Bert Clendennen

Bert Clendennen

sobota, 16 kwietnia 2011

A3 - luźne rozważania na temat współczesnego chrześcijaństwa













[ Ponieważ nie jestem z kościoła zielonoświątkowego, czuję się niezręcznie wypisując te wszystkie cytaty, które pastor Clendennen odnosi do kościoła zielonoświątkowego. Ja myślę, że to co on opisuje w swoich książkach, to wszystko choć działo się w amerykańskim ruchu zielonoświątkowym w USA dziesięć lat temu, to teraz te tendencje dotarły do Polski . Niestety ta duchowa demoralizacja i degrengolada o której pisze pastor Bert dotyka dzisiaj wiele wspólnot nie tylko zielonoświątkowych. Jeżeli ktoś czyta mój blog i zaciera ręce z powodu opinii pastora Berta  na temat zielonoświątkowców, to chcę Tobie powiedzieć, że czas najwyższy abyś popatrzył na siebie i na wspólnotę do której należysz. Powinieneś sobie zadać pytanie, czy wszystko jest w należytym porządku, czy przez Ciebie i przez Twoją wspólnotę przepływa życie Boże?  Te ostre napomnienie i słowa ostrzeżenia należy brać pod uwagę z całą powagą niezależnie od przynależności do tego czy innego kościoła. 

Ja nie chcę przymusić nikogo do weryfikowania osobistego i wspólnotowego  życia z Bogiem, chcę, to jest celem tego co robię, wzbudzić apetyt, głód, to ogromne pragnienie do  upamiętania, świętości i odnowy w kościele. Bert Clendennen pisał w kilku miejscach o świętym niezadowoleniu, o smutku z powodu stanu „domu Bożego”, o tym też głosi pastor Dawid Wilkerson. Moja modlitwą jest aby Duch Święty, wszędzie tam, gdzie jest taka potrzeba, gdzie to jest niezbędne, rozniecał w sercach wierzących tą „świętą troskę”, to „święte niezadowolenie”. Bardzo wyraźnie mówi o tym ten cytat  „Sam fakt waszego uczestnictwa w Szkole Chrystusa mówi mi, że jesteście niezadowoleni z wielu duchowych rzeczy mających miejsce w kościele. Uświadomiliście sobie, że pewne rzeczy nie tak się mają.”  AO ]
Tragedia. W II Koryntian 11:1-5, Paweł mówi na temat warowni szatana. „Obyście umieli znieść odrobinę niedorzeczności z mojej strony. W samej też rzeczy znosicie. Zabiegam bowiem o was z gorliwością Bożą; albowiem zaręczyłem was z jednym mężem, aby stawić przed Chrystusem dziewicę czystą, obawiam się jednak, ażeby, jak wąż chytrością swoją zwiódł Ewę, tak i myśli wasze nie zostały skażone i nie odwróciły się od szczerego oddania się Chrystusowi. Bo gdy przychodzi ktoś i zwiastuje innego Jezusa, którego myśmy nie zwiastowali, lub gdy przyjmujecie innego ducha, którego nie otrzymaliście, lub inną ewangelię, której nie przyjęliście, znosicie to z łatwością. Lecz uważam, że ja w niczym nie ustępuję tym arcy apostołom.”

W tych wierszach Paweł ujawnia warownię szatana w zborze w Koryncie. Kim oni byli? Fałszywymi nauczycielami. Fałszywe nauczanie zaakceptowane w ciele, staje się warownią szatana. Czy kiedykolwiek w życiu byłeś świadkiem takiego upadku zdrowej doktryny, jak to ma miejsce obecnie? Wielkie zielonoświątkowe imiona przynoszące ujmę prawdzie i potrzebie prawdy. Mówią, że Bóg nie patrzy na doktrynę, ale na serce. Każdy, kto się sprzeciwia temu, co fałszywe w kościele, uznawany jest za łowcę herezji, lub jeszcze gorzej. W zborze w Koryncie, warownią szatana była fałszywa doktryna. Fałszywi nauczyciele przyszli, głosząc inną Ewangelię, innego Jezusa, a ci, którzy przyjęli tę fałszywą ewangelię, przyjęli innego ducha.

„Szkoła Chrystusa”
str. 753


Bóg powiedział, ze cały ten system wrzuci w ucisk. Tacy nie będą częścią pochwyconego kościoła. Izrael był ludem Bożym. Mieli nie łączyć się z innymi narodami. Inne narody mogły stad się częścią Izraela, jeżeli przyjęły Boże warunki. Izrael był Bożym świadectwem na ziemi i tego świadectwa nie można mieszać z Baalem, Dagonem lub Molochem. Inne narody mogły być prozelitami Izraelskimi, ale nie mogli się mieszać. Poselstwo Eliasza uderzyło w kwaśną nutę tej jedności- Nic się nie zmieniło. Tak samo uderza to dzisiaj w grupę ekumeniczną. Kiedy poselstwo Biblii jest wyraźne, prawdziwy posłaniec jest odrzucany, jako nieprzyjemny, wąskich poglądów lub jeszcze gorszy. Człowiek, który głosi prawdę, że Bóg nie pozwoli na żadną mieszaninę z tym, co On nam dał, jest odrzucany. Kiedy człowiek Boży głosi, że tylko Jezus zbawia i że nie ma miejsca dla Buddy, Islamu lub Marii, nazywany jest świętoszkiem.

Z tego powodu z kazalnic wielu kościołów nie porusza się spraw, które stały się przekleństwem kościoła i uczyniły go bezsilnym. W rezultacie mamy mieszaninę prawdy i fałszu, a nie przyjęcie tego nazywane jest brakiem miłości. Prawda jest taka, że przyjęcie tego systemu Izebel, to przyjęcie biletu w jedną stronę do Wielkiego Ucisku. Nie ma znaczenia, jak pięknie to wygląda, ile stacji telewizyjnych to nadaje, ile pieniędzy jest w stanie zdobyć, gdyż jeżeli pozwala na mieszaninę prawdy i fałszu, jest to znienawidzone przez Boga.
Kiedy mówię o religii, mówię głównie o świecie neo-pentekostalnym. Wszystko wskazuje na to, że zaczyna się walka między systemem wszetecznej Izebel, a prawdziwym kościołem. Z jednej strony mamy mieszaninę świata i Chrystusa, zupełnie pozbawioną przekonań. Z drugiej strony dochodzi glos z pustyni, wzywający do oddzielenia od świata. Kiedy Eliasz przyszedł po raz pierwszy z poselstwem dla ludu Bożego, poselstwo to brzmiało, „...Gotujcie drogę Pańską;...” (Mar. 1:3). Kiedy powróci w czasie ucisku, jego poselstwo będzie, „Przygotujcie się na przyjście Pana po Swoją oblubienicę”.

„Szkoła Chrystusa”
str. 655

Chociaż współczesny kościół przeżywał wielkie wzloty i upadki, uważam, że w tym momencie ważniejsze jest podkreślanie upadków, gdyż wierzę, że sam Bóg powołał nas by uczestniczyć w ostatecznym wylaniu Jego Ducha. Musimy więc się tego uchwycić i dokładnie przyjrzeć się upadkom. Tylko wtedy, gdy wiemy z czym mamy do czynienia, możemy poznać w jaki sposób wprowadzić zmiany. Wiedząc o tym, możemy uniknąć zadowolenia z siebie.

Nasza wytrwała wiara musi być taka, jak wiara Ezechiela. Bez względu na to, jak suche mogą być kości, może w nie wstąpić tchnienie życia. Jeśli nie potrafię w to uwierzyć, nie ma dla mnie miejsca w Bożej ekonomii. Wierzę, że sam fakt, iż sytuacja wydaje się tak ponura i beznadziejna świadczy o tym, że jest to czas, aby Bóg zaczął działać. Przebudzenie zawsze przychodziło w takich czasach. Dzisiejsza tragedia polega na tym, że wielu ludzi, chcących uczestniczyć w dziele Chrystusa nie czuje się dobrze w żadnej z trzech głównych form chrześcijaństwa - kościele protestanckim, katolickim lub wolnych grupach. Ich serca zazwyczaj są poruszone, choć nawet się nie nawrócili. Nie czują się dobrze w żadnym z systemów. Szukają odważnej społeczności, a znajdują społeczeństwo wzajemnej adoracji, zainteresowane swoją polityką wewnętrzną.

Czy uważamy, że nasze społeczeństwo jest tak pozbawione wyobraźni, że sugerujemy iż do zbawienia wystarczą mu tylko pieśni i kazania? Wydaje się, że ugrzęźliśmy w bagnie. Wielu poszukiwaczy nie może pozostać w takim kościele jaki widzą. Nie chodzi o to, że członkostwo wymaga zbyt wiele, lecz o to, że jego wymagania są zbyt małe. Istnieje różnica pomiędzy powołaniem ze strony instytucji a powołaniem ze strony masowego ruchu społecznego. Wielka różnica. Powołanie ze strony instytucji, czy to religijnej czy innej, zawiera wezwanie do postępu, do udoskonalenia siebie samego. Powołanie ze strony ruchu masowego, czy to religijnego czy rewolucyjnego, jest wezwaniem do poświecenia siebie dla sprawy i zatracenia siebie w czymś ważniejszym niż my sami. Tak wiec słabość kościoła nie polega na tym, że wymaga zbyt dużo od swoich członków, lecz że wymaga zbyt mało.

Główna słabość współczesnego kościoła może być określona jako oddzielenie od życia codziennego poprzez terytorialne ograniczenie się do budynków religijnych. Pomyślcie o tym. Niemalże wierzymy, że pastor zamyka Boga w budynku, a my od czasu do czasu chodzimy Go odwiedzać. Kościół ograniczony jest do półtoragodzinnych spotkań w niedzielne poranki; uważamy, że odpowiedzialność za religię spoczywa na specjalnej grupie społecznej, na duchownych.

Pozostańmy przez chwilę przy tej myśli. Kościół jest ograniczony terytorialnie, gdyż zamknęliśmy go w budynku. Jest ograniczony czasowo, gdyż niedzielne spotkania muszą trwać półtora godziny. jest ograniczony osobowo, gdyż uważamy, że odpowiedzialność za religię spoczywa na specjalnej grupie duchownych. To wszystko ma niszczące działanie. Kiedy uważamy że chrześcijaństwo jest tym, co dzieje się w budynku, tworzymy naturalną tendencję do minimalizowania chrześcijaństwa w innych miejscach. Nie uważamy, że bycie świadectwem dla Chrystusa w szkole, w pracy, lub w domach jest ważne, skoro ograniczamy to do budynku kościelnego.

Gdy myślimy o chrześcijaństwie jako o czymś, co ma miejsce w niedzielny poranek, jesteśmy skłonni przypuszczać, że to, co dzieje się kiedy indziej, w fabrykach, w biurach itp. nie jest równie religijne. Kiedy uważany, że religia jest domeną księży, rabbich i duchownych, główne zło polega na konsekwentnym umniejszaniu znaczenia wszystkich innych mężczyzn i kobiet. Problem składania odpowiedzialności na kilku profesjonalistach, bez względu na to jak oddanych sprawie, polega na tym, że zwalnia to od odpowiedzialności zwykłych ludzi, którzy wcale nie są z niej zwolnieni. Jeśli chcemy odbudować kościół, wszyscy muszą w tym uczestniczyć.

Główne niebezpieczeństwo współczesnego chrześcijaństwa polega na umniejszaniu roli tego, co naprawdę powinno mieć wielkie znaczenie. Ograniczając chrześcijaństwo do miejsca, czasu lub osób umniejszamy jego znaczenie. Zajmujemy się tylko częścią, życia, podczas gdy powinniśmy być zainteresowani całością.

„Szkoła Chrystusa”
str. 460 i 461

Zawsze, gdy kościół oznacza tylko budynek, szczególny rodzaj nabożeństwa lub człowieka w specjalnym ubiorze, to znaczy, że sól straciła swój smak. Jest to fałszywe przedstawianie Boga. Prawda jest taka, że nie tylko członkowie zborów, lecz cały kościół potrzebuje radykalnego nawrócenia. Patrząc powierzchownie może się wydawać, że kościół jest w znakomitej formie, lecz bliższe poznanie sytuacji jest niepokojące. Nasza sytuacja przypomina Imperium Rzymskie, wydające się być u szczytu swej potęgi. W środku widać było wielką potęgę, lecz tak naprawdę na obrzeżach traciło prowincję za prowincją.

Kościół utracił wiele takich współczesnych prowincji, z których trzy są szczególnie niepokojące. Wyższe wykształcenie [chodzi o dobrą znajomość Bożego Słowa przyp. AO] - choć zostało zapoczątkowane przez kościół, który przez wiele lat miał na nie wpływ, teraz zazwyczaj jest to utracone terytorium, przynajmniej jeśli chodzi o apologetykę wiary chrześcijańskiej. To samo można powiedzieć o młodzieży jako całości. Trzecią straconą prowincją jest zorganizowana praca. Patrząc na to, jaki efekt wywiera chrześcijaństwo na kulturze, możemy stwierdzić ile jest w nim życia.

„Szkoła Chrystusa”
str. 462

Ktoś powiedział, „Czystość serca, to chcieć jednej rzeczy”. Możemy również powiedzieć, że „Istotą grzechu jest chcieć jednej rzeczy”. Stawianie naszej woli przeciw woli Boga, to detronizowanie Boga i czynienie siebie władcą w tym małym królestwie ludzkiej duszy. Znajdziecie to obecnie w teologii zielonoświątkowej. Jest przeżywanie na nowo Rzymian 1:19, gdzie Paweł mówił o „tłumieniu prawdy przez nieprawość”. Dalej mówi, że „poznawszy Boga, nie uwielbili go jako Boga i oddawali cześć, i służyli stworzeniu zamiast Stwórcy". Oni postawili się wyżej od Boga. Dzisiaj oddają cześć gwiazdom religijnym. Jeżeli ogłosisz nabożeństwo modlitewne i powiesz ludziom, że będzie tam tylko Jezus, nie przyjdą, ale jeżeli ogłosisz, że będzie tam jakaś religijna gwiazda, przyjdą. To stało się ich bogiem. To jest grzech i ma złe korzenie. Z tego wyrasta wszelki inny grzech.

Grzechy mogą się mnożyć, ale jest to jeden grzech. Są grzechy, bo jest grzech. Jest to racjonalne uzasadnienie wielu doktryn o naturalnym zepsuciu, które twierdzą, że nie skruszony człowiek może tylko grzeszyć, a jego dobre uczynki naprawdę nie są wcale dobre. Tego uczy Biblia. Człowiek przez upadek stał się zepsuty i całkowicie zdeprawowany; nie ma w nim nic dobrego. Nie ma w nim nic, co może tworzyć dobro. Tego nie chce przyjąć „samolubny” człowiek. Bóg odrzuca najlepsze uczynki religijne tak, jak odrzucił ofiarę Kaina. Tylko wtedy, kiedy zwróci skradziony tron Bogu, jego uczynki mogą być przyjęte. Zmagania chrześcijanina, by być dobrym, kiedy jest jeszcze pewny siebie, kiedy żyje w nim jeszcze pewien rodzaj moralnego odruchu, jest opisane przez Pawła w liście do Rzymian.

„Szkoła Chrystusa”
str. 180


Obecnie na całym świecie słychać echo rewolucji. Nie ma kraju na świecie, którego to nie dotyczy, włącznie z Ameryką. Wszędzie widzimy oznaki przemian. Siły rewolucyjne są wszędzie, niektóre używają przemocy, inne polityki. Jest to oznaka godziny kryzysu, w której żyjemy. Na horyzoncie widać nowy dzień. Teraz jest noc, czas politycznych, społecznych i religijnych wstrząsów.

Bóg obiecał nam, że wszystko, czym można wstrząsnąć, będzie wstrząśnięte w jednym celu - by pozostało to, czym nie można wstrząsnąć. Jest to czas, kiedy również w kościele brzmi nuta rewolucyjna. Minęliśmy już punkt przebudzenia. Przeszliśmy poza możliwość naprawy lub reformacji. Chrześcijaństwo musi przeżyć niezbędną rewolucję. Ja doszedłem do tego w bólu ducha. Jest już zbyt późno, by bawić się sprawami powierzchownymi. Musimy się odwrócić od samolubnych zabaw i porzucić skupione na człowieku próby spowodowania, by religia służyła nam. Konieczne jest, byśmy odwrócili się od powtarzania dogmatów i obrony doktryn do objawienia podstawowych zagadnień i zasad wiary. Musimy postanowić świadomie nie upodabniać się do obecnego systemu świata, nie dlatego, że takie podejście koliduje z naszą osobowością, ale dlatego, że żyjemy zasadami.

Nowocześni wierzący wyobrażają sobie, że mogą zdobyć człowieka przez dyskusję z nim. Jest to farsa, która oznacza, że oni nas pokonali. Kiedy widzicie kościół uciekający się do przedstawień i taktyk cyrkowych, by przyciągnąć ludzi, jest to dowód, że ten kościół przegrał wojnę. Przegraliśmy bitwę wszędzie

tam, gdzie te rzeczy stają się najważniejsze, gdzie metodologia wyparła prawdziwe poselstwo Chrystusa. Straciliśmy kontakt z rzeczywistością, jeżeli jesteśmy In whii j zainteresowani człowiekiem, misją i metodami, niż poselstwem. W leczeniu pacjentów z problemami mentalnymi stosowane są wstrząsy elektryczne. by przełamać w nich stary sposób myślenia i przygotować na nowy! Kryzys moralny i duchowy, prowadzący do poddania się, jest podobnym doświadczeniem. To łamie stare nawyki skupiania się na sobie i przenosi nas do nowego centrum, do Boga. Wcześniej już wskazywaliśmy, że człowiek w buncie przeciw Bogu, skosztował tego, czego Bóg mu zabronił. Bóg już nie był w centrum jego istoty. Człowiek stał się centrum, a „Ja” stało się jego bogiem. Nieraz potrzebne są różne wstrząsy, by nas wytrącić z fałszywego centrum, które sobie ustanowiliśmy, zanim Duch Święty może nas przyciągnąć do ostatecznego centrum, którym jest Chrystus. Póki nie oddamy się w ręce Boże dla dokonania takiej „terapii wstrząsowej”, nasze zainteresowanie może być zwrócone na przeżycia, grupę, podkreślanie jakiejś prawdy, duchową osobę, noszą pracę lub powody religijne. Wszystko to są marginalne lub fałszywe ośrodki zainteresowania.

Wiem, że głosząc takie myśli, rozdrażniacie świat religijny. To drażni wiele tak zwanego chrześcijaństwa, gdyż tam jest ich ośrodek zainteresowania. Na tym zbudowano kościoły i organizacje. Niektóre kościoły widzą swoje powstanie na gruncie myśli uświęceniowej. To był główny powód ich powstania i istnienia. Ich centrum było uświęcenie. Problem w tym, że nie zauważyli, iż uświęcenie, to osoba, a nie rzecz. Pierwszy wstrząs może przyjść w momencie, kiedy mówię, „Nie namawiajcie ludzi, by przychodzili do Boga po to, by być szczęśliwymi lub błogosławionymi”. Naszym zadaniem jest zachęcać ludzi, by się obudzili i dostosowali do celu, do jakiego zostali stworzeni.

„Szkoła Chrystusa”
str. 182 i 183
Dzisiaj katolicy, marksiści, poganie, mahometanie, hinduiści, buddyści i liberałowie, wszyscy atakują kościół. Jednakże większe zagrożenie stanowią ataki z wewnątrz, które wkradły się pomiędzy nas (List Judy 4, 11). Ci którzy się wkradli, powodują, że droga prawdy jest pohańbiona. (2 Piotra 2:1,2)
Ich ugodowe zasady przyciągają ludzi i wywierają wielka presję na tych którzy trwają przy starych zasadach. Zauważyłem, że kościoły, które odwróciły się od podstawowych biblijnych zasad, usunęły swoich pastorów z ich urzędów, ponieważ ci nie chcieli iść na kompromis. Odsunęli ich z powodu podeszłego wieku, choć dla wielu z nich byli duchowymi ojcami.

Znalazłszy człowieka który im się spodoba, naśladują jego rozwiązłość. (2 Piotra 2:2). Naśladowanie takiego człowieka w jego rozwiązłości powoduje, że szatan ma znacznie mniej problemów.

Kościół jako całość, poszedł na kompromis, poświęcając prawdę. Mówcie nam raczej słowa przyjemne, nie prorokujcie o trudnościach, tak brzmi wołanie większości. Szatańskie ataki z wewnątrz są o wiele bardziej bolesne i dotkliwsze, gdyż pochodzą od wierzących. Atak zewnętrzny nie może nam zaszkodzić. To współczesny Ananiasz i Safira z wewnątrz stanowią wielki problem, a także przekręcanie poselstwa i fałszywe doktryny, które tak łatwo znajdują dzisiaj uznanie w imię jedności.

„Szkoła Chrystusa”
str. 331

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz