„Czyż
nie wiecie, że my wszyscy, ochrzczeni w Chrystusa Jezusa, w śmierć jego
zostaliśmy ochrzczeni? . Pogrzebani tedy jesteśmy wraz z nim przez chrzest w
śmierć, abyśmy jak Chrystus wskrzeszony został z martwych przez chwałę Ojca,
tak i my nowe życie prowadzili. Bo jeśli wrośliśmy w podobieństwo jego śmierci,
wrośniemy również w podobieństwo jego zmartwychwstania, Wiedząc to, że nasz
stary człowiek został wespół z nim ukrzyżowany, aby grzeszne ciało zostało
unicestwione, byśmy już nadal nie służyli grzechowi;” (Rzym. 6:3-6)
Istnieje
fundamentalna różnica pomiędzy apelem [ideą] ruchu masowego i apelem [ideą] organizacji
praktycznej [społecznej]. Praktyczna organizacja, religijna lub inna, oferuje
możliwości awansu. Apeluje głównie do własnych zainteresowań, czyli oferuje
możliwości awansu. Większość tego jest dobra. Apel Chrystusa odnosi się do
tych, którzy chcą uwolnić się od siebie, którzy chcą wybrać śmierć [swojego „JA”,
swojej woli]. Wszystkie masowe ruchy [idee] przyciągają i trzymają nie dlatego,
że mogą zaspokoić pragnienie awansu, ale ponieważ mogą zaspokoić pasję wyrzeczeń.
Biedni chętnie Go słuchali. Ludzie, którzy widzą swoje życie, jako zepsute, mogą
znaleźć cel w postępie. Ewangelia jest tak skonstruowana, że kiedy jest
głoszona wiernie, doprowadza ludzi do miejsca, gdzie widzą siebie takimi,
jakimi są. Takich ludzi szansa indywidualnej kariery nie poruszy do wielkiego
wysiłku, ani nie obudzi w nich wiary lub poświęcenia. Ich wewnętrzne pragnienie
dotyczy nowego życia, odrodzenia, poczucia wartości i celu przez utożsamianie
się ze świętą sprawą. Tu człowiek dokonuje wyboru. Aktywny, biblijnie wierzący,
napełniony duchem kościół oferuje takie możliwości. Prawdą jest, że wśród
ziemskich zwolenników ruchów masowych są również szukający przygód. Jezus miał
takich, którzy dołączyli dla własnych, samolubnych interesów, jak Ananiasz i
Safira.
Kiedy
ruch przebudzeniowy zaczyna przyciągać ludzi, którzy są zainteresowani swoją
własną karierą, jest to znak, że minął już etap żywotności [idei]. [Dany ruch] nie
jest już zaangażowany w kształtowanie nowego świata, ale w zachowanie obecnego
stanu. Przestaje być ruchem, a staje się przedsięwzięciem. Czym więcej
stanowisk i urzędów taki ruch musi oddać, tym bardziej nieodpowiednich
pracowników to przyciąga. Kiedy tak się dzieje, misja takiego ruchu jest
skończona. Wiara w Boga i jego królestwo
musi wypełniać pustkę spowodowaną utratą wiary w nas. Tu możemy wybrać śmierć
[starej egoistycznej natury człowieka]. Czym mniej człowiek ma prawo pokazywać
na swoją doskonałość, tym bardziej jest gotów posiadać doskonałość dla Boga i
Jego sprawy. Palące przekonanie, że mamy święty obowiązek względem innych jest
siłą napędową ożywionego kościoła. Jeżeli zabierzemy to przekonanie, kościół
zacznie kopać okopy, jak Izrael, kiedy Dawid postanowił walczyć z Goliatem.
Jedną z najbardziej potencjalnych atrakcji Ewangelii jest oferowanie przez nią
namiastki indywidualnej nadziei. Kiedy nasze indywidualne interesy i plany nie
są warte, by dla nich żyć, pilnie potrzebujemy czegoś, dla czego warto żyć,
poza sobą. Prawdziwa ewangelia daje ludziom taką nadzieję.
Kiedy
jednostka w społeczeństwie jest dojrzała do apelu Bożego, jest również dojrzała
do apelu każdego innego ruchu masowego. Wyznawcy Moona, komuniści, [faszyści] i tym podobne grupy są formą poświęcenia się,
oddania, lojalności i podporządkowania, które w gruncie rzeczy dają
zdesperowanym jednostkom coś, czego mogą się trzymać, co nadaje znaczenie ich
pustemu i zepsutemu życiu. Stąd oferowane namiastki będą pasjonujące i skrajne.
Możemy mieć wiarę w siebie, ale wiara, którą mamy w Bogu i Jego sprawie, musi
być ekstrawagancka i bezkompromisowa. Substytut ubrany w umiarkowanie nie może
wyrugować naszego JA, które chcemy ukrzyżować. Nie możemy powiedzieć, że mamy
coś, dla czego warto żyć, jeżeli nie jesteśmy gotowi za to umrzeć. Gotowość, by
umrzeć, widoczna dla nas i dla innych jest właściwą drogą. Jeżeli ja widzę to w
sobie i inni to widzą, wiadome jest, że doszedłem do miejsca, gdzie
postanowiłem umrzeć. O pierwszych
apostołach napisano, „...nie umiłowali życia swojego tak, by raczej je obrać
niż śmierć” (Objaw. 12:11). Biblia mówi o uwolnieniu od strachu przed śmiercią.
Nikt nie jest naprawdę wolny, póki nie jest wolny od niewoli strachu przed
śmiercią.
Kto
jest najbardziej podatny na nawrócenie i poruszenie Boże, lub inne ruchy masowe
[idee]? Istnieje tendencja do osądzania
rasy, narodu lud kościoła przez najbardziej niegodnych ich członków. Chociaż
jest to zdecydowanie nie w porządku, ta tendencja ma pewne usprawiedliwienie,
gdyż charakter lub przyszłość grupy jest często zależna od najmniej ważnych
elementów. Największą grupą ludzi jest na przykład klasa średnia, czyli
porządni, przeciętni ludzie. Oni pracują, płacą podatki, a rządzą siły na
obydwóch końcach, czyli najlepsza i najgorsza. Jednostka nadzwyczajna odgrywa
dużą rolę w kształtowaniu narodu, ale tak samo indywidualni ludzie na drugim
krańcu – upadli, nieodpowiedni, wyrzutki społeczeństwa, kryminaliści i wszyscy
ci, którzy stracili swój grunt, albo nigdy go nie mieli. Najlepsi i najgorsi zwykle grają rolę w historii i grają ją ponad głowami
większości, która jest w środku. Powód, dla którego najgorsze elementy w
narodzie mogą mieć znaczący wpływ jest taki, że oni nie mają poszanowania dla
teraźniejszości. Prawdziwie wierzący, to osoba skłonna do złożenia w ofierze
teraźniejszości dla przyszłości. Jeżeli nie mamy tu wiary, poza wolą Bożą,
to stajemy się najlepszymi celami do tego, co Bóg czyni. Ludzie chcą ukryć swoje zepsute życie w jakichś spektakularnych akcjach
społecznych. Tacy są potencjalnymi konwertytami dla każdego ruchu, który oferuje
nadzieję. Odrzuceni i pogardzani są często surowcem do potężnego poruszenia
Bożego. Kamień, który odrzucili budowniczowie, stał się kamieniem węgielnym
nowego ruchu.
Czyż
to nie ironia historii, że niepożądani w krajach Europy zaczęli budować Nowy Świat?
Tylko oni mogli to zrobić. Boży apel jest taki, „Oddajcie Mi swoje życie. Jeżeli je zachowacie, utracicie je, ale
jeżeli je utracicie, zachowacie je dla życia wiecznego.” Musi być
niezadowolenie z obecnego stanu i niezwykła wiara w przyszłość, by człowiek
chciał ofiarować siebie dla tej sprawy. „...Oni nie umiłowali życia swojego
tak, by raczej je obrać niż śmierć”. Objawienie 12:11).
„Szkoła Chrystusa” - cykl Przebudzenie, z rozdziału
– Moc krzyża – Apel Boży
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz