Bert Clendennen

Bert Clendennen

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

ten Bóg, który odpowie ogniem ten zaiste jest Bogiem


Czytamy w 1 Królewskiej 18:24, „ Potem wzywajcie wy imienia waszego boga, ja zaś będę wzywał imienia Pana. Ten zaś Bóg, który odpowie ogniem, ten zaiste jest Bogiem. I odpowiedział cały lud: Dobrze, niech tak będzie.” Przez długi czas byłem naciskany w duchu odnośnie godziny, w której żyjemy, bliskości przyjścia Pana i rosnącej apatii po stronie Bożego ludu. Jestem głęboko poruszony, kiedy słyszę wołanie tysięcy ludzi szukających realności w Bogu w kryzysowych godzinach swojego życia. Z drugiej strony, widzę obojętność wśród tych, którzy wyznają Imię Jezusa, a którzy sprzeciwiają się tym, którzy chcą pomóc nieszczęśnikom. To z tej troski narodziła się ta szkoła [Szkoła Chrystusa]. Naszym celem jest spojrzeć poza rytuały kościoła, który stał się niczym innym, niż debatującym społeczeństwem wśród ludzi. Bożym zamiarem, poprzez tą szkołę, jest zmienić to wszystko w żywy organizm, uczynić kościół głosem w społeczeństwie, który posiada życie Boże. Nie wątpię, że rzeczy, które będę chciał wyrazić, u niektórych wywołają urazę; jednak godzina jest zbyt późna, a potrzeba zbyt wielka, aby ludzie milczeli. 1 Królewska 18:24, „...ten Bóg, który odpowie ogniem, ten zaiste jest Bogiem.” Innymi słowy, niech jeszcze raz ma miejsce realność. Niech jeszcze raz kościół powstanie i będzie kościołem. Na zewnątrz są miliony, które czekają, aby stać się jego częścią.

To są słowa jednego z największych proroków, jacy kiedykolwiek żyli. Grzmiał nimi na ludzi, którzy słuchali miłych słów fałszywych proroków i nauczycieli, którzy spowodowali, że porzucili Boga swoich ojców. W alarmujących dźwiękach rzucił ludziom wyzwanie. Z najwyższą obojętnością o swoje własne bezpieczeństwo, rzucił  wyzwanie królowi i fałszywym prorokom tym tekstem, który będziemy teraz przerabiać. Te słowa były skierowane do odstępnego Izraela. Byli ludem, który znał kiedyś dobro Boga i jego uwalniającą moc w stosunku do człowieka, ale teraz nie było wśród nich oznaki Boga. Puste formy i kpiny tworzyły ich uwielbienie. Jeżeli wiesz coś o Bogu, to wiesz, że jest to obraz naszych czasów. Ma miejsce imitacja. Dużo się skacze, krzyczy. Jeżeli ci, co łapią, powiedzą im, że nie uderzą zbyt mocno w ziemię, będziesz miał mnóstwo tak zwanych „upadających” pod mocą. Ale to jest fasada. Ludzie szukają realności. Chorzy odchodzą nie uzdrowieni. Mniej więcej wszystko, co kościół może zaoferować człowiekowi opętanemu przez diabła, to kaftan bezpieczeństwa. Na zewnątrz jest wołanie o realność.

Nadeszła dla Eliasza godzina, kiedy cisza po jego stronie byłaby grzechem; cierpliwość przestała być cnotą. Ktoś kiedyś powiedział, „Bycie męczennikiem nie jest powinnością żadnego człowieka, kiedy ma on być żołnierzem.” Jest takie coś, jak utracenie widoku prawdziwego Boga i zwrócenie się do pustych filozofii religii, ale „...ten Bóg, który odpowie ogniem ten zaiste jest Bogiem.” Jeżeli twój Bóg nie odpowiada ogniem, uważaj, oddajesz cześć w świątyni Boga stworzonego przez człowieka. Służba przygotowawcza Jana Chrzciciela wstrząsnęła narodami, kiedy powiedział im o przyjściu Chrystusa, który będzie chrzcił Duchem Świętym i ogniem. Chrzest Ducha jest chrztem ognia. Rozpala duszę ludzką pasją Chrystusa, aby uwolnić cierpiącą ludzkość od grzechu, choroby, czy innego związania. Duch Święty rozpala żarliwe poświęcenie dla Boga i głód prawości, który nie może być i nie będzie przytłumiony.

O Jezusie powiedziano, że był odziany w gorliwość, jak w szatę. Duch Święty jest tą szatą przekazaną od Chrystusa do wierzącego, tak samo, jak szata wstępującego do Nieba Eliasza była zrzucona na czekającego Elizeusza, którego serce pragnęło podwójnej porcji Ducha. Kościół ma pośród siebie zbyt dużo „grubych ryb”. To, czego naprawdę potrzebujemy, to gorące ryby. Właśnie to. „Gorące ryby,” ludzi rozpalonych mocą Ducha Świętego. Tacy ludzie są niepokonani. Ta spokojna, skalkulowana, zanalizowana Ewangelia bardzo dobrze nadaje się do duchowego upadku, jaki teraz mamy. Zwołuje się konferencję za konferencją, tworzy komisję za komisją, aby przedyskutować drogi i środki przebudzenia. Opowiadana jest historia nie żyjącego już Dwighta Moody. Był w Anglii w wielkim Albert Hall. Kościół miał w tym czasie konferencję na temat ewangelizacji. Pan Moody słuchał komitetu, retoryki i wszystkich rozmów na temat przebudzenia, aż znudził się i opuścił hol. Kiedy spotkanie się skończyło, a tłum wyszedł z holu, ku swojemu zdumieniu znaleźli pana Moody na rynku w Londynie, głoszącego do kilku tysięcy ludzi.

Ludzie muszą uwierzyć w to, co Bóg powiedział, zamiast próbować analizować każde słowo i frazę aby zobaczyć, czy mogą znaleźć plusy i minusy każdego zdania. Po prostu uznaj, że to, co powiedział Jezus jest prawdą i działaj zgodnie z tym, a rozwiąże to więcej problemów i przyniesie więcej uwolnienia, niż cała skomplikowana teologia wszystkich uczonych doktorów teologii na tym świecie. Ślepy człowiek z Biblii miał prostą teologię, ale jakże potężną. „Wiem jedno” wołał. Tym jednym zdaniem przyniósł światu więcej uwalniającej Ewangelii, niż argumenty i spory jego uczonych przeciwników mogły zademonstrować przez tysiące lat.

„Szkoła Chrystusa” - cykl Drogi do mocy, z rozdziału –  Niepokonani ludzie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz