Bert Clendennen

Bert Clendennen

czwartek, 11 kwietnia 2013

wierzący, to osoba skłonna do złożenia w ofierze teraźniejszości dla przyszłości

„Czyż nie wiecie, że my wszyscy, ochrzczeni w Chrystusa Jezusa, w śmierć jego zostaliśmy ochrzczeni? . Pogrzebani tedy jesteśmy wraz z nim przez chrzest w śmierć, abyśmy jak Chrystus wskrzeszony został z martwych przez chwałę Ojca, tak i my nowe życie prowadzili. Bo jeśli wrośliśmy w podobieństwo jego śmierci, wrośniemy również w podobieństwo jego zmartwychwstania, Wiedząc to, że nasz stary człowiek został wespół z nim ukrzyżowany, aby grzeszne ciało zostało unicestwione, byśmy już nadal nie służyli grzechowi;” (Rzym. 6:3-6)

Istnieje fundamentalna różnica pomiędzy apelem [ideą] ruchu masowego i apelem [ideą] organizacji praktycznej [społecznej]. Praktyczna organizacja, religijna lub inna, oferuje możliwości awansu. Apeluje głównie do własnych zainteresowań, czyli oferuje możliwości awansu. Większość tego jest dobra. Apel Chrystusa odnosi się do tych, którzy chcą uwolnić się od siebie, którzy chcą wybrać śmierć [swojego „JA”, swojej woli]. Wszystkie masowe ruchy [idee] przyciągają i trzymają nie dlatego, że mogą zaspokoić pragnienie awansu, ale ponieważ mogą zaspokoić pasję wyrzeczeń. Biedni chętnie Go słuchali. Ludzie, którzy widzą swoje życie, jako zepsute, mogą znaleźć cel w postępie. Ewangelia jest tak skonstruowana, że kiedy jest głoszona wiernie, doprowadza ludzi do miejsca, gdzie widzą siebie takimi, jakimi są. Takich ludzi szansa indywidualnej kariery nie poruszy do wielkiego wysiłku, ani nie obudzi w nich wiary lub poświęcenia. Ich wewnętrzne pragnienie dotyczy nowego życia, odrodzenia, poczucia wartości i celu przez utożsamianie się ze świętą sprawą. Tu człowiek dokonuje wyboru. Aktywny, biblijnie wierzący, napełniony duchem kościół oferuje takie możliwości. Prawdą jest, że wśród ziemskich zwolenników ruchów masowych są również szukający przygód. Jezus miał takich, którzy dołączyli dla własnych, samolubnych interesów, jak Ananiasz i Safira.

Kiedy ruch przebudzeniowy zaczyna przyciągać ludzi, którzy są zainteresowani swoją własną karierą, jest to znak, że minął już etap żywotności [idei]. [Dany ruch] nie jest już zaangażowany w kształtowanie nowego świata, ale w zachowanie obecnego stanu. Przestaje być ruchem, a staje się przedsięwzięciem. Czym więcej stanowisk i urzędów taki ruch musi oddać, tym bardziej nieodpowiednich pracowników to przyciąga. Kiedy tak się dzieje, misja takiego ruchu jest skończona. Wiara w Boga i jego królestwo musi wypełniać pustkę spowodowaną utratą wiary w nas. Tu możemy wybrać śmierć [starej egoistycznej natury człowieka]. Czym mniej człowiek ma prawo pokazywać na swoją doskonałość, tym bardziej jest gotów posiadać doskonałość dla Boga i Jego sprawy. Palące przekonanie, że mamy święty obowiązek względem innych jest siłą napędową ożywionego kościoła. Jeżeli zabierzemy to przekonanie, kościół zacznie kopać okopy, jak Izrael, kiedy Dawid postanowił walczyć z Goliatem. Jedną z najbardziej potencjalnych atrakcji Ewangelii jest oferowanie przez nią namiastki indywidualnej nadziei. Kiedy nasze indywidualne interesy i plany nie są warte, by dla nich żyć, pilnie potrzebujemy czegoś, dla czego warto żyć, poza sobą. Prawdziwa ewangelia daje ludziom taką nadzieję.

Kiedy jednostka w społeczeństwie jest dojrzała do apelu Bożego, jest również dojrzała do apelu każdego innego ruchu masowego. Wyznawcy Moona, komuniści, [faszyści]  i tym podobne grupy są formą poświęcenia się, oddania, lojalności i podporządkowania, które w gruncie rzeczy dają zdesperowanym jednostkom coś, czego mogą się trzymać, co nadaje znaczenie ich pustemu i zepsutemu życiu. Stąd oferowane namiastki będą pasjonujące i skrajne. Możemy mieć wiarę w siebie, ale wiara, którą mamy w Bogu i Jego sprawie, musi być ekstrawagancka i bezkompromisowa. Substytut ubrany w umiarkowanie nie może wyrugować naszego JA, które chcemy ukrzyżować. Nie możemy powiedzieć, że mamy coś, dla czego warto żyć, jeżeli nie jesteśmy gotowi za to umrzeć. Gotowość, by umrzeć, widoczna dla nas i dla innych jest właściwą drogą. Jeżeli ja widzę to w sobie i inni to widzą, wiadome jest, że doszedłem do miejsca, gdzie postanowiłem umrzeć. O pierwszych apostołach napisano, „...nie umiłowali życia swojego tak, by raczej je obrać niż śmierć” (Objaw. 12:11). Biblia mówi o uwolnieniu od strachu przed śmiercią. Nikt nie jest naprawdę wolny, póki nie jest wolny od niewoli strachu przed śmiercią.

Kto jest najbardziej podatny na nawrócenie i poruszenie Boże, lub inne ruchy masowe [idee]? Istnieje tendencja do osądzania rasy, narodu lud kościoła przez najbardziej niegodnych ich członków. Chociaż jest to zdecydowanie nie w porządku, ta tendencja ma pewne usprawiedliwienie, gdyż charakter lub przyszłość grupy jest często zależna od najmniej ważnych elementów. Największą grupą ludzi jest na przykład klasa średnia, czyli porządni, przeciętni ludzie. Oni pracują, płacą podatki, a rządzą siły na obydwóch końcach, czyli najlepsza i najgorsza. Jednostka nadzwyczajna odgrywa dużą rolę w kształtowaniu narodu, ale tak samo indywidualni ludzie na drugim krańcu – upadli, nieodpowiedni, wyrzutki społeczeństwa, kryminaliści i wszyscy ci, którzy stracili swój grunt, albo nigdy go nie mieli. Najlepsi i najgorsi zwykle grają rolę w historii i grają ją ponad głowami większości, która jest w środku. Powód, dla którego najgorsze elementy w narodzie mogą mieć znaczący wpływ jest taki, że oni nie mają poszanowania dla teraźniejszości. Prawdziwie wierzący, to osoba skłonna do złożenia w ofierze teraźniejszości dla przyszłości. Jeżeli nie mamy tu wiary, poza wolą Bożą, to stajemy się najlepszymi celami do tego, co Bóg czyni. Ludzie chcą ukryć swoje zepsute życie w jakichś spektakularnych akcjach społecznych. Tacy są potencjalnymi konwertytami dla każdego ruchu, który oferuje nadzieję. Odrzuceni i pogardzani są często surowcem do potężnego poruszenia Bożego. Kamień, który odrzucili budowniczowie, stał się kamieniem węgielnym nowego ruchu.

Czyż to nie ironia historii, że niepożądani w krajach Europy zaczęli budować Nowy Świat? Tylko oni mogli to zrobić. Boży apel jest taki, „Oddajcie Mi swoje życie. Jeżeli je zachowacie, utracicie je, ale jeżeli je utracicie, zachowacie je dla życia wiecznego.” Musi być niezadowolenie z obecnego stanu i niezwykła wiara w przyszłość, by człowiek chciał ofiarować siebie dla tej sprawy. „...Oni nie umiłowali życia swojego tak, by raczej je obrać niż śmierć”. Objawienie 12:11).

„Szkoła Chrystusa” - cykl Przebudzenie, z rozdziału –  Moc krzyża – Apel Boży

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz