Pokażcie mi człowieka, który
zdecydowanie walczy z grzechem, mówię tu o narodzonym na nowo wierzącym, a
pokażę wam człowieka, który nie walczy z nowym grzechem, ale z tym samym
problemem cały czas, z tym samym nieprzyjacielem i na tym samym polu walki.
Prorok Ezechiel maluje nam graficzny obraz w wizji o uzdrowieniu wód. „I gdzie
tylko potok popłynie, każda istota żywa i wszystko... będzie żyło...” (Ezechiel
47:9). Tu macie obraz obfitego życia i uzdrowienia. W środku tego cudu prorok
objawia niesamowitą rzecz. „Lecz jego bagna i bajora nie będą zdrowe..” (wiersz
11). Pomyślcie przez chwilę. Wśród tego przepływu uzdrowienia, wśród przepływu
życia jest miejsce bagniste, które nie zostało
uzdrowione. Wydaje się to niewiarygodne, ale są tacy, którzy stali w tym
przepływie, nawet radowali się i uwielbiali Pana, ale w ich sercach jest miejsce bagniste, które nie zostało uzdrowione.
Kaznodzieje stali w tym przepływie, usługiwali innym z tej rzeki, a w ich sercu jest miejsce
bagniste, które nie zostało uzdrowione.
Doskonałym przykładem bagnistego
miejsca do zniszczenia jest Salomon, wielki król Izraela. „Lecz Salomon miłował
Pana, postępując zgodnie z postanowieniami Dawida, swojego ojca, tylko że
składał też ofiary i spalał kadzidła na wzgórzach.” (1 Królewska 3:3). Potem
czytamy, „...Gdy się zaś Salomon zestarzał, jego żony odwróciły jego serce do
innych bogów, tak że jego serce nie było szczere wobec Pana, Boga jego, jak
serce Dawida, jego ojca.” (1 Królewska 11:4) wiersz 7 mówi, „Wtedy to założył
Salomon święty gaj dla Kemosza, ohydnego bałwana Moabitów i dla Molocha...” W Salomonie macie obraz dużej części
dzisiejszego kościoła, który kocha Boga, ale nie całym sercem. Serce Salomona
było rozdwojone. Był to król Izraela, najwyższy przywódca ludu, człowiek,
który miał nadnaturalne objawienie Boga i był cudownie obdarowany mądrością.
Salomon otrzymał zadanie wybudowania domu dla Boga, ale w jego sercu był bożek.
Oto człowiek na najwyższym stanowisku, a w jego sercu jest miejsce bagniste,
które nie zostało uzdrowione. To straszne, że człowiek mógł być takim
przywódcą, a w jego sercu był ukryty grzech. Dla niektórych z was w tej sali ta
prawda stanie się bliska. Wiatr Boży musi ujawnić miejsca bagniste, albo nie
dojdziecie dalej, niż jesteście teraz. Właściwie nastąpi regresja, jeżeli Bóg
nie będzie w stanie rozprawić się z tym bożkiem, cokolwiek to jest.
Pomyślcie
o tym. Są ludzie, których wysoko cenimy, którzy mają reputację duchowych, ale
mają w sercu bożka; to jest jakiś ukryty grzech, z którym się nie rozprawili. Księga
Nehemiasza jest starotestamentowym obrazem wszystkiego, co chcę powiedzieć w
tej lekcji. W rozdziale 2 Nehemiasz otrzymuje zezwolenie i zaopatrzenie, by
odbudować Jerozolimę. „A gdy Sanballat Choronita i Tobiasz, sługa ammonicki, oraz
Arab Geszem dowiedzieli się o tym, drwili z nas” (Nehemiasz 2:19). W rozdziale 4:3
znowu Tobiasz jest wspomniany, jako Ammonita. W rozdziale 13 mury zostały odbudowane,
bramy (które są służbą) są osadzone i wszystko zostało poświęcone dla Boga.
Nastąpiło duchowe odnowienie. Jest przebudzenie. W tym czasie Nehemiasz musiał
wrócić do Persji, a kiedy był nieobecny, ludzie odstąpili od Boga. Potem czytamy,
„W tym czasie odczytano z księgi Mojżeszowej wobec ludu ustęp, w którym było
napisane, że Ammonita ani Moabita nie wstąpi nigdy do zgromadzenia Bożego”. (5
Mojż. 23:3) Wiersz 7 mówi, „Nie troszcz się o ich szczęście i powodzenie po wszystkie
twoje dni, na wieki.” Kiedy przeczytali zakon, oddzielili tłumy zmieszane z Izraelem.
To było działanie ludzi - Amonici zostali usunięci i wyrzuceni. W Nehemiasza
13:4 czytamy, „Swojego czasu kapłan Eliaszib, ustanowiony nadzorcą nad
komnatami domu naszego Boga, bliski krewny Tobiasza.” Hebrajskie słowo oznacza,
„był mu bliski”. Dlatego że Tobiasz
Ammonita był mu bliski, zrobił dla niego wyjątek. Nie tylko go nie wyrzucił,
ale przygotował mu pokój. Bóg mówi, „nie dawajcie diabłu przystępu.” (Efezjan
4:27). Eliaszib pomógł mu się przeprowadzić - przygotował mu małą komnatę.
Tobiasz nie miał całej świątyni, tylko małą komnatę w świątyni. Ammonita, wróg
Boży był dozorcą świątyni Bożej. Diabeł w domu Bożym, zaproszony tam przez
pastora, zaproszony przez najwyższego kapłana.
Pokój,
który zajął Tobiasz, był spichlerzem, gdzie przechowywano ziarno na ofiary.
Ofiara z ziarna mówi o uwielbieniu. To był pokój, gdzie przechowywano kadzidło,
co reprezentuje modlitwę. Było to miejsce na olej i wino, co mówi o Duchu i dziesięcinie,
czyli miejscu służby. Teraz tego nie ma. Nie ma uwielbienia, modlitwy, Ducha i
prawdziwej służby. Dlaczego? Ponieważ Ammonita zamieszkał w świątyni Bożej.
Jest to miejsce, by złożyć nasze serca. Każdy z nas musi zaglądnąć głęboko w swoje
serce. Wielu z was jest pastorami zborów, ale nie ma tam życia. Nie ma prawdziwego
uwielbiania i służby. Może w domu jest Ammonita? Może jest tam coś, czego Bóg
nie będzie tolerował? W Nehemiasza 13:7-9 mamy opisany powrót proroka.
Nehemiasz wraca i widzi Tobiasza takim, jakim był, Ammonita, wróg Boży. Musimy przeżyć powrót proroka, widzącego.
Musi przyjść człowiek, który widzi poza fasadę religijności i udawania wierzącego.
Nehemiasz wyrzucił Tobiasza ze wszystkim, co do niego należało. Potem zdezynfekował
komnatę, którą zamieszkiwał diabeł. Kiedy była pusta i czysta, zapełnił ją
ponownie zbożem, kadzidłem i dziesięcinami. To jest droga do błogosławieństwa.
To jest droga do przebudzenia. Najpierw musicie zidentyfikować Ammonitę, kim on
jest. Grzech nazwijcie grzechem. Odrzućcie diabelskie sprzęty. Nie miejcie
współczucia dla tego, co nie jest z Boga. Nie możemy być zastraszeni. Pozwólcie
Duchowi Świętemu zdezynfekować świątynię. Napełnijcie komnatę modlitwą,
uwielbieniem i słowem Bożym, by nie było tam miejsca dla niczego innego.
Tu można znaleźć wzór historii
ludu Bożego. Słowo jest głoszone - wyjawiane są obciążenia i grzechy. Serce
jest poruszone i rodzi się pragnienie być wszystkim dla Boga. Jak Izrael,
zaczęli wyganiać Amonitów, odrzucać ciężary i grzechy, które ich przygniatały.
Bóg działa. Jest to piękny czas. Zaczyna się upamiętanie. Ludzie są osądzani.
Widzimy w naszym życiu rzeczy, które tam nie należą. Zaczynamy ich się pozbywać
i odrzucać je. Potem zatrzymujemy się i nie ma wyzwolenia. Dlaczego? Na to
pytanie można odpowiedzieć, patrząc na Eliasziba. Dlaczego pozwolił on Tobiaszowi zamieszkać w świątyni? Dlatego, że był
mu bliski. Chrześcijanie zaczynają dobrze, zaczynają słuchać Boga, ale jest
jedna rzecz, która jest zbyt bliska ich sercu, jedna dziedzina, z którą nie
mogą się rozstać, dlatego robią miejsce dla Tobiasza. Ta jedna rzecz, tak im
bliska, nie zajmuje całej świątyni; ona decyduje w tak małym miejscu i zajmuje
tak mało miejsca.
„Szkoła
Chrystusa” - cykl Duch Święty, z rozdziału – Kiedy wieje wiatr
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz