Kiedyś jechałem do Paryża. Siedzący obok mnie biznesmen zapytał, co robię. Odpowiedziałem, że reprezentuję Króla, bo jestem sługą Chrystusa. - „To bardzo ciekawe!” - rzekł. Wtedy zapytałem, czy jest chrześcijaninem.
- „Jestem katolikiem” - oświadczył. Ja mu wyjaśniłem:- „Jest pewna różnica - możesz być katolikiem, baptystą czy kimkolwiek, ale czy znasz Chrystusa?”. Ten bardzo bogaty człowiek, z pewną dozą wątpliwości - jak zauważyłem - zapytał: - „Skąd masz taką pewność i na jakiej podstawie w to wierzysz?” Powiedziałem mu, że kiedyś poszedłem pijany do kościoła (aż zadrżała mu ręka z kieliszkiem). Poszedłem na nabożeństwo o 19:30 wieczorem i kiedy tam spotkałem Pana Jezusa, wyszedłem jako człowiek wolny. Wszystko w moim życiu zostało przemienione. Było to 53 lata temu i odtąd już nigdy nie miałem pragnienia, by pić. On westchnął tylko: „O mój Boże!” Dobrze wiedział, o czym mówię.
Pewnego ranka poszedłem do banku, po nocy spędzonej w kościele. Doświadczyliśmy cudownego błogosławieństwa od Boga. Ludzie byli napełniani Duchem przy ołtarzu i dostępowali zbawienia, a jedna chroma kobieta została uzdrowiona. Poszedłem do tego banku, by wpłacić pieniądze i śpiewałem. Wielu ludzi nie nazwałoby tego śpiewem, ale dla Boga było to tak piękne, jakbym był kanarkiem - tak radosny był to śpiew! Bankier, który był moim przyjacielem, podszedł do mnie i zapytał: „Coś ty taki szczęśliwy?”. Słyszał mnie poprzedniej nocy w telewizji, więc powiedział: „Jak człowiek może być szczęśliwy, kiedy mówi, że ta ziemia ma spłonąć?”. Ja mu na to: „Panie Watson, co będzie z Pana światem?”. „Ja już nie wiem, czy w ogóle wierzę, ale chyba powinienem wierzyć tak, jak ty” - odrzekł. Ja nie mówię o tym szeptem, ale kiedy ktoś zadaje pytania, patrzę mu prosto w oczy i odpowiadam: „Tak, jestem szczęśliwy, bo narodziłem się z Boga!”.
Mój adwokat mieszka po drugiej stronie ulicy. Zadzwoniłem do niego, a on nigdy nie bierze ode mnie pieniędzy za usługi. Powiedział, bym nie przychodził do jego biura, bo to jest firma i musiałbym płacić. Kiedy potrzebuję pomocy, mam przyjść do niego do domu. Pewnego dnia zadzwoniłem i powiedziałem: „Floyd, muszę z tobą porozmawiać i to teraz, bo to pilna sprawa. Zaprosił mnie do siebie i posadził w dużym pokoju. Usiedliśmy naprzeciw siebie i pierwszy zwrócił się do mnie: „Co się stało?” . Powiedziałem: „Myślę, że musisz poznać Pana Jezusa”. Wziął głęboki oddech i zapytał: „Ale dlaczego przyszedłeś”. „No, właśnie dlatego - rzekłem - musisz poznać Jezusa!”. Opowiedziałem mu, jak Bóg uzdrowił moje serce. Byłem podekscytowany tym świadectwem. „Miałem trzy rozległe zawały serca i pielęgniarki uznały mnie za zmarłego, ale ten Jezus, którego ty potrzebujesz, wszedł we mnie, uzdrowił moje serce i dlatego jestem ciągle młody, chociaż mam już 80 lat”. On zapytał: „Czy dalej czytasz Biblię?”. Musiał o coś zapytać! Odpowiedziałem: „Oczywiście, że tak!”. On powiedział, że nie czyta książek, a ja mu na to: „Ta księga jest żywa!”. Mówiąc o tym, byłem radosny. Jestem pełen Boga! Przekazywałem mu najlepszą nowinę, jaką kiedykolwiek można usłyszeć.
Bądźcie szybcy, by mówić ludziom o tym, co Bóg wam uczynił. Bądźcie coraz bliżej Jezusa! Żeby robić postępy, musicie się zaprzeć samych siebie i odrzucić wszystko, co nie jest święte. Musisz chodzić tak, jak powiedziałem i kochać to bardziej, niż własne życie. Jeżeli poznasz Boga, to odrzucisz wszystko, co nie jest święte i czyste. Bóg chce, byśmy nade wszystko pragnęli świętości. Kiedy dojdziemy do takiego miejsca, gdzie będziemy służyć Bogu z czystej miłości, ręka Jezusa będzie nad nami cały czas. Nehemiasz powiedział: „Jego ręka była nade mną” i ponieważ ta ręka była nad nim, dokonał tego, co było niemożliwe. Dwie rzeczy przeniosą nas do tych wielkich obietnic Bożych. Jedna to czystość, a druga to wiara. Wiara działa przez czystość. Bóg nie ma miejsca dla żadnego człowieka, który ogląda się wstecz i żyje przeszłością. On chce. byśmy szli naprzód, na wyższy poziom. Kiedy dojdziesz na szczyt, to wiatr rozwieje chmury i zobaczysz dalsze widoki. Nie bój się prosić o rzeczy większe. Podnieś swoje ręce i powiedz do Boga: „Napełnij mnie swoim Duchem!”. Zaproś Go i nie czekaj, aż będziesz doskonały, bo tylko przez Niego możesz zwyciężyć. Bądź odważny! „Proście, aby radość wasza była obfita!”. Bóg jest na tronie i chce ci dzisiaj odpowiedzieć: „Pamiętaj, podniosłem cię z Chrystusem wysoko ponad wszystko i wszystko jest twoje”.
Wielka wiara zawsze jest produktem wielkiej walki. Nie ma prawdziwego zwycięstwa bez walki. Diabeł nie chce, byś był pełen Ducha Świętego. Jeśli mu pozwolisz, to za rok ciągle będziesz tego szukał. Widziałem was tu przy ołtarzu. Otwieraliście wasze serca i On was oczyścił, a teraz chce was napełnić. Weźcie to, oczekujcie tego! Wielkie świadectwa pochodzą z wielkich prób i doświadczeń. Musimy zazdrośnie strzec wiary, którą głosimy i którą praktykujemy. To są zasady życia w zwycięstwie, życia wiary. Bądź pełen Słowa Bożego! Bądź pełen Ducha Świętego! Pamiętaj, że aby być pełnymi Ducha Świętego i działać w mocy, musisz być pełen współczucia i żyć w gotowości cały czas. Musisz bardziej troszczyć się o szlachetny charakter, niż o reputację. Musisz każdego dnia starać się wchodzić na wyższy poziom. Nie bądź zadowolony, jeżeli jutro będziesz w tym samym miejscu, co dzisiaj. Staraj się być wyżej i bliżej Boga. To jest tajemnica życia wiary i zwycięstwa.
„Człowiek według Bożego serca” z rozdziału - Wiedząc czego słuchamy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz