Największa potrzeba naszych
czasów, to potrzeba rozszerzenia duchowej pojemności. Mówię duchowej, nie
intelektualnej. Mówię duchowej, nie emocjonalnej. Nie ma ograniczeń w
dziedzinie aktywności i działania. Program chrześcijańskich działań, ruchów i
przedsięwzięć jest tak pełny, że nie ma czasu na oczekiwanie na Boga.
Wszystkie te trzy dziedziny. które wspomnieliśmy tworzą duszę: ego, umysł, emocje
i wolę. To jest wiek głębokiego i ogromnego przejawu ego – nie wyłączając chrześcijan.
Wśród tego, płytkość i powierzchowność
duchowej pojemności jest niczym innym jak tragedią. Tani, łatwy, szybki, olśniewający
i popularny, to są cechy naszych czasów, które tak bardzo charakteryzują
chrześcijaństwo. To jest droga tego świata, to zaatakowało kościół i
zorganizowało chrześcijaństwo. Głębia i wytrwałość, skrupulatna wytrzymałość są
zatraconym wymiarem w nowoczesnym kościele. Fragment, którego użyliśmy jako
tekstu wskazuje, że ten brak duchowej pojemności był problemem, kiedy Jezus był
na ziemi. On był ograniczony duchową pojemnością. Brak duchowej pojemności w
Jego naśladowcach narzucał na Jego służbę niemoc. Innym razem wyraził to
odczucie frustracji w spontanicznym wołaniu „...jakże jestem udręczony...” (
Łukasza 12:50 ). Wspomniany fragment pokazuje, że ten sam problem nękał
apostoła Pawła.
Jakże
wielkie i potężne rzeczy były zatajone z powodu braku pojemności. Problem ten
istniał właściwie w czasach apostolskich. Widzimy to w Piśmie. Ale fakt, że on
istniał nie daje nam żadnej wymówki, by się na niego godzić. Bóg pomaga nam odkryć
powód tego ograniczenia gdzie możemy poruszać się dalej w Bożym programie. Oczywiście,
kiedy dzieci są dziećmi, nie mamy większej potrzeby niż mówić do nich jako do
takich i nie oczekiwać od nich więcej niż jest właściwe i słuszne. Nasze fragmenty
odnoszą się do stanu nienormalnego, poniżej normy lub nawet anormalnego. Za
nimi jest oczekiwanie, które stwarza element wstydu, wyrzutu a nawet skandalu. Powinna
być pojemność, a jej nie ma. Większa pełnia jest możliwa, ale kanał jest
zablokowany albo naczynie nie jest puste lub otwarte. Czy pisma rzucają jakieś światło
na powody tego ograniczenia w wypadku naszego Pana i Listu do Hebrajczyków?
Powód jest podobny w obu przypadkach. Jest nim blokada z ustalonej tradycji. W
obu tych dwóch przypadkach była nim niemożliwa, nie do przejścia bariera Judaizmu.
Musimy zrozumieć od razu, że Judaizm nie jest wyłącznie judaistyczny: to jest
nie dająca się poprawić skłonność, tendencja, usposobienie i zwyczaj. W
zasadach chrześcijaństwa jest tyle samo Judaizmu ile kiedykolwiek było w
Izraelu. Bóg nigdy nie uczynił nowej rzeczy, ale z biegiem czasu ludzie
skrystalizowali to, ułożyli to w ustaloną formę nauczania i praktyki. Staje się
to tradycją i tradycja włada jako najwyższa, dopóki Bóg nie odkryje jej. Ta
tradycja sprawia, że jej ofiary nie są w stanie zaakceptować i zastosować
jakiegokolwiek nowego światła Ducha Świętego.
Prawdziwą
naturą i powodem takiej sytuacji jest niezrozumienie Bożych dróg. Było prawdą,
że Bóg wybrał Izraela, aby był Jego szczególnym ludem, więc odseparował ich od
narodów. Izrael źle zrozumiał ten suwerenny akt Boga. Rozumowali, że Bóg wybrał tylko ich dla zbawienia, a drzwi były
zamknięte dla wszystkich innych. Prawda był taka, że aktem Boga była intencja
pokazania wszystkim ludziom co było Jego wolą – Izrael powinien był być narodem
misyjnym, przynoszącym Boga bezbożnym. Jak Bóg się natrudził, by pokazać
Izraelowi, że nie byli lepsi niż inni, ale raczej potrzebowali tyle samo łaski,
ile ktokolwiek na ziemi. Oni powinni być sługami naznaczonymi głęboką pokorą,
ale stało się to skrajnie odwrotne i stracili wszystko.
Uczniowie
odziedziczyli tą samą nadrzędną naturę i ustalili określone granice Bożej
łaski. Królestwo Izraelskie było „być wszystkim i zakończyć wszystko” według ich
tradycyjnego horyzontu. Nie mogli zaakceptować większego celu. Jeżeli jedna
rzecz jest podkreślana przez Boga w naszych czasach, znaczy to, że musi On mieć
otwarte drzwi, aby prowadzić nawet ponad to, co może pochodzić z Niego samego w
prowizoryczny sposób, nie mówiąc o potrzebie pozostawienia naszego własnego finalizmu.
Nowy Testament jasno stwierdza, że wojna o pełne dziedzictwo przybiera najbardziej
zaciekłą i intensywną formę w stosunku do uwolnienia od określonej tradycji.
Widziałem to w Rosji w kościele zielonoświątkowym. Wiele zapożyczyli z kościoła
ortodoksyjnego. Przeistoczenie i wiele innych fałszywych idei. Najtrudniej było
z religijnymi zielonoświątkowcami, by złamać formę tradycji.
„Szkoła Chrystusa” - cykl Drogi do mocy, z rozdziału
– Nasza największa potrzeba
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz