Podobnie jak w sytuacji, gdy Boży człowiek mówi, że coś zagraża naszemu duchowemu życiu w kościele, musimy działać. Jeśli ogłosi post, wtedy każdy członek tego kościoła jest do tego wezwany. Ten Boży człowiek mówi za Boga, i nie posłuchanie jest równoznaczne z nie posłuchaniem Wszechmocnego. I ponownie, Słowo Boże mówi do nas, jako mężów i żon, abyśmy oddzielali się na czas modlitwy i postu. Należy to czynić w zgodzie, a potem znowu możemy podejmować współżycie, żeby nas szatan nie kusił z powodu naszej niepowściągliwości. Nie możecie tego ignorować, gdyż jest to Słowo Boże.
Być może największy znak naszej potrzeby poszczenia jest budowany wewnątrz naszych serc. Niektórzy z uczniów Jana przyszli do Jezusa i powiedzieli mu: „Uczniowie Jana często poszczą, a twoi uczniowie nigdy nie poszczą”. Na to Jezus im odpowiedział: „Nie mogą pościć, dopóki jest z nimi oblubieniec. Ale gdy oblubieniec zostanie zabrany, wtedy będą pościć”. Ale Jezus powiedział też: „Nigdy was nie zostawię ani nie zapomnę”. W takim razie, wyklucza to poszczenie, prawda? Nie! W rzeczywistości On mówi, że kiedy twoja miłość do Chrystusa nie jest tak żarliwa jak powinna być, to coś się dzieje. Nie ma Go już tam, jak kiedyś. On cię nigdy nie opuścił, ale gdzieś po drodze pozwoliłeś, by coś stanęło między tobą a Nim. Kiedyś przychodziłeś do kościoła i śpiewałeś „O, JAK KOCHAM JEZUSA'” i łzy płynęły ci na samo wspomnienie Jego imienia, lecz tak już nie jest. To powinno ci coś mówić. Stajesz się bardziej cielesny niż duchowy nadszedł czas postu.
Charles Finney powiedział: „Kiedy głoszę, a ludzie nie są tym poruszeni, natychmiast rozpoznaję, że mówię to. co wiem, a nie to, czym jestem. To mi mówi, że nadszedł czas postu i modlitwy. On oddzielał się na 3-5 dni, żeby pościć i modlić się, i zawsze kiedy wracał, było nowe namaszczenie. Jeżeli nie kochasz [Jezusa] już tak jak kiedyś, jeżeli kościół nie znaczy tego co znaczył kiedyś, to coś się dzieje - umierasz. Coś stanęło pomiędzy tobą a Bogiem, i jeśli nie pozbędziesz się tego, umrzesz. Kiedy zostałem zbawiony, miałem 27 lat. Nigdy nie czytałem Biblii, nigdy nie byłem na spotkaniu modlitewnym. Wiecie dlaczego nie chciałem tego robić? Bo byłem martwy. Kiedy więc przychodzi taki czas, że nie chcę chodzić do kościoła, nie chcę się modlić i nie chcę czytać Słowa Bożego, to znaczy, że umieram. To powinno mówić mi, że nadszedł czas postu i modlitwy. Jeżeli myślimy, że Bóg przyjmie nasze cielesne uwielbianie, to sami siebie oszukujemy. Musimy chodzić w Duchu.
fragment z książki - „Droga z pozoru właściwa” z rozdziału - Post drogą do przemiany
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz