Czas na takie masowe poruszenie w kręgach chrześcijańskich, w dziedzinie czystości, od dawna się odwleka. Na własne oczy widzieliśmy, jak mnóstwo ludzi było zaangażowanych w sprawy Boże. Nie można temu zaprzeczyć. Lecz przy całym tym zaangażowaniu w rzeczy duchowe nie zostały przedstawione przez usługujących zasady, według których chrześcijanie mają żyć. W naszym pośpiechu w zaludnianiu Królestwa nie potrafiliśmy rozróżnić między tym, co czyste, a tym. co nieczyste i niegodziwe.
Jedyną odpowiedzialnością, jaką usługujący chcą dziś na siebie wziąć, jest doprowadzenie własnych zwolenników do wyznania wiary. A potem to niech już sam Bóg rozprawi się z dyscypliną w ich życiu. To oczywiście jest całkowitą ignorancją Słowa Bożego, które nakazuje: „Głoś Słowo, karć, grom, napominaj z wszelką cierpliwością i pouczaniem” (2 Tym. 4,2), a w innym fragmencie mówi: „A jak usłyszeć, jeśli nie ma tego, który zwiastuje” (Rzym. 10,14). Bóg nie ma innego głosu oprócz naszego. Jeśli my nie będziemy mówić, ludzie nie usłyszą.
Nigdy nie było większej potrzeby ani bardziej stosownego czasu, aby na tej religijnej pustyni powstał głos. Kult „Pozytywnego Myślenia”, który tak trzyma się kościoła, zostanie wkrótce obnażony i nazwany tym, czym naprawdę jest - pustym złudzeniem, tak trudnym do osiągnięcia jak trudne jest poznanie Boga. Krótka obserwacja własnego kościoła wykaże, że samo wyznawanie nie pomoże nikomu, chyba tylko ewangeliście. W twoim kościele na środkach uspokajających żyje tyle samo osób. co w świecie. Szpitale pełne są ludzi wyznających, że sińcami Jezusa są uzdrowieni, a psychiatra bogaci się lecząc rozstrojonych nerwowo, którzy wyznają, że mają pokój Boży.
Nie jestem wichrzycielem i wiem, że to, co piszę, nie przysporzy mi popularności. Jednak wierność Słowu Bożemu wymaga, żebym mówił. Tylko prawda wyzwala ludzi. Wiele kazalnic i spora część fal radiowych w tym kraju zostało przejętych przez ludzi, którzy głęboko przestudiowali temat natury ludzkiej i sposobu odwoływania się do niej. Takie studiowanie wytworzyło w ludziach umiejętność przekonywania z dużym naciskiem, dzięki czemu każdego miesiąca są w stanie sprzedać ci każdy proszek. Odwoływanie się do ludzkiej natury dotyczy jej samolubstwa. Rezultatem takiej bezbożnej praktyki jest forma chrześcijaństwa oparta na różnego rodzaju fortelach, wybiegach, sloganach, fałszywych żądaniach, udawanych cudach i w dodatku bez żadnego przekonania.
Gdybyśmy uczciwie zastosowali Bożą zasadę, „Jeśli to nie jest z Boga. wniwecz się obróci”, wystarczyłoby popatrzeć tylko na ostatnie wydarzenia z przeszłości, aby zobaczyć ile z naszych pomysłów obróciło się wniwecz. Jedną z ostatnich fanaberii, które muszą umrzeć, było zabawianie się w wydłużanie nóg. Przez jakiś czas nie można nawet było pójść na spotkanie, na którym ktoś nie rozpoznałby, że jedna z twoich nóg jest centymetr lub dwa krótsza od drugiej. Był taki jeden wielki ewangelista, który chciał mnie nauczyć, jak przeprowadzić taki cud (?). Na każdym spotkaniu mogłeś być pewny, że zobaczysz kilka takich wyczynów, ale dzisiaj tego wszystkiego już nie ma. Pozostały już tylko pogłoski. A dlaczego? Bo to nie było z Boga. Studiując ludzką naturę można stwierdzić, że jednym z podstawowych pragnień człowieka jest pragnienie rzeczy nadprzyrodzonych. Wrodzonym pragnieniem serca człowieka jest widzieć dzieła Boga. Dzisiejsza religia raczej nie zapłaci ceny za to, co prawdziwe. „Jeśli ktoś chce być moim uczniem, niech się zaprze samego siebie” - to zbyt wiele.
fragment z książki - „Droga z pozoru właściwa” z rozdziału - Miedzy nami
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz