Bert Clendennen

Bert Clendennen

czwartek, 28 lipca 2011

kiedy wreszcie przestaniesz próbować budować Mój kościół?

Przechodzimy teraz od Jakuba do Józefa. Tu sprawa wygląda trochę lepiej. Historia Józefa jest jedną z najbardziej fascynujących w Starym Testamencie i nigdzie nie znajdziemy piękniejszego obrazu Chrystusa. Józef był człowiekiem duchowym, człowiekiem Bożym i prawie doskonałym typem Chrystusa. Kiedyś miał sen, że słońce, księżyc i gwiazdy mu się kłaniały. Prawdopodobnie zrobił błąd, kiedy powiedział o tym swoim religijnym braciom. Ja kiedyś też popełniłem taki błąd. Kiedy Bóg mówi do ciebie, musisz być ostrożny, z kim się tym dzielisz. Bóg przemówił do tego 17-latka, a on opowiedział to swoim religijnym braciom, którzy byli wystarczająco sprytni, by zrozumieć, że to jest przeciw nim. Pamiętacie, jak bracia sprzedali go do niewoli w Egipcie. Józef dotarł do Egiptu, ponieważ to Bóg tak postanowił. Tam był niewolnikiem wielkiego człowieka, ale przez kłamstwo jego żony został wtrącony do lochu i tam znajdował się przez wiele lat. Co teraz z jego snami? To wszystko wyglądało na niemożliwe, ale to Bóg tak zrządził. Boży cel nie może zostać wykonany w sposób cielesny. To niemożliwe, by żydowski chłopiec stał się kiedyś premierem Egiptu, ale musiał nim zostać, by uratować swój naród. Nikt inny, tylko Bóg mógł go postawić na tym stanowisku. Nie pomogła żadna chytrość żydowskiego umysłu, kiedy siedział długie lata w lochu. To przejście ze sfery ziemskiej do niebiańskiej, z tego co fizyczne do życia wiary, było bardzo trudne. Te trzynaście długich lat odrzucenia było bardzo trudne dla ciała i tak jest zawsze. Jeżeli kiedykolwiek chcecie być kimś dla Boga, przemiana taka musi nastąpić. A to jest bolesne. Mamy swoje ambicje, pragnienia, myśli - wszystko to musi zniknąć. Wszelkie plany, jak uwolnić ten naród, zginęły w lochu, ale nadnaturalny Bóg je zrealizował. Nikt w historii nie mógłby sprawić, by Józef to zrobił, tylko Bóg. To jest droga wiary, a nie oglądania. Mówię wam to dlatego, że musimy przechodzić przez wiele sztormów, jak na przykład odrzucenie przez cielesną religię, ale Bóg zbuduje kościół na gruncie niebiańskim. Ludzie, przez których On zbuduje ten kościół, będą przechodzić przez lochy i odrzucenie.

Przejdźmy teraz do narodu izraelskiego. Naród, który został uratowany przez Józefa, po wielu latach stał się niewolnikiem w Egipcie. Bóg powiedział do Abrahama, że po 430 latach On sam go wyprowadzi. Nie powiedział, że zbierze armię albo grupę ludzi, którzy ich uwolnią. Powiedział: „Będziecie niewolnikami, ale w wyznaczonym czasie Ja was wyprowadzę możną ręką”. Kiedy byli w Egipcie, ich sytuacja stawała się z dnia na dzień gorsza, aż sięgnęła dna, gdy Faraon zarządził, by każdy chłopiec, który się urodzi, został zabity. W czasach takiej niemożności urodził się Mojżesz. To cud Boży sprawił, że nie został zabity. Potem było jeszcze gorzej: faraon wykorzystał wszystkie możliwości, by nie dopuścić do wyjścia tego narodu. Kiedy sytuacja jeszcze się pogorszyła, Bóg wyprowadził ich możną ręką, dokładnie tak, jak obiecał Abrahamowi 400 lat wcześniej. Wyprowadzenie nastąpiło na gruncie nadnaturalnym, na gruncie wiary, na gruncie niebiańskim.

Czy pamiętacie historię Izraela na pustyni? Jak to możliwe, że naród liczący trzy miliony ludzi, przeżył 40 lat? Kiedyś jechałem przez tę pustynię autobusem i poprosiłem kierowcę, by się zatrzymał, ponieważ chciałem się trochę przejść. Przez te 40 lat Izraelici nie mieli fabryk, nie mieli studni, nie szyli ubrań, nie siali zboża, a mimo to nigdy nie zabrakło im posiłku, ubrania rosły wraz z nimi. a woda przychodziła sama. Kto może to wytłumaczyć? To jest grunt wiary! Bóg mówi do swojego kościoła: „Kiedy wreszcie przestaniesz próbować budować Mój kościół? Pozwól, bym Ja go zbudował! Ja cię użyję, kiedy już kościół będzie zbudowany, by nikt nie powiedział, że to jest np. kościół Magnussona, czy Clendennena, że zbudował go człowiek”. Dzieła budowy kościoła nie da się wyjaśnić tak samo, jak nie można wyjaśnić, w jaki sposób te trzy miliony ludzi przeżyło 40 lat na pustyni. Oni żyli na gruncie niebiańskim, a to oznacza, że żyli całkowicie przez wiarę. Nie mieli nic, a kiedy wstawali rano, musieli wierzyć, że będzie manna. Przez 14600 dni Bóg zsyłał im 640 kontenerów chleba i nigdy nie zrzucił ich w niewłaściwym miejscu. Czytałem też, że przez te 14600 dni te 3 miliony ludzi potrzebowało codziennie ponad 100 milionów litrów wody. Woda ta wypływała ze skały. Jadąc autobusem, widziałem te skały. Jak z takiej skały wycisnąć wodę? Bóg wydobył z niej wodę! To jest grunt niebiański, grunt wiary. Tylko Bóg mógł to zrobić i zrobił. Musimy to zrozumieć. Bóg żywił ich i chronił z nieba. Pod każdym względem było to życie niebiańskie. Gdyby niebo ich opuściło, zginęliby. To nie było naturalne, to był Bóg. On postawił ten naród na gruncie nadnaturalnym.

Na końcu tego czasu dochodzimy do Jozuego. Wiemy, przed czym ten człowiek stanął. W Kanaanie były mocne i bezbożne narody. Jozue musiał tam wprowadzić swój naród, zdobyć tę ziemię i wypędzić z niej wroga. Gdybyście chcieli znaleźć sposób, jak tego dokonać po ludzku, to pomylilibyście się w każdym przypadku. Oni przekraczali Jordan w czasie wylewu, a przeszli po suchym gruncie. Przeszli z cielesności do rzeczy niebiańskich. Przez wiarę weszli do tego kraju. 40 lat wcześniej weszli tam szpiedzy izraelscy i wrócili z informacją, że tam są potężne mury obronne, są olbrzymi, przy których wyglądają jak koniki polne. To ich przestraszyło i spowodowało niewiarę. Biblia mówi, że nie posiedli tej ziemi z powodu niewiary.

„Człowiek według Bożego serca” z rozdziału Wiara i grunt niebiański

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz