W moim duchu byłem z Mojżeszem, kiedy stanął przed faraonem. Czułem to, co on. Mojżesz stawił czoła „lwu w jego jaskini”. Przekazywał Słowo Boże. Przyszły wszy i odeszły. Pojawiły się muchy i odeszły. Kiedy Mojżesz był sam, diabeł szeptał, „To nie ty sprowadziłeś wszy, żaby, muchy lub grad. One by i tak przyszły.” Każdego ranka, kiedy wstawał z łóżka, myślał, „Nie mogę znowu stanąć przed faraonem”. Miał takie same obawy i strach, jak my. Mojżesz przeżywał taki sam strach, jak wy, kiedy stajecie przez niemożliwą sytuacją. Różnica miedzy Mojżeszem, a większością z nas polega na tym, że on nie pozwolił, by ten strach nim rządził; on wstał i poszedł. Różnica między wiarą i niewiarą nie jest sprawą dojścia do miejsca, gdzie nie jesteś spostrzegawczy. Tak nigdy nie będzie. Bez względu na to, co mówią tak zwani sprytni, nigdy nie będzie w twoim życiu takiego czasu, że niczego nie będziesz się bał, stojąc przed nieznanym; kiedy jesteś powołany przez Boga, by pójść, nie wiedząc dokąd idziesz. Jednak wiara idzie dalej, pomimo strachu i wątpliwości. Będziesz się bał, ale musisz stanąć po stronie wiary. Człowiek, który próbuje przedstawić się inaczej, jest kłamcą.
Kiedy, jako młody marynarz, płynąłem przez morze, moją największą obawą było to, że kiedy popatrzę z niewłaściwej strony na działo, mogę uciec. Mogę być tchórzem. Nie wiedziałem, że nigdy tak nie będzie, ale we mnie był wielki strach. Na tym okręcie, w tej samej kompanii był pewien młody człowiek. Na swoim ramieniu miał wytatuowaną trupią czaszkę i kości oraz napis, „Śmierć przed hańbą”. Patrzyłem na niego i chciałem być taki, jak on, by nie mieć tego okropnego strachu i by nie zdezerterować w czasie prawdziwej wojny. Ostatni raz widziałem tego człowieka, kiedy stał przed kompanią i dowódca skazał go na 20 lat więzienia za dezercję na froncie. W nim był taki sam strach, jak we mnie. Jednak w czasie walki ja stanąłem po stronie odwagi. Wiara staje po stronie Bożej. Przez długi czas pracowałem ze zrozumieniem, że Bóg dał bohaterom z Biblii specjalne objawienie, by nie mogli zwątpić. Jednak nam Bóg dał o wiele pewniejsze słowo prorockie. Stajesz przed górą, za którą nic nie widzisz. Wiesz, że Bóg może, ale się boisz. Jesteś w dobrym towarzystwie. Każdy, kto był przed tobą, też się bał, kiedy tam był.
Popatrzcie na Eliasza, wielkiego proroka w czasie suszy trwającej trzy i pół roku. Eliasz był posłany do króla Achaba, by mu powiedzieć, że według jego słowa nie będzie deszczu przez trzy lata. Ja byłem z Eliaszem, kiedy on to przekazywał. Byłem tam w duchu. Wiem, co on czuł. Z każdym krokiem w kierunku pałacu diabeł mówił, „Ty, ty chcesz mu to powiedzieć? Chcesz mu powiedzieć, że nie będzie deszczu przez trzy lata, a zanim opuścisz pałac, będzie powódź”. Skąd wiem, jak czuł się ten mąż Boży, Eliasz? Ponieważ Jakub powiedział, że był on człowiekiem takim, jak my. Wiem również, że tak mi mówi diabeł za każdym razem, kiedy udaję się na taką misję. Szatan szeptał, - lepiej wróć i pomódl się oto jeszcze raz, gdyż popełniasz największy błąd w życiu” Dziewięćdziesiąt dziewięć procent kaznodziejów wróciłoby z powrotem. Eliasz tego nie słuchał. Strach był, ale on go nie słuchał. Poszedł za tym, w co wierzył i przez swoje słowo zamknął Niebo. Są dwie siły - Bóg i diabeł. Bóg nie dał nam ducha strachu, ale to nie znaczy, że ten duch nie działa w starym stworzeniu. Bóg mówi, kiedy wy wierzycie, wtedy przychodzi strach i opozycja. Czemu będziecie wierzyć? Człowiek z ręką uschłą od urodzenia przyszedł do Jezusa. Jezus powiedział do niego, „Wyciągnij swoją rękę” Natychmiast po usłyszeniu tego inny glos, inna osoba, stary człowiek, diabeł działający przez ciało mówi, „nie możesz tego zrobić. Nigdy w swoim życiu nie używałeś swojej ręki”. W drugim uchu głos Boży mówi, „Wyciągnij ją”. To, w co on teraz uwierzy, zdecyduje o wyniku. Jeżeli uwierzy strachowi i nie ruszy ręką, będzie inwalidą do końca życia, ale jeżeli wstanie pomimo strachu, zobaczy cud. On otrzymał cud.
Kiedyś głosiłem na ewangelizacji w Bay City, w Teksasie. Miasteczko ma 5000 mieszkańców. To była walka. Zbór przeszedł wiele i pozostała tylko garstka ludzi. Jedna z kobiet od urodzenia miała przyrośnięty język. Pewnego wieczora, w środku mojego kazania podbiegła i przerwała moje kazanie, upierając się, bym pomodlił się o nią. Tak, jak ten chromy w Listrze, który miał dość wiary, by być uzdrowionym, ta kobieta również miała wiarę, by być uzdrowiona. Desperacko prosiła mnie o modlitwę. Nie mogłem jej zrozumieć, ale pastor znał jej dolegliwość i powiedział, że ona prosi, bym się o nią pomodlił, by Bóg rozwiązał jej język. Miała język operowany cztery razy, ale nie była uzdrowiona. Kiedy zrozumiałem jej problem, przyszła mi myśl, by kazać jej pokazać język. Odczuwałem, że Pan mówi mi, bym dotknął jej języka. Ogarnął mnie strach, gdyż to wydawało mi się głupie. Pomimo mojego strachu powiedziałem, „wystaw swój język”. Ona wymamrotała, „Nie mogę”. Pastor to zrozumiał i powiedział mi, że ona nie potrafi wystawić swojego języka. Powiedziałem jej, by otworzyła usta, i ona to zrobiła, a wtedy ja chwyciłem jej język i modliłem się. Cudownie ta 54-letnia dolegliwość została przełamana natychmiast i kobieta mówiła płynnie
„Szkoła Chrystusa” - cykl Wiara z rozdziału – Wiara – dar Boży.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz