Bert Clendennen

Bert Clendennen

środa, 24 kwietnia 2013

Poświęcony Panu


Tak, jak z prawdziwą świętością i wiarą, jest też z prawdziwą świętością i misję pojednawczą. Zobaczyliśmy relację świętości i wiary, a teraz zobaczmy „świętość i misję pojednawczą.” W 2 Mojżeszowej 28:36 czytamy; „Zrobisz też diadem ze szczerego złota i wyryjesz na nim jak na pieczęci napis: Poświęcony Panu. 2 Mojżeszowa 28:38, „Aaron będzie go miał na czole, ponieważ Aaron będzie nosił uchybienia popełnione przy świętych ofiarach, które składać będą synowie izraelscy przy wszystkich swoich świętych darach. I będzie zawsze na jego czole dla zjednania im łaski Pana.” Musicie to miejsce czytać wiele razy. Dom Boży [Namiot Zgromadzenia] miał być miejscem przebywania Jego świętości, miejscem, gdzie On miał się objawiać. Miał się objawiać, jako Święty, do którego należało przystępować z bojaźnią i drżeniem. Tam miał się objawiać, jako ten, który uświęca. Miał przyciągać do Siebie wszystkich, którzy chcą być uczestnikami Jego świętości. To miejsce objawienia Jego świętości i uświęcenia odzwierciedlał najwyższy kapłan. To jego podwójna możliwość; przedstawiania Boga ludziom i ludzi Bogu. Taki był urząd najwyższego kapłana. Najwyższy kapłan jest ucieleśnieniem boskiej świętości i ludzkiej formy. Jest ucieleśnieniem ludzkiej świętości, jako daru od Boga na tyle, na ile może to wyrazić symbol i cień. W nim, w najwyższym kapłanie Bóg się przybliżał, by błogosławić i uświęcać ludzi. W nim ludzie przybliżali się do Boga. Jednak w dniu zadośćuczynienia, w którym mógł wejść do miejsca najświętszego okazywało się, jak święty ten człowiek był i jak nieodpowiedni, by być w obecności Boga. Był on typem i obrazem nadchodzącego Zbawiciela.

Wśród wielu punktów, w których najwyższy kapłan symbolizował Chrystusa, jako nasze uświęcenie, był diadem na jego czole. Kapłan musiał mieć wszystko święte, ale w jednej rzeczy ta świętość manifestowała się najpełniej. Była to złota płytka, noszona na czole, z wygrawerowanymi na niej słowami, Świętość dla Pana”. Każdy to czytał, że cel jego istnienia, to być nosicielem boskiej świętości. On był tym wybranym, przez którego Boża świętość mogła przepływać i błogosławić ludzi. Zdumiewające było to, jak ten diadem miał działać. Słuchajcie tego uważnie, gdyż jest to bardzo ważne dla was i dla mnie. Biorąc „Świętość Pańską”, miał wziąć uchybienia popełnione przy rzeczach świętych. Czy to nie jest dziwne? Pomyślcie przez chwilę. Najwyższy kapłan, nosząc świętość Pańską, miał nieść uchybienia rzeczy świętych, które naród izraelski ofiarował, by mogli być przyjęci przed Panem. Za każdy grzech musiała być wyznaczona ofiara zadośćuczynienia. A co z grzechem, który przylgnął do ofiary i samej posługi religijnej? Za każdy grzech musiała być złożona ofiara.

Jak przygnębiony musiał być ofiarodawca, będąc świadom, ze jego pokuta, upamiętanie, wiara i miłość były niedoskonałe i brudne. Po to Bóg dał świętość najwyższego kapłana. Świętość najwyższego kapłana zakrywała grzech nieświętości rzeczy świętych. Złoty diadem był Bożym zobowiązaniem, że świętość najwyższego kapłana umożliwi ofiarodawcy przyjęcie przez Boga. Jeżeli ofiarodawca był nieświęty, wtedy jeden z jego braci, który był święty i miał świętość, mógł przynieść to za niego. Najwyższy kapłan w Starym Testamencie, wchodzący z napisem „Świętość dla Pana”, był typem naszego Najwyższego Kapłana, Pana Jezusa Chrystusa. Ofiarodawca mógł oczekiwać od najwyższego kapłana nie tylko tego, że uzyska zadośćuczynienie przez pokropienie krwią ofiary, ale osobiście otrzyma świętość, która spowoduje, że on i jego ofiara będą przyjęte na ołtarzu. Mając świadomość nieświętości, ofiarodawca mógł radować się w pośredniku. Czyż to nie jest drogocenna lekcja, prowadząca nas o krok dalej w świętości do Boga? Jak Bóg uczyni świętymi ludzi, którym usługujecie? Przez człowieka, na którym spoczęła Boża świętość.

To człowiek, którego świętość jest nasza, jako Jego braci i członków Jego ciała. Przez świętość, która jest tak skuteczna, że znikają grzechy rzeczy świętych, możemy odważnie wejść przed oblicze Boże. Tej lekcji pilnie potrzebuje wielu poszukujących świętości. Oni wiedzą, że słowo uczy o pełnym przebaczeniu grzechu. Wierzą w miłość Ojca i w to, co On chce dla nich uczynić. Jednak, kiedy słyszą o dziecinnej prostocie o pewności wiary, o miłości i posłuszeństwie, z którymi Ojciec ich oczekuje, by mogli otrzymać błogosławieństwo, ich serca nie mają siły. Ich własna świętość czyni ich niezdolnymi do wyznawania i uchwycenia się tej obecności, która jest im oferowana. Potępia ich własne sumienie. Nie mają pewności, którą powinni mieć. Musimy zrozumieć, jak Bóg objawia Swoją drogę do świętości i przygotowuje do społeczności Jego świętości. Musimy zobaczyć, że w Jego wybranym, jako pośredniku jest świętość dla wszystkich, którzy przez Niego przychodzą. Kiedy skłaniamy kolana i modlimy się, czujemy się niegodnymi, by tam być. Któż z nas tego nie doświadczył? Skłaniasz się przez Najświętszym Bogiem, który nie może nawet patrzeć na grzech i zaczynasz odczuwać, jak niegodnym jesteś i ile brakuje ci z tego, czego Bóg wymaga. Wtedy musisz spojrzeć w górę, na Najwyższego Kapłana w Jego świętości i uwierzyć, że nieprawości twoich rzeczy świętych zostały usunięte przez Niego W Nim jesteś doskonale świętym przed Bogiem, pomimo tego, co możesz widzieć w sobie.

Możecie wiedzieć wy i wszyscy, którym głosicie to poselstwo, że przy całej naszej słabości i niegodności nasza modlitwa jest przyjmowana, gdyż On poniósł nieprawości moich świętych rzeczy; mojego życia modlitwy. To jest błogosławiona prawda o zastępstwie, Boży sposób na świętość. Ofiara oddającego cześć Izraelity jest święta i przyjęta w mocy świętości kogoś innego. Cienie Starego Testamentu nie mogą odpowiednio przedstawić możliwości Nowego Testamentu, z jego pełnią łaski i prawdy. Świętość Jezusa jest nie tylko przypisana, ale również udzielona, gdyż jesteśmy w Nim.

W Starym testamencie ta świętość była udzielona, ale nie przypisana. Teraz jesteśmy w Nim i Jego świętość jest nie tylko udzielona, ale też przypisana. Jestem święty, gdyż On jest święty. Nowy człowiek, którego przyoblekliśmy, jest stworzony w prawdziwej świętości. Jesteśmy nie tylko uważani za świętych, ale jesteśmy świętymi – „Ten, który uświęca i ci, którzy bywają uświęceni, są z jednego i dlatego nie wstydzi się nazywać ich braćmi”. (Hebr 2:11) To nasza żywa jedność z Chrystusem czyni nas świętymi. Kiedy nieprzyjaciel nas zniechęca, mamy tylko przyjść pod przykrycie naszego Najwyższego Kapłana, pod świętość Jezusa Chrystusa. Musimy wejść na Bożą drogę do świętości. Nie ma innej drogi. Nie tylko do miejsca świętego, ale do świętej osoby. „świętość i wiara, świętość i mediacja”, te prawdy muszą opanować nasze myślenie i wierzenie. Kiedy przychodzimy do miejsca świętego, by ofiarować samych siebie w modlitwie Bogu, nieprzyjaciel będzie oskarżał i pokazywał nam każde nasze potknięcie. Zwyciężymy go przez Słowo Świadectwa. „On poniósł nieprawość moich świętych rzeczy, moich modlitw, mojej wiary, moich ofiar. On poniósł te nieprawości i teraz ja mogę przyjść odważnie do tronu łaski. Żyjcie tym. Chodźcie w wierze, a przebudzenie, którego oczekujecie, będzie zawsze obecne.

„Szkoła Chrystusa” - cykl Przebudzenie, z rozdziału –  Świętość, wiara i misja pojednawcza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz