Bert Clendennen

Bert Clendennen

poniedziałek, 27 lutego 2012

jaki jest Jego plan dla ciebie ?

W Rosji studenci wychodzą, z tej szkoły [Szkoły Chrystusa]co trzy miesiące. Przed ukończeniem szkoły rozsyłamy ich na miesiąc, by zakładali zbory. Przywieźliśmy pastorów z Ameryki, by wspierali tych studentów. Jeden pastor dużego zboru z Kalifornii, brat Duke Downs, drogi mój przyjaciel, przyjechał po raz pierwszy i wysialiśmy go ze studentem do miasta w Rosji, by założyli nowy zbór.

Napotkali wiele opozycji. Chociaż komunizm już nie rządził polityką w Moskwie, w wielu miejscach był ciągle żywy. KGB dalej miało władzę. Brat Down spotkał się z tym, kiedy tam był. Ten student bał się o jego życie, zamknął go w pokoju i powiedział, „Pod żadnym warunkiem nie wychodź stąd”. On nigdy nie był w takiej sytuacji. Powiedział, że był przerażony tym, co się działo, nie było wyjścia i nie miał z kim porozmawiać. Pewnej nocy wyszedł na zewnątrz, zadzwonił do mnie do Moskwy i opowiedział mi o swojej sytuacji. Ja nie byłem świadomy, jak groźna była ta sytuacja, więc powiedziałem mu, „Musicie być na początku wielkiego przebudzenia”.
Przez trzy dni i noce pozostał on w tym pokoju. Płakał, modlił się i próbował dotrzeć do Boga. Trzeciego dnia wstał, wyszedł z pokoju i powiedział studentom, „Czy przeżyję, czy zginę, jestem tu po to, by głosić i nie ma znaczenia, kto mnie straszy, ani co zrobią, będziemy kontynuować tą ewangelizację”. Bóg dał mu jeden z największych cudów. Kiedy wrócił jego żona zobaczyła w nim zupełnie innego człowieka. Kiedyś byłem u niego w Kalifornii i po nabożeństwie, kiedy rozmawialiśmy, zacząłem o tym z nim dyskutować. Powiedziałem, że człowiek nie jest wolny, póki nie jest uwolniony od strachu przed śmiercią. Kiedy to powiedziałem, on zaczął płakać. Powiedział, „Teraz wiem, czym było to przeżycie, które miałem. Przez to przeżycie w Rosji Bóg wyzwolił mnie od strachu przed śmiercią”. Ostatnie jarzmo ciała i diabła zostało złamane. Jego żona powiedziała do mnie, ze on jest teraz zupełnie nowym człowiekiem i nie boi się niczego, co robi. To jarzmo musi być złamane.

Po trzecie, jest życie realizujące - życie twórcze. Nie dojdziemy nigdzie, póki życie zmartwychwstałe i panujące nie zacznie działać w nas w sposób twórczy. Powiem to jeszcze raz. Musimy dojść do „życia twórczego”. Nie dojdziemy nigdzie, póki życie zmartwychwstałe i panujące nie zacznie działać w nas w sposób twórczy. Niewielu wierzących znalazło Boży plan dla swojego życia. Niewielu jest tych, którzy poddali się celowi, dla którego Bóg umieścił ich na świecie. Obecnie w większości bawimy się pracą chrześcijańską. Chodzimy na nabożeństwa i spotkania, oferujemy jakąś pomoc w czymś, co uważamy za Jego pracę, dajemy trochę pieniędzy na sprawy chrześcijańskie, które nam odpowiadają, a jednak rozminęliśmy się z prawdziwym zagadnieniem.

Wszelka służba chrześcijańska musi przejawiać się w działaniu - twórczym, a nie imitacjach. Jego bowiem dziełem jesteśmy, stworzeni w Chrystusie Jezusie do dobrych uczynków” (Efezjan 2:10). Jesteście przeznaczeni, by być w Chrystusie Jezusie narzędziami, przez które On będzie mógł działać twórczo. To nie jest sprawa do wyboru. Od początku Bóg postanowił, by każdy syn zajął miejsce, którego nikt inny nie może zająć. Żyjemy Jego życiem, dlatego odkrywamy, że nasze życie jest uporządkowane i zaplanowane. Jaki jest Jego plan dla ciebie? Jak On przekaże Swoje życie przez ciebie? W jakiejś skromnej funkcji, do której jesteś specjalnie wyposażony po to, by inni byli woli do czegoś, co postrzegamy, jako pracę bardziej prominentną. To szukanie i szkolenie młodych, by mieli życie oparte na solidnych podstawach? Jaki jest Jego plan dla ciebie? Jeżeli nie wiesz, jest to równoznaczne z odrzuceniem Jego władztwa w twoim życiu. Pamiętaj, że od początku jesteś „stworzony w Chrystusie Jezusie” do realizowania życia.

Bóg chce działać twórczo przez twoje życie. On dla tego przyprowadził cię do Siebie. Narodziłeś się na nowo. Jesteś Bożym dziełem, stworzonym w Chrystusie Jezusie do realizacji życia. Musimy to życie znaleźć. Nie wystarczy pójść w niedzielę do kościoła i wierzyć, że wykonaliśmy swoją powinność względem Boga, który wykupił nas krwią Swojego drogiego Syna. Musimy stać się tym, do czego jesteśmy przeznaczeni. Musimy znaleźć Boży cel dla naszego życia indywidualnie i realizować ten cel, by Bóg przez nas mógł realizować to, za co zapłacił tak wysoką cenę. To jest Jego cel i Jego plan. Jesteśmy tu po to, by wielbić Boga. Jezus powiedział, „tak niech świeci wasza światłość”. To małe słówko „niech” jest głównym słowem tego zdania. Podkreślono, „Niech wasza światłość tak świeci”. Jest tu mowa o tym, że wszystko to może być w nas, ale niewidoczne. Dlatego mówi, „Tak niechaj świeci wasza światłość przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie.” (Mateusz 5:16).

Jedyne dobre uczynki, które ludzie zobaczą w waszym życiu to te, które wypływają z faktu, iż zostaliście stworzeni w Chrystusie Jezusie do tych uczynków i Bóg żyje przez was życiem twórczym. Mamy krzyż, by to realizować, by rozprawiać się z tym, co nie jest z Jezusa Chrystusa, naszego Pana. Widzieliśmy, że służba krzyża wykonywana jest przez Ducha. Widzieliśmy to w życiu Jezusa, który przez Ducha Wiecznego ofiarował samego Siebie Bogu. Wieczny Duch, Jezus był poprowadzony na krzyż. Kiedy działa w nas Duch Święty, prowadzi nas również na krzyż, by Bóg mógł osiągnąć przez nas to, co zaplanował. Jesteśmy stworzeni w Chrystusie Jezusie do życia realizującego.

„Szkoła Chrystusa” - cykl Krzyż z rozdziału – Życie czyimś życiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz