Bert Clendennen

Bert Clendennen

środa, 12 października 2011

by uwolnić nas od wszystkiego, co nie jest z Chrystusa

Czytamy Jana 8:46, „Któż z was może mi dowieść grzechu? Jeśli mówię prawdę, dlaczego nie wierzycie mi?” Jest to prawda nieosiągalna przez człowieka. Dzisiaj rozważymy pewne fakty z życia Jezusa Chrystusa i wierzę, że one dają w nasze serca wiarę, byśmy mogli pójść dalej, niż jesteśmy. Nie jest to zwyczajna szkoła. Będzie to bardzo intensywny czas studiowania, nie tylko po to, by poznać prawdę, ale by stać się prawdą i by poznać przez Ducha to, czego się uczymy. Musicie osobiście i blisko poznać tego Chrystusa, którego przedstawiamy w tych lekcjach. Tylko takie relacje spowodują wiarę, które wyjdzie poza granice ludzkiego rozumowania i będzie głosić Chrystusa z odwagą i przekonaniem.

Zanim przyjrzymy się tym faktom, musimy zadać sobie pytanie, kto kiedy rzucił takie wyzwanie swoim wrogom, „Któż z was może mi dowieść grzechu”. To było wyzwanie rzucone przez Pana Jezusa i nie można powiedzieć, że On był zarozumiały lub przesadzał, lub nie znał dobrze samego Siebie. On mówił więcej o Sobie, niż o kimkolwiek innym z ludzi. On nie był zarozumiały, ale po prostu stwierdzał fakt. Takie były słowa człowieka, którego sumienie odzwierciedlało twierdzenie; „Ja i Ojciec jedno jesteśmy” (Jan 10:30). Pan jakby powiedział - Ja nie wiem, co to czuć się winnym. Moje sumienie mnie nie oskarża. Nie mam czego żałować. Nic muszę cofać ani jednego słowa. Nikogo nie muszę przepraszać lub prosić o przebaczenie. My nie możemy tego powiedzieć o sobie, gdyż nikt z nas nie miał podobnego przeżycia, ani też nie spotkaliśmy człowieka, który mógłby o sobie tak powiedzieć! Większość z nas jest tak powierzchowna, że przyjmujemy grzech, jako coś nieuniknionego i usprawiedliwionego. Potrzebujemy Ducha Świętego, by nas przekonał, że Jezus Chrystus jest jedynym człowiekiem, który może stwierdzić, że jest bez grzechu. To wystarczyło, by grzeszni ludzi posłali Go na krzyż. Świat nie toleruje takiego człowieka. Gdyby był On tu dzisiaj, świat odrzuciłby Go - On był przezroczystą czystością, potwierdzoną przez Niebo.

Pamiętając o tym, zauważmy ponownie prawdę, że ostatecznym celem Boga jest upodobnienie nas do obrazu tej Osoby; Jezusa Chrystusa. Jesteśmy nowymi stworzeniami. On był pierworodnym nowej rasy. Nie zajmujemy się Nim, jako Bogiem, ale jako osobą - Jezusem Chrystusem. On, który przyszedł z woli Bożej, narodził się z dziewicy, jest pierworodnym nowej rasy. On Sam tak powiedział.

Zgadzamy się z tym, że w Bogu nie było grzechu, ale tu stoi człowiek, Jezus Chrystus i stwierdza tak w Jana 8:46. Kiedy Biblia mówi o upodabnianiu nas do obrazu Chrystusa, oznacza to reprodukowanie moralnego charakteru Jezusa Chrystusa w nas. Jego twierdzenie o bezgrzeszności spowodowało, że grzeszni ludzie Go nienawidzili. Kiedy Jego charakter będzie w nas w takim stopniu, że ludzie zobaczą Jego w nas, zamanifestują taką samą nienawiść. Jezus mógł stanąć przed Bogiem i stwierdzić, że jest bez grzechu. Ta świadomość była częścią tajemnicy pobożności, gdyż to Słowo stało się ciałem. Pomyślcie o tym. On nie tylko przybrał ciało, ale stał się ciałem. Stał się prawdziwym człowiekiem. Musimy znać te słowa Jezusa, kiedy mówił o Sobie w Jana 8:46, o człowieku, Jezusie Chrystusie. Ten człowiek, który jest uwielbiony po prawicy Ojca, był Bogiem, ale był również człowiekiem. W nim możemy widzieć wzór człowieka,  jakim Bóg chce każdego z nas widzieć. Otwórzcie Jana 12:49 i 50. Popatrzmy na te słowa, byśmy mogli zobaczyć tego, do kogo mamy się upodobnić. Mamy do czynienia z człowiekiem - Jezusem Chrystusem, a nie z Bogiem. „Bo ja nie z siebie samego mówiłem, ale Ojciec, który  mnie posłał. On mi rozkazał, co mam powiedzieć i co mam mówić. I wiem, że przykazanie jego jest żywotem wiecznym. Przeto, co Ja wam mówię, mówię tak, jak mi powiedział Ojciec”. Te słowa Jezusa były proste, a jednocześnie miały nieskończoną głębię. W Nim nie było nic dramatycznego. Na to musimy zwrócić uwagę. On nigdy nie zachowywał się, jak aktor lub orator. Nigdy nie ubierał specjalnego stroju, by się odróżniać od innych ludzi. Nigdy nie mówił z grymasem lub gestykulacją. Nigdy nie używał trudnych słów, a powiedział więcej, niż ktokolwiek inny mógł powiedzieć. Ew. Jana 6:63 powiedział, „Słowa, które powiedziałem do was, są duchem i żywotem”.

Prości ludzie chętnie Go słuchali. On nigdy nie próbował zrobić wrażenia oratoryjnymi przemówieniami lub poezją, a jednak Jego słowa są tak piękne, że nigdy nie znudzi się nam słuchanie ich. Bez oficjalnego statusu przemawiał z autorytetem, jakiego nikt przed Nim ani po Nim nie miał. Często mówił o Sobie, a jednak w żadnym przypadku nie możemy powiedzieć, że zajmował się Sobą. Mógł twierdzić, „Ja jestem chlebem życia”, „Ja jestem światłością świata”, „Ja jestem prawdą”. Kiedy mówił o życiu, to przemawiało życie, chociaż mówił to człowiek. Zawsze musimy pamiętać o tej prawdzie, gdyż tylko wtedy, kiedy patrzymy na takiego Chrystusa w Duchu, jesteśmy w stanie upodobnić się do Jego obrazu. Nie możemy się zmienić ponad nasze widzenie Chrystusa. Koniecznie musimy wiedzieć kiedy On mówi, co mówi, z jakim autorytetem mówi i że mówi, jako człowiek. Jezus powiedział, „Słowa, które mówię, nie są moje, ale Ojca”. Z tego powodu ani jedno słowo nie może być dodane do tego, ani ujęte z tego, co Jezus powiedział.

On nie próbował powiedzieć czegoś poprawnie, co być może skieruje kogoś we właściwym kierunku, ale wypowiadał słowa życia ludzkim językiem, na przykład „Mówię wam”. Kiedy poznaję Go i Jego słowa, wiem, że Jego słowa pochodziły od Ojca. Jego słowa były słowami Boga. Jego słowa są odpowiedzią na każdy ludzki problem. W osobie Chrystusa jest odpowiedź na wszystko. On nie potrzebuje pomocy. On jest tym, za kogo się podaje. Kiedy przyjdziemy do Niego, nasza wiara może oprzeć się na tym, kim On jest. „Ufać będą tobie ci, którzy znają imię twoje” (Psalm 9:11). Kiedy to poznamy i uwierzymy w to, wtedy Bóg patrząc na nas indywidualnie i kolektywnie, nie widzi nic innego, tylko Chrystusa. Dlatego wszelka Jego praca z nami polega na tym, by uwolnić nas od wszystkiego, co nie jest z Chrystusa. To jest proces, który Biblia nazywa uświęceniem i to jest odpowiedź na wszystko. Takie jest nasze doświadczenie, kiedy przybliżamy się do Jego podobieństwa, by gromadzić Bożą moc. To musicie zrozumieć, gdyż to was uwolni od niepotrzebnej walki z ciałem. To Jezus Chrystus otrzymał wszelką moc. Zwróćcie uwagę, gdzie On był, kiedy powiedział, „Dana mi jest wszelka moc na niebie i na ziemi” (Mat. 28:18). Po zmartwychwstaniu Jezus pokazał się Swoim uczniom i przekazał im polecenia. Teraz mówi do nich po raz ostami. Za chwile ma wstąpić do Nieba i mówi do nich, jako człowiek uwielbiony. Wszelka moc została dana Jemu, jako uwielbionemu człowiekowi. To mówi bardzo dobitnie, że kiedy idziemy progresywnie w kierunku Jego podobieństwa, rezultatem jest moc. Przez cały czas, od narodzenia na nowo do naszego uwielbienia. Bogu o to w nas chodzi. Z tego powodu celem nadrzędnym jest poznanie osoby Jezusa Chrystusa.

„Szkoła Chrystusa” - cykl Osoba Jezusa, z rozdziału Osoba Jezusa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz