W innej Ewangelii, powiedział: „Jeśli ktoś chce być uczniem
moim, niech zaprze się samego siebie ...”. Kościół jest żywym, rozmnażającym
się organizmem. Życie nie wywodzi się z kościoła, to kościół wywodzi się z
życia. Zadaniem kościoła nie jest
nawracanie ludzi, lecz czynienie ich uczniami. Rozpatrujemy kwestię
uczniostwa i cech uczniostwa, rozumiejąc, że jak powodzi się kościołowi, tak
powodzi się światu. Aby uzdrowić społeczeństwo,
musisz uzdrowić kościół. Jest to fakt historyczny. Żadne społeczeństwo ani cywilizacja
nie upadło, dopóki nie upadł kościół. Kiedy ci, których Bóg umieścił w centrum społeczeństwa,
Jego lud, Jego kościół, przestanie reprezentować Boga, wtedy cała cywilizacja upada.
Każdy ewangelista, który pracując dla Boga wywarł wpływ na swoje pokolenie,
od Pawła aż do teraz, miał do czynienia z tym, co nazywany kościołem.
Czternaście ksiąg Nowego Testamentu zostało napisanych przez jednego człowieka,
Apostoła Pawła. Każdą z tych czternastu
ksiąg napisał po to, by poprawić w kościele coś, co było złe. Oczywiście przynosił
też objawienie, lecz w każdym liście chciał poprawić coś złego w kościele. To
daje nam do zrozumienia, jak ważna jest zdrowa doktryna.
Aby uporządkować kościół, musimy zacząć od podstaw. Owoc poznaje
się dopiero w drugim pokoleniu. Nie mówi się po prostu: „Po ich owocach
poznacie ich” (Mateusza 7:16) i nie osądza osoby na podstawie tego, co czyni w
tej chwili. Nie o tym mówi Bóg. Chodzi o
to, że kościół poznaje się po rodzaju nawróconych, którzy będą tworzyli kościół
jutra. Spójrzmy więc na osobę, którą Biblia nazywa uczniem. Wykazaliśmy na
podstawie Słowa Bożego, że główną cechą ucznia jest wierność.
Teraz porozmawiajmy o odwadze. Odwaga cechuje tych, którzy są
prawdziwymi uczniami Pana. W Ewangelii Mateusza 10:33 Jezus mówi o tych, którym
brakuje odwagi. Mówi: „Tego, kto by się mnie zaparł przed ludźmi, i Ja się
zaprę przed Ojcem moim”. Jeśli wyznacie mnie przed ludźmi, ja wyznam was przed
Ojcem. W wersecie 39 mówi: „Kto stara się zachować życie swoje, straci je, a
kto straci życie swoje dla mnie, znajdzie je”. Taka jest cecha ucznia. Jezus powiedział:
„Jeśli kto chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie i weźmie krzyż
swój, i niech idzie za mną”.
Właściwe postępowanie wymaga odwagi. W naszych czasach pełnych niewierności trzeba mieć odwagę by być
wiernym, by chodzić z Bogiem, by mówić o tym, co właściwe. Nic nie wymaga
większej odwagi od jednostki niż prowadzenie świętego życia pośród tego przewrotnego
i krnąbrnego pokolenia. Jest to czas, w którym uwaga wszystkich zwrócona jest na
chrześcijan. Istnieje pokusa, by wtopić się w otoczenie. Słabość kościoła widać
po jego niezdolności do przeciwstawienia się. Gdy świat stawia wyzwanie temu w
co wierzą, rezygnują ze swych przekonań, by uniknąć czołowego zderzenia ze
światem. Pierwsi chrześcijanie nigdy nie martwili się o to, co świat o nich
pomyśli. Mieli poselstwo i je zwiastowali. Nie miało znaczenia, czy opinia
publiczna była po ich stronie czy nie. Wiedzieli, że mają rację i ta pewność
dawała im odwagę by trwać. Nigdy nie stawiali Jezusa w pozycji współzawodnictwa
z innymi bogami. Zeszli z sali na górze oznajmiając wszystkim innym religiom,
że „nie ma żadnego innego imienia pod niebem, danego ludziom, przez które moglibyśmy
być zbawieni” (Dzieje Apostolskie 4:12). Nie współzawodniczyli z nikim. Po prostu
mówili tym, którzy chcieli słuchać: „taka jest droga, albo nią pójdziesz, albo
będziesz potępiony”. Nie ważne, czy świat nazwał ich bigotami, wiedzieli, że to
w co wierzyli jest słuszne i dla tego poselstwa oddali swoje życie.
Pierwsi chrześcijanie poprzez swoje życie i czyny byli uosobieniem
wiary. Zamienili pręgierze w kazalnice, więzienia w kościoły i walczyli z
bestią z Efezu. Byli bici, torturowani, wywlekani z domów, a jednak zwiastowali
ewangelię, która zachwiała posadami imperium. Brak odwagi w tym pokoleniu jest
smutnym komentarzem do naszych czasów. Żyjemy w wieku ugody. Przeszliśmy przez
to, co nazywano „Ruchem dla Jezusa”; była to młodzież, która twierdziła iż
walczy z konformizmem społeczeństwa, choć każdy jeden z nich był wierną kopią
innego. Mówili w taki sam sposób, ubierali się tak samo i biegli z tym samym tłumem.
Mówię wam, że służymy wyjątkowemu Bogu, który powołał nas by być
innymi. Powołał nas by zwiastować prawdę, która uczyni ludzi innymi. Kto boi
się śmierci, nie ma prawa żyć. Dopóki my, jako chrześcijanie, nie uwierzymy, że
to, czemu służymy jest większe od nas samych, nie będziemy mieli odwagi by
sprostać życiu takim jakie ono jest. Dopóki nie pojawi się coś, za co warto
oddać życie, tak naprawdę nie wiemy nic o życiu. O pierwszych chrześcijanach
powiedziano, że „nie umiłowali życia swojego tak, by raczej je obrać niż śmierć”.
Dziewięćset zwiedzionych osób, które poszły za Jim’em Jones’em do Gujany, wierzyło, że
ich droga życia jest jedynie prawdziwą i woleli oddać swoje życie niż poddać
się. Byli oszukani, lecz pokazali światu najwyższy rodzaj poświęcenia. Gdybyśmy tylko widzieli Chrystusa i Jego
sprawę w takim świetle, jak życzyłby sobie tego Bóg, my również bylibyśmy
zdolni do takiego poświęcenia.
Bóg chce, aby
Chrystus stał się dla nas tym, czym Jim Jones dla tych oszukanych dusz. Jezus
musi być naszym Panem do takiego stopnia, że będzie dla nas ważniejszy niż życie.
To w takim sensie należy rozumieć słowa, że kto boi się śmierci, nie ma prawa
żyć. Życie dla tchórza jest czymś przykrym.
Żyjemy w wieku strachu, nasze drzwi mają zasuwy a miejsca pracy wyglądają jak
fortece. Nigdy nie wierzyłem, że nasze społeczeństwo może do tego dojść. Żyjemy
w czasach masowych morderstw, świat został prawie całkowicie opanowany przez
demony. To wywołuje strach, który trzyma ludzi za zabarykadowanymi drzwiami.
Wolałbym umrzeć, niż żyć w taki sposób. Lepiej jest żyć tylko
jeden rok jako wolny człowiek, niż tysiąc lat będąc zabarykadowanym,
ukrywającym się przed diabłem przez całe życie, ściganym przez strach. Ci,
którzy są zbyt słabi by żyć zgodnie z tym, w co wierzą, są nieudacznikami
niedostosowanymi do życia. Ciężko się do
tego przyznać, lecz w kościele widzimy więcej strachu, niż gdziekolwiek
indziej. Ludzie chodzą do kościoła, mówią o tym, jak cudowny jest Jezus, a
potem idą do pracy i boją się nawet wspomnieć Jego Imienia. Świat dmucha nam w
twarz oparami piwa, zmuszając do wysłuchiwania brudnych dowcipów, a my próbujemy
ukryć to, co Bóg dla nas uczynił.
„Szkoła Chrystusa” - cykl Uczniostwo, z rozdziału – Odważny Uczeń
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz