Omawialiśmy determinację, teraz zajmiemy się „współpracą” (Księga Nehemiasza 2:17-18:) „Natomiast obecnie rzekłem do nich: Wy oglądacie niedolę, w jakiej się znajdujemy, że oto Jeruzalem jest spustoszone a jego bramy spalone ogniem. Nuże! Odbudujmy mur Jeruzalemu, abyśmy już nie byli pohańbieni. I opowiedziałem im o dobrotliwej ręce mojego Boga, która była nade mną, oraz o słowach, jakie wypowiedział do mnie król. A wtedy oni rzekli: Zabierzmy się do budowy i przyłożyli ręce do dobrego dzieła". Jako słudzy Boży jesteśmy Bożą bramą dla świata. Poprzez nas Bóg pragnie objawić się tym, którzy Go nie znają. Widzieliśmy przygotowanie Bożej bramy. Mówiliśmy o detenrunacji, wymaganej do wstawiania tej bramy. Podczas przygotowania musicie ustalić sobie strategię. Istnieje pięć elementów prowadzących do sukcesu, które w każdym przypadku będą spełniać swoje zadania, a szczególnie podczas budowy Bożej bramy: 1. Chętni ludzie; 2. Szlachetny cel; 3. Palące pragnienie; 4. Zrozumiały plan; 5. Wytrwałość. Musisz wszczepić to w ciało, a wtedy nasze życie i nasze miasta zostaną przekształcone. Ludzie chodzący do kościoła muszą zrozumieć, że stanowią istotną część tego, co się dzieje. Muszą poznać wizję, którą Bóg włożył w wasze serce. Dopóki nie poznają twojej wizji, nie będę mogli współpracować. Aby odbudować Bożą bramę (służbę), potrzebna jest współpraca. Mąż Boży nie może zrobić tego sam. Aby ludzie mogli współpracować, potrzebne są trzy rzeczy.
Odbudowa Bożej upragnionej służby w twoim mieście musi zrodzić się w twoim sercu. Jeśli zbudujesz kościół, pokazując ludziom jakieś sztuczki, przez cały czas będziesz musiał je pokazywać, by wciąż chcieli przychodzić. Budowa służby, która stanowi prawdziwą bramę do Boga, musi odbywać się zgodnie z planem. W Księdze Nehemiasza 2:17-18 mamy pierwszą rzecz niezbędną do współpracy. Jest to „kryzys”. Jeśli nie zrozumiemy, że wystąpił kryzys, nigdy nie będziemy wiedzieć jakie zastosować lekarstwo. Nehemiasz rzekł do ludu: „Wy oglądacie niedolę, w jakiej się znajdujemy, że oto Jeruzalem jest spustoszone a jego bramy spalone ogniem”. Hebrajskie słowo przetłumaczone jako „niedola” ma dwa podstawowe znaczenia. Pierwsze, to „poczucie niższości” względem wrogów. Jeśli w mieście nie ma bramy (prawdziwej służby), szatan przejmuje nad nim kontrolę a jego demony sprawują władzę. Przez 35 lat byłem pastorem jednego zboru. W ciągu ostatnich dwóch dekad, ludzie w naszym społeczeństwie stali się bardzo mobilni. Często się przeprowadzają. Kiedy się przeprowadzą, dzwonią do mnie i mówią: „Pastorze, nie ma tutaj kościoła, w którym głoszono by prawdziwe Słowo Boże”. Takie świadectwo składane jest po całym świecie. Brak prawdziwej służby. Dlatego mamy strzelaniny na ulicach, ludzkie życie nie stanowi wartości, mamy poczucie niższości względem nieprzyjaciół, a demony sprawują władzę.
Moce, zwierzchności, władze królestwa ciemności i złe duchy rządzą miastem tylko dlatego, że nie ma tam prawdziwej służby. Jeśli w takim mieście nie będzie bramy, przez którą Bóg będzie mógł wylać Swojego Ducha, każde Boże dziecko mieszkające w tym mieście będzie żyło w niedoli. Pozwólcie, że powtórzę: nie wprowadzimy tysiącletniego królestwa. Nie wygonimy diabła z miasta. Kiedy przejeżdżacie przez miasto i widzicie napis umieszczony tam przez jakiegoś charyzmatyka, mówiący, że Jezus jest Panem tego miasta, choć na każdy kościół przypada 50 knajp i piwiarni, możecie być pewni, że Jezus nie jest Panem tego miasta. Może za to być Panem waszego życia; jeśli jest tam prawdziwa służba, lud Boży nie żyje w niedoli.
Przygotowując się na wyprawę przeciwko nieprzyjacielowi, musimy wiedzieć, że dopóki nie sprowadzimy do miasta Pana nieba, będziemy słabsi od nieprzyjaciela. Jedyny sposób by sprowadzić do tego miasta Pana nieba, to stać się Bożą bramą do tego miasta. Dopóki tak się nie stanie, duchy demoniczne przybierając postać cielesną będą nami pomiatać, gardzić nami i gnębić nas. Podczas niedoli Nehemiasz zwraca uwagę na proroka. Widok pastorów, starających się dostać się do różnych klubów lub organizujących zebrania ekumeniczne, by zebrać razem wszystkich uważających się za chrześcijan, rani mi serce. Oglądamy mieszaninę katolicyzmu i ruchu zielonoświątkowego [ewangelicznego], słyszymy, jak żydowscy rabbi w niedzielny poranek głoszą kazania w kościołach zielonoświątkowych, a są to ludzie którzy dosłownie gardzą Chrystusem. Przykro jest patrzeć, jak kaznodzieje dają się wciągać w takie niedorzeczności, podczas gdy miasto opanowują demony. Nie jestem zainteresowany członkostwem w kościele, lecz proroczą funkcją kościoła. Kiedy przyprowadzamy ludzi do kościoła cielesnymi metodami, pogłębiamy niedolę. Oznacza to, że stajemy się mniejszością. Kiedy przyprowadzamy cielesnych ludzi do kościoła cielesnymi środkami, wtedy cielesność ma przewagę nad duchowością i wkrótce sam kościół staje się słabszy od nieprzyjaciela, ponieważ jest w nim więcej z diabła niż z Boga. Jeśli w twoim mieście nie ma więcej Boga dlatego, że ty jesteś Bożą bramą, wtedy z czeluści piekieł wychodzą demony, a lud Boży doświadcza niedoli.
Szkoła Chrystusa” - cykl Odbudowa Bramy, z rozdziału – Współpraca
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz