Każde
przebudzenie w historii zostało sprowadzone przez kilku poświęconych. Zanim
masy zostaną poruszone, musi najpierw być awangarda wierzących, którzy są
niezadowoleni z duchowego status quo. Ta awangarda, to byli zawsze ludzie z
wizją. To znaczy, że oni potrafią widzieć wielkość sprawy, za którą stoją i
dlatego są chętni ponieść konieczne ofiary. Siłą prawdy rządzącą ich myśleniem
zawsze było i musi być Słowo Boże. Jeżeli
ma być duchowa rewolucja ( a tym jest przebudzenie), to muszą być
rewolucjoniści. Bez tej awangardy duchowych rewolucjonistów, których wiara jest
zbudowana na rewolucyjnej nauce Słowa Bożego nie jest możliwe poprowadzenie
tłumów zwykłych członków kościoła do akcji przeciw nieprzyjacielowi. To o
tych duchowych żołnierzach Duch Święty mówi w Hebr. 1:7, „..Czyni.. sługi swoje płomieniami ognia.” Ci ludzcy podżegacze
przechodzą przez nudny, martwy świat wokół nich, powodując, że normalne
chrześcijaństwo wygląda strasznie nudne i pospolite w porównaniu z nimi.
Takim rewolucjonistą był Mojżesz. Bóg przemówił do niego z krzaka, który nie
chciał się spalić. Przez to spotkanie przy płonącym krzaku Bóg posłał go, by
wyzwolił naród z niewoli. Ponure zastępy Izraela nie mogły stać nieporuszone w
obecności tego chodzącego, żywego i płonącego ognia.
Przez
Mojżesza zwykli ludzie zostali zachęceni do działania i nastąpiła rewolucja.
Nic się nie zmieniło. Wielkie rzesze wierzących nie będą poruszone do działania
bez wysiłku kilku poświęconych, gotowych do ofiar. Zapiszcie to sobie. Wy macie prowadzić do tego kościół. Masy są
nieśmiałe, bojaźliwe i związane tradycją. Chodzą utartymi ścieżkami, gdyż w
większości są poranionymi ludźmi. Przyjęli bez pytania doktryny i dogmaty
sztywnych religii i nie będą wolni, aż zostaną uwolnieni przez duchową
rewolucję, która rzuca wyzwanie wszystkiemu, w co wierzyli. Miliony ludzi w
czasach Marcina Lutra nienawidziło panującego systemu religijnego. Byli niewolnikami
systemu, który odmawiał im prawa do myślenia, ale byli zbyt przerażeni, by
cokolwiek z tym zrobić.
Kiedy
Luter przybił swoje 95 tez na drzwi kościoła w Wittenberdze i zaczął głosić
ewangelię, która wyzwala więźniów, niewolnicy religii powychodzili ze swoich kryjówek
i dołączyli do poruszenia. Zdyscyplinowana duchowa armia, uzbrojona w Słowo
Boże, używająca zasad ustanowionych przez Boga, która zgodzi się ponieść konieczne
ofiary, może wyzwolić kościół. Jezus powiedział, „Owce moje głosu mojego słuchają
i Ja znam je, a one idą za mną.” (Jan 10:27). Musimy wierzyć temu stwierdzeniu
Chrystusa. Jeżeli prawdziwe dziecko Boże słyszy głos Boży, kiedy przemawia
przez Swoje narzędzie uformowane przez Ducha Świętego, podejmie wyzwanie. Każde
przebudzenie w historii miało naturę rewolucyjną. Zawsze rzucało wyzwanie
systemowi i domagało się zmian.
Poselstwo każdego
przebudzenia było uważane w swoim czasie przez tradycyjne religie za radykalne
i skrajne. Przebudzenie nadchodzące teraz nie będzie inne. Wzbudzi gniew i
nienawiść religijnych. Wiem to, gdyż z tym się spotkałem. Samo słowo
„przebudzenie” mówi o radykalnych zmianach. To znaczy ożywić to, co umarło. To
znaczy wskrzeszać martwych. Powstanie z martwych wymaga czegoś więcej, niż poprawnego
zachowania i dobrze wyszkolonego chóru. Wymaga czegoś więcej, niż dobrze
ułożonych kazań. Wymaga to demonstracji Królestwa Bożego,
a tylko gwałtownicy zdobywają to Królestwo (Mateusz 11:12). „...Ten zaś Bóg,
który odpowie ogniem, ten zaiste jest Bogiem.” (1 Król. 18:24).
To
są słowa jednego z największych przebudzeniowców w historii chrześcijaństwa lub
religii. Grzmiał on na ludzi, którzy słuchali miękkich słów fałszywych proroków
i fałszywych przywódców, którzy spowodowali, że ludzie opuścili Boga swoich
ojców. Grzmiącym głosem, nie zważając na swoje osobiste bezpieczeństwo, rzucił
wyzwanie królowi i martwej religii tamtych czasów, mówiąc, „Ten zaś Bóg, który odpowie ogniem, ten zaiste jest Bogiem...” (1 Król.
18:24). Były to słowa skierowane do odstępczego Izraela, do ludzi, którzy
kiedyś znali dobroć Bożą i jego uwalniającą moc. Teraz nie było śladu Boga
wśród nich. Puste formy i puste kpiny stanowiły ich chwałę. Przyszedł czas,
kiedy milczenie proroka byłoby grzechem. Jego poselstwo stało się
najważniejsze. Bóg pojawił się na horyzoncie wszystkiego. Naród się odrodził.
„Upamiętajcie
się, przybliżyło się bowiem Królestwo Niebios. Takimi słowami zaczął swoją
kampanię dziwny kaznodzieja z pustyni Judei. Jan, w odzieniu z sierści
wielbłądziej, rzucił wyzwanie systemowi religijnemu tamtych czasów, wzywając do
upamiętania. On był prawdziwym rewolucjonistą. Był gotów narazić swoje życie dla sprawy. Był gotów złożyć w ofierze
teraźniejszość dla przyszłości, a to jest znak prawdziwego wierzącego. Odważył
się mówić prawdę i żądać zmian. Lud Boży był zamknięty w systemie. Byli
faktycznymi niewolnikami tradycyjnej religii. Ortodoksyjne metody nie zerwą
więzów. Nabrzeża Jordanu stały się głównymi ulicami świata, kiedy ten dziwny
człowiek głosił swoje poselstwo o upamiętaniu. Królowi mówił, „Nie wolno ci
mieć żony brata swego.” (Mar. 6:18). Żołnierzowi mówił, „Traktuj każdego
człowieka sprawiedliwie. Poprzestawaj na swoim żołdzie”. Celnikowi, „Nie
pobieraj więcej, niż nakazuje prawo”. Religijnym, „Już siekiera przyłożona jest
do korzenia drzewa. Nie możecie kryć się za religią. Prawda przyszła i ujawniła
waszą nagość”. Kompromis ze światem dla
uniknięcia nieporozumień nigdy nie pomógł sprawie Chrystusa. „Wyjdźmy więc do
niego poza obóz, znosząc pohańbienie jego.” (Hebr. 13:13), było zawsze tematem
każdego ruchu, który sprowadził Niebo do serc ludzkich.
„Szkoła Chrystusa” - cykl Przebudzenie, z rozdziału –
Niewielu
wybranych
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz