Już Luter powiedział, że jeżeli od razu nie rozprawimy się z problemem, który wkracza do kościoła, to potem już wcale nie powinniśmy o tym mówić. Problem w kościele zielonoświątkowym [ i nie tylko] obecnie już nie jest taki sam, jak kiedyś, na przełomie ubiegłego stulecia. Grzech przechodzi przeobrażenia i dzisiaj jest o wiele bardziej skomplikowany, a kościoły uznały, że to już nie grzech, ale po prostu inny punkt widzenia. Dość często chrześcijanie tacy, jak my, którzy znają lekarstwo na to i mogliby coś z tym zrobić, żyją przeszłością. Nie możemy zdążyć z wykonaniem zadania domowego i dlatego brakuje nam duchowego rozeznania, by szukać prawdy. Wciąż zajmujemy się swoimi sprawami, chociaż świat wokół nas zdąża do piekła, a my jesteśmy jedynymi ludźmi, którzy mają dla nich odpowiedź.
Ludzie w świecie poniżają nas, bo nie jesteśmy większością, ale kościół chrześcijański nigdy nie był na tej ziemi większością. Chrześcijaństwo przyjęte przez Konstantyna nie było chrześcijaństwem z górnej izby. Chociaż jesteśmy mniejszością, nie znaczy to, że nie możemy mieć wpływu na to, co robi społeczeństwo. Dzisiaj życie na tej planecie jest tanie. Człowiek morduje drugiego człowieka dla zabawy, a powód jest taki, że duch reinkarnacji i ewolucji zdobył ważne miejsce w naszych czasach. Reinkarnacja mówi, że nie ma przypadków, bo jeżeli ktoś włamie się do twojego domu, zabije twoje dzieci i zgwałci twoją żonę, to takie było przeznaczenie, czyli „karma”. Natomiast ewolucja mówi, że człowiek to tylko wyższa forma małpy i jeżeli zabijesz człowieka, to nic takiego. Kiedy wysłano ludzi na wojnę z Japończykami, to przez 12 tygodni nie słyszeliśmy słowa „Japończyk”, bo nazywano ich „Kuk”. Nie było problemu, by strzelać do „Kuk”, bo to jakby nie byli ludzie.
Widzimy, jak ten duch zaczyna rządzić, ale kościół ma być żywy. Jeżeli nie jesteś żywy, to nie ma znaczenia, jak bardzo jesteś dobry, bo i tak nic nie jesteś w stanie zrobić. Tylko wtedy, kiedy Boże życie zaczyna dominować, możesz mieć ograniczający wpływ na społeczeństwo. W czasach wielkich przebudzeń w społeczeństwach następowały wielkie zmiany. Czytałem o przebudzeniu na Hebrydach. Pewien sędzia przed przebudzeniem miał setki spraw miesięcznie, a w wyniku przebudzenia zostały one zredukowane do dwóch na przestrzeni pół roku. W czasie przebudzenia w Walii zmiany odczuwały nawet zwierzęta. Ich właściciele pijacy zawsze je bili, ale kiedy narodzili się na nowo, ich woły stały zdziwione - nikt ich nie bił Kiedy zstępuje Duch Święty, wszystko się zmienia. Nie musimy stanowić większości. Jeden z nas może zmienić tysiąc innych, a dwóch z nas może zmienić dziesięć tysięcy. Tylko Bóg wie, co może osiągnąć stu. W każdym przebudzeniu Bóg używał konserwatywnych wierzących.
Kiedy farmer, uprawiający orzeszki ziemne, stał się prezydentem Stanów Zjednoczonych, mówił, że jest narodzony na nowo. Kiedy ubiegał się o urząd prezydenta pewien człowiek zapytał mnie, czy będę na niego głosował. Odpowiedziałem: „Nie”. A on zdziwiony rzekł: „Przecież jest narodzony na nowo!”. Ja oświadczyłem: „Nie wybieramy pastora, ale prezydenta Stanów Zjednoczonych”. W tamtym czasie w Ameryce termin „narodzić się na nowo” był bardzo popularny. Dzisiaj po całym świecie rozlega się dźwięk syren, słychać też nowe dźwięki. Czy to oznacza duchowe przebudzenie, czy jest to ostrzeżenie, że nadchodzi ciemna noc odstępstwa? Jeżeli chcemy przemówić do naszego pokolenia, musimy wiedzieć, co się dzieje. Nie wystarczy rozmawiać" z ludźmi o papierosach. Musimy rozmawiać też o tym, do jakiego kościoła chodzą. W obecnym czasie musi się podnieść głos ostrzeżenia. Stary ekumenizm przekształcił się w nowy i brzmi podobnie, jak dawna religia naszych ojców. Nauczyli się już to imitować.
Żaden baptystyczny antychryst nie może nas zwieść, to musi być antychryst zielonoświątkowy.[Myślę, że antychryst w czasach ostatecznych będzie tworzyć imitację i będzie posługiwać się językiem teologicznym i liturgicznym do złudzenia przypominającym te do których przywykliśmy w naszych zborach i kościołach. Dziś, w wielu miejscach mamy do czynienia z tą, płynącą z kazalnicy, przeciwną Bogu, manipulacją i iluzją. Dziś antychryst przybiera postać anioła światłości i pięknymi elokwentnymi słówkami zwodzi tysiące chrześcijan, baptystów, zielonoświątkowców, metodystów i z wielu innych denominacji. To są trudne czasy, o tym pisze i przestrzega pastor Clendennen. dop. autora bloga] On musi mówić tym samym językiem, co my. To stawia przed nami dwa pytania: „Co wy i ja mamy robić, jeśli to odrodzenie i odnowienie pochodzi od Pana? Co mamy zrobić, jeśli te odgłosy zwiastują nadejście tragedii w chrześcijaństwie? Co ja mam zrobić? Czy ukryć się w swoim budynku kościelnym i zignorować to, że świat pogrąża się w ciemności, czy też - jak Jan Chrzciciel - podnieść przeciw temu swój głos? Jaka jest moja rola w tym świecie?”. Obserwuję kościoły zielonoświątkowe, które teraz są głównym nośnikiem ekumenizmu. Czy mam się gdzieś ukryć i czekać, aż przyjedzie Jezus? Jeśli naprawdę mam życie wieczne, to czy mój głos jest słyszalny? W większości jest tak, że nikt nie podnosi przeciw temu swojego głosu. Uważam, że właściwym jest przypominanie słów apostoła Pawła, który widział niebezpieczeństwo katastrofy w Koryncie. Paweł pokazuje biblijne podejście do glosolalii, czyli mówienia językami. Przypomina, że mówi językami więcej, niż oni i chciałby, żeby oni wszyscy mówili językami. Jednak pomiędzy Pawłem a Koryntianami były różnice w rozumieniu darów Ducha Świętego. Dlatego apostoł Paweł, pod bezpośrednim natchnieniem Ducha Świętego, usiała pewne ograniczenia. Poucza, że kiedy przejawia się dar mówienia językami, musi równocześnie przejawiać się dar wykładania języków. Niech mówi dwóch, a najwyżej trzech. Myślę, że nie chodzi tu o trzech różnych ludzi, ale o to, że jeżeli ktoś przekaże coś na językach, a nie ma tłumaczenia, próbuje jeszcze raz i jeśli dalej nie ma tłumaczenia, to powinien tego zaniechać Paweł sugeruje tu, że Koryntianie mówili językami sami z siebie, zamiast pozwolić, by Duch Święty mówił przez nich, przez co przeszkadzali Duchowi Świętemu w Jego suwerennym działaniu. Paweł powiedział, że te dary, to suwerenne działanie Ducha świętego i nie można ich sobie włączyć i wyłączyć w dowolnej chwili. Nie możesz po prostu wstać i mówić językami, kiedy chcesz. To Duch Święty musi cię zainspirować.
„Człowiek według Bożego serca” z rozdziału – Duchowe tajemnice życia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz