Bert Clendennen

Bert Clendennen

środa, 6 lipca 2011

rezygnujemy z naszych domniemanych korzyści

Przyjrzyjmy się szczególnie wersetowi siedemnastemu „Dlatego upodobało mu się... (tłum z j. ang.) Jest to tłumaczenie słowa, które oznacza „mieć dług wobec kogoś”. W przypadku Chrystusa był to dług, który przyjął na siebie. Zastosowanie tej prawdy w naszym przypadku polega na dobrowolnym, wynikającym z aktu naszej woli, przyjęciu i zaakceptowaniu równości i tożsamości z tymi, którym według Bożego powołania mamy usługiwać. Obiektywnie, nasze utożsamianie się może objawiać się większym bogactwem, większą mocą, większą ilością talentów i lepszym wykształceniem, lecz subiektywnie, bez protekcjonalnego traktowania musi być równe wszystkim mężczyznom i kobietom którym usługujemy. Jeśli tego nie potrafisz, nie masz prawa być Bożym sługą.

On jest Synem Bożym, nie synem Anglika. Jest Synem człowieczym. To jest uniwersalne. Nie ważne jaki mamy kolor skóry i jakim językiem mówimy. Jeśli nie potrafisz się utożsamić jako równy, nie masz prawa być Bożym rzecznikiem. To oznacza, że przyjmujemy odpowiedzialność za błędy innych, chociaż, a nawet pomimo tego, że nie jesteśmy odpowiedzialni za ich błędy. Jest to bolesne, gdyż naraża nas na niezrozumienie i najbardziej bolesne zniewagi. Jest to jednak nieodzowny krok w kierunku Chrześcijańskiej równości.

Drugim sposobem na utożsamianie się z innymi jest inwestowanie w nich rzeczy wartościowych. We fragmencie „wyparł się samego siebie” (Filipian 2:7) użyte jest słowo „kenosis”. Oznacza ono „wyzbycie się wszystkiego”. To znaczy, że Jezus Chrystus zrezygnował z wszystkich Swoich bogactw i chwały, aby ci, którzy byli ubodzy, mogli przez Niego stać się bogaci. To miał na myśli Paweł w 2 Liście do Koryntian 8:9: „Albowiem znacie laskę Pana naszego Jezusa Chrystusa, że będąc bogatym, stał się dla was ubogim, abyście ubóstwem jego ubogaceni zostali”. On poprzez „kenosis” zdeponował wszystko, czym był, na koncie tych, których zadłużenie postanowił wykupić. W naszym „kenosis” wyzbywamy się naszych domniemanych wartości, oddzielających nas od tych, którym według Bożego powołania mamy usługiwać. W swoim „kenosis” Jezus zrezygnował z prawdziwych wartości, aby zapewnić wybawienie takim niegodnym ludziom jak ja. W naszym „kenosis” rezygnujemy z naszych domniemanych korzyści, aby zaspokoić prawdziwe potrzeby innych. To miał na myśli Jakub, mówiąc o tym, by nie mieć względu na osobę. Gdy ty i ja przestaniemy mieć wzgląd na osobę, będziemy przygotowani na to, by nasze życie było dla innych odkupieniem.

Trzecim sposobem identyfikacji jest zaangażowanie się w potrzeby innych. Rozpatrujemy [to jest temat kilku ostatnich wpisów na blogu] cztery sposoby utożsamiania się wszystkich chrześcijan jako równych sobie. Chrześcijańska równość polega na utożsamianiu się. Jezus Chrystus, który z natury był równy Bogu, w akcie Swej własnej woli przybrał postać sługi - był to zewnętrzny objaw utożsamienia się. Jakże nisko zszedł, by nas zbawić, a my w naszej pysze nie chcemy pozbyć się naszych domniemanych posiadłości, aby utożsamić się z ludźmi, których czasem uważamy za gorszych od siebie. W takich okolicznościach, pełnych pychy, nigdy nie będzie miejsca na przebudzenie. Słowo sługa jest tłumaczeniem słowa „doulous”, które oznacza niewolnika z własnej woli. Było to zobowiązanie oparte na Jego decyzji, by wyzbyć się samego Siebie. Jezus, poprzez Swoją decyzję by wyzbyć się Samego siebie stał się za nas „doulous”. „Kenosis” wymaga i powoduje powstanie „doulous”, niewolnika, który musi zrezygnować ze Swych bogactw, przebywania z Ojcem w trzecim niebie i swej niezależności w czasie i przestrzeni.

Poprzez stanie się sługą tych, których Ojciec kochał, przyszła Boska moc i wszechwiedza. Okazało się, że poświęcając to, Jezus tego nie stracił; pomnożył je dla dobra innych. W taki sposób my powinniśmy przekazywać bogactwa Chrystusa tym, których Bóg miłuje; stając się ich sługą i poświęcając swoje życie, po to by je pomnożyć w innych. Jest to lekcja o pięciu chlebach i dwóch rybach z Ewangelii Jana 6:1-14. Jeśli tak jak dziecko oddamy wszystko co posiadamy Jezusowi, nasz niedostatek zostanie pomnożony, by nakarmić wielu. Jest to zależne od wyboru, jakiego dokonamy. Co innego jeśli jesteśmy do tego zobowiązani. Wielu ludzi będzie służyć innym dopóki uważają, że ich służba jest wynikiem ich własnego wyboru; kiedy jednak ktoś tego żąda, sprzeciwiają się temu.

Jezus Chrystus osiągnął szczyt pokory, zobowiązując się do tego, co nie należało do Jego obowiązków. „On tego, który nie znal grzechu, za nas grzechem uczynił, abyśmy w nim stali się sprawiedliwością Bożą” (2 Koryntian 5:21). Jedną z zasadniczych cech chrześcijańskiej jedności jest zobowiązanie się do ponoszenia konsekwencji błędów innych, nawet gdy nie ponosimy osobistej odpowiedzialności za te błędy. Chrześcijańską jedność osiąga się przede wszystkim poprzez dobrowolne poświecenie się dla innych, jako ich słudzy. Konsekwencją tego czynu jest służenie im jako niewolnicy, pod przymusem. W tym miejscu cielesny człowiek umiera. Czwartym sposobem na utożsamianie się jest naśladowanie ludzi. Patrzenie na aniołów jest dla Boga upokarzające. Psalm 113:3: „Od wschodu słońca aż do zachodu niech imię Pańskie będzie pochwalone”. W hierarchii stworzenia aniołowie są istotami wyższymi niż ludzie. Jednak kiedy Jezus przybrał postać cielesną, nie stal się aniołem, lecz człowiekiem. Naśladownictwo Jezusa nie polegało na powielaniu ludzkich grzechów, lecz na dzieleniu ich losu. Pokazał im, jak według Bożych planów powinni żyć.

To miał na myśli Paweł w 1 Liście do Koryntian 9:19-23. „Będąc wolnym wobec wszystkich, oddałem się w niewolę wszystkim, abym jak najwięcej ludzi pozyskał. I stałem się dla Żydów jako Żyd, aby Żydów pozyskać; dla tych, którzy są pod zakonem, jakobym był pod zakonem, chociaż sam pod zakonem nie jestem, aby tych, którzy są pod zakonem, pozyskać. Dla tych, którzy są bez zakonu, jakobym był bez zakonu, chociaż nie jestem bez zakonu Bożego, lecz pod zakonem Chrystusowym, aby pozyskać tych, którzy są bez zakonu. Dla słabych stałem się słabym, aby słabych pozyskać; dla wszystkich stałem się wszystkim, żeby tak czy owak niektórych zbawić. A czynię to wszystko dla ewangelii, aby uczestniczyć w jej zwiastowaniu”

Nie chodzi tutaj o cyniczne ludzkie przysłowie: „Kiedy wejdziesz miedzy wrony musisz krakać jak i one”. To dzięki utożsamieniu się poprzez naśladowanie nadziei, obaw, słabości i położenia innych ludzi masz możliwość im usłużyć. Innymi słowy, jesteśmy na tym świecie, lecz nie z tego świata. Nie jesteśmy super - ludźmi. Paweł mówi: „Wiem, co to znaczy być takim jak ty. Doświadczam każdej pokusy. Przechodzę przez to wszystko. Wiem co to znaczy znaleźć się w takiej sytuacji i wiem co to znaczy być w Chrystusie”. O czym on mówi? Chodzi o to, by być wśród nich, nie będąc ich częścią. Ludzie poznają, że coś wewnątrz ciebie uzdalnia cię do życia ponad grzechem. Bez utożsamiania się wierzący może mieć ogólne świeckie pojęcie, lecz nigdy nie doświadczy dynamicznej służby chrześcijańskiej jedności. Tak się dzieje tylko wtedy, gdy utożsamiamy się z Nim.

Paweł rzekł: - Chodzę po tej ziemi jako człowiek. Nie jestem Bogiem. Zwyciężam grzech poprzez życie Tego, który jest we mnie. Wciąż jestem kuszony tak jak wy. Codziennie muszę zmagać się z diabłem. Jednak będąc zrodzonym, z Boga, mogę zwyciężać. Mogę utożsamić się z wami w tych doświadczeniach i trudnościach życia, stoję tutaj pośród was jako jeden z was, utożsamiając się z wami, jako zwycięzca.

 "Szkoła Chrystusa” - cykl Jedność Kościoła,  z rozdziału – Chrześcijańska jedność

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz