Niewielu z nas jest usatysfakcjonowanych swoją pracą, ale wielu myśli, że gdybyśmy mieli lepsze wyposażenie, to zrobilibyśmy więcej. Nie potrzebujemy więcej urządzeń, ale więcej obecności Bożej. Większość ludzi, których zdobywamy, nie zdobywamy tak naprawdę dla Chrystusa, ale po to, by powiększyć nasze zbory. Uważam, że większość zborów zielonoświątkowych [ i innych] powinna zawiesić swoje obecne działania i ukorzyć się w modlitwie, by ponownie zostać wypełnionym Duchem Świętym i stać się kanałem, przez który On będzie mógł działać. Innej alternatywy nie ma. Uważam - na podstawie bliskiej obserwacji - że przez ostatnie 30-40 lat nasz problem polega! na tym, że głosiliśmy niewłaściwą stronę tego poselstwa. Nasze kazania z reguły zajmują się tym, co jest naturalnym produktem przebudzenia.
Pokolenie zielonoświątkowców [ i innych], które obserwuję, pokazało mi, że nie ma wiary, bo ciągle o tym mówi. Ludzie z reguły mówią dużo o tym, czego nie są pewni. Kościół wiele mówi o chrzcie, bo nie jest pewny, czy to chrzest zbawia, czy nie. To samo widziałem w ruchu wiary. Skoncentrowaliśmy nasze przesłanie na niewłaściwej stronie. Widziałem, jak wiarę uczyniono wszystkim, jak wiara stawała się drogą do tików nerwowych, do śmiechu i do różnych niepoważnych rzeczy. Biblia powiada, że wiara jest owocem i darem Ducha Świętego. Kiedy przychodzi prawdziwe przebudzenie, wiara nie jest problemem. Bóg nigdy nie chciał, byśmy walczyli o wiarę. Jeśli jesteś narodzony na nowo, to masz wiarę. Zajmowaliśmy się darami, a Biblia mówi, że one są suwerennymi darami Ducha Świętego. Nie można nikogo nauczyć prorokować, bo to jest dar. Obecnie istnieją nawet szkoły prorokowania, gdzie uczą, jak prorokować. Jakaż to głupota! Głosimy o przebudzeniu, ale gdyby przebudzenie naprawdę przyszło, to bylibyśmy go pewni tak samo, jak pewni jesteśmy tego, że niebo jest nad nami. Głosimy o błogosławieństwach Bożych, ale one są udzielane posłusznym. Bóg powiedział: „Jeśli będziecie posłuszni, to będziecie spożywać z tłuszczu tej ziemi”. Widziałem całe pokolenie głoszące o uzdrowieniu, ale Biblia powiada, że jeśli będzie przepływać przez ciebie życie Boże, to twoje uzdrowienie szybko nastąpi. Głosimy radość, ale ona jest owocem Ducha Świętego. Te rzeczy są naturalnym wynikiem przebudzenia zielonoświątkowego. Jest to tak, jak z uwielbionym ciałem - nie musisz się modlić, by je otrzymać, ale kiedy przyjdzie pochwycenie, będziesz je miał. Tak samo jest z językami - jeśli otrzymasz Ducha Świętego, to On z nimi przyjdzie. Nie musisz słuchać kazań na ten temat. Nikt w Górnej Izbie nie słyszał kazania na temat mówienia językami, ale kiedy zstąpił Duch Święty, wszyscy mówili językami.
Potrzebujemy tego, by rzeka ta zaczęła płynąć, a wtedy wszystko inne przyjdzie samo. Nasze zabieganie o te rzeczy sprowadziło przekleństwo imitacji. Te rzeczy są jakby produktem ubocznym prawdziwego przebudzenia, a ponieważ go nie było, zaczęliśmy tworzyć imitacje. Chcemy pomóc Bogu, jak Abraham. W naszej pogoni za korzyściami zaniedbaliśmy głoszenie poselstwa, które przynosi przebudzenie. Kościół w większości został napełniony kąkolem, który został do niego zwabiony poselstwem obiecującym wszystko i nic; to nie kosztuje. Jezus powiedział: „Szukajcie najpierw królestwa Bożego i jego sprawiedliwości, a wszystko inne będzie wam dodane”. Niech to królestwo rośnie, a ludzie będą uzdrawiani. Poselstwo, które przynosi przebudzenie, to przede wszystkim poselstwo o modlitwie. „Mój dom będzie nazwany domem modlitwy”. Ale my oddalamy się od modlitwy coraz bardziej. Głosimy uzdrowienie, radość i błogosławieństwa, a kościół ma być przede wszystkim domem modlitwy. Jezus wypędził tych wszystkich, którzy handlowali w świątyni i powiedział: „Mój dom będzie domem modlitwy”, taki jest porządek. Jezus najpierw oczyścił świątynię, a dopiero potem uczynił z niej dom modlitwy. Wtedy ludzie byli uzdrawiani i trwali w obecności Bożej do takiego stopnia, że nawet niemowlęta Go wielbiły. Ludzie religijni chcieli temu przeszkodzić. Tej kolejności nie można odwrócić. Najpierw musi nastąpić oczyszczenie świątyni, a dopiero potem ma się ona stać domem modlitwy. To się nie stanie, jeżeli nie będziemy tego głosić. Musimy głosić przesłanie o modlitwie, która jest preludium do wszystkiego. Kościoły bez modlitwy są kościołami bezsilnymi. Bunyan powiedział, że człowiek bez modlitwy nie jest chrześcijaninem. Modlitwa jest miernikiem łaski w naszym życiu.
„Człowiek według Bożego serca” z rozdziału Poświęcenie bez reszty cz. 3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz