Bert Clendennen

Bert Clendennen

sobota, 30 kwietnia 2011

A4 - luźne rozważania na temat współczesnego chrześcijaństwa

[Odnowienie pięćdziesiątnicy, to postulat za który cenię sobie pastora Berta Clendennena i z którym się utożsamiam. Chrześcijanie muszą wrócić do idei pięćdziesiątnicy, inaczej mówiąc chrześcijanie muszą wrócić do swoich korzeni, i odrzucić wszystko to co dodali do niej. Jeżeli mamy mówić o jakiejkolwiek ekumenii, to jedyny jej fundament jest w powrocie do przesłania pięćdziesiątnicy, do obrazu Kościoła z czasów Apostolskich.  Współcześni chrześcijanie  wyzuli się z tego, pełnego mocy Ducha Świętego  ubrania w które zostali przyobleczeniu w Dniu  Zielonych  Świątek  i przyodziali się w filozofię gracką, następnie w naukę soborów i nauczanie rożnych teologów i ojców kościoła. W ten sposób powstała teologiczna hybryda, jak bardzo odbiegająca od nauki Pana Jezusa i Apostołów.  Te ludzkie dodatki do Ewangelii wprowadziły zamęt w ludzkich głowach i duszach, wojny religijne i podziały w kościele. Wniosły do kościoła symonie i nepotyzm, podzieliły chrześcijan na laików i kler. Chrześcijanie z premedytacją odrzucili prowadzenie Ducha Świętego  wprowadzili pełną śmierci religijną tradycję. Oparli swoją religijność na ludzkich koncepcjach, filozofiach,  marketingowych programach. Zaczęto używać współczesnej psychologi i socjotechnik aby  podporządkować sobie innych ludzi i manipulować nimi.  To powinno ulec zmianie. Jedyny ratunek to odrzucić to co ludzkie, i w małych grupach, w „pokoikach na górze”, w poście i modlitwie czekać na to co pochodzi od Boga, na odnowienie pięćdziesiątnicy.  Przypis autora bloga - osoby chcące porozmawiać na tematy poruszane na blogu proszę o kontakt e-mail aolsza1963(@)gmail.com]

Bert Clendennen "Szkoła Chrystusa" wybrane fragmenty
Ponieważ upadek zaślepił człowieka, jest on dla siebie centrum.  Słuchajcie nauki świata nowo- zielonoświątkowego i zobaczycie, że centrum uwagi w kazaniach jest sam człowiek, nawet w śpiewie. Krótkie refreny, które obecnie śpiewamy, w większości zajmują się człowiekiem. Człowiek stał się centrum zainteresowania. Kiedy popatrzymy na stare pieśni w kościołach, były to pieśni o Bogu.

Kiedy czytamy pieśni, które napisał Charles Wesley i Fanny Crosby, jest w nich wielka teologia. Wszystkie wskazują na Boga, jako błogosławionego Odkupiciela. Dzisiaj ludzie skupiają się na sobie. Patrząc z tego punktu widzenia, pomysły i wynikające z tego metody są pokręcone do tego stopnia, że wydaje się, iż kościół przedstawia Boga, który ma za zadanie tylko błogosławić i uszczęśliwiać człowieka.

Wydaje się, że to jest jedyną myślą większości kazań; „Przyjdź i pozwól Bogu, by cię błogosławił. Bóg pragnie, byś był bogaty, szczęśliwy i czuł się błogo”. Niektórzy wręcz twierdzą, że to jest prawdziwa praca kościoła. Dla Boga liczy się tylko człowiek. Może zastanawialiście się, dlaczego Kościół nie doszedł do dojrzałości, jak chciał tego Bóg. Dlatego, że jest skupiony na człowieku. Tajemnica realizacji celu Bożego, to skorygowanie punktu wyjścia. Musimy wrócić i zacząć od Boga.

„Szkoła Chrystusa”
str. 184



Wielki problem Kościoła w czasach końcowych polega na tym, że nie doszedł do dojrzałości, gdyż w centrum był człowiek. W myśleniu Kościoła Bóg istnieje dla jednego celu - by mnie błogosławić. To musimy odwrócić. To nie człowiek stworzył Boga, ale Bóg człowieka. Biblia mówi, że stworzył człowieka dla Swojej przyjemności. Jeżeli żyjemy dla Jego przyjemności, znajdujemy naszą największą przyjemność. Jeżeli nasze uczucia skupiamy na Bogu, On daje naszym sercom prawdziwe rozkosze. Kiedy cel naszego życia jest skupiony na Bogu, kiedy przez każdą decyzją, jaką podejmujemy, stawiamy sobie pytanie, czy jest to wolą Bożą, to zawsze i wszędzie jesteśmy skupieni na jednym - by podobać się Bogu. „Rozkoszuj się Panem, a da ci, czego życzy sobie serce twoje!” (Psalm 37:4).
Człowiek w swoim samolubstwie zepsuł to, pragnąc w swoim sercu innych rzeczy. Jest to zawsze symptomem tego, co Biblia nazywa „światem”, myśleniem materialistycznym, gdzie człowiek najbardziej obawia się biedy i cierpienia. Bóg powiedział, że taki świat jest Jego nieprzyjacielem.

„Szkoła Chrystusa”
str. 185

Jeżeli sobie uświadamiamy, że człowiek stał się swoim centrum, musi nastąpić szczere upamiętanie. By tak było, to tak, jak z grzesznikiem, Kościół musi być doprowadzony do przekonania i zobaczyć grzech tak, jak widzi go Bóg. Upamiętanie prowadzi Kościół do miejsca, gdzie znowu odczuje grzech tak, jak odczuwa go Bóg. Kościół musi przez Ducha Świętego zobaczyć, że tak, jak diabeł, uzurpował sobie miejsce Boga. Chociaż chrześcijanie mogą tego nie widzieć, próbują zająć miejsce Boga, pozwalając, by „Ja” zasiadło w świątyni Bożej, jako Bóg. Kiedy to zobaczymy, to jest przekonanie. Poprzez Słowo Boże musimy zobaczyć, że człowieka uczyniliśmy najważniejszym. Potem musimy pokutować. Przez upamiętanie zobaczymy nie tylko, jak straszny jest grzech, ale odczujemy, co czuje Bóg i znienawidzimy to, co zrobiliśmy, stawiając siebie w centrum.

„Szkoła Chrystusa”
str. 186
 
Cokolwiek jest w krzewie, jest też w gałązce. Bóg chce, by to nowe życie było czymś więcej, niż jakimś przeżyciem. Jest to nowy sposób życia i nowy cel istnienia. To tu człowiek utracił klucz, który otwiera drogą życia dla Boga. Wielu próbowało urzeczywistnić to utożsamianie się z Chrystusem w Jego śmierci i zmartwychwstaniu, ale wydaje się im to nierealne. Problem jest oczywisty - byliśmy bardziej zajęci sobą, niż Nim. Większość chrześcijan żyje bardziej tym, czego chcą od Boga, niż tym, czym mogą stać się w Nim. Gdyby mogli, wykorzystaliby Boga i dzieło krzyża dla swoich korzyści. Tu jest źródło kłopotu! Krzyż nie jest podstawą do samolubnych osiągnięć, ale końcem samolubstwa. Nawet wśród tych, którzy pragną Boga, znajdujemy wielu, którzy padli ofiarą tej groźnej pułapki. Po latach szukania głębszych rzeczy od Boga, ciągle kręcą się wokół swojego centrum. Zdobyć wszystko, co Bóg ma dla mnie, posiąść wszystkie bogactwa, przywłaszczyć sobie dziedzictwo w Chrystusie - to wszystko obraca się wokół siebie.

Niech Bóg to rozproszy i ujawni wszelkie próby wykorzystywania krzyża, zamiast umierania na krzyżu. Dr Ravenhill był kiedyś na nabożeństwie wraz ze mną, kiedy ja głosiłem o krzyżu. Po kazaniu powiedział, - „Bracie Clendennen. Stwierdziłem, że prostą sprawą jest przyprowadzenie ludzi do krzyża. Trudno jest natomiast przybić ich do krzyża.” Za żebraniem i błaganiem Boga o zwycięstwo ukryta jest potajemna troska o siebie - nie o Niego. To wielka prawda! Jeżeli nauczysz się tej lekcji, przybliżyłeś się znacznie do bycia takim kaznodzieją, jakiego Bóg chce. Modlę się, by ta szkoła przygotowała takie miejsce i byście byli w stanie zobaczyć tą wielką prawdę, że nie chodzi o nas, ale o Boga.

„Szkoła Chrystusa”
str. 196 i 197

Wiara, to nie jest coś mistycznego, ubranego w ludzkie uczucia. Nie jest to coś, co możesz zobaczyć. Wiara jest tym, w co ludzie wierzą. Jest to wierzenie, że Bóg istnieje. Znajdźcie ludzi, którzy wierzą, że Bóg istnieje i że nagradza tych, którzy Go szukają, a znajdziecie prawdziwą wiarą. Taka wiara musi być odnowiona w tym strasznym, odstępczym i błędnym myśleniu tak zwanego ruchu wiary, gdyż oni uważają, że można manipulować Bogiem przez cytowanie tekstów Biblii. To musi być zgodne z tym, czym wiara na prawdę jest. Trzeba ją ponownie zdefiniować. Uczono nas wierzyć, że ludzie Boży w Biblii byli innym gatunkiem, niż my dzisiaj. Apostoł Jakub rozwiewa te kłamstwa. Mówi, że Eliasz był człowiekiem takim, jak my. Miał takie same niepokoje, obawy i frustracje, jak my. To samo, co męczy nas, męczyło i jego.

„Szkoła Chrystusa”
str. 219
 
Taka ekumenia, która wszystko nazywa kościołem, narodziła się w piekle. Rozlega się wołanie o jedność, jedność kosztem czystej doktryny i kosztem prawdy. My w kościele również wołamy o jedność i harmonię, ale tylko krew może spowodować jedność. Tak, jak krew obmywa każdą komórkę i tworzy harmonię między komórkami, tak i w sensie duchowym, jeżeli każdy członek ciała Chrystusa jest obmyty w krwi Chrystusa i jeżeli chodzimy w światłości, powstaje właściwa jedność i harmonia w duchowym ciele.

„Szkoła Chrystusa”
str. 153

Ze szkoły w Moskwie zaczęliśmy wysyłać kobiety i mężczyzn brzemiennych Bogiem. Kiedy życie w nich zaczęło wydawać owoce, religia zwróciła się przeciwko nim. Zwierzchnik kościoła Prawosławnego powiedział przez radio, że jestem najniebezpieczniejszą osobą w Rosji, a w gazety opisały nas jako kult. Dlaczego? Ponieważ życie Chrystusa manifestujące się poprzez wierzących ujawniło, że oni są tylko ziemskim systemem. W tym miejscu dzisiaj się znajdujemy. Kiedy kościół, Boże narzędzie, odzyskuje niebiańską wizję, pokazuje religijnemu światu, że oddalając się od niebiańskiej wizji, stał się ziemską instytucją, której jedyną wartością są rzeczy ziemskie.

Kiedy Chrystus staje się widoczny w odnowionym kościele, świat dostrzega prawdziwe oblicze fałszywego chrześcijaństwa. Świat zobaczy, że jest to kult, który nie zwiastuje nieba ani krzyża. Ich kazania dotyczą wspaniałych samochodów, samolotów odrzutowych i modnych ubrań. Cały system zostaje wystawiony na pokaz. Jest on ziemski. Tragedii oddalania się od niebiańskiej wizji nie da się opisać słowami. Musi nastąpić powrót, lecz aby tak się stało, konieczne jest naczynie, wypróbowane przez Boga w ogniu, przez które On może skierować całą pełnię życia z powrotem do strumienia.

"Szkoła Chrystusa”
str. 410
 
Przez długi czas byłem naciskany w duchu odnośnie godziny, w której żyjemy, bliskości przyjścia Pana i rosnącej apatii po stronie Bożego ludu. Jestem głęboko poruszony, kiedy słyszę wołanie tysięcy ludzi szukających realności w Bogu w kryzysowych godzinach swojego życia. Z drugiej strony, widzę obojętność wśród tych, którzy wyznają Imię Jezusa, a którzy sprzeciwiają się tym, którzy chcą pomóc nieszczęśnikom. To z tej troski narodziła się ta szkoła.

Naszym celem jest spojrzeć poza rytuały kościoła, który stał się niczym innym, niż debatującym społeczeństwem wśród ludzi. Bożym zamiarem, poprzez tą szkołę, jest zmienić to wszystko w żywy organizm, uczynić kościół głosem w społeczeństwie, który posiada życie Boże. Nie wątpię, że rzeczy, które będę chciał wyrazić, u niektórych wywołają urazę; jednak godzina jest zbyt późna, a potrzeba zbyt wielka, aby ludzie milczeli. 1 Królewska 18:24, „ten Bóg, który odpowie ogniem, ten zaiste jest Bogiem.” Innymi słowy, niech jeszcze raz ma miejsce realność. Niech jeszcze raz kościół powstanie i będzie kościołem. Na zewnątrz są miliony, które czekają, aby stać się jego częścią.

 „Szkoła Chrystusa”
str. 705

Te szorstkie dusze nie musiały uciekać się do rozrywki i zabawy, aby czymś się zainteresować. Byli na polu bitwy. Diabeł otworzył ogień. Chrześcijanie żyli w obecności ryczących lwów, trzaskającego ognia i brzęczących łańcuchów. Nie mieli bladej, chłodnej teologii. Nie martwili się też o poprawne metody. Oni przypuszczali atak dla zwycięstwa kiedykolwiek i gdziekolwiek pojawiła się taka potrzeba. Nic dziwnego, że ogień przebudzenia jest taki mały, kiedy miliony niby chrześcijan próbują przeszukać ciemność swojej przyszłości poprzez horoskopy, astrologię, wróżki i ludzi o zdolnościach parapsychicznych. Narzekają, że prowadzenie kościoła tak dużo kosztuje, podczas gdy z każdej strony pomagają diabłu

Istnieje rodzaj intelektualnego nauczania, które zniechęca entuzjazm, a zachęca to, co nazywamy „trzeźwymi standardami uczuć" w sprawach religii. W większości przypadków w łagodny sposób mówią, że Jezus mylił się, kiedy powiedział odważnym, bezceremonialnym językiem, „Ponieważ jesteś letni, wypluję cię z moich ust.” Możesz umniejszać odczucia serca, możesz mówić o niebezpieczeństwie emocjonalizmu, ale kościół cierpi, a świat ginie i idzie do piekła, ponieważ mamy gatunek chrześcijaństwa, który jest suchy jak kurz i blady jak trup.

Wszędzie nie zainspirowana religia mówi, że ludzie nie mogą dzisiaj zostać uzdrowieni i ostrzega przed ślepym wierzeniem. Ale Bóg Eliasza żyje i On w dalszym ciągu odpowiada ogniem. Paweł wierzył w Chrystusa, który może zbawiać po krańce ziemi. Głosił Ewangelię, która obejmowała chrzest Duchem Świętym i ogniem i nalegała na niego. Głosił i praktykował Ewangelię uzdrowienia dla chorych i wyganiania demonów. Stał na wybrzeżach wieczności i wołał do wszystkich ludzi we wszystkich pokoleniach, „Jeżeliby jakiś człowiek, albo nawet anioł z Nieba głosił inną ewangelię, niech będzie przeklęty".

„Szkoła Chrystusa”
str. 710

Jednostka nadzwyczajna odgrywa dużą role w kształtowaniu narodu, ale tak samo indywidualni ludzie na drugim krańcu - upadli, nieodpowiedni, wyrzutki społeczeństwa, kryminaliści i wszyscy ci, którzy stracili swój grunt, albo nigdy go nie mieli. Najlepsi i najgorsi zwykle grają rolę w historii i grają ją ponad głowami większości która jest w środku. Powód, dla którego najgorsze elementy w narodzie mogą mieć znaczący wpływ jest taki, że oni nie mają poszanowania dla teraźniejszości.

Prawdziwie wierzący, to osoba skłonna do złożenia w ofierze teraźniejszości dla przyszłości. Jeżeli nie mamy tu wiary, poza wolą Bożą, to stajemy najlepszymi celami do tego, co Bóg czyni, ludzie chcą ukryć swoje zepsute życie w jakichś spektakularnych akcjach społecznych. Tacy są potencjalnymi konwertytami dla każdego ruchu, który oferuje nadzieję. Odrzuceni i pogardzani są często surowcem do potężnego poruszenia Bożego. Kamień, który odrzucili budowniczowie, stał się kamieniem węgielnym nowego ruchu.

Czyż to nie ironia historii, że niepożądani w krajach Europy zaczęli budować Nowy Świat? Tylko oni mogli to zrobić. Boży apel jest taki, „Oddajcie Mi swoje życie. Jeżeli je zachowacie, utracicie je, ale jeżeli je utracicie, zachowacie je dla życia wiecznego.” Musi być niezadowolenie z obecnego stanu i niezwykła wiara w przyszłość, by człowiek chciał ofiarować siebie dla tej sprawy. „Oni nie umiłowali życia swojego tak, by raczej je obrać niż śmierć”. Objawienie 12.11.

„Szkoła Chrystusa”
str. 667

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz