost, że nie chcą drugiego kościoła Assemblies of God w tym mieście. Wiedziałem, że Bóg powołał mnie by wybudować tam kościół, więc powiedziałem mu: „Wiec to nie będzie kościół Assemblies of God”. Toczyłem walkę wewnętrzną z systemem kościelnym i zewnętrzną z diabłem. Diabeł próbował zniszczyć mnie finansowo.

Po wielkim poruszeniu Bożym w niedzielę, przy garstce uczestników, otrzymałem tylko dwadzieścia pięć dolarów. Musiałem opłacić mieszkanie, samochód, a moje dzieci nie miały co jeść. Spojrzałem na te dwadzieścia pięć dola rów i nie wiedziałem co będzie. O czwartej nad ranem byłem na nogach. Poszedłem do tego małego budynku, który Bóg nam dał jako kościół. Modliłem się, pytając Boga: „Co mam zrobić? Jeśli Twoją wolą jest abym tu był, niech te dwadzieścia pięć dolarów w jakoś sposób wystarczy. Nie wiem jak. Jeśli to nie jest twoją wolą, ustalę inny termin ewangelizacji, które odwołałem by tu przyjechać”. Bóg przemówił do mnie tymi słowami: „Tak jak byłem z Mojżeszem, bodę z tobą. Postawiłem cię tutaj, by odnowić poselstwo zielonoświątkowe”. Nie wiedziałem wtedy co mnie czeka, lecz potem dowiedziałem się. Będąc w Tanzanii w 1967 roku Bóg jeszcze raz do mnie przemówił. Po przez to poselstwo na temat Bożej bramy wiem, dlaczego diabeł tak się na mnie zawziął. Patrząc wstecz, z obecnej, korzystniejszej pozycji, widzę wiele rzeczy, których wtedy nie mogłem zauważyć. Podczas pierwszej podróży do Afryki pracowałem w Tanzanii, w kraju porośniętym dżunglą. Widziałem ubóstwo ludzi i dostrzegłem, że kiedy Bóg powiedział: „Trudno będzie bogatemu wejść do Królestwa Niebios”, me chodziło mu o Rockefellera, lecz o mnie. Rozchorowałem się, widząc jak niewiele posiadali ci cenni ludzie. Odszedłem na bok by się modlić, a Bóg rzekł do mnie: „Nie możesz nic zrobić z tym ubóstwem, jest ich dwadzieścia milionów. Chciałem jednak, abyś to zobaczył. W rozpaczy zawołałem do Boga: „Dlaczego musiałem zobaczyć coś, w czym nie potrafię pomóc?” On odrzekł: „Ubóstwo, które widzisz w tych ludziach cieleśnie, Ja widzę w moim kościele w sposób duchowy i powołałam cię, byś coś z tym zrobił”. Teraz, patrząc w przeszłość, widzę dlaczego musiałem doświadczyć tyle problemów i zmagań związanych z tą szkołą.

Ludzie opuścili mnie w tamtych latach bez żadnego powodu. Teraz widzę dlaczego. Zauważyli, w jakim kierunku zmierzamy i w jakiś sposób odczuli, że cena była dla nich zbyt wygórowana. Inni przyszli i odeszli, ponieważ mieli swój własny program i nie potrafili dopasować się do wizji. Bóg włożył we mnie Swoje ziarno dla kościoła, a ja potraktowałem to poważnie. Całe piekło przeciwstawiło się temu. Chcemy, aby pomagali nam ludzie, którzy naprawdę są z nami. Jeśli nie są z nami, muszą odejść. To właśnie powiedział Jan. Musimy powiedzieć im kim jesteśmy, co robimy i dokąd zmierzamy. Wy, którzy jesteście w tej szkole, musicie uchwycić się tej wizji. Musicie wiedzieć, do czego was Bóg powołał, musicie wiedzieć dokąd zmierzacie, musicie wiedzieć, że macie w sobie wszystko co potrzebne do wypełnienia tej wizji. Nie możecie pozwolić, by ktoś lub coś was od tego odwiódło.

Szkoła Chrystusa” - cykl Odbudowa Bramy, z rozdziału – Determinacja

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz