Czytamy z Księgi Izajasza 9:1: „Lud, który chodzi w ciemności, ujrzy światło wielkie, nad mieszkańcami krainy mroków zabłyśnie światłość”.
Zbyt często kościół nie przyjmuje do wiadomości faktu, że odkupienie człowieka jest pracą stopniową, ciągłym rozwojem. Jest to największy problem kościoła, który do tej pory nie doczekał się rozwiązania. Odkupienie człowieka to nieustanny ruch postępowy, wznoszący się, któregoś dnia osiągając doskonałość. Nie jestem już tym, kim byłem, lecz nie jestem jeszcze tym, kim będę - ta prawda musi mi przyświecać.
Wielu ludzi przyswaja sobie wyznania wiary, doktryny, wczorajszą teologię, lecz nie mogą pojąć nowej rzeczy. W wyniku tego kościół pozostaje w pozycji statycznej. Bóg jest światłem które coraz mocniej świeci, aż do dnia doskonałości.
Ci, którzy nie poruszają się razem z Nim, znajdują się w ciemności, co jest naturalnym procesem. Kiedy Bóg nawiedza ludzi, mają do wyboru dwie rzeczy: światło i ciemność.
Jest to nieunikniony rezultat Bożego dotknięcia ludzi. W czasach Marcina Lutra, w czasach John'a Wesley'a i przebudzenia wśród Metodystów, a także w czasie przebudzenia zielonoświątkowego ludzie stanęli przed wyborem. W obecnym czasie Bożego nawiedzenia albo podążymy za Bogiem w świetle, albo obierzemy ścieżkę ciemności. Światło sprowadza wiedzę, wiedza odpowiedzialność, a odpowiedzialność wymaga działania na skalę rewolucyjną. Kiedy Izrael przyszedł pod górę Synaj i Bóg zaczął przemawiać, Izrael się przestraszył i rzekł do Mojżesza: „Nie chcemy, aby Bóg do nas przemawiał. Ty rozmawiaj z Bogiem, a potem powiedz nam to, co musimy wiedzieć”.
Utracili prawo do kapłaństwa indywidualnego i przyjęli system, w którym wszystko związane z Bogiem pochodziło z drugiej ręki. Odmówili przyjęcia odpowiedzialności. Z tego powodu Boże nawiedzenie stwarza ryzyko i zmienia całą strukturę relacji Boga z człowiekiem. Kiedykolwiek Bóg nawiedza człowieka, zmienia istniejący porządek. Ludzie niechętnie godzą się na zmiany.
Ponieważ ludzie nie chcą się zmienić, oddalają się, mając nadzieję, że coś się zmieni. To jednak nie działa w taki sposób. Biblia jest zapisem Bożego działania w przeszłości i Jego planów na przyszłość, i objawia dziwne zachowanie człowieka, który dokłada starań by powstrzymać nadejście nowego dnia. Niech tylko Bóg zacznie działać, a religijny świat jako pierwszy przeciwstawia się temu działaniu. Wszystko staje się dla nich herezją. Paweł powiedział: „Czczę Boga mych ojców w sposób, który oni (fundamentaliści) nazywają herezją.”.
Człowiek zawsze ubóstwiał przeszłość i w religijny sposób umieścił ją w grobowcach kościelnych wyznań wiary. Niektórzy dziedziczą doktrynę po przodkach. To jest religia. Inni osobiście doświadczają Boga. To jest zbawienie, jesteśmy albo produktem społeczeństwa religijnego, które sprzeciwia się Bogu, albo zrodzonymi w niebie, duchowymi istotami, których serca otwarte są na Boże światło. Człowiek ma możliwość społeczności z Bogiem nie po to, by zachować statyczną religijność, lecz po to, by z jego Ducha mogło wypływać błogosławieństwo uzdrowienia i światło dla pogrążonego w ciemności świata. Jezus rzekł: „Wy jesteście światłością świata” (Mateusza 5:14). Jest to jedyne światło, które człowiek posiada.
Większość z tego, co religia nazywa światłem jest tylko arbitralną interpretacją człowieka, którą Jezus nazwał tradycją starszych. Religijne wyznanie wiary jest tylko tradycją. Ludzie religijni oskarżali Jezusa o łamanie tradycji starszych. Jezus odrzekł: „Wasza tradycja sprawia, że Słowo Boże staje się nieużyteczne”.
Taka postawa przeważa. Musi nastąpić ożywienie. Jeśli ludzie mają dostąpić zbawienia, nasze poselstwo musi przeniknąć przez ściany denominacyjne i przepłynąć sztywne granice religijności, aż do serca ludzkiego. Najbardziej złośliwa machina której musimy stawić czoła to machina religijności.
Kiedy człowiek spotyka się twarzą w twarz z prawdą, spotyka Chrystusa, nie religię. Kiedy religia opuszcza Chrystusa, jest Antychrystem. Gdy religia stawia coś przed Chrystusem, mija się z celem. Dwie rzeczy cechują obecną sytuację. Pierwsza to ta, że w pędzie do jedności Chrystus zostaje odsunięty na bok. Ruch ekumeniczny ogołocił Boży kościół, próbując nadać znaczenie swojemu poselstwu. Druga rzecz to ta, że poznanie Chrystusa to nie to samo, co bycie religijnym. Religia jest statyczna, sztywna i nieugięta, światło zbawienia jest rozwijającą się, aktywną siłą w życiu wierzącego, przez cały czas przygotowującą go do działania z Bogiem. „Owce moje znają mój głos”. Nie ma w Biblii bardziej trafnego stwierdzenia niż to, Boży ludzie znają Jego głos. Bóg przyzywa ludzi będących w różnych sytuacjach, by oddzielili się od religijnych barier, które powstrzymują Chrystusa i od tradycji, która powstrzymuje nadejście nowego dnia.
Jezus nie przyjdzie po ludzi, którzy wczoraj coś posiadali. Tylko ludzie aktualnie napełnienie Duchem Świętym mogli wstrząsnąć Jerozolimą, bastionem hipokryzji faryzeuszów i martwej religii, wprawiając ją w stan rozpaczliwego wołania: „Co mamy czynić, aby być zbawionymi?" (Dzieje 16:30). Tylko ludzie napełnieni mocą Ducha Bożego mogą uświadomić światu, że jest grzeszny. Nadchodzi dzień, w którym ludzie będą zagnani i oznakowani jak bydło. Wielu już przyjęło znak Bestii, w formie samolubstwa. Kiedy człowiek jest napiętnowany w taki sposób, jest zgubiony na wieki. Kiedy ciało religijne, kościół, organizacja kościołów dołączy do tych, którzy redukują Chrystusa do zwykłej zasady, tacy ludzie lub takie ciało przyjęło znamię Bestii. Jeśli człowiek ma być zbawiony, musi wyjść poza ten system. W 3 rozdziale 1 Księgi Mojżeszowej człowiek przez swoje nieposłuszeństwo zgrzeszył przeciwko Bogu. Bóg dał mu wszystko oprócz jednego drzewa i powiedział: „...gdy tylko zjesz z niego, na pewno umrzesz" (1 Mojżeszowa 2:17). Człowiek zjadł i umarł dla Boga. W tym momencie na duchu ludzkim dokonał się tak wielki gwałt, iż spowodował, że duch został uzależniony od duszy. Człowiek stał się zależny od duszy, zupełnie inny niż ten, którego stworzył Bóg. Stał się zupełnie zdeprawowany, jego uczucia, sumienie, wszystko zostało zdeprawowane.
Kiedy ciało kościoła zostało powołane do życia poprzez przebudzenie, tak jak podczas wielkiego ruchu Zielonoświątkowego, i to ciało świadomie grzeszy przeciwko Bogu, przyjmując w swoje szeregi to, na co Bóg nie zezwala, takie ciało staje się zdeprawowane, tak jak człowiek na początku. Kiedy tak się dzieje, człowiek musi wyjść poza system, by odnaleźć Boga. Kiedy Betezda nic przyjęła czasu łaski, Chrystus musiał wyprowadzić ślepego na skraj miasta, by go tam uzdrowić. W Betezdzie nie mógł się wydarzyć cud. Wielu ludzi powie, że to nauczanie wyrywa się spod kontroli, lecz nie wiedzą, że czasami trzeba wydostać się poza granice, by znaleźć się wewnątrz granic. Dawid powiedział: „On wyprowadził mnie, aby móc mnie wprowadzić". Czasami musimy przekroczyć wiele granic, zanim dostaniemy się do środka. Kościół poszedł na kompromis, aby załagodzić świat, który jak Bóg powiedział, jest Jego wrogiem.
"Szkoła Chrystusa" - cykl Kościół, z rozdziału – światło w Kościele