Czytamy w Jakuba 1:18, „Gdy zechciał, zrodził nas przez Słowo prawdy, abyśmy byli niejako pierwszym zarodkiem jego stworzeń.” A teraz w1 Koryntian 1:18, „Albowiem mowa o krzyżu jest głupstwem dla tych, którzy giną, natomiast dla nas, którzy dostępujemy zbawienia, jest mocą Bożą.” Kolosan 1:20, „i żeby przez niego wszystko, co jest na ziemi i na niebie, pojednało się z nim dzięki przywróceniu pokoju przez krew krzyża jego.” Mateusz 16:24, „Wtedy Jezus rzekł do uczniów swoich: Jeśli kto chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie i weźmie krzyż swój, i niech idzie za mną.” Kiedy czytacie te miejsca, rozumiecie, co się dzieje. My, dzieci Boże, jesteśmy zaproszeni, by być częścią pierwszych owoców. Pierwsze owoce są najsłodsze i najdelikatniejsze ze wszystkich. Według 1 Koryntian 15:20 Jezus jest pierwiastkiem tych, którzy zasnęli. Oddawanie pierwocin w Starym Testamencie polegało na potrząsaniu tymi owocami przed Panem, ofiarując je, jako obietnicę tego, co miało przyjść, czyli Chrystusa. Potrząsanie pierwszymi owocami przed Bogiem było zapowiedzią zbiorów, które miały nadejść. Paweł pisał, że Chrystus był pierwszym owocem tych, którzy powstaną z martwych i typem tych, którzy przyjdą, tak, jak potrząsanie pierwszymi owocami w Starym Testamencie sygnalizowało, że nadchodzi żniwo. Kapłan Starego Testamentu miał przywilej jeść te owoce. My jesteśmy zaproszeni by skorzystać z przywileju bycia pierwszymi owocami i by iść naprzód jako pierwsi.
Pierwsza
fala musi umrzeć. My, którzy zostaliśmy zaproszeni, by być pierwszą falą,
jesteśmy zaproszeni, by umrzeć. Jeżeli przyjmiemy zaproszenie, by być pierwszymi,
będziemy na pewno spożywać pierwsze owoce. Musimy wiedzieć, że nie może być
owocu w naszym życiu, aż zrozumiemy śmierć Jezusa i śmierć naszego życia. Ze
wszystkich lekcji o przebudzeniu ta musi być zapisana w naszych sercach.
Pierwsze owoce powstają przez krzyż Chrystusa i cud Jego zmartwychwstania.
Zaproszenie, by być pierwszym owocem, to zaproszenie do życia z krzyżem. Mieć
udział w chwale Chrystusa, to mieć udział w Jego cierpieniach (1 Tym. 2:12). W
krzyżu mamy wszystko – to, co przynosi owoc, co tworzy życie ze śmierci, co
jest mądrością, co daje moc i co zwycięża świat. (Mat. 28:18). Prawdziwe przebudzenie przychodzi tylko do
ludzi i przez ludzi, którzy rozumieją cierpienie i niosą krzyż. Jeżeli modlicie
się o przebudzenie, możecie być pewni, że to będzie jego częścią. Jeżeli
panujemy z Nim, będziemy z Nim cierpieć. Jeżeli chcemy być uczestnikami pierwszych
owoców, musimy umrzeć. Musimy dojść do Łukasza 22:42, „...nie moja, lecz twoja
wola..”. To jest świadectwo. Jeśli Chrystus nie został wzbudzony, daremna jest
wiara wasza”. Bez śmierci nie może być zmartwychwstania.
W
Getsemane Jezus był pochłonięty smutkiem. Nie wiemy, jak długo Jezus był w
takim stanie. Może długo. Biblia mówi, że uczniowie posnęli. On przeszedł
agonię trzy razy, pytając, „Czy ja
naprawdę wykonuję to, czego chce Ojciec?” On wiedział, ile to kosztuje. Urodził
się, by umrzeć. My również musimy
przejść nasze Getsemane. Jeżeli pozwolicie, by krzyż Chrystusa wykonywał w was
dzieło, wasza dusza również dojdzie do miejsca, gdzie będzie pochłonięta
smutkiem. Staniecie przed decyzją, która będzie was kosztować wszystko. O tym
już mówiliśmy. Jeżeli masz być jednym z tych niewielu wybranych, staniesz przed
decyzją, która będzie cię kosztować wszystko. Tak Bóg zaprasza nas, byśmy
Go ogłaszali światu. Bóg musi tą prawdę urealnić Jego wybranym.
Żyć
krzyżem, to iść na śmierć, aż do zmartwychwstania. Życie powstaje ze śmierci.
(2 Kor. 4:12). Celem Jezusa była śmierć. On po to przyszedł. Na Nim ciążył wyrok
śmierci. Ja złamałem prawo. Zakon mówił, że muszę umrzeć. Tego nie można ominąć.
Jezus przyszedł, by umrzeć zamiast mnie. Przyjaciele błagali Go, by nie szedł do
Jerozolimy. Wiedzieli, że Herod chce Go zabić. Jego odpowiedź brzmiała, „Idźcie
i powiedzcie temu lisowi: Oto wypędzam demony i dokonuję uzdrowień dziś i
jutro, a trzeciego dnia skończę, bo jest nie do pomyślenia, by prorok ginął
poza Jerozolimą.” Łukasz 13:32). Przez
całe Swoje życie szedł w kierunku śmierci. Żył dla krzyża. Przez całe życie
Jego celem była śmierć.
Za
zmartwychwstanie odpowiedzialny był Ojciec, ale śmierć wybrał Jezus. „Mam moc
złożyć swoje życie”. Postanowił umrzeć. Zmartwychwstanie pozostawił w rękach
Ojca. Widzicie, że mamy znaki, cuda i ewangelizację mocy, by przyprowadzić narody.
Uczyni to Ojciec, jeżeli my wybierzemy śmierć. To jest nasza część. Jeżeli wybierzemy
śmierć, Bóg sprawi, że będziemy mieli znaki, cuda i ewangelizację mocy. My
decydujemy, czy umrzeć, a Bóg decyduje o zmartwychwstaniu. Boży apel idzie w tym
kierunku. „Każdego więc, który mię wyzna przed ludźmi, i Ja wyznam przed Ojcem moim,
który jest w niebie; ale tego, kto by się mnie zaparł przed ludźmi, i Ja się
zaprę przed Ojcem moim, który jest w niebie. Nie mniemajcie, że przyszedłem,
przynieść pokój na ziemię; nie przyszedłem przynieść pokój, ale miecz. Bo
przyszedłem poróżnić człowieka z jego ojcem i córkę z jej matką, i synową z jej
teściową. Kto miłuje ojca albo matkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien;
i kto miłuje syna albo córkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien. Tak to
staną się wrogami człowieka domownicy jego.
I kto nie bierze krzyża swego, a idzie za mną, nie jest mnie godzien. Kto stara
się zachować życie swoje, straci je, a kto straci życie swoje dla mnie,
znajdzie je.” (Mateusz 10:32-39). Ty wybierasz umieranie. Bóg troszczy się o zmartwychwstanie.
„Szkoła Chrystusa” - cykl Przebudzenie, z rozdziału
– Moc krzyża – Apel Boży
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz