Bert Clendennen

Bert Clendennen

wtorek, 13 marca 2012

strach, o którym mówię, jest przeciwieństwem wiary

Nie trzeba wiary, by ochrzcić człowieka lub dać komunię. Trzeba wiary, by zmienić życie człowieka. Do zwycięstwa trzeba posłuszeństwa i wiary. Możesz spodziewać się, że diabeł będzie walczył przeciw tej wierze. Zwycięstwo zależy od tego, za czym pójdziesz - za wiarą czy za strachem. Istnieje duch strachu, demon, który musi być wrzucony, ale ja nie o takim strachu mówię. Mówię o strachu, który mamy zawsze, kiedy stajemy przed niemożliwością. Pewni kaznodzieje mówią, że mogą was uwolnić od wszelkiego strachu. Słuchałem już tych głupstw, ale duch strachu, który jest w starym człowieku, będzie się sprzeciwiał twojej wierze w Boga. Widziałem takie nabożeństwa, gdzie kaznodzieja wkładał ręce na ludzi, by uwolnić ich od strachu. To powoduje u tych ludzi coś strasznego. Mówi im się, że jakiś demon ich opętał, a ponieważ są chrześcijanami, nie mogą być opętani przez demony. Strach, o którym mówię, jest przeciwieństwem wiary. Od tego strachu nigdy nie będziesz wolny, ale musisz go odrzucać, uznając siebie za martwego dla ciała. Kaznodzieje, którzy to głoszą, kiedy sami staną przed sytuacjami zagrażającymi życiu, boją się. Chodzą do lekarzy tak samo, jak ludzie, którym każą się nie bać.

Najważniejszym działaniem wiary jest posłuszeństwo, czyli posłuszeństwo Bogu pomimo strachu. Popatrzcie na Pawła i Sylasa w Filipii. Pamiętajcie, że mamy taką samą wiarę, jak apostołowie; ta sama wiara, z jaką apostołowie byli posłuszni w więzieniu w Filipii, jest w nas. Paweł miał te same obawy i wątpliwości, co wy. Żaden kaznodzieja wyzwolenia nie wyzwolił apostoła od tego. Ciągle odzywa się stara natura. Szatan daje ducha bojaźni. Bóg nie dał nam ducha bojaźni, czyli jest odwrotnie. Strach przychodzi od szatana, który może działać tylko przez starego człowieka. Z pewnością diabeł mówił Pawłowi, że zawiódł Boga, bo inaczej nie byłby w więzieniu. Paweł odrzucił to kłamstwo. Co się wtedy stało? Tej nocy w wewnętrznej celi tego więzienia, gdzie nie dochodzi nigdy promień światła, ich plecy były poranione od bicia, groziła im infekcja, wzmagała się gorączka, ból głowy, strach, a szatan im mówi, że zgniją w tym więzieniu, Paweł szepcze, „Sylasie”. Słyszy odpowiedź, „Tak, bracie Pawle”. „Zaśpiewajmy na chwałę Pana”. My mamy tą samą wiarę. Jedyna różnica, to my byśmy prawdopodobnie płakali, zamiast chwalić Pana. Wyobrażam sobie dzisiejszego kaznodzieję, mówiącego do Pawia. „Dlaczego mamy uwielbiać Boga? Popatrz, w jakim stanie jesteśmy”. Paweł i Sylas tak nie mówili. Zaczęli uwielbiać Boga, a w wyniku tego Bóg posłał trzęsienie ziemi, otworzył więzienie i zaczęło się przebudzenie.

W roku 1958 zachorowałem na to, co nazywano grypą azjatycką. Zbór miał kłopot, gdyż nie miałem zastępcy. Byłem zarówno dozorcą, jak i pastorem. Ogarnął mnie strach. Była zimna, deszczowa niedziela i wiedziałem, że muszę być za kazalnicą. Nie miał mnie kto zastąpić. Wiedziałem, że pomimo deszczu i zimna za kazalnicą czekało zwycięstwo, ale ogarnął mnie strach. Szatan szeptał, „Jeżeli tam pójdziesz, pogorszysz swój problem, będziesz miał zapalenie płuc i umrzesz." Pomimo strachu przyszła mi myśl, „Jeżeli wierzysz, że Bóg uzdrawia, wstań i postępuj według tego”. Jeżeli człowiek jest zbawiony, nie postępuje, jak grzesznik.” Mojżesz udał się do Egiptu z taką samą wiarą, jaka jest w twoim sercu. Jozue zatrzymał słońce. Daniel stawił czoła lwom, a Paweł śpiewał w więzieniu w Filipii. Oni mieli taki sam strach, jak ty. Bóg powiedział do mnie, „Wstań i idź, nie bądź pod panowaniem strachu”.
Kiedy tego ranka wstałem, nie pamiętam, czy kiedykolwiek byłem bardziej chory. Poszedłem do zboru i usiadłem na podium, ale byłem tak chory, że myślałem, iż upadnę z krzesła. Kiedy przyszedł czas na kazanie, wstałem i wszedłem na kazalnicę, a wtedy zstąpiło na mnie pomazanie. Przez to pomazanie ustąpiły wszelkie symptomy choroby. Głosiłem Słowo i modliłem się za tymi, którzy potrzebowali zbawienia, wkładałem ręce na chorych, ale kiedy skończyłem, myślałem, że umrę. Poszedłem do mieszkania i czułem się tak, jakbym miał umrzeć. Diabeł powiedział, „jeżeli pójdziesz ponownie do kościoła, umrzesz”. Ogarnął mnie strach. Wiedziałem, że muszę pójść ponownie i gdybym pozostał w łóżku, świadczyłoby to o mojej niewierze. Jednak bardzo się bałem. Kiedy już trzeba było iść do kościoła, moja żona powiedziała, „Co masz zamiar zrobić”? Wstałem z łóżka, ubrałem się i poszedłem do kościoła. Ludzie w kościele, patrząc na mnie, powiedzieli, „Pastorze, prawdopodobnie nie powinieneś przychodzić”. Jednak tego wieczoru, kiedy zacząłem głosić, zstąpił na mnie Duch Pański i opuściły mnie nie tylko symptomy, ale zniknął wszelki ślad grypy z mojego ciała. Byłem zupełnie uzdrowiony. Nie posłuchałem strachu. Stanąłem po stronie wiary.

Za każdym razem, kiedy wyjdziesz poza to, co widoczne, będziesz musiał stawić czoła tej bojaźni. Z tego nie uwolni cię nikt, to musi zostać ukrzyżowane. Kiedy staniesz przed niemożliwością, pojawi się strach i zwątpienie, ale pomimo tego, jeżeli powstaniesz, znajdziesz wiarę, którą dał ci Bóg. Nie jest to coś, co sam sobie wypracowałeś, ale będzie działać ta wiara, która jest darem Bożym. Wiara jest darem Bożym.

„Szkoła Chrystusa” - cykl Wiara z rozdziału – Wiara – dar Boży.

1 komentarz:

  1. witam Brata, dziękuję Bogu za te słowa krzepiące serce moje, z Panem

    OdpowiedzUsuń