Człowiek drobiazgowy ogranicza wszystko do litery i poprzez to niemożliwe jest dla niego poznanie tego, co jest w Słowie. Znacząca prawda, której naucza Biblia, brzmi tak: „Ten, kto ma Syna, ma żywot, a ten, kto nie ma Syna, nie ma żywota”. Jeśli żywe Słowo, którym jest Chrystus, nie jest w nas ożywione przez Ducha Świętego, wówczas te słowa, które Jezus wypowiadał, ściągną na nas potępienie w wieczności.
Obecny kult wyznawania tak się zadomowił w umysłach religijnych ludzi, że różnica między zwykłą wiedzą a żywym boskim poznaniem prawie się zatarła. I kiedy ktoś sugeruje, że przez codzienne doświadczenia naszego życia możemy o wiele więcej dowiedzieć się o Bogu niż człowiek uczony na podstawie samych tylko słów, jest natychmiast napiętnowany jako ktoś negatywny lub jeszcze gorzej. Chrystus mówił do ludzi o literze w ten sposób: ..Badacie Pisma, bo sądzicie, że macie w nich żywot wieczny; a one składają świadectwo o mnie: ale mimo to do mnie przyjść nie chcecie, aby mieć żywot” (J 5.39-40). Poznanie całego Pisma nie ma żadnej wartości, jeśli nie zostaniemy przez nie przyprowadzeni do żywego Zbawiciela.
Jezus nigdy nie mówił tamtym chrześcijanom, że mają oczekiwać w Jerozolimie aż zostaną odpowiednio wykształceni. Nie odnosił się również do tego, co było napisane w Piśmie, gdy obiecywał innego Pocieszyciela, który wprowadzi ich we wszelką prawdę. Pismo może jedynie poprowadzić w kierunku robienia tego, czego nie jest w stanie spełnić i uświadomić rzeczywistość, której nie może sprostać. To nadejście samego Chrystusa może wypełnić całe Pismo. Pismo samo w sobie nie może uczynić nic więcej, jak tylko wskazać na relację z Bogiem, którą z kolei może nam dać tylko Duch Święty. Pismo należy dlatego czytać w postawie modlitwy, ufając w wewnętrzne działanie Ducha Świętego, który sprawi, że jego prawdy staną się w nas rzeczywistością.
Jezus powiedział: Ja jestem drogą, prawdą i życiem, i nikt nie przychodzi do Ojca. jak tylko przeze mnie”. Strasznym zwiedzeniem jest jednak myślenie, że życie od Boga można mieć po prostu dlatego, że w umyśle uznaje się te słowa. Najgorszego degenerata można nauczyć powtarzania lub wyznawania religijnych frazesów, ale jeśli ma on zostać zbawiony, uwolniona musi być moc. Jest to bardzo smutny fakt, że przez całą historię chrześcijaństwa górę bierze nauczanie, że każdy dumny, samolubny, próżny i zarozumiały człowiek może odnosić zwycięstwo nad grzechem, chorobą i demonami.
fragment z książki - „Droga z pozoru właściwa” z rozdziału – Mit samego wyznawania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz