Jeśli my, jako chrześcijanie naprawdę „wymodlilibyśmy” sobie prawdziwe spotkanie z Bogiem, wtedy rzeczy tego świata miałyby dla nas znikomą wartość. Kiedy Izajasz zobaczył Boga, wszystko inne usunęło się na drugi plan. Stał się największym kaznodzieją Starego Testamentu. Izajasz napisał 53-ci rozdział swej księgi na Jego temat. Odnośnie Chrystusa, napisał: „Kto uwierzył wieści naszej, a ramię Pana komu się objawiło? ... Lecz on zraniony jest za występki nasze, starty za winy nasze. Ukarany został dla naszego zbawienia, a jego ranami jesteśmy uleczeni” (wersety 1,5).
Jezus cytował Izajasza w Ewangelii Mateusza 8:17: „aby się spełniło, co przepowiedziano przez Izajasza proroka, mówiącego: On niemoce nasze wziął na siebie i choroby nasze poniósł”. Dla tego poselstwa i tego objawienia Izajasz został przecięty na pół. Został zamordowany za to, co głosił. Zobaczył Boga i dzięki temu nie przejmował się niczym innym. Poznanie Boga usuwa strach przed ludźmi. Dzisiaj jest to dużym problemem dla kościoła. Boimy się być innymi, boimy się wypowiadać przeciwko strasznej mieszaninie prawdy i strachu. Z tego powodu wszystko stało się kościołem. Głosząc bezkompromisowo Słowo Boże możesz rozbić prawie każdą konferencję na temat ewangelizmu.
Kościół ponad wszystko potrzebuje zobaczyć Boga. Aby kościół mógł zobaczyć Boga, ty sam musisz Go zobaczyć. Musisz sobie to wymodlić. Izajasz zobaczył Boga i mógł zapomnieć o tronie. Jak to się stało? On to sobie wymodlił. Próbując zmusić do działania to, w co wierzył, zupełnie się rozczarował. Obudził się niedzielnego poranka i powiedział: „To musi się skończyć, muszę otrzymać odpowiedź”.
Trzydzieści pięć lat temu byłem pastorem dwustuosobowego kościoła. Udzielałem ślubów żyjącym, chowałem zmarłych. Kochali mnie, a ja ich. Dobrze mi płacili, każdego roku jeździłem na urlop. Pomimo tego wszystkiego byłem bardzo rozczarowany; nie Bogiem, ale sobą. Zadawałem sobie pytanie: „Czy głoszę poselstwo życia, czy też tylko wypowiadam słowa? Jeśli jest to poselstwo życia, to dlaczego nie dociera do większej liczby ludzi? Dlaczego nie jest bardziej efektywne?” Doszedłem do miejsca, w którym musiałem doświadczyć realności.
Szukałem Boga w poście i modlitwie. Przez trzydzieści dni niczego nie jadłem. Modliłem się, płakałem – było to wynikiem czegoś, co wewnątrz mnie musiało poznać realność, czegoś, co mówiło: „Pozwól mi chodzić po wodzie”. Nie potrafiłem zadowolić się teorią. Nie mogłem mówić o Bogu; musiałem mówić dla Niego. Czytałem w Jego Słowie: „Gdy będziesz mnie szukać z całego serca, pozwolę ci się znaleźć”. Znalazłem Go. Od tego czasu byłem w 60 krajach świata. Przez 3 lata mieszkałem w Rosji i w tym czasie widziałem jak powstawało tysiąc siedemset zborów. Jednego razu występowałem w telewizji, której program transmitowano do większości narodu. Mówię to wam po to, byście wiedzieli, że można poznać Boga.
Izajasz obudził się i rzekł: „Muszę wiedzieć”. Prawdopodobnie poszedł do synagogi. Po drodze musiał minąć dom rabbiego. Stary rabbi, widząc młodego proroka, zapytał: „Dokąd idziesz, Izajaszu?” „Idę do kościoła”. „Dlaczego idziesz do kościoła, synu, dzisiaj nie jest Sobota, nie ma zgromadzenia”. „Ale bracie rabbi, słyszałem jak mówisz o Bogu; o tym jak wyzwolił nasz lud z Egiptu, jak karmił ich i odziewał przez czterdzieści lat na pustyni. Czytałem te historie sto razy. Jestem pod wrażeniem tak wielkiego Boga, nie mogę jednak żyć przeszłością, sam muszę poznać tego Boga.”
Stary rabbi, zaniepokojony tym radykalnym myśleniem swego najlepszego studenta, prawdopodobnie powiedział: „Synu, nie chcę abyś był rozczarowany”. Młody kaznodzieja odrzekł: „Nie będę rozczarowany, zamierzam znaleźć Boga lub zapomnę o religii”. To nie jest nic złego! Masz prawo Go poznać. Nie musisz żyć, zgadując czy Bóg jest realny, czy nie. Nie ważne, czy wierzysz mojemu świadectwu, czy nie. Ja wierzę. Spotkałem Boga. Trudno jest zwieść człowieka, który widział Boga. Widziałem wiele rzeczy, które robi się na pokaz. Oglądałem jak ludzie grają w swoje gry: naciągają nogi, uczą zwiedzionych jak mówić językami. Wiem, że On nie gra w grę. Izajasz nie będzie rozczarowany. Kiedy wróci, zobaczy Boga. Niepewność odejdzie.
Taki rodzaj determinacji musi ogarnąć kościół. Musi ogarnąć ciebie. Kościół musi modlić się, złożyć siebie na ołtarzu, aż Bóg znowu będzie żył w nim i przez niego. Jeśli dotkniemy Boga, będziemy mogli dotknąć naszego świata. Można wiedzieć, że ewangelia działa i jednocześnie nie mieć siły by rozpocząć to działanie. Możemy odbyć rytuał modlitwy za chorymi, a nikt nie będzie uzdrowiony. Kościół stracił swoją wiarygodność; socjalny wymiar wierzenia. Nauczył się jak być religijnym bez Boga. To musi się skończyć. Musimy widzieć Boga, poznać Boga, chodzić z Nim. Świat nie chce przedstawienia, chce zobaczyć Chrystusa. Nasze pięciominutowe spotkania modlitewne muszą zmienić się w całonocne. Musimy podejść do ołtarza modlitwy i postu. Mojżesz trzymał się Tego, który jest niewidzialny, jak gdyby go widział. Mojżesz zobaczył Boga, odczuł powołanie by wyzwolić Izraela czterdzieści lat wcześniej. Miał powołanie, gorliwość, lecz w krytycznej chwili swego życia czuł się samotny i uciekł.
Musisz znać Boga. Gdy Jezus powiedział: „nic niemożliwego dla was nie będzie” (Mateusza 17:20), nie pozostawił cienia wątpliwości, że czeka nas walka. Jesteśmy z żoną małżeństwem od ponad czterdziestu lat. Przechodziliśmy trudne chwile, w których każdy z nas mógł zniszczyć to małżeństwo. Ale ponieważ ja ją znałem a ona znała mnie, przetrwaliśmy sztorm.
Mojżesz nie znał Boga tak, jak będzie Go znał pewnego dnia. Kiedy więc przeciwnik natarł na niego, Mojżesz uciekł. Później zobaczył Boga przy płonącym krzewie i od tej chwili chodził mając pewność. Mojżesz nigdy więcej nie kwestionował Bożych możliwości. Przy płonącym krzewie wyszedł poza rzeczy widzialne, do rzeczy niewidzialnych. Od tego momentu był już pewny siebie, ponieważ był pewny Boga. Przetrwał, gdyż widział poza niewidzialne. Mojżesz znał drogi Boże, Izrael znał dzieje Boże. Za każdym razem gdy przychodził kryzys, Izrael chciał wracać do Egiptu, ale Mojżesz odmawiał.
Mojżesz jest jedną z najwybitniejszych postaci w historii. Zanim uciekł na pustynię, był człowiekiem potężnym w słowach i czynach, lecz kiedy kilka lat później spotkał się z Bogiem, nie mógł mówić. Swoją wadę wymowy próbował użyć jako wymówki, by nie być posłusznym. Bóg dał mu poznać, że powodem dla którego znalazł się na pustyni było przede wszystkim pozbycie się wiary we własne zdolności. Teraz, kiedy Mojżesz wiedział, iż sam nic nie potrafi, Bóg mógł żyć w nim i przez niego wykonać Swe dzieło. Wracając ze spotkania z Bogiem przy krzewie, Mojżesz udał się do Egiptu, by z pomocą laski i swego brata, co miesiąc upadającego w wierze, wyzwolić trzy miliony niewolników. Używając swej wyobraźni możesz usłyszeć, jak przyjaciele mówią: „Gdzie idziesz?” „Idę do Egiptu wyzwolić Boży lud”. „Gdzie twoja armia?” „Oto ona; osioł, laska i mój brat, Aaron”.
Z każdym kolejnym krokiem osła, diabeł mówił: „Mojżeszu, jesteś człowiekiem ściganym. Twoje zdjęcie jest w każdym urzędzie pocztowym. Złapią cię na granicy”. Mojżesz nigdy nie zawrócił osła. Nigdy nie pozwolił, by strach dyktował mu kierunek. Widział Boga. Oto odpowiedź na wszystko. Stu dwudziestu ludzi widziało Boga w dniu Pięćdziesiątnicy. Któż może w to zwątpić? Zanim nadszedł dzień Pięćdziesiątnicy, byli ludźmi niepewnymi. Nie słyszeli, co mówił Jezus. Wznosili się i upadali, kłócąc się o to, kto będzie po prawej stronie a kto po lewej. Słyszeli jak Jezus nauczał, byli świadkami Jego cudów, jednak czegoś w ich życiu brakowało. Przy Swym odejściu, Jezus nakazał: pozostańcie ..., aż zostaniecie przyobleczeni mocą” (Łukasza 24:49). Nie odchodźcie z teorią.
To jest Boże poselstwo do ciebie w tej szkole. Izajasz modlił się. Izajasz zobaczył Pana. To stało się w dniu Pięćdziesiątnicy. Zobaczyli Boga w sposób, w jaki nigdy wcześniej Go nie widzieli. Od tego momentu nie było powrotu. Widzieć Boga, „wymodlić” to sobie, jest to odpowiedź na wszystko.
„Szkoła Chrystusa” - cykl Modlitwa, z rozdziału – Oglądanie Boga
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz