Po drugie, wszelkie nadzieje oparte na koncepcjach gradacji grzechów, jako lżejszych i cięższych muszą zostać porzucone. Owszem, istnieją różne „stopnie" zbrodni. Morderca jest niewątpliwie cięższym przestępcą niż złodziej, lecz musimy zrozumieć, że morderstwo to coś więcej niż morderca a kradzież to coś więcej niż złodziej. Morderstwo i kradzież są przypadkowymi formami tej samej rzeczy. To widzialne formy grzechu, i nic ponad to. Dla wszelkich celów prawa kryminalnego wystarczającym jest odpowiednie klasyfikowanie ludzi według objawów ich zachowania, tak, aby mogła zostać nałożona odpowiednia kara. Kiedy jednak wykroczenie jest pomiędzy Bogiem a człowiekiem, obowiązują inne standardy. Czy posłałbyś mordercę i spekulującego sceptyka do tego samego piekła? To nie morderca, z powodu konkretnego czynu, jest posyłany do piekła, ani niespekulujący sceptyk, z powodu tylko jego działań, nie zostaje wpuszczony do nieba. Nie chodzi o śmierć, ani o chorobę, serca czy ręki. My jako społeczność ludzka, pozostawiona sama sobie, możemy czynić porównania, kontrastować czyny i niekiedy wzdrygać się na myśl o czymś, co uważamy za okropne. Kiedy jednak wkraczamy w Bożą obecność i jesteśmy badani przez Ducha Świętego, możemy odczuwać, że nawet „spojrzenie” jest grzeszne i bluźniercze. Nieuprzejmość staje się tak samo okrutna jak morderstwo. Trzeba zrozumieć, że grzech jest czymś duchowym, i że powinien być osądzany duchowo, i to niekoniecznie poprzez wulgarność czy hałas, które miałyby go uczynić społecznie rozpoznawalnym. Po trzecie, właśnie w takim uświadomieniu sobie grzechu, dzieło Chrystusa może być dostrzeżone w prawdziwym świetle. Mówiąc z całym naciskiem właśnie tutaj staje się szczególnie aktualne i prawdziwe Słowo: „nie potrzebują zdrowi lekarza, lecz ci, którzy się źle mają”.
Pewna analogia pomoże nam zrozumieć te wzniosie prawdy. Człowiek, który nigdy nie zaznał choroby ani bólu może czuć się swobodnie i lekko traktować profesję lekarską i tych, którzy są chorzy. Jeśli jednak człowiek ten uświadomi sobie fakt, że w jego ciele rozwija się zagrażająca życiu choroba, lub jeśli zda sobie sprawę, iż jego serce w każdym momencie może przestać bić, jego nastawienie do medycyny może się natychmiastowo zmienić. Nowe przekonanie wzbudza w nim nowe uczucia, które z kolei zmuszają go do przyjęcia innej postawy. Jezus użył obrazu tego typu doświadczenia, by pomóc nam zrozumieć lepiej Jego służbę. „Nie przyszedłem wzywać do opamiętania sprawiedliwych, lecz grzeszników”- deklarował Jezus. Wszystko zatem zależy od przekonania. Jeśli nie ma przekonania, nie będzie też presji konieczności. Jeśli nie ma pragnienia, komu zależałoby na źródle? Na pustyni jednak, w nieznośnym słońcu, jak można w ogóle ocenić wartość szklanki wody? Jezus Chrystus nie może działać, jeśli w człowieku me ma przekonania. Gdybyś powiedział faryzeuszowi, że Jezus za niego umarł, ten religijny człowiek byłby w szoku. Powiedz grzesznikowi, który zna mękę wyrzutów sumienia, ze Jezus za niego umarł, a stwierdzenie to stanie się chwalebną ewangelią błogosławionego Boga. Poprzez takie wyrzuty sumienia grzesznik widzi to, czego nigdy nie mógł zobaczyć przy pomocy filozofii,[swojemu zdrowemu rozsądkowi czy norm moralności]. Jego przekonanie wynikło z delikatnego miłosierdzia i miłości Bożej, i dlatego nie mogło się pojawić w wyniku przedstawienia intelektualnej racji. Człowiek logiki jest tutaj poza swoim światem. Złamane serce widzi dalej niż najbardziej przenikliwy umysł. Nikt jednak nie byłby w stanie wytrzymać niekończącego się przeświadczenia o grzechu. Agonia krzyża już dawno minęła, i nigdy już nie może powrócić. Podobnie jest z przekonaniem, które objawia krzyż. Niezależnie od tego, jak długie jest przygotowanie do tego, sam „końcowy ból” jest chwilowy, niemniej jednak wystarczająco długi, by ukazać nam grzech, Boga i zbawienie. Przy tym wszystkim, zadośćuczynienie nie może nastąpić jako wydarzenie odwołujące się tylko do jednego rodzaju zmysłów w człowieku. Człowiek musi je ujrzeć naraz i całościowo, inaczej nie zrozumie go w ogóle. Raz zrozumiane dzieło zadośćuczynienia nigdy nie zostaje zapomniane. Rządzi życiem już na zawsze.
„Szkoła Chrystusa” - cykl Pneumatologia z rozdziału – Przekonywanie o grzechu jako dzieło Ducha Świętego
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz