Bert Clendennen

Bert Clendennen

sobota, 16 lipca 2011

A12 - luźne rozważania na temat współczesnego chrześcijaństwa

["Czyż nie wiecie, że - ludzie  miękcy oΰτε μαλαχοί - nie odziedziczą Królestwa Boga” 2 Kor 6:9,10 ( za grecko – polskim Nowym Testamentem wyd. Vocatio)

Dziś mamy taką sytuację, ze liberałowie poprzez bezstresowe prowadzenie kościoła wychowują rozkapryszonych chrześcijan, miękkich ludzi niezdolnych do ponoszenia jakichkolwiek kosztów, niezdolnych do poświęceń dla sprawy Jezusa. Niezdolnych do podjęcia się tego trudu by być uczniem Jezusa. Rozpieszczony kościół jak chłopiec w krótkich spodenkach drwi sobie dzisiaj z grzechu i lekceważy proroctwa, ostrzeżenia, nie szanuje,  wręcz lekceważy, depcze i szasta łaską Bożą. Zamiast budowania relacji z Bogiem w oparciu o święte życie, mamy dzisiaj do czynienia z takimi zjawiskami jak uwielbienie uwielbienia, wiarę w wiarę czy teologię  taniej łaski. To nauczanie pastora Berta Clendennena dotyka mnie osobiście, bo i ja z biegiem lat stałem się bardziej liberalny w stosunku do siebie, w stosunku do otaczającego zewsząd grzechu, do innych, źle postępujących  ludzi. Stałem się bardziej elastyczny, nowoczesny, miękki i przyjazny. Kiedy uczęszczałem na zajęcia Szkoły Chrystusa, Bóg bardzo wyraźnie pokazał mi, że muszę coś zrobić z tym liberalnym podejściem w kościele. Z tego  zrodził się ten blog, z tego powodu zgromadziłem najciekawsze myśli pastora Berta, dotyczące kościoła w jednym miejscu i zatytułowałem je „A1 – A12 Luźne rozważania i na temat współczesnego chrześcijaństwa.” „Albowiem przyjdzie czas, że zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich upodobań nazbierają sobie nauczycieli, żądni tego, co ucho łechce,  i odwrócą ucho od prawdy, a zwrócą się ku baśniom. 2 Tym. 4:3,4”]


Każde słowo w Biblii jest słowem Boga. Przy każdym z tych słów diabeł chciałby postawić znak zapytania. Żadne okoliczności nie potrafią zmienić odwiecznego Bożego Słowa.

Największym oszustwem diabła jest udawanie rzeczy ponadnaturalnych. Pseudo-ewangeliści znają się na tym. Możesz na przykład otrzymać list, który mówi: Bóg mi powiedział, abym ci powiedział, byś wysłał mi pewną ilość pieniędzy. Za pomocą komputerów list może być bardzo  osobisty: „Droga Rose, Jezus przyszedł do mnie i powiedział mi, że powinnaś sprzedać swój samochód i dać mi pieniądze”. Cóż za presja. Paweł powiedział: „gdyby nawet anioł z nieba zwiastował wam ewangelię odmienną od tej, którą myśmy wam zwiastowali, niech będzie przeklęty” (Galacjan 1:8). Żadne okoliczności, nic i nikt, nawet anioł z nieba nie może zmienić odwiecznego Słowa Bożego. Jakub powiedział: „Niech prosi z wiarą, bez powątpiewania” (Jakuba 1:6). Jeśli mamy osiągnąć zwycięstwo, jeśli mamy coś otrzymać od Boga, ja i ty musimy wiedzieć pewne rzeczy.

W czasach ostatecznych spotkamy się z rzeczami, które są gorsze niż choroba. Wraz ze zbliżaniem się przyjścia Pańskiego, wszelkiego rodzaju duchy będą się ujawniać. Wszystko, co może być poruszone, będzie poruszone. Jeśli można cię znokautować, będziesz znokautowany. Jeśli możesz się zgubić, zgubisz się. Boży lud ginie z braku wiedzy. Jeśli chcemy wieść zwycięskie życie chrześcijańskie, musimy wiedzieć pewne rzeczy. Musimy również wiedzieć, że w tych kwestiach nie można pójść na kompromis. Kaznodzieje doprowadzili się do przekonania, że w pewnych sprawach można pójść na ugodę. Wierzą, że cel uświęca środki. Przyjrzyjmy się pewnym rzeczom, z którymi nie można pójść na kompromis.

„Szkoła Chrystusa”
str. 284 i 285

Głównym problemem kościoła przez całe wieki było to, że Boży lud zajmował się rzeczami, które nie przynoszą żadnego duchowego pożytku - osiąganiem sukcesu, powodzenia i szacunkiem dla samych siebie. To, co odbiera kościołowi pierwszą miłość, stało się czymś bardzo znaczącym. Wszystko zaczyna się od męża Bożego. Czyni sobie bałwana - swoje własne wyobrażenie - Ewangelię. Potem prowadzi owce na tę duchową pustynię. Nic nie wywiera większej presji niż słowa: „Bóg mi powiedział.”. Jednak bez względu na to, jaki sukces osiągnie poselstwo, jeśli nie czyni mnie osobą bardziej świętą, jest doktryną diabła. Jeśli nie inspiruje mnie do szukania świętości Bożej, jeśli nie prowadzi mnie do szukania Bożej chwały, nie ma z niego żadnego pożytku.

Jeremiasz, będąc w opłakanej sytuacji, woła do Boga: „Czemu moja boleść trwa bez końca, a moja rana jest nieuleczalna i nie chce się goić?” (Jeremiasza 15:18). Bóg odpowiada na to wołanie w wersecie 19: „Jeżeli zawrócisz, i Ja się zwrócę do ciebie, i będziesz mógł stać przed moim obliczem; a gdy dasz z siebie to, co cenne, bez tego, co pospolite, będziesz moimi ustami” (werset 19). Możemy dosłownie stać się Bożymi ustami. On powołał nas do tego celu. Lecz tak się stanie jedynie wtedy, gdy będziemy gotowi wyciągnąć to,  co cenne z tego co bezwartościowego i rozprawić się z rzeczami , które kłócą się z zasadą uświęcenia. Bóg nie będzie krzyczał do ciebie pomiędzy reklamami. Nie będzie rozmawiał z tobą na pół etatu. Bóg nie będzie cię gonił aby z tobą porozmawiać.

„Szkoła Chrystusa”
str. 296





Miliony chrześcijan twierdzi, że wierzą w przyjście Jezusa, lecz swoimi czynami udowadniają że jest inaczej. Jako słudzy Boży, musimy sprawdzać nasze priorytety, byśmy mogli sprowadzić kościół z powrotem do miejsca w którym te priorytety są właściwe. Jeśli zamierzamy spotkać się z Chrystusem, nasz styl życia, plany, programy i sposób wydawania pieniędzy muszą zostać przemienione. Jeśli naprawdę wierzymy w przyjście Jezusa za naszego życia, dlaczego troszczymy się o nasze testamenty i wykupujemy polisy ubezpieczeniowe, z których będą mogły korzystać następne pokolenia? Dlaczego liczymy i gromadzimy pieniądze, które mogłyby wspomóc Królestwo Boże? Tak wielu mówi: „On przyjdzie wkrótce” lecz postępuje tak, jak gdyby wszystko miało trwać niezmiennie. Jakże przerażająca jest myśl, że możemy spóźnić się o kilka godzin na przyjście Chrystusa, jak głupie panny. Wciąż burzymy stare stodoły i budujemy większe, kupujemy rzeczy których nie potrzebujemy, podczas gdy miliony ludzi giną z braku Ewangelii. Czy naprawdę wierzymy, że On nadchodzi?

Chrześcijanie posiadają majątki warte miliardy. Tak - powiedziałem miliardy! Przedsiębiorstwa, ziemia, akcje, biżuteria, samochody, łodzie i pieniądze. Co robimy? Czy zgromadzamy dla Antychrysta? Jeśli naprawdę wierzymy Biblii, czy nie powinniśmy mieć spakowanych walizek, by iść za Jezusem? Czy nie powinniśmy dać nie tylko 10%, lecz również coś z naszego kapitału? Już czas sprzedać wszystko, co nie jest nam niezbędne. Następstwa tej likwidacji powinny zaowocować taką ilością pieniędzy, która pozwoli zanieść ewangelię każdemu stworzeniu. Jezus powiedział: „Wedy nadejdzie koniec”. Jest to godzina, którą powinniśmy wykorzystać dla Chrystusa; czas, by inwestować w wieczność; nie czas gromadzenia, ściskania przemijających monet czasu. Teraz jest czas dawania. Poganie czekają na ewangelię - Chrystus nakazał nam iść - w jaki sposób staniemy przed Nim? Przynieś całą swą dziesięcinę do spichlerza, aby był zapas w moim domu we właściwym czasie. Bóg pyta: „Czy człowiek może oszukiwać Boga? Bo wy Mnie oszukujecie!” Jak? Wstrzymując wasze dziesięciny i daniny.

„Szkoła Chrystusa”
str. 302

Człowiek może głosić prawie wszystko, a publiczność będzie go popierać; gdy jednak zacznie się wypowiadać przeciwko religii, rozlegnie się krzyk. Bywałem wyrzucany ze stacji telewizyjnych, nawet religijnych, gdyż głosiłem taką prawdę: „Bóg nie pozwala na mieszanie się”. Nie można mieszać doktryn zielonoświątkowych [ewangelicznych] i katolickich, oczekując, że Bóg na to przytaknie.

Jan powiedział: „Bóg nienawidzi każdej drogi kłamstwa”. Kiedy mówisz przeciwko fałszywej religii, występujesz przeciwko „świętej krowie” i jeśli będziesz głosił przeciwko niej, będziesz miał kłopoty. James Robinson wypowiadał się przeciwko homoseksualizmowi w dużej stacji telewizyjnej w Dallas i został wyrzucony. Ludzie, kaznodzieje i zbory wypełnili podpisami całą stronę gazety w Dallas. Postawili stacji ultimatum: „Nie będziemy oglądać waszego programu, jeśli ten człowiek nie wróci na antenę”. Przywrócili go z powrotem.

Możesz głosić przeciwko homoseksualizmowi i wiele osób cię poprze. Gdy jednak ten sam człowiek wypowie się przeciwko fałszywej religii, będzie najsamotniejszym człowiekiem w mieście. Dzięki Bogu, że w pewnym momencie ludzie poparli kaznodzieję, lecz przeciwstawienie się sprzedaży taniej łaski wymaga więcej odwagi niż przeciwstawienie się homoseksualizmowi. Można by przypuszczać, że już wszyscy narodzili się na nowo. Słychać, jak ludzie to głoszą. Niektórzy twierdzą, że w Ameryce jest sześćdziesiąt milionów narodzonych na nowo wierzących. Gdyby tak było, już bylibyśmy w tysiącletnim królestwie. Być może sześćdziesiąt milionów ludzi chodzi do kościoła raz w miesiącu, lecz narodzenie na nowo to zupełnie inna rzecz. Narodzony na nowo wierzący stanowi znaczącą siłę na ziemi. Jest nowym stworzeniem. Chrystus jest w nim. Nie można mieć sześćdziesięciu milionów Chrystusów w kraju i nie opanować zła. Prawda jest taka, że społeczeństwo w ciągu ostatnich dwóch lub trzech dekad zbliżyło się do piekła bardziej, niż kiedykolwiek w historii; mamy jednak więcej religii, niż kiedykolwiek wcześniej.

„Szkoła Chrystusa”
str. 347

Dzisiaj w kościele jest tyle cielesności – programy ludzkie, pomysły, sztuczki cyrkowe. Wszystkie te głupoty, które człowiek wprowadził do kościoła, są produktem cielesnego umysłu i nie dają kościołowi nic innego tylko śmierć „zamysł Ducha, to życie i pokój” (Rzym. 8:6)

„Szkoła Chrystusa”
str. 693

Kościół jest pełen ludzi, którzy śpiewają o przyjściu Pana, ale nigdzie nie idą. Ich cała natura, to egoizm. Jeżeli nie robisz tego, co oni chcą, to odchodzą, albo rozbijają zbór. Ta sama natura, która na ulicy mówi, że to, co ty masz, może być jego, jeżeli może ci to zabrać, siedzi w ławkach każdej niedzieli. Ta natura świadczy, że ci ludzie już zostali oznakowani, a ponieważ już są oznakowani, szatan pewnego dnia da im znamię na ich czoło lub prawą rękę. Z drugiej strony są ci, którzy swoje życie oddali Bogu. Znakiem życia pod kontrolą Ducha Świętego jest to, że nie żyją dla siebie, ale dla innych. Tą prawdę musicie głosić wszystkim, których Bóg wam da.

„Szkoła Chrystusa”
str. 698

Ci, którzy posiadają moc Bożą i są przez Boga używani, by nieść uwolnienie dla chorych, cierpiących, spędzają dużo czasu w samotności z Bogiem, zanim idą do ludzi.

W naszej lekcji poświeconej odnowieniu naczynia, czy też bramie Bożej, wskazałem, że Pastor jest Bożym włodarzem oraz, że ma śnić i marzyć. Oznacza to, że musisz oczekiwać w obecności Bożej, dopóki nie usłyszysz co Bóg mówi i czyni. Wtedy wyjdź z Bożej obecności, stań przed zborem i przekaż swoje plany ludowi Bożemu. Ty musisz postawić pierwszy krok w kierunku prawdziwego przebudzenia. Boży włodarz musi spędzać dużo czasu w obecności Bożej. Z tego powodu kościół powołał diakonów, aby troszczyli się o przyziemne sprawy. Bóg nie powołał diakonów, oni ich wyznaczyli, po to by Boży włodarze mogli oddać się modlitwie i Słowu Bożemu. Wtedy mogli wyjść z komory modlitwy, od Boga i usługiwać ludziom. Moc jest rezultatem oczekiwania na Boga.

Jeżeli pozwolisz swojemu zborowi uczynić z siebie sławnego menadżera biznesu, jeżeli poświecisz cały swój czas na ściganie karetek pogotowia, odprawianie pogrzebów i podtrzymywanie rąk niezadowolonych, nie będziesz posiadał mocy Bożej. W prawdzie utrzymasz tego rozczarowanego hipokrytę w zborze, jeżeli będzie wiedział, że zawsze będziesz podtrzymywać jego ręce. Jeżeli jednak będziesz spędzać czas z Bogiem, tak by Jezus świecił przez ciebie za kazalnicą, przyciągniesz tych, którzy są głodni Boga. „Ciało” mówi, „szybko”, Bóg mówi, w cierpliwości pozyskasz swoją duszę. Znaczy to, że nowy człowiek pozyska swoją duszę, swoje ciało. Cierpliwość jest tą cechą, którą zdobywamy przez cierpienie. Dawid powiedział, „zdaj się w milczeniu na Pana i złóż w Nim nadzieję” (Psalm 37:7). Oczekiwanie jest prawie że utraconą sztuką. Wszystko chcemy teraz. Ktoś powiedział, zorientowałem się w jak wielkich kłopotach znajduje się to pokolenie, kiedy zobaczyłem młodych ludzi stojących przed kuchenką mikrofalową i krzyczących na nią, żeby się pospieszyła. Człowiek, który czekał na Boga nakazuje odejść chorobom i demonom, a one odchodzą. Człowiek, który nie ma czasu czekać, wypowiada te same słowa, ale nic się nie dzieje. Oczekiwanie na Boga zawiera post, modlitwę i po prostu zwykłe czekanie. Kiedy wszystko powiesz, wtedy oczekuj, pozwól Bogu przemawiać do ciebie.

„Szkoła Chrystusa”
str. 739

Musimy być oddanym ludem. To jest wiek ludzi nieoddanych. Wiek małżeństw na próbę, aborcji dzieci, samobójstw i rozwodów. Spłodziliśmy pokolenie, które kurczy się pod gorącym słońcem. Każdy kościół popadł w głupotę tego, co nazywają grupami wsparcia. Grupami wsparcia grubych, chudych, rozwiedzionych, i tych, którzy ponownie zawarli związek małżeński. Mamy ich wszystkich. To jest dzień cofania się, grup wsparcia i ludzi żyjących przeszłością. Ten sam duch lenistwa, rezygnacji i ucieczki zaatakował Kościół. Nie tylko musimy mieć wizję wielkości Boga, musimy być oddani, aby zobaczyć naszego wspaniałego Boga, manifestującego się wśród nas. Ten duchowy bałagan nie powstał z dnia na dzień i nie zniknie z dnia na dzień. Ale zniknie, jeżeli Bóg znajdzie ludzi, którzy „dokonawszy wszystkiego, ostoję się.” Oby Bóg dał wizję i oddanie dla tych ołtarzy, gdzie jak Jakub, będziemy wołać, „Nie puszczę cię, aż mi pobłogosławisz.” Takie oddanie może narodzić się tylko z wizji realności Boga. „Kto bowiem przystępuje do Boga, musi wierzyć, że On istnieje.” (Hebrajczyków 11:6) Bóg odda siebie samego tym, którzy oddają siebie samych Jemu. Boże słowo, to „Jeżeli ty to zrobisz, ja też to zrobię.”

„Szkoła Chrystusa”
str. 759

Wczasach martwoty, nieduchowi kaznodzieje używają tych samych, starych słów, które kiedyś miały taką moc przekonującą, ale teraz są pozbawione mocy, częściowo ponieważ dla tych, którzy ich używają, stały się żargonem kazalnicy. Dlatego kościół przechodzi okres sceptycyzmu. Niewiara ostudza najważniejszy ogień. Przy pierwszej wypowiedzi namaszczonego proroka znika nieśmiałość i niepewność, które są rezultatem braku żywego poselstwa. Z nowym i świeżym objawieniem Chrystusa przychodzi przebudzenie. Nagle wszystko się zmienia.

Druga tendencja w historii duchowego zepsucia jest taka, że uwielbianie staje się formalne. Kapłaństwo wywyższa rytuały, aż Chrystus jest uciśniony. Religia staje się sztuką, a nie odpowiedzią duszy człowieka. Rytuały i formy uwielbienia nie są same w sobie złe, ale niebezpieczeństwo pojawia się wtedy, kiedy znika duchowość, gdyż wtedy forma staje się treścią dla siebie. Sztywne posłuszeństwo staje się religią i jest ofiarowane Bogu zamiast prawdziwego, duchowego oddawania czci. Przeniesienie uwagi z życia wewnętrznego na zewnętrzne obniża poczucie moralności. Otwiera to drzwi dla praktykowania poważnych nadużyć i oddziela religię od moralności. W takich czasach kapłaństwo się degeneruje. Ci, którzy usługują przy rzeczach świętych, stają się świeckimi. W kościele odkrywa się rozpustników i jeszcze gorszych. Miłość bogactw, wygód i mocy, to trzy śmiertelne grzechy tych, którzy zajmują wysokie stanowiska.

„Szkoła Chrystusa”
str. 624

Inaczej mówiąc, krzyż nie jest już na centralnym miejscu, a kiedy to się stanie, wszystko jest skończone. Wielki grzech obecnych czasów jest taki, że przenieśliśmy krzyż na drugorzędne miejsce, planując atrakcyjne wstępy do jego srogości. Nie możemy używać krzyża, jako talizmanu szczęścia. Wielu nosi krzyż ze złota, używając tego, co ma zniszczyć nasze „ja” do zwrócenia uwagi na „siebie”. Widziałem kapłanów religii ortodoksyjnej, księży rzymskich, którzy mają wielkie krzyże na szyjach. Ma to ich oznaczać, jako ludzi świętych. Krzyż nie jest niczym pięknym. Wielu nosi go wokół swojej kostki, a szyja jest miejscem przyciągającym. To, co oznacza koniec „siebie”, teraz wskazuje na „siebie”. Nie może być rozrywki dla zabawiania i urzekania ludzi. Nie ma wyperfumowanej ścieżki na krzyż. To zupełnie odpada. To nie może być częścią nabożeństwa w kościele Wszechmocnego Boga. Nie może być zabawy, by uatrakcyjnić nabożeństwa. Końcem tego może być taniec brzucha w kościele. Dzisiaj w kościołach widzimy to, na co nie pozwolono w karczmie, kiedy ja byłem chłopcem. Krzyż nie jest widowiskiem dla zabawy. Najbliżej krzyża na Golgocie był grzech i złoczyńcy. Tam był tylko Jezus i grzech: morderstwa, odrzucenie, zdrada i niewiara. Tak jest dzisiaj. Na świecie jest tylko grzech i Jezus. Dzięki Bogu, że jest Jezus.

Jakież niewymowne zło idzie za małym odstępstwem od wzorca. Sodomici przy świątyni. Popatrzcie na kościół przed reformacją: Bogobojni ludzie byli mordowani, ponieważ odważyli się demaskować kazirodztwo przywódców kościoła grzeszących z własną rodziną. Wszelkie możliwe niegodziwości powstają z małego odstępstwa od wzorca. Teraz akceptowany jest nawet homoseksualizm. Popatrzcie na kościół zielonoświątkowy [ewangeliczny] obecnie. Co widzicie? Popełniane są różne grzechy. Co do tego doprowadziło? Bawienie się z doktryną! Nauczanie, że Boga nie obchodzi, w co my wierzymy. Święta doktryna tworzy świętych ludzi. Nieświęta  doktryna tworzy nieświętych ludzi. Obecnie w nawoływaniu do jedności widzimy bawienie się z prawdą. Czy zauważyliście, że kiedy z czegoś każą zrezygnować, to nigdy z tego, co fałszywe? Słyszałem jednego tak zwanego zielonoświątkowca, który nawoływał do jedności i mówił, że musimy zrezygnować z niektórych prawd, w które wierzymy, by dojść do jedności, którą chcą stworzyć miedzy nami i kościołem rzymskim.

[Polecam szczególnej uwadze cały rozdział Pt „Nagi krzyż” który opublikowano na tym blogu w dniach 3 - 5 maja 2011]

„Szkoła Chrystusa”
str. 172 - 174

[„Ja chrzczę was wodą, lecz przychodzi mocniejszy ode mnie, któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u sandałów jego; On was chrzcić będzie Duchem Świętym i ogniem. W ręku jego jest wiejadło, by oczyścić klepisko swoje i zebrać pszenicę do spichlerza swego, lecz plewy spali w ogniu nieugaszonym.” (Ew. Łukasza 3:16; 17)]

Mieliśmy dobre nabożeństwo w niedzielę rano, a ewangelista głosił trudne kazanie. Był jakiś dziwny, ale wielu ludzi, którzy naprawdę znają Boga, wydają się dziwnymi dla tych, którzy Boga nie znają. Tego wieczora w czasie nabożeństwa ludzie śpiewali i uwielbiali Boga. Wyglądało, że wszystko szło tak, jak chcieliśmy. W czasie śpiewania ewangelista wziął mikrofon, przerwał śpiew, uciszył muzykę i powiedział, „Bóg powiedział mi, że mamy to przerwać i modlić się przez trzydzieści minut. Nie patrzcie na zegarki. Powiem wam, kiedy powstać. Odwróćcie się i zróbcie sobie z ławki ołtarz.” On odwrócił się tyłem do zgromadzonych, upadł i zaczął się modlić. Po około trzydziestu minutach wstał, wziął mikrofon i powiedział, „Bóg pokazał mi, że człowiek w przywództwie tego zboru chodzi do czyjejś żony i nie możecie mieć przebudzenia z takim grzechem w zborze.” Wiatr wiał. Ja nie wiedziałem, o kim on mówił, ale wiedziałem, że było to słowo z Nieba i ten wiatr wiał, by oczyścić zbór. Wiedziałem, dlaczego przebudzenie zamierało. Ewangelista powiedział, „Wróćcie do ołtarza. Będziemy trzymać się Boga. Nie możecie mieć przebudzenia z grzechem w zborze.” Wróciliśmy do ołtarza, zaczęliśmy szukać Boga i modlić się. Podczas modlitwy poczułem klepnięcie po ramieniu. Popatrzyłem, a tam stał kierownik szkółki niedzielnej. Powiedział do mnie, „Ja nie będę mógł wrócić do tego przebudzenia.” Odpowiedziałem, Na pewno nie.” Wiedziałem, że znalazł się winowajca. W zborze zaczęło się przebudzenie, które trwało 5 lat.

Kiedy pozwolimy Duchowi Świętemu, by jak wiatr, przewiał zbór. On ujawni, a jeżeli Mu pozwolimy, On wywieje wszelkie plewy, które zmieszały się z prawdziwą pszenicą. Kiedy plewy znikną, Duch Boży może przyjść, jako woda od Boga, jako rzeka wody żywej. Co się wtedy stanie? Wasze zdrowie prędko zakwitnie. Bóg wysłucha, kiedy będziecie się modlić. Bóg pokieruje waszymi krokami. To wszystko będzie stale, kiedy pozwolicie, by ten wiatr ujawnił i wywiał plewy, które przeszkadzają w przepływie tej rzeki. Nie musicie błagać rzeki, by płynęła. Ona jest w was i cały czas napiera na przeszkody. Ona jest w was, by wypływać i to jest Jego cel w was. Nie musicie błagać rzeki, by płynęła; po prostu usuńcie przeszkody, ograniczenia i zburzcie tamę! Niech wiatr Boży wyjawi chciwość, egoizm, gorycz, żal, nienawiść, rywalizację i nieprzebaczenie. które tam jest. Niech wiatr Boży to wyjawi, a to co wyjawi, niech wywieje. Ludzie którzy zostaną zdemaskowani, albo wyjdą, albo będą pokutować i oczyszczą swoje życie, by Duch Święty mógł działać. 

 „Szkoła Chrystusa”
str. 575 i 576

Wielu wielkich mężów Bożych miało odczucie, że następne poruszenie Boże będzie poruszeniem świętości, które oczyści kościół z tego wszystkiego, o czym mówiliśmy. Mateusz 3:12 mówi, że „On oczyści swoje klepisko”. Nasz Pan usunie z Jego prawdziwego kościoła wszystko, co jest fałszywe i zepsute. Nie możemy ominąć tego zagadnienia - Bóg doświadczy Swój kościół i bez względu na to, co mówią ewangeliści telewizyjni, nie poluje na herezje ten, kto z Bożego natchnienia wskazuje te fałszywe rzeczy, które przychodzą i odrzucają konieczność prawdziwej doktryny Bożej.

W naszym tekście Jan przepowiada, co Chrystus zrobi ze żniwem zebranym przez Ducha Świętego. Sieć zagarnia wszystko. Mamy ilustrację tego w Biblii. Duch Święty tchnie na kościół, nie tylko, by chrzcić, ale też oczyszczać. W Indiach obserwowałem, jak przesiewali pszenicę. Mieli duże płótno na ziemi, a na nim hałdę pszenicy. Dwóch mężczyzn w dużymi wiatrakami wytwarzało dość silny podmuch. Trzeci mężczyzna brał pszenicę na łopatę i rzucał do góry, a kiedy opadała, wiatrak odwiewał plewy, a cięższy produkt, czyli pszenica spadała na płótno. Słowo Boże mówi, „W reku jego jest wiejadło” (Mat 3:12). To wiejadło, to Duch Święty. On użył Ducha jako Pocieszyciela i chrzciciela. Teraz użyje Ducha, jako oddzielacza. Wielu z nas odczuwa powiew ostatniego oczyszczenia. Nie dajmy się oszukać, gdyż Jezus przygląda się żniwu. Wie, że nie każdy, który mówi Panie, Panie, jest częścią tego żniwa. Są tacy przy żniwach, którzy muszą być ujawnieni, że są plewą.

Kiedy kościół utracił prawdziwych ewangelistów, którzy byli narzędziami Ducha Świętego, używanymi do sprawdzania i doświadczania ciała, do wykrywania plew, które przeszkadzały w przepływie Ducha Świętego, został pokonany przez szatana Do tego momentu Jezus pozwolił, by pszenica i kąkol rosły razem. Pozwolił, by zmieszane zbiory znalazły się na jego klepisku. Wkrótce, jak mówi Pismo, On oczyści klepisko. Jego przewiewające widły już zanurzają się w każdą grupę wierzących. Może jesteście w zborze, gdzie to oczyszczanie jeszcze się nie zaczęło, ale ono przyjdzie. Te widły zanurzą się w wierzących. Przeżyliśmy już wylanie, a teraz nadchodzi wykorzenianie i tego wykorzeniania dokona ten sam Duch Święty. Ten sam Duch, który wskrzesił Dorkę z martwych, zabił Ananiasza i Safirę. Świeccy i idący na kompromis, będą oczyszczeni. Nadchodzi ostateczny dzień oddzielenia owiec od kozłów, ale wyraźna linia podziału pojawi się już teraz. Oczyszczenie żniwa przychodzi, zanim jest ono zebrane do stodoły. (1 Piotra 4:17), „Nadszedł bowiem czas, aby sąd rozpoczął sąd od domu Bożego; a jeśli zaczyna się od nas, to jakiż koniec czeka tych, którzy nie wierzą ewangelii Bożej?”

Pan żniwa musi przyjść i oddzielić prawdziwych od sztucznych wierzących. Jest wiele nieprawdy, tak, jak za czasów Eliasza u czcicieli Baala na . Karmelu. Niech ten Bóg, który odpowie przez ogień, będzie Bogiem. Jeżeli Pan jest Bogiem. idźcie za nim, a jeżeli Baal jest bogiem, idźcie za nim. Nie możecie iść za obydwoma. Co musi odejść? Wszelkie kłamstwa, kradzieże, cudzołóstwo, wszeteczeństwo, plotki, nienawiść i wszelkie zgorszenia. (Mateusz 13:40 i 41).Wszystko, co nie jest prawdą i ci, którzy pozwolili wejść temu, co jest przeciwne wielkiej prawdzie Biblii, muszą odejść.

Bóg zaczął oczyszczać żniwo. To już się rozpoczęło i będzie trwać, aż wszystek kąkol będzie usunięty, a to, co będzie przedstawione Bogu, będzie czyste i święte. Oblubienica przedstawiona Synowi będzie czystą dziewicą. Jak ona wierzy i żyje, jest bardzo ważne. Wielkie dzieło oczyszczania, ostatnia połowa pięćdziesiątnicy już się zaczęła. Bóg wyciąga Swoją rękę; wbija Swoje widły w każde ciało wierzących. To, co jest plewą, będzie usunięte precz, zanim nadejdzie ostateczne żniwo, czyli pochwycenie. Doszliśmy do końca wieku, do końca okresu dwóch dni, czyli od Golgoty do teraz. Rok dwutysięczny pierwszy (chyba, że jest pomyłka w kalendarzu) będzie początkiem milenium, kiedy Chrystus i jego kościół będzie rządził na tej ziemi. Tylko ci, którymi On rządzi w obecnym czasie, będą rządzić z Nim w wieczności. Jeżeli Chrystus nie może rządzić nami i kontrolować nas w czasie, nie możemy rządzić z Nim na tronie wieczności.

„Szkoła Chrystusa”
str. 611 - 613

Aby nasze słowa miały moc, nie może być w nas żadnej przebiegłości. Przebiegłość oznacza udawanie, sztuczkę, zwiedzenie. Nic z tego nie może być w naszym życiu. Musimy być przejrzyści. Nie możemy być fasadami. Nie możemy być inni za kazalnicą, a inni z rodziną. Musimy zawsze trwać w Chrystusie. Musimy nie tylko mówić jak Jezus, ale chodzić Jego śladami. Jezus chodził w Duchu. Mateusza 4:1, „Wtedy Duch zaprowadził Jezusa na pustynię, aby go kusił diabeł.” My, Jego naśladowcy, mamy chodzić w Duchu (Gal.5:16). „Mówię więc: Według Ducha postępujcie, a nie będziecie pobłażali żądzy cielesnej.” Odwrotność tego musi być prawdą. Jeżeli nie chodzisz w Duchu, będziesz pobłażał żądzy cielesnej. W wierszach 19 do 21 mówi nam czym jest ciało. „jawne zaś są uczynki ciała, mianowicie: wszeteczeństwo, nieczystość, rozpusta, bałwochwalstwo, czary, wrogość, spór, zazdrość, gniew, knowania, waśnie, odszczepieństwo, zabójstwa, pijaństwo, obżarstwo i tym podobne; o tych zapowiadam wam, jak już wcześniej zapowiedziałem, że ci, którzy te rzeczy czynią, Królestwa Bożego nie odziedziczą.”

Uczynki ciała wymienione tutaj są nieobecne w życiu tych, którzy chodzą w Duchu. Są tacy, którzy dają schronienie w swoim życiu niektórym uczynkom ciała, podejmując bardzo mały lub żaden wysiłek, by je przezwyciężyć. Ci ludzie zawsze pytają, czemu nie ma mocy, kiedy się modlimy. Wiersz 21 mówi, „ci, którzy te rzeczy czynią. Królestwa Bożego nie odziedziczą.” Jeżeli nie nadajesz się do Królestwa Bożego, z pewnością nie możesz czynić dzieł Królestwa. „Według Ducha postępujcie, a nie będziecie pobłażali żądzy cielesnej.” Bóg
nakazuje nam, abyśmy zewlekli starego człowieka, (uczynki ciała), wraz z jego uczynkami (Kol.3:9,10). Popatrzymy na niektóre cechy tych, którzy chodzą według ciała. Fakt, że jesteśmy w tej szkole, pokazuje, że wiemy, iż tam jest coś nie tak. Kościół nie funkcjonuje tak, jak powinien.

Wiemy ze Słowa Bożego, że chorzy mają być uzdrawiani, opętani przez demony maja być uwolnieni, a zgubieni mają być zbawieni. Wiemy z przykrością, że kościołowi XX wieku brakuje mocy. Chcemy wiedzieć dlaczego to się nie dzieje. Bardzo poważnie pytamy dlaczego. Chcemy wiedzieć aby znaleźć lekarstwo na problem i dalej wykonywać pracę. Pewne rzeczy w życiu będą powstrzymywać Bożą moc przed płynięciem przez naczynie, czy to naczynie z pierwszego, czy dwudziestego wieku. To jest to samo. Przeanalizujmy przyczynę tej porażki.

„Szkoła Chrystusa”
str. 733 i 734

Kościół stał się ciałem człowieka, zamiast ciałem Chrystusa. Spójrzmy na religijne obrzędy, które mamy w religii. Niech pastor zwoła spotkanie modlitewne i powie do kościoła, ze nie będzie tutaj obrzędów, ale Jezus, a odkryjesz, że jesteś bardzo samotny. Ogłoś z kazalnicy, że jedna z gwiazd religii będzie w kościele, któregoś wieczora, nie ważne którego, od poniedziałku do niedzieli ludzie będą wydeptywać trawniki. Stworzenie jest wychwalane nad Stwórcę. Bóg jest używany, zamiast czczony. „Dlatego też wydał ich Bóg na łup pożądliwości ich serc ku nieczystości” Bóg dał im to co chcieli - człowiek stał się obiektem ich uwielbienia. Jeszcze raz spójrzmy na dzisiejsze gwiazdy religijne. Głód wewnętrznego uzdrowienia kładzie cały nacisk na człowieka. Nacisk nie jest kładziony na moc Bożą, ale doradztwo. Wszędzie powstają różne ośrodki. Bóg może ich użyć, ale to nigdy nie było celem Boga, aby mieć różne kafeterie i grupy wsparcia. Bóg chce aby kościół był dozorcą odkupienia. Aby ludzie odnajdywali Boga na jego ołtarzu. Kościół przeniósł akcent z Boga na człowieka.

Za kazalnicą stoi psycholog, którego przesłaniem nie jest ukrzyżowane ciało i wywyższony Chrystus, ale raczej lepszy „obraz samego siebie”. Słowo Boże zostało wypaczone, aby usprawiedliwić przedstawiany obraz. Wszystko trzyma się razem dzięki słowu Jego mocy. W momencie, kiedy słowo zostało wypaczone, kiedy autorytet Bożego słowa został odrzucony, nie zostaje nic, co mogłoby powstrzymać wypaczenie. To wszystko z powodu ludzi, którzy poznawszy Boga, nie uwielbili go jako Boga, pozwalając Mu być widocznym w ich życiu. Kiedy kazalnica wypaczyła Słowo Boże, wypaczenie pokazało się wszędzie. Gdyby kościół pozostał wierny Bożemu Słowu, wypaczenie, które przenika każdy segment naszego społeczeństwa nie mogłoby mieć miejsca.

Wypaczenie naznaczyło koniec każdego wieku. Grecy, Rzymianie, Partowie, ktokolwiek, ich wiek zakończył się duchem homoseksualizmu przenikającym wszystko. Powód w każdym wieku jest ten sam. Kościół odszedł od autorytetu Ewangelii i zmienił prawdę Bożą, aby pasowała do jego sposobu myślenia i życia.

„Szkoła Chrystusa”
str. 788 i 799

Miliony ludzi należą do kościoła, przechodzą przez formy religii, ale są nadzy, zgubieni i ślepi. Mielą w religijnym młynie, nie wiedząc, gdzie idą. Nie mają pojęcia, co czyni Bóg. W ich życiu nie ma dotyku Wszechmogącego. Kiedy zaczniesz iść w dół, wydaje się, że musisz dojść do końca, zanim będziesz mógł odwrócić wahadło w drugą stronę. W kościele wzięliśmy poprawkę na nie zbawionych ludzi, aby mogli do nas dołączyć. Zmieniliśmy nasze nabożeństwa, tak aby podobało się to naszemu cielesnemu umysłowi. Gdzie jest nauczanie, które powie człowiekowi, że jest całkowicie zepsuty i zbuntowany przeciwko Bogu?

Gdzie jest nauczanie, które powie człowiekowi, że dopóki nie narodzi się na nowo, jest dzieckiem szatana? Gdzie jest nauczanie, które obudzi odstępcę siedzącego w grupie prawych ludzi z wysoko podniesioną głową, dumnego jak paw, jednocześnie przynoszącego hańbę Wszechmogącemu Bogu? Widziałem dzieci, które zrobiły źle, przyniosły wstyd rodzinie, poszły do grobu we wstydzie. Widziałem ludzi, którzy podobno należą do Boga, odstępców, którzy siedzą w kościele, śpiewają w chórze, wykonują czynności i nigdy nie wstydzili się tego, co zrobili. Człowiek bez Boga jest całkowicie zdeprawowany, zepsuty, nie ma w nim nic dobrego. Odstępca jest buntownikiem przeciwko Bogu. Człowiek zostaje zdrajcą swojego kraju i nienawidzimy go, jednak człowiek może być zdrajcą przeciwko Bogu, a mimo to chodzić z dumnie uniesioną głową i nigdy nie usłyszy żadnych sprzeciwów.

W naszych kościołach człowiek może pójść do pieklą, nie wiedząc, że źle postępuje. Powodem, dla którego istnieje w kościele tak wiele poronień i deformacji, jest to, że ludzkie serca nigdy nie zostały otwarte przez Słowo na to, co znaczy być grzesznikiem. Powód, dla którego jest tak wiele odstępców siedzących w ławkach kościelnych, którzy przez miesiące nie czytali Biblii, nie modlili się, nie chodzą do kościoła ani raz w tygodniu, jest taki, że nigdy nie mówiliśmy im jak straszną rzeczą jest być zdrajcą sprawy Chrystusowej, buntownikiem przeciwko królestwu Bożemu. Nigdy nie powiedzieliśmy im, że nad ich głowami wisi wyrok śmierci.

„Szkoła Chrystusa”
str. 774

Miliony ludzi uświadamiają sobie, że Bóg nie prowadzi gierek. To, co wczoraj było złe, jest złe i dzisiaj. W dalszym ciągu trzeba się liczyć z sądem Bożym. Kościół słuchał ewangelistę playboya, który mówi, „Po prostu powiedz, że jest to zrobione i zachowuj się tak.” Mogę zrobić wiele rzeczy, ale w tym nie ma mocy. Kościół nie stracił mocy, ponieważ porzucił prorokowanie, porzucił prorokowanie, ponieważ stracił moc. Jesteśmy ślepi. Nie widzimy, co jest złe. Straciliśmy moc i nigdy jej nie odzyskamy, dopóki przy Bożym ołtarzu nie będziemy szczerzy z sobą i z Bogiem. Musimy powiedzieć Wszechmogącemu, jestem ślepy, robiłem źle. W zagrodzie dla świń syn marnotrawny miał objawienie. Wiedział, gdzie stracił Boga i powiedział, „Wracam, zgrzeszyłem.” Nie ma potrzeby próbować zaimponować Bogu mówiąc, że poszliśmy z niewłaściwym tłumem. Jeżeli jesteś poza Nim, to dlatego, że tego chciałeś. Syn marnotrawny powiedział, „Wracam do domu. Zgrzeszyłem przeciwko Niebu i w Bożych oczach.” To nie złe towarzystwo, nie ktoś wykręcający mi rękę. Podałem rękę wrogowi Boga. Wracam i będę szczery przed Ojcem.

„Szkoła Chrystusa”
str. 775

Obserwowałem, jak kościół poruszał się od miejsca śmierci do odstępstwa, do miejsca, gdzie biblijny autorytet nie był już respektowany. Byłem świadkiem kompromisów, które zaczęły wkradać się do tego kościoła i aż do dzisiaj jest on pustą kpiną tego, czym był kiedyś. Żyję dostatecznie długo, aby wiedzieć, że grzech, świeckość, brak wiary i piekło mogą pokonać wszystko, oprócz boskiego ognia.

Celem tej szkoły jest stworzenie ludzi, którzy odejdą stąd nie z głową pełną wiedzy, ale brzemiennymi z Boga; ludzi, którzy pójdą, aby rodzić na ziemi życie Boże. Agresywna ewangelizacja i uwolnienie od wszelkiego rodzaju związania zawsze jest znakiem mocy Ducha Świętego. Niemożliwa jest obojętność, kiedy kaznodzieja jest płomieniem ognia. Ludzie mogą nie zawsze się z nim zgadzać, ale przynajmniej poświęcą swoją uwagę. Każdy kaznodzieja powinien być najbardziej kochanym i najbardziej znienawidzonym człowiekiem w mieście. Każdy kaznodzieja, który nie porusza Faryzeuszy, hipokrytów i demonów do takiego stopnia, że będą o nim źle mówić, nie głosi Ewangelii w jej pełni.

Powodem, dla którego dzisiaj kościołowi jest tak łatwo jest to, że nie mamy Ewangelii. Doszliśmy do tego, że chcemy się dopasować do tego, co ludzie nazywają Chrześcijańskim społeczeństwem. Chrześcijaństwo narodziło się w pocie, krwi i łzach, i w żadnym czasie lub miejscu nie zmieniły się te warunki. Diabeł się nie nawrócił, ani nie oduczyliśmy go od jego zła. Ci, którzy założyli kościół, żyli w niebezpieczeństwie, a ci, którzy utrzymują ten kościół, muszą żyć podobnie. Nie szukali życia na dobrych warunkach ze światem, ale rzucili wyzwanie jego systemom i metodom, w konsekwencji czego spotkali się z nieprzychylnością i prześladowaniem. Rób, co chcesz, mów, co chcesz, to jest chrześcijaństwo: mamy żyć i tętnić boskim życiem, z boską pasją i mocą, aby zaspokoić potrzeby ginącego świata.

„Szkoła Chrystusa”
str. 707

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz