Chrześcijanin, który nie posiada radości, jest słabym chrześcijaninem. Słabo reprezentuje wiarę, prawdopodobnie przegra z Bogiem i poszuka sobie radości gdzie indziej. Radość, która daje, to radość w Panu. Nie jest to radość z mocy naszego ciała, czy rozumu, czy też jakiś rytm muzyczny. To nie jakiś klaun, próbujący reprezentować Chrystusa; jest to radość Pana. To jest ta sama radość, która wypełniła Jezusa, kiedy wypełnił Boże przeznaczenie. To jest radość, którą otrzymujemy, kiedy przynosimy radość Bogu. Nie twierdzę, że w rozmowach chrześcijan, czy w kazaniach, nie ma być humoru. Wielokrotnie nasza mowa lub kazanie może być humorystyczne, ale uświęcone. To jest możliwe. Izajasz mówił o zbyt krótkim łożu i zbyt wąskim okryciu. Ciepło nakrycia tkwi w jego zapasie po bokach. Myślę, że Bóg mówi, iż chrześcijańskie życie nie jest tak wąskie, by nie było w nim miejsca na śmiech i nie jest tak krótkie, by człowiek nie mógł być złym, nie grzesząc. Często odrobina humoru dla zilustrowania myśli może być przydatna i wtedy nie są to puste słowa. Powodem wypowiadania pustych słów jest to, że mówimy za dużo. Bóg mówi, „Wiedzcie to, umiłowani bracia moi. A niech każdy człowiek będzie...nieskory do mówienia” (Jak.1:19). Tyle samo mocy potrzeba by milczeć, co i mówić.
Duch czasów jest nasilającym się duchem beztroski, utrudniającym poważne myślenie zarówno świętym jak i grzesznikom. Amerykańska telewizja zdominowana jest przez tok show. I o czym oni tam mówią! Dziesiątki milionów ludzi siedzi przed tą skrzynką i słucha godzinami ludzi mówiących złe i głupie rzeczy. Dużo jest mówienia. To też charakteryzuje większość kościoła w naszych czasach. W takich czasach wymaga to wielkiego wysiłku i poświęcenia, by „prowadzić żywot cichy” (I Tes.4:11). By czekać przed Bogiem na tyle długo, by poznać Jego myśli i wypowiadać Jego słowa. Osoba poważna, uważana jest w naszych czasach za dziwaka. Żyjemy w pustym, pełnym głupoty świecie, który wierzy, że jeżeli uda się nam doprowadzić ludzi do obłędnego śmiechu, wtedy wszystko będzie dobrze. Mądry człowiek będzie czekał. „Kto oszczędza swych słów, jest rozsądny” (Przyp.Sal.17:27). „Lecz usta głupców karmią się głupotą” (Przyp.Sal. 15:14). „Gdzie jest dużo słów, tam nie brak występku” (Przyp.Sal. 10:19). „ Niech twoich słów będzie niewiele... bo mu się głupcy nie podobają” (Kazn.5:3).
Jeżeli chcemy mieć moc, świętość jest koniecznością, ale świętość nie jest pełna, dopóki język nie będzie ujarzmiony. „Lecz za przykładem świętego, który was powołał, sami też bądźcie świętymi we wszelkim postępowaniu waszym” (I Piotra 1:15). Zostaliśmy przez Boga zobowiązani do niesienia uwolnienia dla chorych i opętanych przez demony. W wielkim posłannictwie otrzymaliśmy od Boga nakaz, by iść na cały świat i uwalniać ludzi. Nigdy nie uwolnisz innych, dopóki sam nie będziesz uwolniony. Na nowo poświęć się Bogu. Oddaj swoje ciało jako żywą ofiarę – całego siebie, swój język, swoje usta, swój głos. Mowa wasza niech będzie zawsze uprzejma, zaprawiona solą...” (Kol.4:6). „...Strzeż tego, co ci powierzono, unikaj pospolitej, pustej (nic nie wartej) mowy...” (I Tym.6:20). W Objawieniu 11 widoczne są wizje Boże. W Objawieniu powiedziano człowiekowi, by zmierzył świątynię, ołtarz i tych, którzy się modlą. Dlaczego miał zmierzyć tych, którzy się modlą ? Aby się upewnić, że pasują do ołtarza. Co to oznacza ? To oznacza, że wszystko ma pasować do ołtarza.
Odrzuć wszystko, co powstrzymuje przepływ Bożej mocy przez twoje życie. Bóg może i Bóg pójdzie dalej bez ciebie, ale jeżeli masz pójść z Bogiem, musisz iść Jego drogą. Kościół został powołany by głosić Ewangelię w mocy i demonstracji Ducha Świętego. Nie może on iść na kompromis ani targować się z Bogiem. „Jaki On jest, tacy i my jesteśmy na tym świecie.” 1 Jan. 4:17 Nieodwołalne jest powołanie Boże do głoszenia Ewangelii. Obietnice są dla ciebie, ale ty musisz spełnić warunki, jeżeli masz być wyposażony do czynienia woli i dzieła Bożego. Prawdy te nie są wezwaniem do zwiastowania, ale są po to, by przygotować ciebie do wypełnienia powołania, w sposób podobający się Bogu.
Przez trzy lata Jezus szkolił pierwszych uczniów. Uczył ich przez dialog. Uczył ich przez to, że pozwalał, by obserwowali Jego służbę wśród ludzi. Uczył ich modlitwy, na przykładzie swojego życia modlitewnego. Jezus uczył ich i oni dokładnie zrozumieli co mieli robić. Jednak pomimo całego nauczania, nie są gotowi, by pójść. Przed swoim odejściem, Jezus przywołał uczniów i poinstruował ich, że nie mogą odchodzić z Jerozolimy, dopóki nie zostaną przyobleczeni mocą z wysokości. Przez to słowo Jezus dał uczniom do zrozumienia, że bez Ducha, ich ewangelia będzie zawierała tylko słowa. Czekali 10 dni. Pozostać, znaczy oczekiwać, odnaleźć swoje miejsce w ciele i zupełnie się mu poświęcić, pozwolić Bogu, by usunął z twojego życia wszystko to, co powstrzymuje cię przed dopasowaniem się do miejsca, do którego cię powołał.
Bożym pragnieniem jest objawiać się przez ciebie, abyś jak Paweł mógł powiedzieć: „Z Chrystusem jestem ukrzyżowany, żyję już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus” (Galacjan 2:20). „ Wszystko mogę w tym, który mnie umacnia, w Chrystusie” (Filipian 4:13). Ja jestem w Nim, On jest we mnie. On jest krzewem winnym, ja jestem latoroślą. Tak długo jak ja, latorośl, trwam w Nim, który jest krzewem winnym, to samo życie, ta sama moc, ta sama radość, to samo zwycięstwo jest we mnie - latorośli, tak samo jak w krzewie winnym. Obietnice są dla nas, ale my musimy spełnić warunki.
„Szkoła Chrystusa” - cykl Drogi do mocy, z rozdziału – Puste słowa i błazeńska mowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz