W czasach Noego, kiedy świat był tak bardzo zepsuty, że Bóg
musiał go zniszczyć przez potop, Bóg potrzebował tylko gotowego do boju
kaznodziei. Noe był jednym z najefektywniejszych kaznodziejów jacy kiedykolwiek
żyli. Stał wśród tego krnąbrnego i przewrotnego pokolenia i ogłaszał ewangelię
wyzwolenia dla wszystkich, którzy posłuchają. Kiedy Niniwa była tak zepsuta, że
przelatujący nad nią sęp musiał zatkać nos, Bóg potrzebował odważnego
człowieka. Jonasz wyszedł na ulice Niniwy, głosząc: „Jeszcze czterdzieści dni
pozostaje do zburzenia Niniwy” (Jonasza 3:4). Sześćset dwadzieścia tysięcy ludzi
pokutowało w worze i popiele. Aby
zmienić sytuację, Bóg potrzebował tylko bojownika, który stanąłby i głosił to,
w co wierzył. Miejscem kaznodziei nie są marsze uliczne lub bratanie się z
politykami, lecz kazalnica, przy której zajmuje się zborem. W kościele jest
dość grzechu, by dorosły człowiek zwymiotował. Uporządkuj kościół, spraw, aby
stał się sprawiedliwością Bożą, a wtedy kościół zgromi ciemność. Niech ma
odwagę by być innym w tym społeczeństwie, a Bóg zmieni sytuację. Bóg zawsze
potrzebował tylko ludzi, którzy potrafią stać na pozycji. Kiedy Sodoma
stała się tak zepsuta, że Bóg nie miał innego wyjścia i musiał ją zniszczyć, ze
względu na Lota dał Abrahamowi obietnicę. Bóg rzekł: „Nie zniszczę ze względu
na tych dziesięciu” (1 Mojżeszowa 18:32). Abraham nie musiał ratować obywateli
Sodomy. Musiał tylko znaleźć dziesięciu ludzi, w których żył Bóg.
Niech kościół reprezentuje Boga, a On zachowa naród. Jeśli
jednak będziemy trwać w tragicznej miksturze prawdy i fałszu, ciała i Ducha,
Bóg pozwoli, by spadł na nas ten sam sąd, który spadł na wschodnią Europę.
Prawdziwy kościół we wschodniej Europie wiedział, że Bóg pozwolił by zapanował
tam komunizm dla tych samych powodów, dla których pozwolił Nebukadnesarowi
wkroczyć do Jerozolimy; aby zburzyć warownię fałszywej religii. Bóg nie kocha
Ameryki lub jakiegokolwiek innego narodu bardziej, niż Europy Wschodniej lub
Rosji. Albo kościół będzie w porządku, albo Bóg będzie sądził kraj. Jeśli w którymkolwiek
wieku Bóg znajdzie ludzi, gotowych stanąć u Jego boku i żyć dla Niego, zanim to
społeczeństwo osiągnie punkt z którego nie ma powrotu, On wybawi to społeczeństwo.
Prawdziwi uczniowie wiedzą, że to, co Bóg umieścił w środku cywilizacji, czyli
Swój kościół, ma wpływ na całość. Wiedząc o tym, nie boją się uderzyć w sam
środek. Tanią łaskę sprzedaje się na
bazarach! Sakramenty, przebaczenie grzechów, chrzest i wyznania wiary rozdawane
są po obniżonych cenach. Współczesny kościół głosi niebo bez piekła, wieczerzę
bez dyscypliny, członkostwo w kościele bez owoców sprawiedliwości. Kościół,
porwany w wir taniej łaski, nie głosi całej prawdy Bożej, bojąc się urazić
dusze tych, którzy w niedzielny poranek mienią się uczniami Bożymi, a w
poniedziałek żyją jak bezbożnicy.
Kościół musi powiedzieć tym ludziom: „Nie możesz żyć jak
bezbożnik i oczekiwać, że Bóg będzie z tobą współdziałał”. Uczniowie nie bali
się podnieść swego głosu przeciwko takim kpinom. Nie poświęcali się dla
sukcesu, lecz dla Jezusa Chrystusa. Łaska przedstawiana jest jako niewyczerpany
skarb kościoła, z którego spływa błogosławieństwo bez zadawania pytań lub
ustalania granic. Ośmielamy się drukować
książki które zawierają tylko obietnice Boże i nazywać je Bibliami. Nikt nie ma
prawa wyrywać z kontekstu obietnicy Bożej. Musimy wiedzieć, że Bóg oczekuje
jakości, a nie ilości. Bycie uczniem Pana pośród tego krnąbrnego i przewrotnego
rodu wymaga odwagi. To tego powołał nas Bóg.
„Szkoła Chrystusa” - cykl Uczniostwo, z rozdziału – Odważny Uczeń
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz