Bert Clendennen

Bert Clendennen

czwartek, 14 lipca 2011

drogocenność krwi musi znów powrócić do kościoła

Jednak nie chodzi tu o jakąkolwiek krew, lecz tylko krew Syna Bożego Jezusa Chrystusa. Kiedy przyjrzymy się pokrapianiu krwią, przybytkowi i Kapłaństwu starego testamentu widzimy, że reprezentowane jest tam nie tylko zbawienie dla Izraela, ale też ich kapłańska służba wśród innych narodów. Dlatego właśnie mówimy o „królewskim kapłaństwie”. Pokrapianie krwią miało szczególne znaczenie. Cały przybytek był doskonały w swojej konstrukcji, liczba kapłanów i ich odzienie były dokładnie takie, jakie być powinny. Jednak żadna z tych rzeczy nie mogła niczego dokonać przed Bogiem, dopóki nie nastąpiło pokropienie krwią. Nawet gdyby istniała doskonała budowla, najstaranniej wykończony obiekt, najpobożniejszy cel, Bóg i tak nie byłby nim w ogóle zainteresowany bez pokropienia krwią. Ta drogocenność krwi musi znów powrócić do kościoła. To jest nasz jedyny wyznacznik w „Szkole Chrystusa.”  Na lekcji, której temat był poświęcony krwi Jezusa, opisywałem, jak do Lutra przyszedł diabeł i przyniósł mu zwój, na którym były wypisane wszystkie jego grzechy. Stał przed nim i czytał po kolei - były to rzeczy straszne i  prawdziwe. Luter wiedział o nich. Kiedy szatan skończył, rzucił zapis do jego stóp i spytał: „I co ty na to, Lutrze?”. Ten stanął na zwoju i powiedział: „To wszystko jest prawdą, szatanie, lecz pominąłeś ostatnią linijkę”. „A cóż tam jest napisane, Lutrze?”. „Że krew Jezusa Chrystusa oczyszcza mnie od wszelkiego grzechu”.

Alleluja! Dzięki Bogu za krew. Powiedziałem to już i chcę to powtórzyć ponownie: gdyby Bóg nagle stanął w tym zgromadzeniu, wśród tak porządnych ludzi, jak my, wyglądalibyśmy raczej jak brama do piekła, niż brama do nieba. Lecz z powodu tej krwi, możemy być bezpieczni. W każdym z nas w tym budynku jest na tyle grzechu, by posłać nas w odwieczne ciemności. Ale dzięki Bogu za krew, krew Jezusa Chrystusa, która oczyszcza. Przez cale nasze życie musimy zawsze pamiętać o tej drogocennej krwi! Podczas naszego chodzenia za Bogiem, w procesie ciągłego uświęcania, Bóg ma do czynienia z niedoskonałością. On pozwala, byśmy przechodzili przez doświadczenia, podczas których objawia nam rzeczy, o których nawet nam się nie śniło. W takich chwilach przychodzi „oskarżyciel braci” i mówi: „Ty nigdy nie byłeś zbawiony. Z takimi grzechami nie mógłbyś być .zbawiony!”. Nigdy nie możecie wyjść poza wytyczone granice usprawiedliwienia przez krew Syna Bożego. Nigdy nie możecie pozwolić, by dzieło uświęcenia kolidowało z dziełem usprawiedliwienia. To nie przez uczynki, lecz przez Jego miłość Bóg powołał nas do tej świętej nadziei. Przez krew Jezusa Chrystusa jesteś dzieckiem Bożym, On uświęca i usprawiedliwia to, co bezbożne. Teraz, kiedy w tym procesie uświęcenia nieświadome grzechy wychodzą na jaw, wróg przez cały czas jest gotów, by cię oskarżać. Jednak krew Jezusa Chrystusa daje ci dostęp do Boga.   Nie mówię tutaj o grzechach świadomych, będących wynikiem naszego wyboru, ale mówię o tych rzeczach, które są w każdym z nas, z którymi Bóg cały czas ma do czynienia ,i jeśli to, co robimy, nie zostanie uświęcone przez krew Jezusa, wszystko będzie na próżno. Żadne członkostwo w kościele, żaden chrzest wodny, żaden obrządek, żadna forma nie dadzą nam relacji z Bogiem. Tylko krew, Jego krew, bowiem krew Pana Jezusa Chrystusa jest życiem. Musimy zrozumieć, że w Bożej ekonomii funkcjonuje zarówno krew, jak i Duch – one stają się jednym, tak jak Ojciec i Syn są jednością. Nie mogę pić krwi, którą przelał On na Golgocie. Piję ze źródła Ducha Świętego. Życie mojego ciała jest we krwi, lecz życie ciała Chrystusa to Duch Święty. On nazwany jest Duchem życia. Kiedy kaznodzieja mówi o spożywaniu ciała Syna Bożego, oznacza to, iż mamy przyjmować Jego Słowo. To „Słowo stało się ciałem”. Musisz jeść to słowo albo nie będziesz miał życia. Jednak jeśli pijesz Jego krew, przez cały czas musisz pić z Ducha Bożego. Krew Jezusa czyni „bielszym niż śnieg”. Dzięki Bogu za Golgotę! Dzięki Bogu za wartość tej krwi, która z tak złych ludzi, jak my, uczyniła kogoś, kto nadaje się do Królestwa Niebieskiego!

Pamiętam dzień, kiedy po raz pierwszy spotkałem brata Andrzeja i usłyszałem jego świadectwo. Był on strasznym człowiekiem. Otaczały go luksusy, miał piękne samochody, posiadał wszystko, czego zapragnął. Ale z jakiegoś powodu mafia postanowiła go zabić. Zaczął wołać do Boga i wtedy spotkał się z Jezusem. Krew Jezusa uwolniła go od wszelkich grzechów. Jakże wielkie było Boże miłosierdzie i moc krwi! Każda historia w Starym Testamencie ma swoje znaczenie w odniesieniu do nas i do Chrystusa i musicie umiejętnie je odczytywać, by uchwycić ich sens. Wiele razy czytałem historię o człowieku, który poróżnił się ze swoją nałożnicą, a potem poszedł się z nią pojednać. W drodze powrotnej zatrzymał się na noc w mieście Beniamitów, a oni zgwałcili tę kobietę, tak że zmarła. Wtedy on pociął ją na dwanaście kawałków i rozesłał do wszystkich pokoleń Izraela. W odwecie, Izrael prawie zupełnie zniszczył to moralnie zepsute plemię. Tylko sześciuset z nich ocalało, nie mieli żon. Mimo że byli zepsuci, Izraelici postarali się dla nich o żony, choć wykluczyli ich ze swej społeczności i nie chcieli mieć z nimi nic wspólnego.

Kiedy Saul, pochodzący z plemienia Beniamina, rzucił się na swój miecz i popełnił samobójstwo, wrogowie powiesili jego ciało na drzewie. Wtedy Beniamici, ryzykując życie, sprowadzili zwłoki Króla. Gdy Dawid objął tron, wybaczył niechlubną przeszłość sprawcom tego wydarzenia i odtąd znów byli poważani. Z ich plemienia wywodził się apostoł Paweł. Jakże wielkie jest miłosierdzie krwi! Te wydarzenia mają na celu pokazać nam, że bez względu na to, jak zły i podły jest człowiek, oczyszcza go krew Baranka. Bóg powiedział, że Jego miłosierdzie sięga aż do głębin krainy umarłych i oczyszcza. Alleluja! Każde przebudzenie w historii przychodziło poprzez ołtarz, kiedy ludzie zaczęli dostrzegać wartość złożonej na nim ofiary.

„Człowiek według Bożego serca” z rozdziału Ołtarz i Krew

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz