Bert Clendennen

Bert Clendennen

poniedziałek, 12 września 2011

ludzie chcą usłyszeć coś wyraźnego i czystego

Dzieci są wspaniale. Jezus powiedział, że one będą największe w królestwie niebieskim. Jeśli nie staniemy się jak dzieci, nie będziemy mogli wejść do Królestwa Bożego. Cudowne jest to, że możemy się o nie modlić. Dzisiaj rano przy śniadaniu przyszła do mnie Julia i stwierdziła, że lepiej będzie, jeśli ja nauczę się szwedzkiego, niż ona miałaby się nauczyć angielskiego. „Ale ja już dzisiaj odjeżdżam” - powiedziałem, na co ona oznajmiła: „Chcę jechać z tobą”. „Wobec tego, musisz powiedzieć swojej mamie, by spakowała twoją walizkę!”.

To był wspaniały tydzień przed obliczem Bożym, z ludem Bożym. W tym tygodniu nie widziałem prawie nikogo, tylko świętych. To mały przedsmak tego, jak będzie w niebie, kiedy oddzieleni od wszystkiego innego, będziemy mogli być z Bogiem i Bożą rodziną. Jesteśmy z różnych miejsc, a wszyscy należymy do tej samej rodziny. Dobrze nam tu być. To już ostatnie nasze nabożeństwo, ale mam nadzieję, że to, co przeżyliście tutaj, będzie miało wieczną wartość i że nie zapomnimy tego, co Bóg nam tu pokazał. Słowo Boże jest zawsze czynne. Tu stało się coś, czego nie można cofnąć. Pan powiedział: „Słowa, które do was mówię, będą was sądzić w dniu ostatecznym”. Bez względu na to, co z nim teraz zrobimy, kiedyś znowu staniemy wobec nich. Od tych słów nie można uciec.

W tej ostatniej lekcji będziemy czytać z 1 Koryntian 14. Modlę się, by Pan nam pomógł przekazać to zrozumiale. Żyjemy we wspaniałych, ale bardzo niebezpiecznych czasach. Paweł napisał, że nastaną czasy trudne, czyli niebezpieczne, bo ludzie będą kochać siebie bardziej, niż Boga. To pisał do wierzących. Jeżeli chodzi o grzeszników, to było tak zawsze. Kiedy byłem grzesznikiem, kochałem siebie bardziej niż Boga, bo Go nie znałem. Paweł mówi tu o ludziach w kościele, którzy dojdą do takiego momentu w swoim życiu, że zaczną kochać bardziej siebie, niż Boga. Gdy wkrada się taki duch, to powoduje, że zmienia się słowa, które Bóg wypowiedział. Bóg zawsze był przeciwny egoizmowi. Kiedy zajmujesz się sobą, zaczyna dominować stary zepsuty człowiek, który jest Bogu przeciwny. W tych trudnych czasach Bóg daje dobre chwile, bo kiedy wszystko jest już w zamieszaniu, ludzie chcą usłyszeć coś wyraźnego i czystego. Paweł powiedział, że jest wiele głosów i każdy ma jakieś znaczenie. Kiedy rozlega się ten cudowny i czysty głos, wtedy prawdziwe owce Boże słyszą go, ponieważ znają Jego autora Czytamy z 14. rozdziału od wiersza 6 do 12: „Tak tedy, bracia, jeżeli przyjdę do was i będę mówił językami, jakiż pożytek z tego mieć będziecie, jeśli mowa moja nie będzie zawierała czy to objawienia, czy wiedzy, czy proroctwa, czy nauki? Wszak nawet przedmioty martwe, które dźwięk wydają, jak piszczałka czy cytra, gdyby nie wydawały tonów rozmaitych, to jak można by rozpoznać, co grają na flecie, a co na cytrze? A gdyby trąba wydała głos niewyraźny, któż by się gotował do boju? Tak i wy, jeśli językiem zrozumiale nie przemówicie, jakże kto zrozumie, co się mówi? Na wiatr bowiem mówić będziecie. Wiele, zaiste jest rozmaitych dźwięków na świecie, i nie ma niczego bez dźwięku; gdybym tedy nie znal znaczenia dźwięków, byłbym dla tego, kto mówi, cudzoziemcem, a ten, co mówi, byłby dla mnie cudzoziemcem. Tak i wy, ponieważ usilnie zabiegacie o dary Ducha, starajcie się obfitować w te, które służą ku zbudowaniu zboru”.

W wielu małych miastach w Ameryce był taki zwyczaj, że codziennie o godzinie dwunastej włączano syreny i wtedy ludzie wiedzieli, że jest czas, by odłożyć narzędzia i pójść coś zjeść. Potem czasy się zmieniły i ten sam sygnał używa się teraz w samochodach policyjnych, strażackich i ambulansach. Obecnie, kiedy człowiek słyszy dźwięk syreny i tak musi spojrzeć na zegarek, bo nie wie, co ten sygnał oznacza. To może być dźwięk sygnalizujący, że wydarzyła się jakaś tragedia, niekoniecznie jest to sygnał na przerwę śniadaniową. To mi trochę przypomina syreny z mitologii greckiej. W mitach tych syreny morskie używały swoich pięknych głosów, chcąc zwabić w pułapkę żeglarzy, by tam zginęli.

W obecnych czasach w kościołach protestanckich i katolickich na całym świecie słyszymy różne dźwięki i musimy umieć rozpoznawać, czy jest to radosny dźwięk duchowej odnowy, czy odgłos nadchodzącej tragedii. Dźwięk, o którym mówię, to odgłos wylewania Ducha Świętego Wśród nowych zielonoświątkowców i charyzmatycznych katolików dźwięk, który już od pewnego czasu słyszymy, zwiastuje nowe myślenie na temat grzechu i sprawiedliwości: grzech nie jest już przekroczeniem Bożych praw, ale staje się ludzką słabością, której należy okazywać  zrozumienie. Alkoholik nie jest już grzesznikiem, ale jest chory. Ludzie ci mają zupełnie wypaczone spojrzenie na grzech. Mówią, że Bóg napełnia bałwochwalców Duchem Świętym, bez potrzeby pokuty i narodzenia na nowo. Czy to jest odgłos duchowego odnowienia i naprawy, czy też jest to odgłos kolejnej duchowej tragedii? Czy to Duch Boży, czy może duch zwodniczy? Czy to odstępstwo, czy przebudzenie? Musimy to wiedzieć.

Te głosy syren odciągają człowieka od Boga i Jego sprawiedliwości. Dzieje się tak dlatego, że mamy dziś pokolenie ludzi, którzy nie są w stanie rozpoznać, czy to przychodzi od Boga, czy od kogoś innego. Wielu chrześcijan walczy ze starym wrogiem, który jest zbyt słaby, by nam zaszkodzić. Marnują życie na coś, co nie ma na nas wpływu. Chcą ciągle czegoś nowego, chcą zmian, a to tylko ich osłabia. Musimy wciąż być w duchowym kontakcie z Bogiem i z duchową prawdą, którą jest Słowo Boże. Nie możemy być obojętni na sprawy Boże. Jeżeli dojdziemy do takiego stanu, iż stwierdzamy, że coś zablokowało naszą wiarę i nie możemy już iść dalej, to znaczy, że zeszliśmy z właściwej drogi. Bóg jest większy, niż myślimy. Ja nie mówię o wychodzeniu poza Słowo Boże. Naszym nieprzyjacielem nie jest już tylko palenie papierosów. Dzisiaj wróg wymyślił różne rodzaje narkotyków. To dotyczy sfery fizycznej, ale nie tylko. Dla chrześcijan też nie jest to już tylko modernizm czy liberalizm, który doprowadził kościół do ekumenizmu. Pojawił się zupełnie nowy głos neochrześcijaństwa, który prowadzi do nowego ekumenizmu, z zielonoświątkowym kontekstem.

Czterdzieści lat temu byłem świadkiem powstania ruchu ekumenicznego, propagowanego przez stare, martwe kościoły protestanckie. Powiedziałem wtedy, że im to absolutnie nie zaszkodzi, jednak kiedy taki ruch pojawia się w kontekście zielonoświątkowym, prowadzi to prosto do nauk demonicznych, bo człowiek włącza Ducha Świętego do tego, co jest nieprawością. Kiedy zobaczyłem człowieka, który uczył drugiego, jak mówić na językach, powiedziałem, że najciemniejsze czasy są tuż przed nami. Stwierdziłem z przerażeniem, że jeżeli taki ekumenizm przyjmie postać zielonoświątkową, to doprowadzi ludzkość do największej ciemności. W każdym wieku wróg prezentował coś nowego, ale był to zawsze ten sam szatan i grzech. Kościół rzymski chce zmieniać swoje oblicze, ale wewnątrz jest zawsze taki sam, gdyż nie zmienił się jego system. Nauczył się tylko funkcjonować w innych okolicznościach. Niektórzy ludzie nie rozumieją tego problemu i dochodzą do fałszywego wniosku, że Biblię trzeba dostosowywać do każdych kolejnych nowych czasów. To nie jest ani możliwe, ani potrzebne. Nie potrzebujemy unowocześniać Biblii przez jakieś nowe tłumaczenia, ale mamy głosić Słowo Boże, które jest aktualne w każdej generacji. Większość nowoczesnych tłumaczy Biblii używa jako wymówki tego, że muszą Biblię dostosować do naszych czasów, by była lepiej zrozumiała. Biblia jest dostosowana do wieczności i nie może być dostosowana do jakichkolwiek czasów.

„Człowiek według Bożego serca” z rozdziału – Duchowe tajemnice życia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz