Bert Clendennen
wtorek, 3 stycznia 2012
nawet modlitwa może być kłamstwem
Ten proces staje się jeszcze bardziej duchowy. Morderstwo i fałsz są uczynkami potępianymi przez każdego człowieka, który ma jakieś poczucie społecznej przyzwoitości. Co jednak z takimi grzechami, które są pochwalane przez społeczeństwo? Boży Duch Święty nie patrzy tak jak patrzy człowiek, gdyż człowiek patrzy na wygląd, a Bóg patrzy na serce. Pozór pobożności można odróżnić od jej mocy. Weźmy na przykład akt dawania jałmużny, dawania biednym. Jeśli dar jest zewnętrznie najwyborniejszym przykładem danej klasy rzeczy, jeśli jest wielki, dany w najlepszą porę, jeśli wiele osób jest tym darem błogosławionych, a dawca był serdeczny i radosny, wówczas opinia publiczna nazywa to dobrym darem. Człowiek patrzy na wygląd, na to, co zewnętrzne. Bóg jednak patrzy na serce. Poza to, co zewnętrzne, poza tę sferę, społeczeństwo już nie idzie za swoim sądem. Gdzie człowiek kończy, tam zaczyna Duch Święty, który bada wszystko. On przeszukuje z lampą najskrytsze zakamarki serca. Bada motywy kryjące się za dawaniem. Mówi w efekcie: „Twoja miłość nie poszła za twoim darem, był on łapówką za dobrą reputację i pozycję. Dar nie był darem dla biednych, lecz dla dawcy. Mamy tutaj punkt wyjścia od takich przypadków jak morderstwo czy fałsz - to, co zewnętrzne może być doskonałe, ale motywy są złe. Przejmujemy tutaj sposób myślenia, w którym każdy szczegół pomnaża naszą znajomość duchowych rzeczywistości; odróżnialnych od formalnych, pustych działań. Jak blisko stąd do świadomości, że nawet modlitwa może być kłamstwem! Odwracamy się ze wstrętem od morderstwa. Odwracamy się od kłamstwa ze wstydem. Co jednak z tymi wszystkimi ujmującymi modlitwami aprobowanymi z powodu wrażeń, które wywoływały? Czy modliłeś się w domu twojego przyjaciela modlitwą, która w rzeczywistości miała na celu pochwałę jego domniemanej wspaniałości? Czy chwaliłeś stworzenie modląc się do Stwórcy, wspominając zalety tej osoby, nie ośmielając się jednak wytknąć jej grzechu? Czy modliłbyś się za tę osobę tak samo, gdyby ona tego nie słyszała? Trzeba sobie samemu na te pytania odpowiedzieć. Czy nazwałbyś go „drogim Bożym sługą”, gdyby był on kilometr dalej? [Czy tymi samymi słowami modlisz się w zborze o kościół, i tymi samymi w domowym zaciszu gdy nikt cię nie słyszy ?] Czy nasza religia mogłaby być szczytem naszej niemoralności? Duch Święty nie tylko zadaje te kłujące uszy pytania, on także zmusza nas, byśmy na nie ku naszemu wstydowi odpowiedzieli. On nigdy nie ustaje w swojej „kłująco niewygodnej” służbie dopóki nie wyznasz, że obróciłeś swoją religię w zbrodnię, i że wypowiedziałeś bluźnierstwo przy ołtarzu Wszechmogącego. Minął czas formowania definicji, nadszedł czas konkretnych zastosowań. Nawet jeśli nie jesteście winni żadnego z powyższych grzechów wymienionych do tej pory, jest inne królestwo, nad którym ustanowiony jest boski sąd, królestwo niewypowiedzianych pragnień i myśli. Każdy człowiek wiedzie w pewien sposób dwa życia: jedno to życie motywów a drugie to życie zachowań. Do tego pierwszego nie ma dostępu nikt oprócz Ducha Świętego. „Rozumiesz moje myśli z daleka”, mówi Psalmista w Psalmie 139,2. Zanim myśl nabierze swojego ostatecznego kształtu, kiedy jest jeszcze zbyt niewyraźna by mogła zostać wyrażona ludzkim językiem, Duch Święty ocenia jej jakość i poddaje ją sądowi sprawiedliwości. Do serca przychodzi palące pragnienie. Ludzkie oko nie ujrzy poparzeń, które ono zostawi, ale wspomnienie tego pragnienia sprawi, że zamilkniesz, kiedy zgrzeszysz. Ono cię ukłuje, upokorzy, to pragnienie uczyni Cię tchórzem przez wszystkie dni Twojego życia. Do umysłu przyszło coś, co jest jedynie zalążkiem myśli, a już uderzyło jak piorun, tak złe w swej niekompletności! Są takie objawienia, które właściwie zrozumiane pokazują człowiekowi, że jest coś gorszego niż zbrodnia. Zwodniczy pocieszyciele, którzy „leczą ranę tylko powierzchownie”, wywołują w nim niecierpliwość. W tym momencie musimy wrócić do miejsca, w którym zaczęliśmy: Duch prawdy przekona świat o grzechu. Duch Święty tak żywo ukaże naturę grzechu, że ci, którzy uważają siebie za najlepsze okazy społeczeństwa ludzkiego doświadczą ostrych wyrzutów sumienia, gdyż uświadomią sobie, czym są w oczach Boga. Nie będzie już porównań do tej czy tamtej klasy czy grupy ludzkiej, gdyż sąd będzie kwestią jedynie między człowiekiem a Bogiem. Każdy człowiek ujrzy siebie tak, jak gdyby był sam we wszechświecie. Sumienie każdego człowieka stanie się tak ostre i intensywne, wręcz bolesne, kiedy ujrzy on siebie takim, jakim nigdy wcześniej nie widział. Jego moralny zmysł będzie tak oczyszczony i udoskonalony, iż będzie odczuwał nawet złą myśl jako nieprzebaczalny grzech. Taki człowiek będzie niezmiernie upokorzony, gdy uświadomi sobie, że nawet jego najlepsze uczynki są skażone; cała jego siła opuści go, a cała pokładana w sobie nadzieja się rozpierzchnie. Czy człowiek w takim miejscu może zwrócić się o pomoc do innych? Nie, ponieważ wszyscy giną w tej samej niedoli. Pod powierzchnią, pod skórą każdego człowieka zawsze kryje się ta okropna okoliczność, iż każde serce zostało wyłączone spod panowania króla. Kiedy to przekonanie będzie tak ostre i nieustępliwe, serce pozna, że poprzez odwrócenie się od Jezusa Chrystusa odwróciło się od Syna Bożego, jedynego pośrednika przymierza pokoju. Agonia wówczas będzie się zdawała niczym męki piekła. To jest właśnie przekonanie o grzechu, które Boży Duch Święty posyła, by działało w sercach, które nie uwierzyły w Zbawiciela. Jezus Chrystus nie może być zrozumiany, dopóki grzech nie będzie zrozumiany. Tak długo, jak grzech jest postrzegany wyłącznie z socjologicznego punktu widzenia, krzyż Chrystusa musi się zdawać jakąś „przesadą”. Po co używać wody wraz z krwią, gdy sama woda by wystarczyła? Po co poświęcać człowieka, jeśli krew zwierzęcia odpowiedziałaby na każde pytanie ? Tego typu pytania mają rację bytu, kiedy grzech jest lekceważony lub źle zrozumiany. Kiedy jednak grzech znajdzie się w świetle nieskończonej świętości, jedynie krzyż Chrystusa może równać się wagą tragicznemu i potwornemu przekleństwu grzechu. Pierwsze jasne spojrzenie człowieka na naturę grzechu równa się pierwszemu kryzysowi w jego życiu. Od tego momentu człowiek ten wybiera swoje przeznaczenie, Jest dyskusyjne, czy takie oświecenie można przeżyć po raz kolejny. Jezus Chrystus wydaje się wtedy mówić: „Teraz mnie nie rozumiesz. Wydaje Ci się, że możesz się obejść bez pośrednika między tobą a Bogiem. Wiesz tak mało o grzechu, jakim go widzi Bóg, że wydaje ci się, iż możesz sobie poradzić z każdą sytuacją, jaka nastanie”. Musi to więc trochę potrwać. Kiedy jednak przyjdzie Duch Święty, jasno pokaże ci stan twojego serca. On ukaże Ci takie wizje okropności grzechu, że z powodu Jego służby i działania, będziesz wołać o pośrednictwo, i w całej swojej boleści przypomnisz sobie, że nie chciałeś przyjść do Boga, aby mieć życie.
„Szkoła Chrystusa” - cykl Pneumatologia z rozdziału – Przekonywanie o grzechu jako dzieło Ducha Świętego
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz