Bóg
oczekuje jakości, nie ilości. On zmienił świat przy pomocy garstki ludzi.
Wielki, religijny tłum nie potrafi dzisiaj niczego zmienić. To jakość
wierzącego sprawia, że po wykonaniu wszystkiego może się ostać. Choć lew ryczy,
rzeka płynie, ogień płonie, on stoi, mając biodra przepasane prawdą Bożą. Kiedy
Marcin Luter miał stawić się na Sejmie w Wormancji, jego ludzie prosili go, by nie
szedł. Mówili mu: „Spalą cię na stosie”. On odrzekł: „Nie ważne czy zbudują
stos od Wittenbergi do Rzymu, mogę maszerować prosto na niego, śpiewając na
chwałę Temu, który na Golgocie odkupił moją duszę”. Musisz tylko wiedzieć, że
masz rację, a potem trwać w tym. Bóg będzie wspierał takich ludzi. On nigdy nie używa niezdecydowanych. Nie ma
dla nich miejsca w Królestwie Bożym. Należy ono do tych, którzy odrzucają
zabezpieczenie i mówią: „Albo Jezus albo nic”. Albo warto dla Ewangelii
poświęcić wszystko, albo nic. „Oto jestem, nic innego nie potrafię”
brzmiały słowa Marcina Lutra w najczarniejszej godzinie, kiedy napisał pieśń
„Warownym grodem jest nasz Bóg”. Bóg chce, byśmy osiągnęli poziom, w którym
odrzucimy wszelkie zabezpieczenia, poprzestając na tym, że ewangelia jest
odpowiedzią na wszystko. Nie tylko
posiadamy prawdę, lecz staliśmy się prawdą i stoimy wśród rodu krnąbrnego i
przewrotnego, który zmierza w złym kierunku i mówimy: „To jest droga, idźcie
nią”. Bóg powołuje odważnych uczniów. Nigdy nie używa niezdecydowanych. Bóg
chce mieć żołnierzy. Paweł wziął ze sobą w podróż misyjną Jana zwanego Markiem.
W najgorętszym miejscu bitwy Jan się wycofał. Kiedy przyszedł czas na kolejną
podróż, Barnaba chciał aby Paweł zabrał Jana Marka. Paweł odmówił. Powiedział
przez to: „Oparłem się kiedyś na tej trzcinie, a ona się złamała. Nie wezmę go
po raz kolejny.” Jan zwany Markiem zmienił się i stał się żołnierzem, lecz musiał to udowodnić
Pawłowi. Odmawiając zabrania Jana Marka, Paweł rzekł: „Nie mogę użyć
niezdecydowanego”.
Musicie
się zdecydować. „Człowiek o rozdwojonej
duszy, (jest) chwiejny w całym swoim postępowaniu” (Jakuba 1:8). Musicie być
całkowicie przekonani. O Hebrajczykach powiedziano: „Gdyby pamiętali skąd
przyszli, mieliby sposobność aby tam powrócić”. Paweł rzekł: „Demas mnie
opuścił, umiłowawszy świat doczesny”. Demas nigdy nie opuścił świata, marzył o
nim i wrócił do niego.
Jeśli
wciąż masz aspiracje związane z tym światem, będziesz obracał się wokół tego świata.
Bóg domaga się twojego życia i aby On mógł je mieć, ty musisz je stracić. Bóg
nie szuka niedzielnych świętych. Nie potrzebuje ludzi, którzy modlą się usilnie
tylko wtedy, gdy są w potrzebie. On chce, abyś z Nim rozmawiał. W 2 Księdze
Kronik 7:14 Bóg mówi: „ukorzy się mój lud, który jest nazwany moim imieniem, i
będą się modlić, i szukać mojego oblicza...” Tu nie chodzi o powtarzanie,
„Ukorzy się, i będzie się modlił i szukał mego oblicza”. Poganie się modlą,
muzułmanie się modlą, Hindusi się modlą; lecz szukanie Bożego oblicza to
szukanie obecności Wszechmogącego, nie po to tylko by coś od Niego otrzymać, lecz
by mieć z Nim społeczność.
Bóg
nie jest Bogiem wygodnictwa. On nie pragnie ludzi, którzy uznają Go w
niedzielę, a w poniedziałek żyją jak bezbożnicy. Pragnie ludzi, którzy w każdym
momencie każdego dnia zajęci są Jego osobą, ludzi, którzy nie zainteresowani są
tym, co Bóg dla nich uczynił, lecz Nim Samym. Bóg nie musi mieć akurat ciebie,
lecz ty musisz mieć Boga. Grzech jest znakiem słabości. Mówimy o świeckości.
Próbowaliśmy uczynić ze świeckości pewnego rodzaju okrycie, traktować ją jak
miejsce, do którego się idzie. Świeckość to wpływ niewłaściwego systemu.
Jeśli
wizyta babci w niedzielę wystarczy diabłu do powstrzymania cię przez pójściem do
kościoła, jesteś tak samo świecki jak człowiek przy stoliku w barze. Jeśli
odwiedziny babci są dla ciebie ważniejsze niż dom Boży, jesteś pod wpływem
niewłaściwego systemu. Jesteśmy na ziemi po to, by wykonywać wolę Bożą.
Wszelkie inne działania są tyko środkiem do osiągnięcia tego, do czego nas
powołał. Bożą wolą jest, abyśmy byli naczyniami, poprzez które On będzie mógł
żyć. Powinniśmy być napełnieni Duchem Świętym, a wtedy gdziekolwiek pójdziemy,
Bóg tam będzie. Muszę mieć odwagę, by przedstawić ludziom Boga. To, czy ludzie
chcą Boga czy nie, nie ma znaczenia. Muszę im powiedzieć o Bogu. Jeżeli boimy
się być innymi, nie przedstawiamy dla Boga żadnej wartości. Jeśli jesteś
chrześcijaninem, jesteś inny. Świat nie ma niczego takiego jak Bóg i jeśli
jesteś prawdziwym chrześcijaninem, ludzie poznają, że jesteś inny. Jeśli boisz się być inny, zginiesz razem z
tłumem. Bóg cię opuści. „Kiedy wejdziesz między wrony musisz krakać jak i one”,
to bardzo niewłaściwe motto. Kiedy wejdziesz między wrony, rób to, co robiłby
Chrystus. Miej odwagę. Powstań i ogłaszaj Chrystusa gdziekolwiek jesteś.
Wszelki
grzech jest objawem słabości. Kłamstwo jest próbą ukrycia wad twego charakteru.
Przeklinanie wskazuje na brak zdolności do wyrażania się. Prawdą jest, że
„czyny pijanego świadczą o myślach trzeźwego”. Pijak bez alkoholu nie ma odwagi
uczynić tego, co chce. Paweł rzekł: „Wszystko mogę w tym, który mnie wzmacnia,
w Chrystusie” (Filipian 4:13). Mogę kochać, mogę wierzyć, mogę stać i mogę być
wierny dzięki Panu Jezusowi Chrystusowi.
„Szkoła Chrystusa” - cykl Uczniostwo, z rozdziału – Odważny Uczeń
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz