Bert Clendennen

Bert Clendennen

wtorek, 26 marca 2013

to jest wiek ludzi nieoddanych

Pozwoliliśmy na pewne rzeczy, które zatruły ciało. Przyszedł fałsz. Powstała tragiczna mieszanina. Rozlega się wołanie o realność i w tych ostatnich dniach Bóg będzie miał taki lud. Bóg zaszczycił ciebie i mnie. Zostaliśmy powołani, aby być naczyniami, poprzez które Bóg wyleje Siebie samego w tych ostatnich dniach. Tak więc patrzymy na wszystko, co odnosi się do przebudzenia. Na ludzi, na Boga przebudzenia, dynamikę modlitwy, co znaczy zwyciężanie z Bogiem i głoszenie, które przyniesie przebudzenie.

2 Piotra 3:9, „Pan nie zwleka z dotrzymaniem obietnicy, chociaż niektórzy uważają, że zwleka, lecz okazuje cierpliwość względem was, bo nie chce, aby ktokolwiek zginął, lecz chce, aby wszyscy przyszli do upamiętania. A dzień Pański nadejdzie jak złodziej; wtedy niebiosa z trzaskiem przeminą, a żywioły rozpalone stopnieją, ziemia i dzieła ludzkie na niej spłoną. Skoro to wszystko ma ulec zagładzie, jakimiż powinniście być wy w świętym postępowaniu i w pobożności.” Jakimiż powinniście być wy? Bóg zadaje to pytanie każdemu dziecku Bożemu, które będzie częścią kościoła czasów ostatecznych. My z pewnością jesteśmy ludźmi, na których przyszedł koniec tego świata. Doświadczamy dzisiaj tego, co Apostoł Piotr opisał w naszym tekście. Widząc to wszystko, musimy zajrzeć w głąb samych siebie i zobaczyć, czy mamy to, czego wymaga Bóg, stając w obliczu końca tego wieku. W każdym pokoleniu były znaki wskazujące na przyjście Chrystusa. To ta nadzieja utrzymywała wybranych Bożych. Nie było pokolenia, które nie byłoby świadkiem wypełnienia się znaku Jego przyjścia. To było właśnie to, co podtrzymywało nadzieję.

Zadziwiającym jest, ile miejsca poświęca Apostoł Piotr w tych dwóch krótkich  listach przyjściu Chrystusa i końcu wieku. Duch Święty, z myślą o końcu, położył wielki nacisk na „jakimiż powinniśmy być my”, którzy widzimy, jak nadchodzą te rzeczy. Z tą myślą chcę przedstawić jakimi powinniśmy być, aby wypełnić Boży cel w końcu czasu. Po pierwsze, musimy być ludźmi owładniętymi wizją i celem Bożym. Jesteśmy współ-agentami Boga, partnerami, narzędziami Wszechmogącego w odkupieniu. Bóg żyje w nas, jeżeli Jego poselstwo jest zwiastowane, będzie musiało to przejść przez nas. Wizja Boża i Jego cel muszą być odnowione w kościele do takiego stopnia, że będzie nas to prowadzić poza ograniczenia ludzkiego rozumu.

Pierwszy krok, to rozpoznać, że brakuje jakiegoś składnika. Kościół nie jest taki, jaki miał być. Z pewnością nie jest taki, jaki Bóg chciał, aby kościół był w końcu czasu. Musimy też pamiętać, że Jezus powiedział, „Na tej opoce zbuduję kościół mój, a bramy piekielne nie przemogą go”(Mateusza 16:18) Powstanie kościół i będzie on złożony z ludzi całkowicie owładniętymi wizją i celem Bożym. Jezus opisał ludzi końca wieku w Mateusza 11 :12. „Królestwo Niebios doznaje gwałtu, i gwałtownicy je porywają”. Nasza wizja musi obejmować fakt, że Bóg był w Chrystusie, jednając świat ze Sobą. Chrystus teraz w nas dokonuje pojednania. Musimy wiedzieć, że Chrystusa w nas, to ten sam Chrystus, którego znajdujemy w Ewangelii. Musimy znać Go jako lekarza każdej choroby. Nie tylko musimy widzieć Go, jako lekarza, nasze nauczanie musi manifestować Go jako lekarza każdej choroby. Kościół musi ogłaszać Go ze śmiałością, której świat nie może się oprzeć.

Chrystus musi być głoszony, jako odpowiedź na każdą sytuację. Wizja musi wynieść nas poza zburzone mury i spalone bramy. Oczami Bożymi musimy widzieć  złoty świecznik. Ta wizja musi kierować każdą chwilą naszego czuwania. „Dla mnie życiem jest Chrystus”. To musi być naszym świadectwem w słowie i uczynku. Pawła świadectwem było, „ O jedno zabiegam”. Jeżeli mamy być ludźmi końca czasu poprzez których przepłyną cele Boże, musimy być całkowicie pochłonięci wizją tego, co Bóg czyni w tym końcu czasu. Ludźmi pod panowaniem. Całe moje życie byłem zaintrygowany ludźmi, którzy łączyli jedno pokolenie z drugim. Tymi którzy powstali i zdominowali scenę w ich pokoleniu. Czy byli dobrzy, czy źli, jest w nich coś charakterystycznego, co musi być zaobserwowane przez nas, którzy jesteśmy zdeterminowani, aby być głosem Bożym w końcu czasu.

Spójrzmy na Dżyngis-chana, co sprawiło, że stał się człowiekiem, którego najbardziej bano się w XII wieku. W wieku 13-stu lat schował się za krzakiem i obserwował, jak najeźdźcy palą jego wioskę, zabijają jego ludzi. Stojąc tam sam przysiągł, że pomści swój lud. Z nieznanego człowieka stał się najstraszniejszym człowiekiem w XII wieku. On zagrabił ziemię. Kiedy zmarł, jego ciało zostało przetransportowane 2000 mil i pochowane na Pustyni Gobi. Wszyscy, którzy widzieli pogrzeb, już nie żyją. Co nim kierowało? To była wizja. On był opętany. Życie dla , Dżyngis-chana oznaczało życie dla szatana. Wizja zrodzona w nim przez szatana zaprowadziła go na krańce ziemi.

Hitler wierzył, że narodził się, by być panem ziemi. Stał się panem Europy. Jego organizacja brązowych koszul została rozwiązana, a on został wtrącony do więzienia. Kiedy został uwolniony, chodził po ulicach Wiednia, był nieudacznikiem dla każdego z wyjątkiem samego siebie. Z nieznanej osoby powstał, aby być najstraszniejszym człowiekiem XX wieku. Był kierowany wizją. Nic nie było ważne poza marzeniem, które go ogarnęło. Dla Hitlera żyć, oznaczało żyć dla szatana. Paweł powiedział, „Dla mnie życiem jest Chrystus...” Naczynie, które Bóg użyje w tych ostatnich dniach, musi być ogarnięte wizją, nie może mieć innych zainteresowań poza Chrystusem.

Po drugie musimy być oddanym ludem. To jest wiek ludzi nieoddanych. Wiek małżeństw na próbę, aborcji dzieci, samobójstw i rozwodów. Spłodziliśmy pokolenie, które kurczy się pod gorącym słońcem. Każdy kościół popadł w głupotę tego, co nazywają grupami wsparcia. Grupami wsparcia grubych, chudych, rozwiedzionych, i tych, którzy ponownie zawarli związek małżeński. Mamy ich wszystkich. To jest dzień cofania się, grup wsparcia i ludzi żyjących przeszłością. Ten sam duch lenistwa, rezygnacji i ucieczki zaatakował Kościół. Nie tylko musimy mieć wizję wielkości Boga, musimy być oddani, aby zobaczyć naszego wspaniałego Boga, manifestującego się wśród nas.

Ten duchowy bałagan nie powstał z dnia na dzień i nie zniknie z dnia na dzień. Ale zniknie, jeżeli Bóg znajdzie ludzi, którzy „dokonawszy wszystkiego, ostoją się.” Oby Bóg dał wizję i oddanie dla tych ołtarzy, gdzie jak Jakub, będziemy wołać, „Nie puszczę cię, aż mi pobłogosławisz.” Takie oddanie może narodzić się tylko z wizji realności Boga. „Kto bowiem przystępuje do Boga, musi wierzyć, że On istnieje.” (Hebrajczyków 11:6) Bóg odda siebie samego tym, którzy oddają siebie samych Jemu. Boże słowo, to „Jeżeli ty to zrobisz, ja też to zrobię.” Trzeba prowadzić wojnę i odnieść zwycięstwo. Musi być podjęte zobowiązanie,  nie może być tylnych drzwi. Musi być wizja, która będzie nas inspirować i oddanie mówiące Bogu, „Jestem tutaj, aż nadejdzie odpowiedź.” Takie oddanie rodzi się z dyscypliny. Paweł powiedział, „miłość Chrystusowa ogarnia nas.” Miłość Chrystusowa. Wizja tego, czego pragnie Chrystus musi prowadzić nas poza granice ludzkiego umysłu, tak, abyśmy oddali siebie samych bez zastrzeżeń temu, kim On chce, abyśmy byli i co robili. On może wysłać nas do najdalszego zakątka ziemi. To nie ma znaczenia. Musimy być oddanym ludem. Musi mieć miejsce poświęcenie dla celu. Bóg użyje twojego życia, jeżeli będzie właściwe oddanie. Tak, jak apostoł Paweł, musimy być ludźmi jednej rzeczy i tylko jednej rzeczy. Ludźmi wizji, ludźmi oddanymi. Jakimi ludźmi powinniśmy być my?

„Szkoła Chrystusa” - cykl Drogi do mocy, z rozdziału – Jakimiż powinniście być wy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz